SŁOWEM WSTĘPU
O firmie Suunto dowiedziałem się za sprawą jednego z Czytelników 90sekund o nicku Dave, który zaproponował, abym przetestował model zegarka sportowego z rodziny Ambit3. Dla niewtajemniczonych – tak, jak na rynku fotograficznym trwa nieustanna walka pomiędzy fanami Nikona i fanami Canona, tak w światku sportowym liczy się Garmin oraz Suunto. Oczywiście, że jest masa innych świetnych rozwiązań, ale to te dwie firmy ze swoimi sztandarowymi produktami wyznaczają pułap, do którego cała reszta próbuje równać.
Skontaktowałem się z Suunto i poprosiłem o zegarek Ambit3 do testów, ale okazało się, że są już nowe modele, na których swoją uwagę koncentruje firma, więc finalnie trafił na mój nadgarstek supernowoczesny Suunto Spartan Ultra White HR. Trochę ubolewałem nad tym faktem, bo Ambit3 był stawiany w równym szeregu z Fenixem 3 od Garmina, toteż na tym porównaniu zależało mi najbardziej. Ale obecny Spartan Ultra, to konkurencja dla Fenixów 5, które również doczekały się swojego debiutu i je zrecenzuję niebawem, właściwy model jest już w redakcji…
Nie ukrywam, że miałem wielką nadzieję, na prawdziwą jatkę ze Spartanem na nadgarstku. Razem z zegarkiem otrzymałem pas na klatkę piersiową do mierzenia tętna, więc czułem się dopieszczony. Niemniej finalnie zegarek Suunto nie spełnił wielu moich oczekiwań. W licznych punktach mocno się z nimi rozjechał. A, że w dużej mierze porównywałem go do środowiska znanego z Garmina, to z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że pomimo licznych zalet Spartana, to Fenix byłby moim ostatecznym wyborem.
PRZECZYTAJ TEŻ:
RECENZJĘ GARMIN FENIXA 5X
RECENZJĘ GARMIN FENIXA 3 SAPPHIRE HR
Z zegarkiem Suunto na obecnym etapie jest więc tak, jak napisałem w tytule – to prawdziwy wulkan, którego erupcja jest potężnym widowiskiem. Pod warunkiem oczywiście, że wulkan jest czynny i nie wyrzuca do atmosfery tylko wulkanicznego pyłu…
WZORNICTWO I WYKONANIE SUUNTO SPARTAN ULTRA
Spartan Ultra White HR od Suunto wzorniczo jest bardzo… jałowy… Oczywiście mam z tyłu głowy, że to przecież zegarek sportowy i – w dodatku – nie za bardzo dla amatorów niedzielnego biegania, więc ktoś, kto się na niego decyduje, to bez dwóch zdań facet lub kobieta z krwi i kości. To tacy ludzie, którzy mówią sobie w duchu – Chrzanić ten cały wygląd, Spartan ma urywać dupsko w terenie – tego od niego oczekuję!
Wygląd jest więc ostatnim punktem, na który ktokolwiek zwróci tutaj uwagę. Ale ja mam dość mieszane uczucia, zwłaszcza że Ambit3 był zegarkiem, który można było personalizować wizualnie, poza tym prezentuje się znacznie konkretniej od Spartanów, które są dość miałkie, jakby zabrakło im ognia – lub po prostu – jakby producentowi zależało na zrobieniu produktu w stylu unisex – dla jednej i drugiej płci.
Oczywiście nie jest to wadą, ale jednak sprawia, że Suunto Spartan Ultra nie zachwyca, rodzi niepokój, że szkiełko przy niechcącym uderzeniu może ucierpieć (nieuzasadniony to strach, bo jest tu szafir), gdyż jest ono osadzone w stalowej ramce (do nabycia także wariant z ramką tytanową klasy 5.), a ta do tego – pomimo, że matowa – potrafi drobne skazy (nie wiadomo skąd) łapać. Na prawym boku są trzy stalowe przyciski nawigacyjne, ale potrzebują mocnego dociskania i nie są w żaden sposób perforowane, więc trudniej je wyczuć przy bezwzrokowej obsłudze.
