Takie informacje, że jakiś smartfon sprzedaje się najlepiej na świecie, tworzone przez niezależne agencje nie zawsze są miarodajne, ale w tym przypadku firma analityczna Counterpoint wyraźnie przyłożyła się do swojego zadania. Oczywiście skoro wyszło jej, że najlepiej sprzedającym się smartfonem jest Apple iPhone 5S, to naturalnym jest, że ten, kto zajął drugą pozycję, to jego główny rywal. Niespodzianek nie ma – chodzi oczywiście o Samsunga Galaxy S5, który przecież radzi sobie bardzo dobrze. Ale wg Counterpoint lepiej wypada w tym świetle ostatni flagowiec Apple.
Co ciekawe, smartfon od giganta z Cupertino ma już prawie rok, a zewsząd dobiegają plotki na temat jego następcy. Natomiast Galaxy S5 (nasza recenzja tutaj), to jednak wciąż świeża nowinka, zatem dość logiczne wydaje się, że powinien sprzedawać się lepiej, jako ten nowszy, aktualniejszy, z ciekawymi rozwiązaniami i piękną nakładką. Nic bardziej mylnego, chociaż i tak jest bardzo dobrze. Wg Counterpoint iPhone 5S tylko w maju miał rozejść się w ilości 7 mln szt. W tym samym miesiącu SGS5 osiągnął wynik 5 mln szt. Nie zmienia to jednak faktu, że na dalszych pozycjach wciąż wysoką popularnością cieszą się inne słuchawki Samsunga i przodują nad tymi od Apple.
Widać, że wciąż sporym zainteresowaniem może pochwalić się poprzedni flagowiec Koreańczyków, czyli Galaxy S4 (tutaj recenzja) oraz genialny Galaxy Note 3 (zachęcam do zapoznania się z naszą recenzją). Natomiast dalej do gry wraca Apple z iPhone’m 5C oraz iPhone’m 4S. Co ciekawe, w zestawieniu pojawiła się chińska lokomotywa Xiaomi z dwiema słuchawkami – MI3 oraz Hongmi Redrice, niewątpliwie nadchodzący, czołowy światowy producent smartfonów i tabletów, który ma przeogromny apetyt na sukces i niesamowicie porywającą popularność na rynkach azjatyckich zdąży jeszcze w podobnych zestawieniach namieszać.
Zaskoczeniem było dla mnie, że w rankingu znalazł się Galaxy Grand 2 od Samsunga, który jest przecież urządzeniem ze średniej półki cenowej (nie jedynym zresztą), a zamyka listę na mocnej 10. pozycji. Zadziwiające, że nie ma tutaj żadnego sprzętu od Sony, HTC, LG, Lenovo czy chociażby Huawei. Widać też, że ludzie lubią słabsze wersje flagowych urządzeń. W końcu 8. pozycja należy do Galaxy S4 mini (tutaj nasza recenzja), a 5. do iPhone’a 5C.
Czy należy dane Counterpoint brać poważnie? Wiele na to wskazuje. Analitycy swoje badanie przeprowadzili w 35 krajach świata i policzyli wyłącznie sprzedane smartfony. Nie są to więc popularne przesyłki (shipments), które dominują w tego typu raportach i są wyłącznie skalą zamówień, które dopiero dotrą do sklepów. Tutaj mamy żywy materiał – sprzęt, który wyszedł z salonu razem z klientem.
Nie da się też ignorować, że właściwie wszystkie te urządzenia – poza smartfonami Apple – posiadają duże ekrany ok. 5-calowe i większe, a zatem potwierdza to trochę, że jednak spore panele nie są problemem dla klientów i plotki o nowym iPhonie 6, który miałby pojawić się z ekranem 4,7- lub 5-calowym są bardzo prawdopodobne. Jak wskazuje Counterpint, sprzedaż phabletów (czyli przerośniętych smartfonów, z ekranami ok. 6-calowymi i większymi) wynosi już niemal 40 proc. smartfonowego rynku. W swojej ofercie mają je właściwie wszyscy liczący się producenci. Nie wierzę, żeby tak ekspansywny Apple nie zadbał w tym aspekcie o swoje zaplecze sprzętowe.
Nie zmienia to faktu, że firmie z nadgryzionym jabłkiem w logo należą się gratulacje. Wprawdzie sporo pomogło jej na pewno wejście na rynek chiński, ale nie ma się co oszukiwać – 8 miesięcy od premiery – tak duża popularność jednego z najbardziej oryginalnych, ale i mocno już oklepanych urządzeń świata, jest dużym powodem do radości zarówno dla twórców, jak i fanów marki.
Źródło, foto: cnet