SŁOWEM WSTĘPU
Gdy tylko LG V10 miał swoją premierę, od razu zgłosiłem się w redakcji na ochotnika na jego testy. Tak między nami, to nie widziałem innej możliwości, bo już od samego początku smartfon ten wywołał u mnie (nie tylko u mnie zresztą) bardzo pozytywne wrażenia. W dobie, gdy co raz trudniej jest zaskoczyć wzornictwem, i w końcu ciężko wymyślić koło na nowo, LG pokazał, że można tchnąć świeżości w smartfonowy design. V10 jednak to nie tylko prezencja wizualna, ponieważ smartfon ten spokojnie mógłby zastąpić serię G zostając jednocześnie flagowcem koreańskiej firmy.
W gruncie rzeczy V10 to taki drugi flagowiec ze stajni LG i jeśli zdecydujesz się na ten model, nie będziesz żałować swojej decyzji. Oczywiście wszystko zależy od tego, czego oczekujesz od telefonu, jednakże ten smartfon da Ci wszystko czego potrzebujesz. Świetny wygląd, wydajność i rewelacyjny aparat. Nie są to bynajmniej jedyne cechy, jednakże przyznam, że będąc przed zmianą telefonu, mocno się zacząłem zastanawiać, czy V10 nie okaże się strzałem w dziesiątkę? Testy zamiast pomóc, sprawiły, że mętlik w mojej głowie zakręcił się jeszcze mocniej, a to świadczy tylko o LG V10 jak najlepiej.
WYGLĄD I WZORNICTWO LG V10
Ten smartfon jest wprost stworzony do męskiej ręki. Solidny, duży, może nawet trochę toporny. Moim zdaniem pomimo tego, jest naprawdę świetnie zaprojektowanym urządzeniem i wręcz bardzo ładnym. Warto podkreślić, że V10 jest również solidnie ciężki – 192 gramy – to naprawdę dużo. I jeśli zazwyczaj producenci starają się zachować umiar w ciężarze urządzenia, to projektanci LG raczej na to nie zwracali uwagi. I jeśli to była świadoma decyzja, to uważam, że jest bardzo dobra. Z taką obudową i designem smartfon musi swoje ważyć i te gramy muszą być odczuwalne. Pod tym kątem LG wykonał swoją pracę perfekcyjnie, bo finalnie całość wypada bardzo okazale.
A LG V10 trzyma się rewelacyjnie. Oczywiście waga idzie w parze z rozmiarami i smartfon jest naprawdę…, co tu dużo pisać – WIELKI. Pomimo takich gabarytów, trzyma się go w dłoni pewnie, bez obaw, że się wysunie z niej. W porównaniu z na przykład Samsungiem Galaxy S6 Edge Plus, który może budzić wątpliwości pod tym kątem z uwagi na cienkie ramki przy zakrzywionych krawędziach, LG V10 wypada fantastycznie. Oczywiście osoby, które mają mniejsze dłonie będą miały problem nie tylko z obsługą, ale właśnie ze wspominanym komfortem korzystania. Niemniej – moim zdaniem – pod katem poczucia bezpieczeństwa V10 wypada znacznie lepiej niż masa innych, gabarytowo zbliżonych doń słuchawek.
Gdyby jednak stało się tak, że smartfon nieszczęśliwie by upadł, jest duża szansa, że przeżyje spotkanie z powierzchnią płaską. LG postarał się, by zminimalizować ryzyko uszkodzenia, stosując specjalną powłokę Dura Skin oraz stal nierdzewną 316L. A to jeszcze nie koniec, ponieważ V10 spełnia militarną normę o długiej nazwie – MIL-STD-810G. I choć to wyznacznik odporności na różne nieprzewidziane, bliskie spotkania np. z twardym podłożem to nie oznacza wcale, że całkowicie uchroni smartfona przed uszkodzeniem. Mimo wszystko jednak, za wielkością i wagą idzie też poczucie bezpieczeństwa.