Reszta konstrukcji jest akurat bardzo trwała i przede wszystkim fenomenalnie odporna na wszelkie czynniki zewnętrzne. Suunto jest fińską firmą, tworzącą swoje produkty ręcznie, rozumiejącą że sprzęt dla aktywnych MUSI radzić sobie w przeróżnych warunkach terenowych. W końcu produkt z Północy zobowiązuje. Jest w tym trochę romantyzmu, ale też niesamowitego pragmatyzmu, który wzorniczo nie udał się przede wszystkim od frontu, ale typowo użytkowo cała reszta jest już OK (ergo – esteci jazda do kąta!).
- wodoszczelność do 100 m zgodnie z wytycznymi ISO 6425;
- paski sylikonowe – bardzo przyjemne w noszeniu i nawet przy białym kolorze łatwe do czyszczenia;
- solidne stalowe zapięcie;
- gruba konstrukcja z poliamidu (17mm) – tworzywa odpornego na wysokie temperatury, uszkodzenia i tarcia – stosowanego przy konstrukcji łożysk, kół zębatych, wsporników, nowoczesnego sprzętu sportowego etc.;
- zostały zachowane sensowne proporcje wagowe (73g).
Byłoby nieźle finalnie, ale mimo wszystko przeszkadzało mi, że szkło na froncie łapało łatwo zabrudzenia i trudno było się ich pozbyć. Poza stalową ramką jeszcze jest wewnętrzna pod szkiełkiem ochronnym – czarna wokół samego wyświetlacza, która jest zdecydowanie za gruba. Nie chcę się czepiać, ale znacznie powiększa to kopertę, przez co Spartan mógłby być o tych kilka milimetrów mniejszy.
Zegarek nie robi więc na mnie wrażenia wizualnie. Jest nijaki, ale dla większości nie będzie miało to znaczenia. Dla mnie ma, bo Suunto otrzymało wyróżnienie iF Design Award 2017 za dizajn Spartanów Ultra, a poza tym mam porównanie nie tylko z wyglądem zegarków innych firm, ale i z tymi w portfolio Suunto, więc widziałbym w tym projekcie więcej wyobraźni od strony wzorniczej.
WYŚWIETLACZ SUUNTO SPARTANA ULTRA
W zegarku Suunto Spartan zastosowano wyświetlacz matrycowy dotykowy, z podświetleniem LED i w rozdzielczości wynoszącej 320x300px. Dół jest delikatnie przycięty przez pasek z nazwą producenta, ale nie umiem powiedzieć, czy są tam zlokalizowane jakieś czujniki. Producent nie podaje przekątnej ekranu, więc nie wiem, jaka jest gęstość ułożenia punktów na cal, ale wiem jedno – obraz jest paskudny…
OK, może inaczej. Zastosowany typ matrycy pokazuje totalną pikselozę. Rozumiem, że chodzi o to, aby światło pięknie się od niej odbijało i prezentowało czytelne treści w ostrym słońcu. Ale prawda jest taka, że kąty widzenia są dramatyczne, kolory nawet nie są sprane, nie widać żadnych różnic pomiędzy np. żółtym i pomarańczowym w kolorystyce tarcz (nawet nie jestem pewien, czy dobrze nazwałem teraz te barwy), a pomiędzy niebieskim i fioletowym jest tak subtelna różnica, że aż wstyd. Po prostu prezentuje się to katastrofalnie. Na potrzeby niniejszej recenzji celowo wyostrzyłem zdjęcia, więc te różnice na fotkach oblewających tekst są lecz na żywo wygląda to dużo gorzej.
Ekran jest dotykowy, ale obsługa palcem jest toporna. Z jednej strony ma na to wpływ dość wolna praca systemu, a z drugiej – mała precyzyjność wyświetlacza. Niby wszystko działa, ale czuć w tym jakiś rodzaj oporu. Szczerze pisząc w ogóle wolałbym tego nie mieć w Spartanie. Bo po cholerę mi taki dotyk, który działa, jakby chciał, a nie mógł? Poza tym jest on aktywny dopiero po ręcznym wybudzeniu wyświetlacza poprzez użycie np. środkowego przycisku fizycznego… Ale żeby dotykając ekranu ten sam zareagował i się wybudził – zapomnij.
Wyświetlacz jest chroniony przez szkiełko wykonane z kryształu szafirowego. Nie widać na nim żadnych skaz, ale jak wspominałem wyżej – bardzo mocno się palcuje i zbiera wszelakie smugi. Doczyszczenie też nie jest proste i ja czułem się mocno skonsternowany, więc proszę o wybaczenie, jeśli na widniejących tutaj zdjęciach znajdą się jakieś przypadkowe ślady palcowania i inne.
