SŁOWEM WSTĘPU
Sony Xperia XA Ultra to cholernie wielki telefon. I za to przede wszystkim uwielbiam ten model. Sony tym samym udanie kontynuuje tradycję, którą nieśmiało zapoczątkował model Xperia Z Ultra, zrecenzowany przez nas chyba ze sto lat temu ;). Najświeższa edycja od pierwowzoru jest ciut mniejsza, niemniej wyróżniać będzie się wśród większości smartfonów, które spotkasz na sklepowych półkach. Tylko, że rozmiar, choć w tym przypadku odgrywa bardzo dużą rolę, to nie jedyny plus i zaleta Xperii XA Ultra. Ostatni czas spędzony z recenzowanym modelem był bardzo przyjemny i choć niepozbawiony małych zgrzytów, to w ogólnej ocenie poczułem więź z tym smartfonem.
WZORNICTWO I WYKONANIE SONY XPERII XA ULTRA(F3212)
Sony przez długi czas był krytykowany za bardzo konserwatywne podejście do wzornictwa. Bez gorzkich słów nie obyło się również na łamach 90sekund.pl, gdzie również zwracaliśmy uwagę, że brakuje fantazji Japończykom, a kolejne modele – szczególnie Xperie Z – to tak naprawdę delikatnie zmienione warianty, niewiele różniące się od swoich poprzedników. Seria Z to już historia, i wzorniczo modele X nie wnoszą rewolucji lecz niewątpliwie coś drgnęło i ostatecznie przyjąłem pozytywnie zaproponowane zmiany w nowej serii – choć początkowo nie byłem do końca przekonany.
Sony Xperia XA Ultra wyróżnia się kilkoma charakterystycznymi punktami. Pierwszym rzucającym się najbardziej w oczy jest zminimalizowanie frontowych bocznych ramek do granic możliwości. Przede wszystkim optycznie odchudziło to samą wielkość urządzenia, a także bardzo poprawiło ergonomię. Dzięki czemu wygoda z korzystania stoi w XA Ultra na wysokim poziomie pomimo, że początkowo może wydawać się to niemożliwe.
Drugi element to matowe plecki. Testowany model był w kolorze białym, dzięki czemu dodatkowo prezentowały się one naprawdę bardzo ładnie. I tu zmiana w stosunku do starszych Xperii jest duża, bowiem materiał nie zbiera śladów naszych palców, a to wpływa pozytywnie na ogólny odbiór urządzenia. Dzięki czemu XA Ultra wypada schludnie nie tylko na materiałach promocyjnych, ale i na żywo.
Trzeci punkt to wszechobecny minimalizm. Smartfony Sony zawsze pod tym kątem wypadały bardzo korzystnie i tym razem również Xperia XA Ultra to przykład ładnego, ale i zarazem oszczędnego stylu, który w ogólnym rzucie bardzo mi się podoba. Wagowo nie jest tak ciężka, jak w przypadku LG V10 (moja recenzja TUTAJ), który swoim militarnym stylem mnie zachwycił, bowiem u siebie Sony zastosował łagodny sznyt, który kojarzy się bardziej z biznesowym światem.
Na koniec, trochę poza konkursem, do charakterystycznych punktów należy zaliczyć też, duże oczko przedniego aparatu, które wyróżnia się na tle minimalizmu, jaki panuje w bryle XA Ultra, ale o samym aparacie pogadamy sobie kilka akapitów niżej.
EKRAN W SONY XPERII XA ULTRA (F3212)
Wyświetlacz w Sony Xperii XA odgrywa jedną z głównych ról – dominuje on i wręcz wychodzi do użytkownika – tak jest duży. Potężny, 6-calowy panel potrafi początkowo przytłoczyć, ale z czasem, gdy się przyzwyczaisz poczujesz, jak świetnie jest mieć smartfon z taką przekątną!
W niczym nie przeszkadza tutaj rozdzielczość Full HD, bo choć na co dzień korzystam ze urządzenia, które ma większą ilość pikseli na cal, to nie czułem dyskomfortu ani nie dostrzegałem specjalnie ziarnistości obrazu. FHD to wciąż rozdzielczość, która cieszy oko i to niezależnie od tego, czy masz 5-calowy wyświetlacz czy 6-cio.