Na uwagę zasługują szczególnie plecki. Miły w dotyku chropowaty materiał, który nie zbiera odcisków placów, nie brudzi się – nawet w białej wersji kilorystycznej – i do tego prezentuje się bardzo, ale to bardzo dobrze, przypominając jednocześnie militarny styl. W ogóle smartfon LG nasuwa mi same skojarzenia z typowo męskimi zajęciami. Mówisz V10, a moje myśli lecą do Formuły 1 i silników, które napędzają boildy. Patrzę na ten telefon i czuję konkretny, żołnierski styl – i choć biały kolor tutaj średnio pasuje, to całość prezentuje się naprawdę kapitalnie. Pod żadnym pozorem nie chcę marginalizować Pań, ale musicie mi to wybaczyć, LG V10 wszędzie i pod każdym kątem sprawia, że najlepiej pasuje do męskiej dłoni i to najlepiej ubrudzonej smarem, chociaż w materiałach promocyjnych wystylizowano go na stylowego towarzysza eleganckich i wymuskanych młodych rekinów sukcesu. Również tych w spódnicy.
Co sprawia, że ten smartfon jest jeszcze tak wyjątkowy? Oczywiście przyciski funkcyjne umieszczone z tyłu. Co prawda LG w G5 od tego odchodzi, ale tutaj na szczęście zachował się ten oryginalny pomysł. Jak nie trudno zauważyć jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu. W moim przypadku, za absolutną zaletę takiego układu uważam, że szybko idzie się do niego przyzwyczaić. Wystarczył niecały dzień, żeby mój wskazujący palec lądował na moim prywatnym telefonie w poszukiwaniu włącznika ekranu lub regulacji głośności.
Muszę też nadmienić, że pod przyciskiem włączania/wyłączania ukryto czujnik linii papilarnych. Konfiguracja trwa dosłownie chwilę i jest banalnie prosta. Sam czytnik zaś działa bez problemu, nie miałem żadnych niespodzianek i trudności z odczytem i dostaniem się do smartfona. Minusem jest jednak to, że reaguje on dopiero po uprzednim naciśnięciu włącznika, a dopiero potem zostają odczytane nasze linie papilarne. Szkoda, że od razu po przyłożeniu palca ekran się nie odblokowuje, przez co skróciło by to trochę czas dostania się do zasobów urządzenia.
Dla równowagi przyznam też, że w jednej sytuacji przyciski z tyłu bardzo mi przeszkadzały. Kiedy? Otóż przy bieganiu. Zawsze trenuję ze smartfonem, którego umieszczam w specjalnym etui i choć obsługa telefonu poprzez ten kokon nie jest prosta, to w przypadku LG V10 okazała się praktycznie niemożliwa, chociaż musiałbym pewnie poszukać czegoś dedykowanego temu modelowi. W dodatku akurat tutaj ciężar i wielkość tego smartfona okazała się minusem. Co ciekawe od razu do głowy wskoczyła mi myśl – eee, z tego powodu po prostu nie mógłbym go mieć.
- Wymiary/waga – 159,6 x 79,3 x 8,6 mm (192 g),
- Militarna norma – MIL-STD-810G.
Port do ładowarki, minijack, głośnik i mikrofon umieszczone są na spodzie. Ten fragment, jak i górna ramka wykonane są z gumowanego materiału, który jest przyjemny w dotyku. Co ciekawe LG V10 wyposażony został w port podczerwieni. Nie jest to może “must have”, ale zawsze może się przydać, ja wykorzystuje ten element np. jako funkcję pilota do TV. Przód smartfona LG V10 to równie ciekawy punkt co tył, ale szczegóły w kolejnym akapicie.
Pod kątem ergonomii oraz przyjemności użytkowania LG V10 sprawił mi naprawdę mnóstwo frajdy. Dawno nie czułem przy testach aż takiego komfortu i przyjemności z korzystania z danego sprzętu. Koreańczykom udało się moim zdaniem połączyć dwie trudne do pogodzenia cechy. Ładne wzornictwo, które emanuje solidnością z zachowaniem poczucia bezpieczeństwa. Spójrz chociażby na wspomnianego przeze mnie Galaxy S6 Edge Plus. Telefon Samsunga jest wykonany genialnie, wzorniczo perełka. Jednak wadą tego jest obawa przed wyśliźnięciem się z dłoni z powodu szklanej powierzchni plecków oraz minimalnych ramek krawędziowych.
EKRAN/EKRANY W LG V10
Jak już za pewne dobrze wiesz – LG V10 posiada dwa ekrany. Jeden, główny o przekątnej 5,7 cala oraz “ten drugi”, umieszczony w formie wąskiego paska, tuż ponad zwykłym panelem. Rozwiązanie dotychczas niespotykane, a zarazem bardzo ciekawe. Słów więcej o nim za chwilę. Najpierw kilka podstawowych informacji.