Na pewno bardzo dobrze prezentują się dane w czasie treningów – zarówno w opcji czarno-białej, jak i biało-czarnej wyświetlacza. I widać, że to z myślą o tym zastosowaniu panel był wybierany. Mam więc wrażenie, jakby usiłowano podrasować Ambit3 dodając kolory i dotyk, ale finalnie zrobiono to na tyle nieudolnie, że po prostu wyszła z tego wada, aniżeli zaleta Spartana Ultra. Sprawę komplikuje fakt, że nie ma nawet za bardzo wyboru w dedykowanych tarczach, które są tak jałowe i tak anty-treściowe, że aż bolą.
Niby wyświetlają podstawowe dane, ale nie ma możliwości ich jakiejkolwiek personalizacji. Zmienisz kolor i czy ma być cyfrowa, czy też wskazówkowa, ale to wszystko. Przypisanie, że np. w kółeczku z datą chcesz mieć wysokościomierz lub ilość kroków, albo wyświetlane ciśnienie atmosferyczne – w ogóle jest nie do ustawienia! Nie wspomnę nawet o innych funkcjach, których brak jest wręcz rażący!
Powiadomienia jedynie się wyświetlają, ale nie ma co z nimi zrobić. Nie twierdzę, że ma być jak w Gearze S3 czy w jakimkolwiek Androidzie Wear, no ale chociażby przydałyby się prekonfigurowalne wiadomości SMS wysyłane z poziomu zegarka, jeśli nie można odebrać połączenia. Kurczę, no jakaś porażka z tym wyświetlaczem, kolorystyką, dotykiem… Po prostu działa to źle, a nawet bardzo źle i jest przykładem na to, jak działać nie powinno! A już na pewno nie w produkcie za blisko 3 tys. zł!
HARDWARE I WYDAJNOŚĆ SUUNTO SPARTANA ULTRA
Niestety o podzespołach nie ma żadnych informacji. Jest to zegarek sportowy, więc to dość zrozumiałe, ale zawsze w takich chwilach przeżywam moment konsternacji. Trudno bowiem realnie odnieść się do tego, co od siebie daje konkurencja, a co za tym idzie – wnioskować nad zaawansowaniem określonych technologii i ich przydatności oraz efektywności. Niemniej Suunto Spartan Ultra na pokładzie na pewno ma:
- technologię Bluetooth Smart – czyli bardzo niskiego poboru energii. Oznacza to, że urządzenie może nie być odnajdywane przez smartfona, ale parowanie odbywa się poprzez dedykowaną, napisaną przez producenta aplikację. W naszym przypadku jest to Suunto Movescount. Poza tym zasięg łączności wynosi ledwie kilka metrów;
- akcelerometr – zlicza kroki i jest bez przerwy aktywny, nawet kiedy są wykonywane inne aktywności treningowe;
- GPS oraz GLONASS – nawigacja w zegarku, bez konieczności podłączania telefonu;
- barometr – pokazuje ciśnienie atmosferyczne powietrza w rozdzielczości co 1hPa;
- wysokościomierz – mierzy wysokość na podstawie ciśnienia barometrycznego lub w systemie FusedAlti, czyli połączenia danych z barometru oraz GPS-u;
- termometr – określa temperaturę w rozdzielczości do 1st., w zakresie od -20st.C do +60st.C.;
- czujnik przyspieszenia – najlepiej sprawuje się wg Suunto w funkcji FusedAlti;
- chronometr – tu jestem nieco zbity z topu. Chronometr jest rozwiązaniem mechanicznym, które dba o to, aby mierzenie czasu było jak najbardziej precyzyjne, a różnice odchyłu jak najmniejsze. Zegarki z chronometrem są certyfikowane w Szwajcarii, i decydują się na ten proces producenci, którym zależy na podniesieniu prestiżu marki. Podczas bardzo wymagających testów drgań i temperatury, które trwają kilkanaście dni sprawdza się, czy zegarek nadal odmierza czas z zachowaniem minimalnej, dopuszczalnej tolerancji błędu. Nie mam więc pojęcia, po co takie rozwiązanie w Suunto Spartanie, skoro bynajmniej nie jest to zegarek klasyczny ani też elektroniczny…? Przepraszam, jeśli wykazałem się teraz niewiedzą, ale przeszukałem sporo źródeł, by znaleźć na ten temat informacje i niestety niczego się nie doszukałem.