Kolejna rzecz, która zawsze mnie ujmuje w smartfonach Sony to odwzorowanie samego obrazu, kolorów, kontrast oraz towarzyszące ogólne poczucie, że to co widzisz jest po prostu ładne – pod warunkiem, że patrzysz na wyświetlacz na wprost. Pod tym kątem tego producenta zawsze wyróżniało się wśród konkurencji. Zasługa w tym oczywiście autorskich rozwiązań, które od lat pojawiają się w produktach japońskiej firmy. Dla przypomnienia – wykorzystuje się tutaj technologię Mobile BRAVIA Engine 2. Niemniej muszę też uczciwie dodać, że kąty widzenia mogłyby być nieco lepsze, szczególnie przy dużym odchyleniu względem ekranu.
Oczywiście przy tak dużym panelu pojawia się ułatwienie w postaci obsługi jedną ręką, które bardzo łatwo uruchomić. Wystarczy jeden gest palcem. Działa to bardzo sprawnie i płynnie.
Nie mogłem narzekać też za bardzo na jasność, która nie zawsze w trybie automatycznym natychmiast potrafiła wyostrzyć obraz w dużym słońcu, co przy fotografowaniu wpływało na komfort widzenia kadrowanych obiektów. Niemniej w większości przypadków byłem z niej zadowolony.
WYDAJNOŚĆ SONY XPERII XA ULTRA (F3212)
Praca na Xperii XA Ultra to prawdziwa przyjemność. Nie mam się tu do czego doczepić, ponieważ wszystko działa tak, jak należy. Sony zawsze przykłada wagę do dobrej optymalizacji i musiałbym mocno wysilić umysł, aby przypomnieć sobie, która spośród czołowych Xperii zaliczała u mnie nieprzyjemne spowolnienia i lagi (o ile takowa się znalazła).
Na pewno nie doznasz żadnych przycięć w Xperii XA Ultra. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej, ponieważ smartfon ma się czym pochwalić. Sercem jest układ MediaTek. Model MT6755 nie jest może najnowszą jednostką – został wprowadzony w czwartym kwartale 2015 roku, ale w zupełności daje sobie radę z tą masą elektroniki. Do spółki procesor wspierają 3 GB pamięci RAM, co sprawia, że nie widzę powodów do obaw, jeśli chodzi o kulturę pracy. Wszystko działa jak należy.
Niestety sporym minusem jest pamięć wewnętrzna – zaledwie 16 GB na pliki. Z pół roku temu można byłoby przymknąć jeszcze na to oko, ale dzisiaj czuję lekki niedosyt. Oczywiście można to rozszerzyć o kartę pamięci, ale to nie zmienia faktu, że byłbym w pełni usatysfakcjonowany dwa razy większą przestrzenią na dane, tym bardziej, że cena Xperii XA Ultra sugeruje, że możemy wymagać od niej więcej.
Kolejnym elementem, który zasługuje na minus, jest brak czytnika linii papilarnych. Skoro bowiem Honor 5X kosztujący około 1000 zł może takowy posiadać, to proszę o wytłumaczenie, dlaczego Sony Xperia XA Ultra została oskalpowana z tego istotnego dodatku? Coraz większą uwagę zwraca się na bezpieczeństwo, a poza tym, jak na obecne standardy, to nawet od klasy średniej oczekuje się ficzerów z górnej półki. A Honor 5X to początek – Samsung Galaxy A5 2016 czy Huawei P9 Lite to kolejne przykłady. Dodam, że każdy z nich jest tańszy od japońskiego wielkoluda.
- Procesor: MediaTek Helio P10,
- Model procesora: MT6755,
- Częstotliwość: osiem rdzeni – 4×2.0 GHz Cortex-A53, 4×1.0 GHz Cortex-A53,
- Grafika: Mali-T860MP2,
- Pamięć operacyjna: 3GB RAM,
- Pamięć na pliki: 16GB ROM,
- Karty microSD: tak, do 200GB,
- Inne: nano SIM; micro USB 2.0; jack 3.5mm.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA W SONY XPERII XA ULTRA (F3212)
Wygląd nakładki systemowej Sony, zawsze zbliżony był bardziej do czystego Androida. Nie ma tutaj udziwnień, które często pojawiają się u innych producentów, dzięki czemu środowisko, na którym działają Xperie nie tylko prezentuje się estetycznie, ale też działa perfekcyjnie. Ciężko tu cokolwiek zarzucić, bowiem panuje duży minimalizm i spokój wzorniczy. Gdyby nie zmienione ikonki można by było pomyśleć, że produkty Sony są niczym Nexusy.