- Główny wyświetlacz – IPS Quantum, 5,7 cala, QHD (2560×1440 pikseli, 513 pikseli na cal),
- Drugi wyświetlacz – 160×1040 pikseli, 513 pikseli na cal
Zawsze podkreślam, że bardzo lubię smartfony z dużą przekątną. Korzystam na co dzień z 5,7-calowego Note’a 4 i ciężko byłoby mi się przesiąść nagle na telefon oscylujący w granicach 5-5,2 cala. Jasne – z ogromnych paneli nie zawsze korzysta się superdobrze i idą za nimi pewne niedogodności, ale LG zadbał, by korzystanie z takiego wielkoluda było maksymalnie uproszczone. Już samo to, że telefon trzyma się pewnie w ręce sprawia, że codzienna praca jest przyjemniejsza. Oczywiście LG dostarcza funkcję dzięki, której możesz zmniejszyć obszar roboczy. Odbywa się to jednym, prostym ruchem palca. Wystarczy przesunąć w prawo, bądź w lewo po przyciskach domowych. Osobiście korzystam z takich funkcji dość rzadko, ale zdarza mi się wesprzeć się “mniejszym ekranem” na przykład podczas jazdy komunikacją miejską.
Kolory odwzorowane przez główny ekran wypadają bardzo dobrze, podobnie rzecz ma się z kątami widzenia. Przyzwyczajony jednak do AMOLED-owych wyświetlaczy od Samsunga, LG kiepsko wypadł w moim odczuciu jeżeli chodzi o jasność. Podczas słonecznych dni nie miałem pełnego komfortu korzystania z V10, tak jak to ma miejsce we wspomnianym Galaxy Note 4. Ale uwaga – LG V10 nie wypada źle, bo jeśli nie korzystałe(a)ś wcześniej z telefonów Samsunga nie zauważysz specjalnej różnicy, ja to jednak wyraźnie wychwytywałem.
Natomiast dodatkowy, mniejszy i niezależny wyświetlacz działa w dwóch trybach. Podczas wyłączonego głównego ekranu wyświetla on podstawowe informacje takie jak data, godzina a także pogoda. Pojawią się tutaj również powiadomienia, które przyjdą na telefon. Po przesunięciu tego skromnego menu w prawo dostrzeżesz cztery ikonki, za pomocą których wyciszysz smartfona, włączysz/wyłączysz WiFi, uruchomisz latarkę, a także aparat. Szczególnie przy tym ostatnim dzieje się to wręcz natychmiastowo, za co należy się duży plus. Jeśli wolisz, możesz również dodać tutaj swój podpis. Podoba mi się – jest prosto i funkcjonalnie, bez zbędnych udziwnień i komplikacji.
Wybudzenie głównego ekranu, uruchamia nowe możliwości drugiego wyświetlacza. Dołączysz tutaj swoje ulubione kontakty czy aplikacje. I przyznam się szczerze, że lepiej to się sprawdza niż funkcje Edge w zakrzywionych Samsungach. Chociażby dlatego, że dodatkowy ekran w LG jest cały czas pod ręką. Nie trzeba wywoływać dodatkowego menu, wyświetlacz jest też niezależny i co bardzo istotne – wybranie jakiejkolwiek funkcji działa naprawdę błyskawicznie. Przyszło powiadomienie na Facebooka? Dostałeś wiadomość na Hangouts? Bez uruchamiania głównego ekranu widać, że pojawiła się jakaś informacja.
Przy pomocy tego dodatkowego panelu można również odebrać/odrzucić połączenie, co jest dobrym pomysłem, aczkolwiek ze względu na rozmiar smartfona ciężko przesunąć kciuk, aż tak wysoko. Drugi wyświetlacz to również możliwość obsługi odtwarzacza muzycznego, z czego często korzystałem i było to bardzo wygodne.
Nie przypadkowo wspomniałem tutaj o Samsungu, ponieważ biorąc pod uwagę moje nawyki, o wiele częściej korzystałem z możliwości dodatkowego ekranu od LG niż z bocznych krawędzi znanych z modeli Galaxy S Edge. I choć rozwiązanie Samsunga również mi się podoba, to w przypadku LG V10 praca z nim wypadała u mnie bardziej naturalnie i intuicyjnie. Porównanie obydwu rozwiązań jest bardzo trudne i zdaję sobie sprawę, że każdy może mieć inne zdanie, ale dla mnie – przynajmniej na ten moment – minimalnie LG wyprzedza Samsunga.