OK – jak widzisz – Suunto Spartan Ultra White (HR) jest bardzo solidnie wyposażony. Nie ma wprawdzie (pomimo sugestii w nazwie) czujnika Heart Rate (HR) w nadgarstku, ale producent dodaje w opakowaniu pas do pomiaru tętna z klatki piersiowej. Muszę przyznać, że jest on bardzo precyzyjny i działa świetnie po sparowaniu z zegarkiem, niemniej tętno można podejrzeć wyłącznie w czasie aktywności sportowej.
No dobrze, a jak pracuje Spartan Ultra? Nie ukrywam, że jestem tym poziomem zawiedziony. Działa niezwykle mulasto i wolno szczególnie przez pierwsze chwile po wybudzeniu. Jak dla mnie – za bardzo monotonnie. Życzyłbym sobie, żebyś zobaczył/-a, jak funkcjonuje Fenix 5X, jeśli masz wątpliwości co do mojej oceny Spartana Ultra.
System jest strasznie toporny, żeby nie napisać prostacki… Zdaję sobie sprawę, że to poważny zarzut, ale tak niestety jest! Wiem też, że jak ktoś się uprze, to zarzuci mi, że to nie jest zegarek do fajerwerków, tylko produkt sportowy. OK – masz rację, ale tak nie powinno to wyglądać ani działać w roku 2017! Nie i basta! Więcej nawet – na poparcie moich tez wylistuję teraz, co uważam za błędy i braki kardynalne w Suunto Spratanie Ultra:
- środowisko i interfejs są bardzo małe pod kątem graficznym i wielkości czcionek. Zupełnie nie wykorzystują danej przez ekran przestrzeni, więc w ruchu – szczególnie opcje zagnieżdżone głębiej w Ustawieniach – są po prostu nieobsługiwalne…
- nie ma na Spartana żadnych, podkreślam ŻADNYCH aplikacji – jest to o tyle niezrozumiałe, że na liczne starsze Suunto jest ich cała masa. Dzięki nim można np. mierzyć temperaturę (inaczej jest ona dostępna wyłącznie przy treningu), monitorować sen (inaczej nie ma takiej opcji w zegarku), nie otrzymasz powiadomień o nadchodzącej burzy, ani o wschodzie lub zachodzie słońca… Przykłady można mnożyć, ale nie to jest najgorsze, bo…
- …tak naprawdę takie aplikacje istnieją i można do nich się dobrać z poziomu przeglądarkowego konta Suunto Movescount (w zakładce Społeczność → Strefa aplikacji), ale żadna z dziesiątek, czy nawet setek aplikacji, nie jest kompatybilna z Suunto Spartanem! Jak to możliwe, skoro bez problemu wrzucisz je na starszego Ambit3 i jeszcze wcześniejsze zegarki? Nie mam zielonego pojęcia, kto konfiguruje w ten sposób swój nowy produkt, aby ten nie był aktualny z wcześniejszymi wersjami napisanego nań oprogramowania???!!! Chociaż…
- …jak masz zapał, to sam/-a możesz swoją apkę napisać i dodać do publicznej Strefy Aplikacji (lub uczynić ją prywatną), tyle tylko że trzeba umieć kodować! Jest do pobrania plik w PDF-ie, który pokazuje, jak przy pomocy strony Suunto Movescount to zrobić, ale komu się chce – lub kto ma czas – na studiowanie 30-stronicowego dokumentu w formacie A4, a potem rzeźbienie w kodzie???!!!
- kolejny minus, to całkowity brak jakichkolwiek możliwości personalizacyjnych zaledwie kilku jałowych tarcz. W Strefie Aplikacji Suunto też ich nie znajdziesz, a już na pewno nie znajdziesz na Spartana Ultra… Przeżywałem to strasznie. Nie szukałem fajerwerków, ale żebym nie mógł zdefiniować, gdzie chcę na tarczy widzieć kroki, albo wysokość n.p.m., tylko byłem skazany np. na podgląd elektronicznej godziny po tapnięciu w wyświetlacz, bez możliwości wybrania innej opcji…?