Oczywiście zmian jest więcej, dzięki czemu muszę przyznać, że ekosystem, który tworzą Japończycy bardzo mi się podoba. Duży plus należy się też za obecność najaktualniejszej – na chwilę pisania tego tekstu – edycji Androida w wersji 6.0.1 (Marshmallow).
Kolejna praktyka godna pochwały to fakt, że Sony coraz częściej kładzie nacisk na dodatkowe softowe usługi, by zaplecze danego produktu było coraz bardziej urozmaicone. Prekursorem takiej polityki jest oczywiście Samsung, ale jak mogłem się przekonać przy okazji testów Xperii XA, Sony zmierza w dobrym kierunku i oferuje coraz ciekawsze możliwości. Ostatecznie chwalę japońskiego producenta za dobre chęci, acz finalnie jeszcze nie do końca mi tutaj wszystko odpowiada. Brakuje mi konkretów. Ale do rzeczy!
Xperia Lounge – Znajdziesz tutaj ciekawe m.in. konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. Są również interesujące oferty, i tak przy okazji Xperii XA otrzymałem promocyjny kod do konta Privilege Plus, gdzie mogę wypożyczać i oglądać filmy. Ciężko mi jednak określić, czy takich ofert i promocji jest więcej, testy trwają zawsze około dwóch tygodni, tak więc nie wykluczam, że nie są to jednorazowe strzały – taką mam przynajmniej nadzieję.
Xperia Lounge zawiera również inne zakładki, takie jak Muzyka, Filmy, gdzie można znaleźć różne ciekawe informacje ze świata rozrywki. Jest również coś dla zwolenników aplikacji i gier, gdzie znajdują się różne propozycje takie, jak Movie Creator, czy Smart Lock, który pozwoli zabezpieczyć Ci Twój smartfon. Warto tu zajrzeć, bo całkiem możliwe, że znajdziesz coś dla siebie.
What’s New – tutaj królują aplikacje, choć tak naprawdę to bardzo rozbudowane miejsce, gdzie w teorii możesz zarządzać swoją rozrywką. Od wspomnianych apek, gier, poprzez trailery filmów, audiobooki, czy programy telewizyjne. Sprawdzić tutaj możesz również dostępność aktualizacji. Sporo tego i przyznam szczerze, że choć robi to pozytywne wrażenie, to z drugiej strony można się poczuć trochę przytłoczonym przez ilość informacji. Mam wrażenie, że część elementów dubluje się z Xperią Lounge.
Jest też jeden spory minus. Znajdują się tu tylko polecane rzeczy przez Sony i w zasadzie to tyle, nie obejrzysz w tym miejscu bowiem żadnego filmu – co najwyżej trailer. Nie wyszukasz innego niż polecany audiobook. Nie wyszukasz żadnej dodatkowej aplikacji poza tymi, które wyświetlają się na głównej stronie. Ja bynajmniej nie dokopałem się do takich rzeczy. W skrócie znajdziesz tutaj aktualne trendy, ale nic poza tym. To trochę tak, jakbym dostał do rąk płytę CD z muzyką, ale nie miał gdzie jej odtworzyć. Szkoda.
Miło zaskoczyła mnie natomiast aplikacja Wiadomości (News Suite). Jak sama nazwa wskazuje, dzięki niej będziesz mieć dostęp do aktualnych wydarzeń ze świata, na temat sportu, biznesu czy technologii. Można również dodać swoje kanały, tak by bardziej spersonalizować newsy pod siebie. Jeśli coś wydarzy się pilnego nie tylko na świecie, ale także w Twoich okolicach, aplikacja dostarczy Ci w postaci powiadomienia informację, dzięki czemu nie ominą Cię istotne rzeczy.
