SŁOWEM WSTĘPU Ledwo zakończyłem testy zegarka hybrydowego Fossil Q Nate (TU recenzja), który został zaprojektowany specjalnie dla panów, tak na moim nadgarstku wylądował Fossil Q Accomplice, hybryda przeznaczona przede wszystkim dla kobiet. Ze swojej strony wysondowałem wiele pań i każda przyznawała jedno – jest piękny. Co więcej – podobnego zdania byli też mężczyźni, którzy – pomimo, że Accomplice jest zegarkiem damskim – sami nie kryli, że model ten wpadł im w oko. Przyznam też, że nosiłem go z niebywałą lubością. Po ultramocnym, wielkim, stricte męskim i ciężkim Q Nate, model Q Accomplice okazał się delikatną, subtelną, dużo mniejszą i niezwykle przyjemną…
Browsing: Technologia na Obcasach
Najpierw przeczytałem informację prasową, a później spojrzałem na dołączone zdjęcie. I pomyślałem, że cholera – Fossil umie w zegarki. I do tego w zegarki wszelkie! Szczególnie piszę ten tekst o Q Neely dlatego, że niewiele jest w branży tech rozwiązań inteligentnych z zakresu wearables dla kobiet. Tym światem rządzą męskie gusta, panie co najwyżej skazane są na jakieś unisexy… Ale Fossil wypuszczając na rynek Q Neely pokazuje, że zna się na swojej robocie, jak mało kto! Ten produkt jest tak subtelny, tak oszczędny w swoim wzorniczym wyrazie, a zarazem tak satysfakcjonujący wizualnie, że pragnienie, aby go przygarnąć rodzi się samo!…
To taki wpis, który zainteresuje przede wszystkim fanów sportu. Dlaczego? Bo firma Polar, znana z uznanych produktów do monitorowania aktywności fizycznej, wskoczyła właśnie w buty Androida Wear ze swoim najnowszym smartwatchem Polar M600. I chociaż do ideału piękna sporo mu brakuje, to wreszcie pojawił się odważny producent, który jasno zadeklarował, jak długo możesz trenować z takim zegarkiem! Najciekawsza rzecz, to fakt że Polar wszedł do współpracy z MediaTek i dostarczył procesor od tej firmy (model MT2601, na dwóch rdzeniach z zegarami 1.2GHz i architekturze ARM Cortex-A7). Jakieś 95 proc. zegarków z platformą Google napędzają Snapdragony od Qualcomma. Texas Instruments maczał palce…
Żar leje się z nieba i sierpień rozpieszcza nas (aż za bardzo) typowo wakacyjną pogodą. Wszystkim w głowach raczej przyjemne leniuchowanie nad jeziorem i ograniczanie wysiłków do minimum niż czytanie poważnych, opasłych tomiszczy. Lektury wymagające głębokiego namysłu i rozsmakowania zostawmy sobie może na długie, chłodne listopadowe wieczory (może w to teraz nie wierzycie, mając 35 stopni na termometrze, ale one nadejdą…), a teraz sięgnijmy po książki, które sprawdzą się na plaży, górskiej polanie czy zacienionym tarasie. [showads ad=rek3] Udało mi się znaleźć powieść w sam raz na wakacje – taką, przez którą dosłownie się płynie. Dość przypadkowo trafiłam w księgarni…
Nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie namowy sprzedawcy w mojej ulubionej księgarni. Okładka raczej nie rzuca się w oczy, a tytuł jest dość enigmatyczny. Zaintrygowało mnie jednak pytanie na dole okładki: Czy człowiek wygra walkę z komputerowym wirusem zagrażającym ludzkości? Pomyślałam, że warto się o tym przekonać. Ponadto książka została wydana w ramach „Czarnej Serii”, która słynie z dobrych powieści trzymających w napięciu – to był drugi decydujący argument. Co mogę powiedzieć już po lekturze? Dawno nie czytałam tak dobrej powieści! Nie wiem, czy uda mi się oddać wszystkie jej walory w tym tekście, ale na wstępie powiem tak:…
Po raz kolejny wszystko zaczęło się od okładki. Wyróżniała się na wystawie księgarń, przyciągała moją uwagę, wywoływała pytania. Oglądana z bliska urzekała szczegółami – wytłoczonym wzorem w tle przypominającym mikroprocesor. Zajrzałam na opis znajdujący się na tylnej okładce i zrozumiałam, że to powieść dla młodzieży snująca wizję przyszłości mocno związanej z nowoczesnymi technologiami. Mimo moich oporów (nie jest żadną tajemnicą, że wiele współczesnych powieści dla młodzieży nie jest rewelacyjną lekturą – zwłaszcza, gdy czytają je dorośli) postanowiłam sięgnąć po tę książkę. [showads ad=rek3] Autorce – Lissie Price – z pewnością nie można odmówić pomysłowości. Przenosi nas w przyszłość, w której…
„Každý si kup svého Robota!“ – tak brzmiało jedno z pierwszych zdań w historii z użyciem słowa robot. Mimo iż wydawać by się mogło, że to słowo towarzyszy nam od zawsze, wymyślił je i spopularyzował wybitny czeski pisarz Karel Čapek w swojej sztuce R.U.R. (Roboty Uniwersalne Rossuma) napisanej w 1920 roku. Robot brzmi tak międzynarodowo i tak dźwięcznie, że niewielu z nas odgadłoby, że wywodzi się z literatury czeskiej. Jednak nie tylko z tego słowa zasłynął Karel Čapek. Jego twórczość – pełna niesamowitego, wysmakowanego poczucia humoru, dystansu do otaczającej rzeczywistości oraz niezwykle trafnych obserwacji na temat świata i natury człowieka…
Nie pamiętam już, jaka to była pora roku, ale nagle na przystankach pojawiły się plakaty z reprodukcją okładki książki Gdzie jesteś, Bernadette? Nie wiedziałam o niej zupełnie nic, ale billboardy przyciągały mnie jak magnes. W końcu będąc w księgarni, po prostu chwyciłam egzemplarz z półki i bez namysłu zakupiłam. Okazało się, że treść jest na szczęście równie pociągająca jak tajemnicza okładka i ciekawa kampania reklamowa. [showads ad=rek3] Powieść wydana w ramach „Gorzkiej czekolady” wydawnictwa Media Rodzina jest właśnie taka jak nazwa serii – słodko-gorzka i uzależniająca. Humor i żywo odmalowane postacie przeplatają się z wręcz dramatycznymi wydarzeniami z życia głównej…