- nie mogę przeżyć, że tak mało ustawisz z poziomu zegarka. Mam na myśli chociażby wygląd sekcji podzielonej na poszczególne pulpity z danymi gromadzonymi w czasie aktywności sportowej. Oczywiście wszystko pięknie można zrobić, ale wyłącznie z poziomu aplikacji webowej… Czyli MUSISZ usiąść do komputera, wejść do Internetu, zalogować się na swoje konto Suunto i dopiero tam ustawisz coś, co przekopiuje się do zegarka, który musisz wcześniej podłączyć do sprzętu kablem USB. Tak, już widzę, jak ogarniam to w środku lasu, w czasie wędrówki w górach, gdzie nie ma ani zasięgu komórkowego ani tym bardziej jakiejkolwiek Sieci oraz… miejsca na komputer…!
- brak natywnego minutnika, to jeden z najbardziej idiotycznych niedostatków Suunto Spartana… jest za to stoper… Super… :/ !
- niczego nie daje się zrobić z powiadomieniami, poza tym że te się wyświetlają. WOW – toż to odkrywcze!
- synchronizacja zegarka z aplikacją w smartfonie trwa prawdziwe wieki…, a do tego odbywa się ręcznie, a nie automatycznie tuż po skończonym treningu.
- i największe nieporozumienie – nie można w żaden sposób przywrócić zegarka do ustawień fabrycznych. Dlatego po pierwszym sparowaniu, moje konto Movescount zapełniło się wynikami poprzedniej osoby testującej ten zegarek. Tak – można je usunąć, ale ręcznie – pozycja po pozycji – a nie hurtowo!
- nie ma też opcji całkowitego wyłączenia zegarka. Można poprzez kilkunastosekundowe przytrzymanie dwóch skrajnych przycisków doprowadzić do jego restartu, ale to wszystko.
To są totalnie niepoważne niedociągnięcia, a tych jest znacznie więcej na wielu etapach obsługi nie tylko samego zegarka. Całkowicie nie rozumiem, dlaczego aplikacja Movescount na smartfona jest niezależną apką do trenowania, skoro jeśli mam zegarek, to chyba oczywiste, że apka ma służyć zbieraniu, analizie i agregacji danych, które ze Spartana idą do niej, a od niej lecą do Chmury, prawda?
Ale to jest nic – jeśli sparujesz pas na klatkę piersiową monitorujący tętno z aplikacją w telefonie, to wystarczy że przeskoczysz o jeden poziom w menu, a ten natychmiast zostaje rozłączony z Movescount i trzeba na nowo (sic!) przeprowadzać parowanie! Tak, apka nie zapamiętuje raz skojarzonego z nią akcesorium. Testowałem to na Nexusie 6P, Xperii XA1 Ultra, XZ Premium, HTC U11, HTC U Play, i na najróżniejszych wersjach Androida. Nigdzie nie chciało działać to poprawnie.
Mam nadzieję, że teraz rozumiesz, dlaczego Suunto Spartan Ultra White (HR) jest zegarkiem będącym, jak uśpiony wulkan. Posiada cała masę czujników i zastosowanych rozwiązań pod kątem analizy sportowej i treningów, ale to wszystko jest podane w sposób totalnie łopatologiczny, pretensjonalny, wolny i mało przystępny. Przejście do prostych ustawień, to de facto robienie wszystkiego z poziomu komputera, synchronizacja z dedykowaną apką dłuży się w nieskończoność i nie jest automatyczna nawet po otwarciu Movescount w smartfonie, a brak jakiejkolwiek wstecznej kompatybilności z aplikacjami, to jakaś fatalna porażka, tym bardziej że…
…Spartany Ultra zostały ogłoszone w czerwcu 2016 roku. A to oznacza, że mając w chwili pisania tego tekstu koniec drugiej dekady lipca 2017 roku, przez ponad rok nikt z tym nic nie zrobił! Więcej nawet – na stronie internetowej producenta jest sekcja z pomocą, na której wiszą zapytania od klientów, którzy proszą o wsparcie i nikt, zupełnie nikt nie pofatygował się, aby im cokolwiek odpowiedzieć, pomimo że są to nabywcy, którzy pytają o rzeczy związane z podstawową funkcjonalnością! Najstarsze zapytanie ma 10 miesięcy!!! Kurczę, o co tutaj chodzi?