Oczywiście Sony posiada kilka swoich propozycji, którymi warto się zainteresować. Jedną z nich jest aplikacja Szkic, która może nie jest tak rozbudowana, jak w przypadku Quick Memo Plus od LG, i nie oferuje możliwości, jakie daje seria Galaxy Note, ale do podstawowych czynności jak najbardziej się przydaje. Choć swoją drogą – Sony mogłoby się pokusić o zaprojektowanie bardziej rozbudowanego szkicownika.
Wspominałem również o Movie Creatorze. Nie jest to również zaawansowana aplikacja do obróbki filmów, ale w zupełności wystarczy, by zmontować najciekawsze ujęcia z ruchomych obrazków, które uprzednio zarejestrowaliśmy. Biorąc pod uwagę na przykład rozwiązania, jakie daje HTC – Sony znów wypada gorzej. Bo niby możliwości są, ale przy dłuższej zabawie, możesz odczuć brak dodatkowych opcji. Takie przynajmniej mam wrażenie, choć zdaję sobie sprawę, że część użytkowników oferowane przez japońskiego producenta rozwiązania zadowolą.
Świetna opcja, będąca składową nakładki systemowej, to Proponowane. Aby ją uruchomić, wystarczy przeciągnąć palcem w dół poniżej belki powiadomień na dowolnym ekranie pulpitu, a w szybki sposób ukażą Ci się aplikacje, z których korzystasz najczęściej. Mi taki pomysł przypadł do gustu i często do tego sięgałem, bowiem z tego miejsca da się też wybrać sugerowane przez Sony apki.
Na koniec – jak zawsze – słowa wielkiego uznania dla jakości dźwięku. XA Ultra wpasowuje się świetnie w całą rodzinę Xperii, które rządzą, dominują, królują pod kątem poziomu odtwarzanej muzyki! Dźwięk wydobywający się ze słuchawek – najlepiej produkcji Sony – sprawiaja, że nie chcesz przestać słuchać. Dodatkowo, biorąc pod uwagę duży ekran, który aż się prosi, by na nim coś pooglądać, YouTube stanie się Twoją jedną z ulubionych aplikacji – o ile już nie jest ;).
Całość sprawia, że największy model z aktualnych przedstawicieli Xperii jest niczym muzyk grający na różnych instrumentach. I choć zdarzają mu się pewne niedociągnięcia, to da się je jeszcze dostroić.
APARAT W SONY XPERII XA ULTRA (F3212)
Jestem zawiedziony. Po dużej aktualizacji aplikacji, wydawało mi się, że w produktach Sony, aparaty w końcu działają tak jak powinny. Xperia XA Ultra udowodnił, że się mylę, a już na pewno jeśli idzie o ten model. Niestety.
Zarzut dotyczy przede wszystkim tylnego aparatu i swoje narzekania zacznę od fizycznego spustu migawki. Element ten w moim odczuciu nie działa do końca prawidłowo, chociaż nie wykluczam, że winny jest wyłącznie wadliwy sampel testowy. W każdym razie – o ile przy fotografii, w sytuacji, gdy obiekt znajduje się w znaczniej odległości nie ma większych problemów, tak przy zdjęciach makro zaczynają się katastrofalnie strome schody z ostrzeniem obrazu.
Właściwie odniosłem wrażenie, że efektu do jakiego jestem przyzwyczajony – nie można osiągnąć. A przynajmniej jest to bardzo utrudnione. Wyostrzenie kadru przy tego typu zdjęciach jest sporym wyzwaniem dla Xperii XA Ultra, a jeśli korzystasz z fizycznego spustu migawki wręcz niemożliwe. Doprowadza to tylko do niepotrzebnej irytacji. Lepiej jest się posłużyć palcem i wskazaniem na ekranie element, który ma skupić focus. W rezultacie wychodzą takie buble:
Specyfikacja aparatu głównego (tylnego) w Xperii XA Ultra:
- dostawca – Sony,
- typ sensora – Exmor RS IMX230,
- ilość efektywnych pikseli – 21,5 Mpx, Auto-HDR,
- rozmiar pojedynczego piksela – 1.12 µm (mikrona),
- zoom – tak, pięciokrotny cyfrowy,
- autofocus – tak, Phase Detect Auto-Focus (PDAF),
Specyfikacja aparatu przedniego w Xperii XA Ultra:
- Matryca: 16 Mpx,
- Przysłona: f/2.6,
- Stabilizacja obrazu: tak, optyczna (OIS).