WYDAJNOŚĆ LG V10
Już sama nazwa – tak jak wspomniałem opisując we wzornictwie charakter V10 – kojarzy mi się z Formułą 1. Wskazuje ona na to, że do czynienia mamy ze sprzętem najwyższej klasy. Wydajnym, szybkim, dla którego nie ma zadań niemożliwych. LG zdecydował się na wyposażenie V10 w taki sam procesor jak G4 i uważam, że był to bardzo dobry ruch. Problemy z nadmiernie przegrzewającym się Snapdragonem 810 są już doskonale znane całemu technologicznemu światu, dlatego zarówno w przypadku G4 – jak i tutaj – zamontowanie trochę gorszego procesora, wyszło tylko na dobre.
- Procesor – Qualcomm Snapdragon 808 (sześć rdzeni),
- Grafika – Adreno 418,
- Pamięć operacyjne – 4 GB RAM LPDDR3,
- Pamięć wewnętrzna – 32 GB pamięci flash z możliwością rozszerzenia ją o kartę pamięci,
- Łączność – Wi-Fi (802.11 a/b/g/n/ac), Bluetooth 4.1, NFC, USB 2.0.
Ciężko tutaj cokolwiek pisać więcej, ponieważ V10 jest szybkim sprzętem, który nie zawiedzie Cię w żadnym momencie. Mnie przynajmniej nie zawiodł. Ani razu telefon mi się nie zawiesił, nie zamyślił, nie zresetował. Zasługą jest również jest tutaj dobrze zoptymalizowana nakładka UX 4.0 Plus, której wielkim fanem nie jestem, ale zasługuje na słowo uznania za dobrą i solidną pracę.
Przy takiej specyfikacji nie może być zresztą inaczej, choć nie jest to jedyny wyznacznik. Na szczęście LG idzie cały czas dobrą drogą i kolejne smartfony jak i wersje systemowej nakładki są co raz lepsze i już teraz są bardzo kuszące dla potencjalnych nabywców – w tym dla mnie. I co najważniejsze w parze idzie za tym bardzo dobra optymalizacja, wydajność i kultura pracy. LG V10 jest tego najlepszym przykładem.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA W LG V10
Niestety w trakcie testów LG V10 działał jeszcze na wersji “lizakowej” czyli Androidzie 5.1.1. Po cichu liczyłem, że może w tym czasie spłynie na smartfon aktualizacja do Androida 6, ale niestety się jej nie doczekałem. Pod tym kątem czuję spory zawód, LG przyzwyczaił mnie do szybkiego udostępniania nowego softu na swoje prominentne komórki. Niemniej kończąc tę recenzję wpadły mi w oko newsy z USA, że tam pierwsze modele V10 otrzymują właśnie Marshmallowa, więc liczę, że i w Europie w końcu się pojawią.
W związku tym pracowałem również na starej wersji nakładki UX w wersji 4.0, której… no właśnie – nie jestem wielkim entuzjastą. Nigdy zresztą jakoś nie było mi po drodze z wizualizacją Androida w wykonaniu tejże południowokoreańskiej firmy. Mam też spory dylemat, bo odnoszę wrażenie, że pomimo płynnego działania i ogólnej, dobrej pracy softu jest coś, co odrzuca mnie od rozwiązań zaproponowanych przez LG. W dwóch słowem: jestem rozdarty.
Forma graficzna nie jest specjalnie urodziwa, wręcz sprawia wrażenie topornej. To dziwne, ponieważ wszystko opiera się o płaską wizualizację, a jednak nie przemawia ona do mnie. Nie miałem okazji sprawdzić osobiście, jak wygląda odświeżona nakładka w LG G5, tak więc nie wydaję tutaj żadnych wyroków, ale interfejs graficzny jest tym punktem, nad którym LG zdecydowanie musi jeszcze popracować. Samsung mocno odchudził swojego TouchWiza, Sony na swoich Xperiach również posiada minimalistyczną nakładkę, która w wielu aspektach przypomina czystego Androida, HTC zawsze wyróżniało się pod tym kątem autorskim Sense. Z tej ekipy LG choć dokonał sporego postępu – wystarczy, że przypomnę sobie chociażby LG G2 brrrr – to w mojej opinii nie jest to jeszcze to, czego bym oczekiwał.