Domyślam się, że pod naporem tych wszystkich wyliczonych niedostatków może odezwać się ktoś, kto stwierdzi, że dzięki temu Suunto oszczędza na baterii, a efektywność treningowa jest tutaj najważniejsza. Otóż to nie prawda – czasowo Spartan jedzie niemal tyle samo, co Fenix 3 na jednym ładowaniu, a o tym, że nie ma tutaj nawet czego porównywać pod kątem atrakcyjności platformy i konfigurowalności nawet nie wspomnę…
Choćby nie wiem, jak wypasione były to produkty, to uważam, że nie powinno to tak wyglądać :/. I na nieszczęście dla Suunto – właśnie przyjechał do mnie Garmin Fenix 5X – i tak, jest miazga! Szybka konfiguracja, w kilkanaście minut dodałem ulubione aplikacje z zewnętrznego sklepu, a ustawień jest tyle w samym zegarku, że w ogóle nie musiałbym dotykać komputera. Łącznie z tym, że interfejs jest tak szybki, że Sparta Ultra na jego tle wypada, jak podstarzały i zasapany dziadunio…
FUNKCJE SPORTOWE W SUUNTO SPARTANA ULTRA
Skoro było o nieszczęściu, czas na coś pozytywnego, bowiem rzeczywiście jest tak, że Suunto Spartan Ultra White HR jest produktem, który ma niesamowite możliwości pod kątem zbierania danych, bo te są nie tylko gromadzone w zegarku, ale też wysyłane do dedykowanej aplikacji i do Chmury, z poziomu której można je przeglądać w bardzo wygodnej formie. Osobiście w kilku miejscach trochę inaczej porozkładałbym akcenty, ale nie ukrywam, że prezentuje się to bardzo godnie i pokazuje, że pod tym ułomnym interfejsem siedzi prawdziwy smok, potrafiący ziać ogniem!
W serwisie Movescount kapitalnie i czytelnie oraz w zachowawczych kolorystycznie wykresach, podane są wszystkie dane o zarejestrowanej aktywności:
- kadencja – czyli ile kroków postawiłeś w czasie biegu. Zakłada się, że powinno to być w granicach od 150 do 180 na minutę. Zasadniczo dość kontrowersyjny parametr, bo ustalony w latach 80. XX wieku na podstawie obserwacji zawodowych biegaczy, ale składa się na kadencję tak wiele czynników, że trudno tych 180 kroków/min. sztywno się trzymać, bo każdy i każda z nas biega inaczej, a dopuszczalna kadencja u amatorów to 170 kroków. Niemniej dążenie do perfekcji pozwala tutaj na lepsze wybijanie, krótszy kontakt stopy z podłożem, lepszą technikę biegu, tak aby uzyskiwać optymalne rezultaty również pod kątem jakości biegu. Ale jak wspomniałem – każdy trenuje inaczej, sporo zależy od wagi, samopoczucia, kondycji etc., więc polecam do tego parametru podchodzić z głową;
- EPOC (Excess Post-exercise oxygen consumption) – czyli wzorzec zużycia tlenu przez nasz organizm. EPOC pokazuje też, jak przebiega regeneracja ciała po aktywności sportowej. Im większy daliśmy sobie wycisk – tym więcej pracy organizm musi wykonać, aby doprowadzić się do porządku po intensywnym wysiłku;
- tętno – mierzone z pasa na klatce piersiowej, również jego średnia wartość – maksymalna i najniższa etc.;
- tempo treningu – czyli w jakim tempie były realizowane przez Ciebie poszczególne założenia w czasie wysiłku. Zależnie od aktywności będzie inne tempo;
- prędkość – jazdy rowerem lub np. biegu etc.;
- zużycie energii (organizmu, nie baterii ;) );
- częstość oddechów;
- szacunkowe VO2 – czyli pobór tlenu w ciągu jednej minuty. Dane te pozwalają zbadać maksymalną wydolność organizmu w czasie wysiłku;
- prędkość pionowa – pozwala precyzyjniej określić wzrost wysokości na małych wzniesieniach np. w czasie biegu lub treningu na nartach biegowych; Mój składa się i ze zbiegów – do tunelów pod drogami – jak i wbiegów – na wiadukt, bo muszę dostać się na drugą stronę ponad torami. Nie są to wielkie różnice w wysokości, więc GPS miałby problem, aby samemu je określić (zwłaszcza, kiedy jestem pod ziemią), zatem do precyzyjniejszego pomiaru stosuje się tutaj czujnik barometryczny;
- R-R – jedna z najbardziej kapitalnych informacji, która wprowadza Suunto Spartana Ultra w rejestry produktu medycznego, aczkolwiek producent zastrzega, że jego zegarki takie nie są, i by w ten sposób ich nie traktować. Natomiast R-R to coś w rodzaju takiego baaardzo precyzyjnego EKG, bowiem rejestrowane jest każde uderzenie serca (a nie w odstępach czasowych, np. co sekundę), a to oznacza, że umiejąc analizować te dane, jesteś w stanie odczytać z wykresu, w jakiej jesteś kondycji, czy nie potrzebujesz odpoczynku z powodu przetrenowania, czy serce pracowało normalnie w czasie wysiłku etc. Wątek bardzo delikatny, sam nie jestem ekspertem od tego typu rzeczy i bardziej nadaje się to do konsultacji z kardiologiem, ale pokazuje, że Spartan Ultra jest dedykowany prawdziwie ekstremalnym sportowcom, którzy poprawiając swoje rekordy zobligowani są do monitorowania najdrobniejszych aspektów swojego wysiłku. Pomiar R-R się w to wpisuje i pozwala poznać bardzo dobrze swoje serce.
