W nowych technologiach uwielbiam właśnie takie koncepty, jak ten. Z jednej strony, zabrał się za niego wielki koncern, który ma za sobą bogate doświadczenia na rynku smartfonów i telefonów w ogóle. Jest nim oczywiście Motorola. Z drugiej strony, zaangażowali się weń wizjonerzy, którzy przedstawili rewolucyjne podejście do tematu mobilnych rozwiązań i pokazali PhoneBloks. Teraz na kanwie ich pomysłu Motorola w Projekcie Ara stara się stworzyć modułowy smartfon. Co ciekawe, właśnie zawarła umowę partnerską z 3D Systems i wszystko wskazuje na to, że celem jest, aby każdy z nas mógł sobie obudowę takiego smartfona wydrukować!
Ale z komunikatu 3D Systems wynika również, że druk 3D miałby pozwalać na dostarczanie przez tą firmę odpowiednich podzespołów, w tym materiałów przewodzących! Partnerstwo zostało zawarte na wiele lat, a 3D Systems będzie głównym kooperantem Motoroli w Projekcie Ara, dla realizacji którego ma powstać w przyszłości nawet fabryka.
Kiedy pierwszy raz pisałem o Projekcie Ara, miałem w głowie kilka pomysłów na to, po co Motoroli taki projekt. Jednym z nich było sprawdzenie, na jakich podzespołach użytkownikom zależy najbardziej, aby na tej podstawie dostarczyć tak zaprojektowany i wyprodukowany smartfon. Ponadto – czego już nie napisałem – zastanawiałem się, czy to nie jest ewentualne zabezpieczanie tyłów, gdyby pomysł na urządzenia modułowe, które użytkownicy mogą sami składać, nagle udało się mniejszej lub większej firmie, a za koncepcją poszłyby miliony. Po cichu myślałem, że będą tak dłubać przy tym projekcie latami, ale niewiele z tego wyjdzie, poza budowaniem wizerunku nowoczesnej, otwartej na eksperymenty firmy.
Po tych doniesieniach utwierdzam się w przekonaniu, że rzeczywiście projekt potrwa dłużej niż moglibyśmy sądzić, ale w końcu znajdzie swój finał i nie będzie to bynajmniej ciekawa realizacja, po której spodziewaliśmy się nie wiadomo czego, a wyszło jak zawsze. Smartfony modułowe mają wg mnie o tyle szansę na sukces, że chociażby rozwiązania, które serwują nam np. Samsung czy LG z elastycznymi ekranami montowanymi w nowoczesnych telefonach mobilnych pokazują, że w pewnym sensie rewolucji w tym wymiarze (póki co) nie będzie.
Co z tego, że mamy elastyczne ekrany, z którymi można zrobić wszystko, skoro tego samego nie uczynimy z baterią, płytą główną, czy hardwarem zastosowanym w danym urządzeniu. Wprawdzie Samsung ma ciekawy pomysł, jak rozwiązać ten problem, ale skoro odkrywa już dzisiaj karty, to znaczy, że tak naprawdę sam zdaje sobie sprawę, że koncepty te potrzebują twórczego motoru, który je pociągnie. Pewne rozwiązania technologiczne pozwalają na jedne rzeczy, inne na drugie, ale żadne nie zrewolucjonizują rynku, jeśli kolejne ogniwo nie będzie na tym samym poziomie rozwoju co poprzednie elementy układanki.
W kontrze pomyślcie teraz o modułowym smartfonie. Jeśli okaże się, że możecie do niego wydrukować w 3D obudowę oraz niektóre podzespoły, to wcale nie musi być tak, że ludziom znudzi się ich blok, na którym będą montować kolejne pamięci, procesory czy aparaty. Wątpię, żeby Motorola inwestowała w projekt, który nie przynosi choćby cienia szansy na realizację. Ale myślę też, że głównym napędzającym pracę jest w tym przypadku Google, który rozwija całą masę konceptów. Jedne otwiera, inne zamyka, jeszcze inne dotuje, jeśli widzi w nich potencjał rozwoju – ale wszystkie mniej lub bardziej prowadzi, eksperymentuje. Bo tylko wtedy dowiadujemy się, co siedzi w króliczej norze. I tylko dzięki temu wiemy, że skoro nie można do niej dostać się tradycyjną droga, to może trzeba spróbować inaczej.
Myślę, że Motorola z projektem Ara jest na tej drodze.