SŁOWEM WSTĘPU
Pierwszy krok w drodze po uznanie – tak zaczynała się recenzja Michała Brożyńskiego, który ponad dwa lata temu brał na warsztat LG G2. Słowa niezwykle prorocze, bo dziś oto w mojej ręce spoczywa LG G5. I choć mój tytuł może sugerować, że LG jeszcze czeka na moje uznanie, to nic bardziej mylnego. Tą edycją flagowego smartfona producent ten zasłużył na moje próbę uwielbienie. Bo to urządzenie kompletne, które ma wszystko co powinien mieć współczesny telefon. W międzyczasie seria G przeszła interesującą drogę. LG G3, w którym dominowała solidność i minimalizm. W końcu LG G4, zatytułowany przez nas królem fotografii.
Wszystkie modele miały swój charakter, a suma zalet przekształcała się w niezwykle interesujący produkt, który z roku na rok dojrzewał i stawał się co raz lepszy. Myślę, że rok 2016 wraz z piątą generacją flagowca Koreańczyków to, czas kiedy mogę w końcu napisać z pełnym przekonaniem, że LG zebrawszy doświadczenia z poprzednich modeli osiągnął najwyższy poziom. Do każdego poprzedniego modelu można było się do czegoś doczepić, choć z każdym następcą było co raz trudniej. Dzisiaj jest już to praktycznie niemożliwe.
Odczuwam to również na sobie, ponieważ każdy kolejny produkt LG sprawiał, że moje przekonanie do marki wzrastało i prywatnie od czasów G4 ze swoim fenomenalnym wyglądem, zaczynałem zastanawiać się nad tym, czy nie mógłby on stać się moim kolejnym smartfonem. Nie doszło do tego, ale znak zapytania powiększał się wraz z testami LG V10, a teraz mam wrażenie, że w końcu bańka wątpliwości pękła ukazując odpowiedź. LG G5 jest produktem, który jest głównym kandydatem do zadomowienia się w mojej kieszeni. A piszę to zupełnie poważnie, bo najdalej na jesieni br. będę zmieniał smartfona.
WZORNICTWO I WYGLĄD LG G5 (H850)
Nie utrzymałem w Słowie Wstępnym żadnego napięcia, nie zbudowałem pełnej suspensu atmosfery, ani nie rozbudziłem w Tobie żadnej ciekawości, jak to jest z tym LG G5. Na autora kryminałów, rzeczywiście się nie nadaję, ale nie mogłem się doczekać, kiedy będę mógł opowiedzieć Ci, jakim świetnym smartfonem jest produkt LG! Z ręką na sercu – naprawdę, ciężko mi wskazać ewidentne wady, które byłyby takim przeciwwskazaniem, że eliminowałyby G5 z perspektywy zakupu.
Oczywiście pojawiają się małe “ale” i jedną z nich jest wygląd. Po rewelacyjnie prezentującym się LG G4, myślałem, że Koreańczycy pójdą podobną drogą, bez decydowania się na większe zmiany. Podjęto jednak ryzyko i temat został ugryziony zupełnie inaczej. Moje pierwsze wrażenia nie były zbyt optymistyczne. Wręcz byłem skłonny stwierdzić, że G5 jest brzydki i nie ma w ogóle charakteru. W porównaniu z G4, można powiedzieć, że wręcz brakuje tutaj smaku i stylu oraz chociażby pierwiastka męskości jaki drzemie w V10. Telefon wzorniczo wydawał mi się nijaki.
Wszystko jednak zmieniło się wraz z użytkowaniem. Na żywo smartfon prezentuje się o niebo lepiej. Dopiero w ręce wzornictwo zyskuje i sprawia, że LG G5 zaczął mi się podobać. W sumie podobne odczucia miałem przy okazji mojej recenzji LG G3. Początkowo bez szału, ale w trakcie korzystania jego notowania u mnie wzrosły. W tym roku jest tak samo. W ostatecznej ocenie – G5 zabrał mi kawałek serca. Nie ukrywam, że uwiódł mnie ten smartfon, czego się naprawdę nie spodziewałem. Namacalnie przekonałem się, jak świetną robotę wykonał LG i jak wspaniałą ewolucję przeprowadzono z tą serią. Już wiele razy pisałem, że ta południowokoreańska firma mi imponuje, ale najciekawsze jest to, że robi to nadal, a najlepszym dowodem jest LG G5.
Co takiego szczególnego ma w sobie ten smartfon? No właśnie początkowo wydaje się, że nie posiada cech prawdziwego killera, który ma możliwości na porozsadzania wszystkich po kątach. Wystarczy jednak zacząć z niego korzystać by przekonać się, że masz w ręku jeden z najlepszych smartfonów na rynku, jeśli nie najlepszy.
Pisałem o tym w pierwszych wrażeniach i przypomnę to jeszcze raz. Nie ma nic lepszego, gdy chwytasz urządzenie i czujesz jak łączycie się, a ono niemalże naturalnie staje się przedłużeniem Twojej ręki. Przyjemny chłód obudowy, pewny i maksymalnie komfortowy chwyt, pełna kontrola nad fizycznością oraz przyjemny ciężar. Czy potrzeba czegoś więcej? Nie. G5 ma to wszystko i pod względem ergonomii prezentuje się znakomicie. I tutaj małe zaskoczenie, ponieważ pomimo mniejszego ekranu, sama bryła jest wyższa od G4, ale za to trochę węższa i zdecydowanie chudsza. Dodatkowo G5 jest też troszkę masywniejszy. To mieszanka pozwalająca osiągnąć efekt satysfakcjonującego WOW po wzięciu tego produktu w dłoń.