Jak sam/-a widzisz – tych danych dostarczanych przez zegarek Suunto Spartan Ultra White (HR) jest cała masa, a te udowadniają, że recenzowany tu zegarek jest prawdziwym kombajnem monitorującym i analizującym dosłownie wszystko, co się z Tobą dzieje w czasie treningu! Pokazuje, jakie są parametry zmian ciśnienia atmosferycznego, wzrostów wysokości, opadania, częstotliwość oddychania, tętna i nasycenia tlenem. Na tej podstawie produkt informuje, jak długo powinien trwać odpoczynek, można odczytać czy jest się w formie itd.
Zdecydowanie jest to najwyższa półka pod tym względem. Precyzja odczytów jest naprawdę świetna i charakterystyczna tylko dla najlepszych produktów. Jak zatem widzisz – na wysoką cenę takiego produktu składa się tutaj bardzo wiele czynników, w tym analitycznych na poziomie podzespołów i możliwości.
APLIKACJA WEBOWA MOVESCOUNT
Założenie konta Movescount to podstawa. Aplikacja mobilna jest na kiepskim poziomie, ale już środowisko w ramach strony internetowej – jak najbardziej OK! I posiada masę możliwości! Możesz tutaj projektować swoje mapy i wgrywać je do zegarka, jest opcja podglądania map aktywności z ciekawymi trasami w Twojej okolicy (czy to do biegania, czy kolarstwa etc.), jest dostęp do sekcji z aplikacjami, ale – jak już wspomniałem – nie można ich zainstalować w Spartanie, bo nie jest kompatybilny z nimi…
Poza tym konto zbiera wszelkie potrzebne dane statystyczne. Jasne – w apce mobilnej też je podejrzysz, ale opcja desktopowa daje lepszy wgląd w niuanse, więc wygodniej korzysta się właśnie z niej! Tutaj też są bardzo fajnie zebrane informacje treningowe, które pozwolą Ci się przygotować np. do maratonu lub biegu na 10km. Co więcej – są opcje wyboru, w który czas celujesz, ale sugestie są stworzone na podstawie danych zebranych od użytkowników zegarków Suunto, więc możesz wzorować się na takich samych, jak Ty amatorach lub amatorkach! Świetna sprawa!
BATERIA W SUUNTO SPARTANA ULTRA
Jako, że mam najżywsze porównanie z Fenixem 3, toteż mogę napisać, że jest niemal identycznie, jak było w zegarku Garmina. Oznacza to, że Suunto Spartan Ultra White (HR) działa na jednym ładowaniu około tygodnia. Swoje wnioski mogę opisać na podstawie własnych doświadczeń. Jeżeli więc będą one u Ciebie podobne, czyli będziesz codziennie spędzać około 2,5h na treningu z podłączonym pasem do analizy tętna oraz GPS-em włączonym na superdokładność lokalizacji, to bateria pozwoli na pięciodniowy czas działania Spartana. Jeśli biegasz od 30 do 40 minut dziennie na odcinku 5km, to ten zegarek wystarczy Ci na jednym ładowaniu na siedem, może dziewięć dni pracy. Dużo tutaj zależy od dokładności GPS, konfigurowalnej na trzech poziomach.
Uważam, że są to bardzo dobre wyniki, bowiem recenzowany tutaj produkt zbiera tak liczne dane oraz oferuje tak wiele możliwości analitycznych, że cały ten proces musi go kosztować trochę energii. Nawet, jeśli wyświetlacz jest rozświetlony na 30-35 proc. (więcej nie potrzeba). Producent deklaruje, że bateria przy ciągłej pracy GPS-u w trybie pełnej mocy (rejestracja co 1sek.) pojedzie 18h bez przerwy. Przy tych samych parametrach rejestracji, tylko w trybie energooszczędnym, pozwoli Spartanowi działać przez 26h. Jeszcze więcej, bo aż 65h Suunto Ultra będzie działał w trybie energooszczędnym, z ustalaniem pozycji GPS co 60sek. Uważam to za bardzo dobre wyniki.