Oczywiście działa i funkcjonuje to bardzo dobrze, tak jak wspominałem zresztą, nie zaznasz tutaj żadnych lagów, ale sama nakładka w swoim wyglądzie prezentuje się strasznie ciężko i przeładowanie. Znajdzie się jednak tutaj wiele ciekawych funkcji, z których sporo osób skorzysta.
Pierwsza rzecz to możliwość dostosowania pod siebie przycisków domowych. Jak zapewne dobrze wiesz są one wirtualne w LG, dzięki czemu możesz zmienić ich kolejność, dodać nowe elementy, takie jak np. Powiadomienie czy szybkie dodanie notatki. Ta ostatnia opcja przydaje się, kiedy szybko musisz coś zanotować. Warto dodać, że LG oferuje tutaj bardzo proste narzędzie QuickMemo Plus, w którym swoją notatkę możesz ubarwić w zdjęcie, dodatkowe zapiski czy rysunki. Jest to udany odpowiednik S Note od Samsunga, z którego sam korzystam w swoim telefonie. W LG również notatnik parę razy przydał mi się i nie odczułem by czegoś mi w nim zabrakło.
LG w swojej nakładce ma również mocno rozbudowany pasek powiadomień. Oczywiście poza standardowymi rzeczami, jest coś co bardzo przypadło mi do gustu. Mam na myśli funkcję QSlide. Dzięki niej, możesz otworzyć w osobnym oknie aplikację np. Wiadomości czy Kontakty. Okienek można umieścić kilka obok siebie oraz regulować ich przezroczystość. Dzięki temu przestają być one aktywne, są otwarte, a jednocześnie nie przeszkadzają w korzystaniu z innych. Bardzo fajne rozwiązanie, które funkcjonuje bardzo sprawnie i płynnie.
Dźwięk. Do zestawu recenzenckiego dołączone były również dedykowane słuchawki. Niestety douszne, za którymi nie przepadam. Dźwięk, który się z nich wydobywał był w moim przekonaniu fatalny i szybko wróciłem do swoich. Po tej zmianie od razu poczułem różnicę i choć LG udostępnia funkcję Hi-Fi DAC, która ma podnieść jakość dźwięku, to zmian na Spotify nie usłyszałem żadnych. Te dopiero można zarejestrować w momencie, gdy korzysta się z dedykowanej aplikacji muzycznej od LG. Wtedy rzeczywiście przełączenie się na Hi-Fi DAC coś daje. W związku z tym niestety trochę się zawiodłem, bo od dawna streaming jest moim podstawowym źródłem odtwarzania muzyki.
W ogólnym rozrachunku jednak V10 nie gra tak dobrze, jak można by się było tego spodziewać. Miałem akurat pod ręką Samsunga Galaxy S6 Edge Plus, tak więc mogłem na bieżąco sprawdzić, jak wypadają obydwa smartfony i zdecydowanie Samsung odtwarzał lepiej muzykę. Słuchanie jej na LG oczywiście było przyjemne, ale brakuje tutaj zdecydowanie czegoś, co pozwoliłoby cieszyć się dźwiękami jeszcze bardziej. Jednym z takich niedociągnięć jest brak equalizera.
LG idzie śladami innych producentów i również ma swój sklep – LG Smart World. Po zarejestrowaniu się i zalogowaniu niestety moje pierwsze chwile w tym miejscu nie były zbyt optymistyczne. Nie wiem dlaczego, ale wybranie jakiejkolwiek zakładki wiąże się z długim czasem wczytywania, co skutecznie zniechęciło mnie do korzystania z zasobów sklepu. Nawet aktualizacja, która pojawiła się w trakcie testów, nie zmieniła tego stanu rzeczy. Rozumiem, że niektóre rozwiązania mogą się wczytywać dłużej, ale tutaj to była norma, a ja nie mam cierpliwości do oglądania bez przerwy obrazka z napisem – proszę czekać.
Od razu informuję, że to nie była wina wolnego Internetu, sklep LG działał tak zarówno na mobilnym LTE, jak i domowym WiFi. Szkoda, bo korzystanie z zasobów sklepu stało się dość irytujące, jednakże sama idea jak najbardziej mi się podoba. Nie jest to może poziom jeszcze Galaxy Apps, ale widać, że LG naprawdę się stara.