Drugi zarzut to czas zapisywania zdjęcia, w szczególności HDR, który niemiłosiernie się wydłużał… I nawet nie jest mi przykro, kiedy teraz o tym piszę, bo inni producenci już od dłuższego czasu robią to lepiej. Sony nawet jeśli poprawił coś w tym aspekcie, to nadal ma spore tyły. Efekt jest taki, że zdjęcia mogą wyjść zwyczajnie poruszone. Mi zdarzało się to bardzo często. Przyzwyczajony, że wystarczy praktycznie dotknąć wirtualną migawkę, by fotka się wykonała, zepsułem tak masę kadrów, gdyż szybko chowałem smartfona do kieszeni.
Po trzecie. Oczko głównego aparatu mogłoby być odrobinie odsunięte od krawędzi lub w ogóle przesunięte na środek. Nie wiedzieć czemu w tym modelu, często zdarzało mi się zasłaniać palcem obiektyw, przez co na niektórych zdjęciach w górnym lewym rogu widać delikatny cień. Być może ze względu na rozmiary i ciężar XA Ultra trzymałem bardziej pewnie, przez co mój palec przesuwał się bardziej na plecki i zasłaniał widok, wcześniej z innymi modelami Xperii nie zdarzały mi się takie przygody.
Idąc dalej, choć już nie tak ostro – zdjęcia nocne. Xperia XA Ultra mistrzem nocnej fotografii nie jest to na pewno. Są zdjęcia które wypadają fatalnie, są takie które biorąc pod uwagę klasę sprzętu są do przyjęcia. Nie spodziewaj się jednak cudów. Wystarczy, że podam wartość przysłony – f/2,2. Jak na obecne standardy wartość niezbyt atrakcyjna, tak więc ciężko tutaj o perfekcję przy kiepskim świetle.
Trochę gorzkich słów, ale to główne wady tego aparatu. Dla mniej wymagających użytkowników Xperia XA Ultra pod tym kątem będzie traktowana jako dobry sprzęt do fotek, ale tylko dobry. Tak się składa, że mam przy sobie smartfon również ze średniej półki – Huawei P9 Lite, który bezpośrednio po Xperii trafił w moje ręce i różnicę czuć momentalnie. Niemalże pod każdym względem.
Wspomnę również o wielu dodatkach, które Sony wciąż serwuje swoim użytkownikom. Oczywiście na pierwszy plan wychodzą efekty AR. Dla kogoś, kto nigdy z nich nie korzystał, wrzucenie w prawdziwy świat wirtualnych krasnali będzie fajną zabawą, ale możesz je również spotkać w Xperii Z2…. co ja piszę. Cofnij się do naszej recenzji Xperii Z1 sprzed 3 lat ;) (nie sądziłem, że jeszcze podlinkuję tak starą recenzję).
Oczywiście Japończycy rozszerzyli gamę efektów, ale żeby nie było za różowo – za sporą część trzeba zapłacić, tak więc – żegnam ;), chociaż w czasach Pokemon GO może wreszcie zdobędą serca fanów wirtualnymi dinozaurami… Mojego na pewno nie…
Aparat Sony wyposażony jest również w różnego rodzaju efekty, dzięki którym możesz nałożyć filtr i uzyskać na przykład klimat starych filmów. Tutaj należy pochwalić, że w końcu efekty te działają płynnie, dawniej potrafiły zawiesić całą aplikację. W sumie czuję się zażenowany taką pochwałą, no ale takie są fakty.