Niestety nie ma informacji, jakiej pojemności bateria jest w tym zegarku. Spartan nie ma też łączności WiFi, co ułatwiałoby wymianę danych z serwisem Movescount, jak ma to miejsce w produktach Garmina, ale też… byłoby bardziej prądożerne. Spartan zachowuje więc bardzo przyzwoite wyniki, jak na tak zaawansowaną technologię, która w nim siedzi. Widząc interfejs zegarka oraz zastosowany wyświetlacz, liczyłbym raczej że można z niego jeszcze jakąś godzinę lub dwie wyciągnąć dodatkowo, ale zostawmy to w rękach programistów Suunto.
PODSUMOWANIE
OK – nieuchronnie zbliżam się do końca. Im więcej piszę o Spartanie, tym czuję do niego większą sympatię. Trochę to przewrotne, bo ilość niedostatków na poziomie softu jest tak przytłaczająca, że długo walczyłem ze sporymi pokładami niechęci do recenzowanego tutaj zegarka. Ale po wielu tygodniach intensywnych testów mogę napisać uczciwie, że Suunto Spartan Ultra jest przede wszystkim dla ludzi, którzy po prostu pod kątem interfejsu pójdą na spore kompromisy, za cenę doskonałych kolekcji danych zebranych w jednym miejscu w ramach Movescount.
Szczerze pisząc – byłem zaskoczony, jak mocno ten produkt różni się pod każdym względem od tego, co serwuje Garmin, chociaż zastosowanie jest takie samo, a i zbierane niemal identyczne informacje. I jestem zdania, że prostota, na którą stawia fińska firma, jest zbyt daleko idąca. Wiem też, jak wygląda środowisko Fenixa 3 oraz Fenixa 5. A przy ocenie tego typu zegarków nie tylko liczy się sam watch, co jeszcze całe jego otoczenie, a więc jakość aplikacji mobilnej, tej na komputer oraz wrażenia płynące z obsługi konta użytkownika w ramach zaprojektowanej strony internetowej.
Jakkolwiek w rozwiązaniach dookoła zegarkowych Suunto trzyma naprawdę niezły poziom, tak sam soft oraz zastosowany wyświetlacz, są jakąś totalną katastrofą w Spartanie Ultra. Zupełnie nietrafiony jest pomysł z dotykowym ekranem, bowiem funkcja ta jest całkowicie nieprzydatna, a środowisko niejednorodne, z małymi czcionkami i ikonami. Niewiele też ustawisz z poziomu samego zegarka.
Na zdecydowany plus wypada szereg technologii odpowiedzialnych za wykonanie Spartana. To mocny zawodnik, do ekstremalnych zadań, ale… zarazem wizualnie pozbawiony jakiegokolwiek pieprzu. Największym defektem jest brak kompatybilności z aplikacjami, których po prostu brakuje oraz bardzo dwuznaczna sekcja pomocowa, w której nikt nie odpowiada na pytania użytkowników. Mnie to zraziło. Tak samo, jak brak opcji przywracania do ustawień fabrycznych, brak minutnika, brak opcji całkowitego wyłączenia, brak możliwości ustawienia ekranów treningowych z poziomu zegarka, czy okrutny brak dostosowania pod swoje potrzeby choćby jednej spośród nielicznych i tandetnych tarcz.
Czas pracy na baterii oraz jako kombajn do zbierania danych, Suunto Spartan Ultra White (HR) jest jak najbardziej w porządku lecz dla mnie takie przeznaczenie tego zegarka jest oczywiste, w końcu po to ten produkt powstał! Ale nie można jego obsługi czynić całkowicie nieużywalną…! Po co mi w takim razie taki produkt, skoro z każdą głupotą lecę do Internetu, a i tak ciężko znaleźć tam wsparcie…? Dziś wiem, że postawiłbym na Garmina, którego po prostu chce się używać. Przed Spartanem zatem jeszcze sporo pracy, aczkolwiek niepokoi mnie, że po prawie roku od debiutu, jest to wciąż tak toporny w obsłudze zegarek.