Zabrakło mi tutaj czegoś na miarę Galaxy Gifts i choć znalazłem kilka promocji, to w moim mniemaniu nie było to nic ciekawego. Na szczęście nie trafiłem „kwiatków” w stylu Sony, który udostępnia np. za darmo konkretną skórkę, a za inną chce by płacić. Była za to możliwość ściągnięcia poszczególnych utworów, które przygotowane specjalnie pod tego smartfona, miały pokazać, jak świetnie brzmi na słuchawkach muzyka z LG V10. I rzeczywiście dopiero odtworzona na wbudowanej aplikacji miała swoją głębię, gdzie różnica między włączony, a wyłączony Hi-Fi DAC – była najbardziej wyraźna.
APARAT W LG V10
Zdecydowanie aparat to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszych elementów w tym smartfonie. Pstrykanie zdjęć z LG V10 to czysta przyjemność i jestem przekonany, że każdy kto posiada już ten telefon potwierdzi moją opinię. Jest tutaj wszystko, czego potrzebujesz do robienia wysokiej jakości zdjęć – na wakacjach, w domu, czy imprezach domowych. Jest to kolejny smartfon, który upewnia mnie, że zakup aparatu w moim przypadku mija się z celem. Oczywiście smartfon nie zastąpi nigdy lustrzanki i jej możliwości, ale na dziś – moje potrzeby są w zupełności zaspokojone właśnie przez takie urządzenia, jak LG V10.
- Przedni – Dwa aparaty 5 MP (szerokokątny 120 stopni, standardowy 80 stopni),
- Tylny – 16MP,
- Przysłona – f/1.8,
- Autofocus – tak, laserowy,
- Stabilizacja obrazu – tak, optyczna – OIS 2.0.
Zacznę może od aplikacji. Kto korzystał z wcześniejszych modeli LG będzie czuł się, jak w domu. Zresztą wszystko jest tutaj w miarę intuicyjne. Początkowo jednak można poczuć się trochę przytłoczonym, szczególnie w przypadku trybów manualnych. Brakowało mi tutaj jednak funkcji wyciągnięcia poszczególnych elementów bardziej “na wierzch”, tak by były tuż pod palcem, np. HDR. Dość często korzystam z tego trybu i uruchamianie go za każdym razem określoną sekwencją tapnięć było trochę męczące. Ostatecznie da się do wszystkiego przyzwyczaić, ale chętnie zobaczyłbym tutaj już nową wersję tej aplikacji.
Jakość zdjęć wypada bardzo, bardzo dobrze, nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń, ponieważ LG kontynuuje tutaj dobrą passę zapoczątkowaną przez LG G4. Fotki wykonywane są natychmiastowo, ostrość złapiesz szybko i to praktycznie bez wspomagania palcem. Zasługą tego jest tutaj laserowy autofocus i przyznam, że w porównaniu z innymi smartfonami – czuć różnicę. Generalnie wszystko odbywa się momentalnie i bez przeszkód. Bez znaczenia, czy zdjęcia zapisują się w pamięci urządzenia, czy na karcie zewnętrznej.
Oczywiście do dyspozycji otrzymujesz kilka trybów. Auto – jak sama nazwa wskazuje – całą pracę wykonuje za Ciebie. Jedyne co potrzebujesz tak naprawdę zrobić, to wybrać kadr i w odpowiednim momencie wcisnąć wirtualną migawkę. Zabawa jednak zaczyna się dopiero, gdy skorzystasz z trybu manualnego. I muszę przyznać, że tak jak większość ludzi zazwyczaj raczej korzystam z automatycznego trybu, tak tutaj przy okazji testów V10 – tryb manualny naprawdę przypadł mi do gustu.
Do dyspozycji masz cztery punkty, którymi regulujesz kadr. Wartość ISO, balans bieli, przysłonę, ekspozycję. Każdy ruch i zmiana wartości danego parametru od razu widoczne są na wyświetlaczu, dzięki czemu łatwo skorygować wszystkie dane, tak by zdjęcie było możliwe jak najlepsze. Swoją drogą jest to również dobra szkoła nauki pracy z trybem ręcznym. Jeżeli jednak nie uda Ci się znaleźć odpowiednich wartości, można wspomóc się przyciskiem, za pomocą którego smartfon znajdzie za Ciebie najlepsze na dany moment ustawienia. W tej sytuacji korygowana jest przysłona i wartość ISO, o balans bieli musisz już zadbać sam(a).