Sony zagrał va banque i w przodzie smartfona umieścił aparat o rozdzielczości, aż 16 Mpx, co stanowi nadal ciekawostkę. W tym miejscu należy się duży plus i to już bez żadnych złośliwości. O dziwo aparat ten działa bardzo dobrze i czasami miałem wrażenie, że lepiej niż ten główny. Jak wiadomo selfie nie może być nudne, tak więc i tu wykonasz zdjęcie w HDR, możesz dołożyć efekt AR, gdzie zasada obowiązuje podobna, jak w głównym aparacie – te same efekty, za inne trzeba płacić. Powiedzmy jednak, że zabawa jest tutaj ciekawsza, w końcu mało to ludzi zmienia swoje twarze w koty lub psy na Snapchacie?
Wszystkie zdjęcia w oryginalnym rozmiarze
na naszym koncie w serwisie Flickr.
BATERIA I TEMPERATURA W SONY XPERII XA ULTRA (F3212)
Pojemność baterii nie powala i mogę wręcz napisać, że jest śmiesznie mała – 2700 mAh, co wzbudza podejrzliwość, a nawet myśl, że taka bateria nie podoła takiemu urządzeniu. Jak się okazało – czekała mnie miła niespodzianka.
Również podchodziłem do tego nieufnie, bowiem przy tak dużym ekranie, ciężko było mi uwierzyć, by przy normalnej pracy Xperia wytrzymała dłużej niż dzień. Uspokajam. Wytrzymuje, a czasy pracy na włączonym ekranie pozytywnie zaskakują. Nie da się ukryć, że istotną rolę odgrywa również niższa rozdzielczość ekranu, która nie jest tak prądożerna jak na przykład 2K. Ogólnie rzecz biorąc jest o wiele lepiej niż się spodziewałem,
Słowa uznania należą się również (w końcu!) za ogarnięcie sprawy z grzaniem się smartfona. Wcześniejsze Xperie miały z tym wieczny problem, ale teraz to już przeszłość. Zapomnij więc o ogrzewaniu rąk za pomocą smartfona. Nie spotkałem się również z komunikatem, który ostrzegał mnie, że dana aplikacja może zostać zamknięta z powodu podwyższonej temperatury. Tak więc mamy progres, który należy docenić i odnotować.
Podsumowując, działanie akumulatora, jak i kontrola ciepła pod są zadowalające, a nie można zapominać o (bateryjnym) bardzo wydajnym trybie oszczędności STAMINA, który w Xperii XA Ultra potrafi długo przytrzymać telefon wśród żywych. Dla najbardziej zdesperowanych jest jeszcze tryb ULTRA STAMINA, który ogranicza sprzęt praktycznie tylko do wykonywania połączeń. W podbramkowych sytuacjach na pewno się jednak przyda.
PODSUMOWANIE
Oprócz aparatu, który niestety mnie zawiódł, cała reszta sprawowała się świetnie i tak między nami – taką Xperię mógłbym mieć, tylko że… choć jest wydajnie, szybko, minimalistycznie, multimedialnie i po prostu bardzo dobrze, to obraz ten w moich oczach burzy ten nieszczęsny aparat. Kompletnie nie odpowiada moim wymaganiom, które są wysokie. Możliwe jednak, że ktoś kto nie ma takich oczekiwań, będzie w pełni zadowolony. Należy pamiętać bowiem o dwóch rzeczach. Xperia XA Ultra to średnia półka, a po drugie kamerka przynosi sporo dodatków, które na pewno przypadną komuś do gustu.
Powierzchnia robocza ekranu jest fenomenalna, sama jakość obrazu również jest w pełni zadowalająca, a praca na takim smarfonie to w głównej mierze przyjemność. Jeśli dodasz do tego bardzo dobry, zoptymalizowany soft, oferujący ciekawe dodatki i aplikacje to możesz być pewny(a), zadowolenia z Xperii XA Ultra – szczególnie jeśli zależy Ci na dużym wyświetlaczu. W tej kategorii i przedziale sprzętowym może być ciężko o coś ciekawszego.
Tylko, że aktualna cena – jako ostatni argument – mnie osobiście nie przekonuje do tego modelu. Konkurencja, choć mniejsza gabarytowo, jest jednak niżej wyceniana. Sony nigdy nie należał do tanich producentów, a brak chociażby czytnika linii papilarnych to w tej klasie sprzętu, w 2016 roku, niestety uchybienie, które przy wyższej cenie niż u innych, staje się dość istotne. Poza tym podnoszę mój kciuk ku górze, na znak OK!