Zdaję sobie sprawę, że na takie zabawy trzeba mieć czas, często również może i statyw, ale przyznam, że naprawdę warto, już chociażby dla samej satysfakcji, że udało Ci się zrobić fajne zdjęcie z ustawieniami, za które jesteś Ty odpowiedzialny(a).
LG dołącza również manualny tryb przy kręceniu filmów i tutaj taka zabawa wymaga jeszcze większej wprawy niż robienie zdjęć. Przy filmowaniu każda wartość, która zostanie przez Ciebie źle wprowadzona od razu widoczna będzie na efekcie końcowym, tak więc tutaj robi się już całkiem poważnie. Oczywiście znów można skorzystać z przycisku – AF-L, dzięki któremu zawsze można się poratować automatem. Wideo w wykonaniu LG V10 wypada równie dobrze co zdjęcia, a ja najwięcej zabawy miałem z trybem poklatkowym, gdzie udało mi się wykonać kilka filmików. Tutaj potrzebny jest oczywiście statyw.
Wracając do zdjęć. Przypadł mi do gustu tryb HDR. Choć początkowo nie byłem tak pozytywnie nastawiony, to porównując zdjęcia z Samsungiem Galaxy S6 Edge Plus, muszę przyznać, że LG V10 wypadał czasami lepiej od swojego rywala. A przecież to Samsung w moim prywatnym rankingu górował, jeśli chodzi o fotki HDR. V10 nie zostaje pod tym kątem w tyle. Nie tylko szybko zapisuje zdjęcia, ale i efekt końcowy wypada bardzo dobrze, szczególnie, gdy trafia Ci się ujęcie pod słońce. Zacienione miejsca – za to – lepiej wyciąga Samsung.
Na kilka słów uznania zasługuje jeszcze tryb makro, przy którym świetnie bawiłem się nie tylko w trakcie robienia zdjęć, ale także podczas kręcenia filmów. Efekty można zobaczyć między akapitami, a więcej zdjęć jak zawsze udostępniamy na naszym koncie FLICKR.
Dodam tylko, że fotografie makro wymagają niezłej wprawy, bowiem w słoneczny dzień niestety nie widać idealnie fotografowanego obiektu. Tutaj właśnie m. in. pojawia się minus samego wyświetlacza, który – tak jak wspominałem wyżej – nie jest aż tak jasny. Kiedy dodasz do tego jeszcze zanieczyszczenie panelu odciskami placów, uchwycenie fajnego kadru staje się praktycznie niemożliwe. Ostrość bowiem jest już automatycznie zablokowana i to, co ma być wyostrzone regulujesz odległością smartfona od obiektu. Nie zmienia to faktu, że zdjęcia wychodzą naprawdę bardzo dobrze.
Przy okazji robienia zdjęć selfie, również otrzymujesz dużo możliwości, a to za sprawą dwóch obiektywów. Jeden z nich jest szerokokątny, drugi ma standardowe parametry. I tak, dzięki temu możesz przełączać się między nimi, wykonując zdjęcie takie, na jakie masz ochotę. Szerokokątny obiektyw przydaje się bardzo, gdy chcesz zrobić sobie wspólne foto ze znajomymi, albo chcesz bardziej pokazać to, co jest za Tobą. LG dodał również do tego efekt, który możesz zobaczyć wyżej – dzięki temu da się wysłać ładną pocztówkę z wakacji ;).
Co tu dużo pisać – robienie zdjęć przy pomocy LG V10 to czysta przyjemność, i jeśli szukasz smartfona właśnie pod kątem możliwości fotograficznych, to ten model jest w pełni godny polecenia.
Wszystkie zdjęcia w wysokiej rozdzielczości KLIK!
BATERIA I TEMPERATURA W LG V10
Pojemność baterii wynosi 3000 mAh. Nie jest to ani dużo ani mało, ale mimo wszystko LG mógł zdecydować się na bardziej pojemne ogniwo – tym bardziej, że miejsca nie brakuje, telefon w końcu jest pokaźnych rozmiarów. Czasy na jednym ładowaniu osiągałem różne, ale generalnie nie przekraczały one około 3,5 h na włączonym ekranie. Nic powyżej nie udało mi się osiągnąć. Średnio liczba ta oscylowała w okolicach 3 godzin i przyznam szczerze, że przy korzystaniu z V10 wydawało mi się, że dość często muszę sięgać po ładowarkę. Poniżej widać nawet, że 2 godziny były wyzwaniem, tak więc powiedziałbym kolokwialnie – szału nie ma.
Generalnie jednak przy moim trybie pracy bateria starczała często na cały roboczy dzień, tak więc jestem przekonany, że można wycisnąć jeszcze więcej. Wszystko zależy od tego kto i w jaki sposób korzysta ze smartfonu. Grając w gry, czy oglądając cały czas filmy na YouTube można szybko zużyć energię – jak w każdym urządzeniu mobilnym zresztą.
Na szczęście smartfon wyposażony jest w szybkie ładowanie. Dla osób, które korzystają z trybów oszczędzania baterii, V10 również taką możliwość ma. Nie jest on może tak rozbudowany, ale skutecznie utrzymuje smartfona przy życiu, kiedy zostaje np. około 15 procent baterii. Plusem jest jeszcze możliwość wymiany ogniwa, co nie jest już takie oczywiste w innych telefonach konkurencji. Nie jest to dla mnie akurat jakakolwiek przewaga, ale znam osoby, które czują się lepiej, kiedy można w ich smartfonie wymienić baterię. Dotychczas nigdy mi się to nie zdarzyło, ale niewykluczone, że mogę również być w takiej potrzebie.
Wspominałem, że LG podjął bardzo dobrą decyzję w sprawie wyboru procesora. I właśnie pod kątem temperatury (między innymi) odbiło się to w pełni korzystnie. Tak naprawdę to, że plecki są ciepłe poczułem tylko raz, przy pierwszej konfiguracji. Poza tym, telefon się nie grzeje, a nawet jeśli poczujesz ciepło pod palcami, to nie jest one w żadnym wypadku niekomfortowe. I jeśli przypomnę sobie takie telefony, jak HTC One M8/M9, albo serię Xperia Z3/Z3 Plus/Z5, to nigdy nie napiszę, że V10 się grzeje. Tam to dopiero był piekarnik. Tutaj jest wszystko w jak najlepszym porządku.
PODSUMOWANIE
Niewątpliwie model V10 udał się LG wybitnie. I to naprawdę z nawiązką, ponieważ po świetnym LG G4, ciężko byłoby to przebić, a śmiem napisać, że V10 jest jeszcze lepszym i bardziej dopracowanym smartfonem. Oczywiście do czynienia mamy już z G5, ale w dalszym ciągu model G4 jest bardzo atrakcyjny, a V10 stanowi pomost między dwoma wersjami flagowca. Jeszcze przed przystąpieniem do testów, zastanawiałem się, czy ten smartfon mógłby być moim następcą Note’a 4? Jeszcze zanim chwyciłem go do ręki miałem poczucie, że odpowiedź brzmi twierdząco. Jestem otwarty na nowe rozwiązania i chętnie wskoczyłbym w trochę inne środowisko.
Dzisiaj mocno bym się zastanowił, ponieważ pomimo szeregu zalet tego smartfona, nie do końca odpowiada mi soft proponowany przez LG. I choć wydaje się to pierdołą, to właśnie ze względu na nakładkę UX 4.0 Plus nie mógłbym mieć V10. Nie do końca umiem to wytłumaczyć, bo choć działa to wszystko bardzo dobrze, to forma w jakiej jest podana nakładka po prostu mi nie odpowiada. A cała reszta?
Przede wszystkim dostajesz tutaj świetny aparat z jeszcze lepszym trybem manualnym. Pod tym kątem LG naprawdę podniósł bardzo wysoko poprzeczkę. Nigdy specjalnie nie bawiłem się w smartfonach ustawieniami ręcznymi i tak naprawdę dopiero tutaj poczułem flow do takich rozwiązań. I już za same funkcje fotograficzne mógłbym mieć V10.
Nie mogę nie wspomnieć o świetnym i świeżym wyglądzie, który z typowo męskim i militarnym wręcz zacięciem, pasuje bardziej na wypad w teren niż do koszuli i spotkań biznesowych. Aha no i koniecznie kolor czarny – tym razem jednak biel nie pasuje do takiego wzornictwa ;).
Nie ulega wątpliwości, że nie licząc LG G5 – którego nie miałem jeszcze w rękach – LG V10 to dla mnie najlepszy smartfon tej firmy i na pewno jeden z lepszych na rynku. Świetna robota!