Wszystko to w formie, która tak jak pisałem, nie przypadła mi początkowo do gustu. Ciężko bowiem było przebić to co osiągnięto w poprzedniej edycji. Poprzeczka postawiona była wysoko i LG G4 był/jest jednym z najładniejszych smartfonów w ogóle (moim skromnym zdaniem).
W trakcie korzystania przyszło jednak kilka innych refleksji. Na przykład początkowo czułem zawód z powodu rezygnacji producenta z przycisków głośności na pleckach i umieszczenia ich w bardziej tradycyjnym miejscu – na jednym z boków. I nadal żałuję, że LG nie poszedł konsekwentnie za ciosem, który po raz pierwszy wymierzył tymże rozwiązaniem wypuszczając model G2. Zawód ten potęguje fakt, że jeśli już regulacja głośności znalazła się na boku, mogłaby być bardziej wyrazista i wyczuwalne. Czasami zwyczajnie ciężko ją zlokalizować.
Nie ma za to z tym problemu w przypadku przycisku włączania/wyłączania, w który zaimplementowano czytnik linii papilarnych. Po raz kolejny przekonuje się, że cholernie szybko idzie przyzwyczaić się do takiej konfiguracji. Bezczelnie do dzisiaj próbuję w ten sposób odblokować swój smartfon. Takie rozwiązanie jest po prostu bardzo praktyczne.
Jak już dobrze wiesz – LG G5 jest pierwszym modułowym telefonem. I trzeba przyznać, że zostało to wykonane bardzo dobrze. Zacznę od tego, że każdy element jest świetnie spasowany. Nic nie odstaje i widać, że przyłożono się, aby trzeszczące niuanse nie psuły efektu całości. Egzemplarz testowy niestety nie uniknął kilku skaz na styku modułu z body urządzenia, ale wynikło to raczej z tego, że tester przede mną na siłę próbował wyciągnąć moduł, co pozostawię bez komentarza.
Rozłożenie G5 jest bardzo proste i wystarczy przytrzymać przycisk, który umożliwia wyciągnięcie modułu. Bez obaw, jest on zlokalizowany na równi z krawędzią, dzięki czemu nigdzie przez przypadek G5 Ci się nie rozczłonkuje. Miałem obawy, jak pod kątem funkcjonalnym będzie sprawował się cały mechanizm, ale największą zagadką jest pytanie, jak będzie to wyglądać po np. roku użytkowania? Oczywiście pod warunkiem, że będziesz korzystać z dostępnych “przyjaciół” flagowca.
Ja niestety tej przyjemności nie miałem, o czym już wspominałem, a przypominam, bowiem byłem niezwykle ciekawy, jak sprawują się dwa dostępne moduły(?). Niestety LG nie dostarczył ich do testów, przez co nie podzielę się z Tobą wrażeniami. Nie ukrywam, że to kiepskie zagranie ze strony producenta, który decyduje się na takie rewolucyjne pomysły, a nie daje możliwości by je sprawdzić w boju. Tym bardziej, że nie są to tanie dodatki. Póki co mógł je w praktyce sprawdzić Michał Brożyński w czasie premiery urządzenia na targach MWC w Barcelonie.
Interesują mnie również dwie rzeczy związane z modułami. Pierwsza. Ile i czy w ogóle kolejne moduły pojawią się na rynku oraz jakie to będą moduły? Po drugie. Jeśli tak, to czy będą kompatybilne z LG G6? Niestety, odpowiedź na drugie pytanie jest mocno wątpliwa dzisiaj. Nie jest to jednak czas i miejsce by o tym dyskutować. Więcej na temat modułów niestety nie napiszę…
Spinając ten akapit, muszę przyznać, że ostatecznie udało się LG wybrnąć obronną ręką po wspaniałym LG G4, ale przebicie udanego ostatecznie w G5 wzornictwa nie będzie trudne w kolejnej edycji smartfona. Jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że kolejny flagowiec może być ekscytujący. LG co roku zmienia dość istotnie wzornictwo, dzięki czemu jest szansa, że w 2017. zobaczymy coś, co od początku do końca zachwyci. G5 potrafi to zrobić, ale dopiero po jakimś czasie i w bezpośrednim kontakcie.
EKRAN LG G5 (H850)
Pierwsza dość istotna zmiana to przekątna ekranu. Dotychczas królowało 5,5 cala. Tym razem G5 otrzymał trochę mniejszy ekran – 5,3 cala. Czy to dobrze? Źle? Przyznam, że nie przeszkadza to absolutnie w niczym, a wręcz jeszcze lepiej wypłynęło to na ergonomię telefonu. Osobiście też nie chciało mi się wierzyć, że ekran jest mniejszy, bo w ogóle tego nie odczułem i dopiero ponowny rzut oka na oficjalną specyfikację upewnił mnie, że rzeczywiście jest tu 5,3 cala. I choć zdecydowanie lubię duże rozmiary wyświetlaczy, to stwierdzam, że miło było korzystać z produktu, który łączy spory ekran z sensownymi rozmiarami, a dodatkowo da się go obsłużyć bez problemu jedną dłonią.
Mamy mniejszy ekran, ale pozostała za to taka sama rozdzielczość, dzięki czemu ilość pikseli na cal wzrosła, ale choćbyś nie wiem jak się przypatrywał(a), różnicy nie dostrzeżesz. Tak więc na samą jakość obrazu nie ma to większego wpływu.
LG G5 został wyposażony w wyświetlacz IPS Quantum, który jest naprawdę świetny. Patrzenie na niego i korzystanie jest bardzo przyjemne. Kolory, ostrość i przede wszystkim jasność. I właśnie ta ostatnia cecha wyróżnia najbardziej panel w G5. Nie spotkałem się jeszcze z wyświetlaczem, który tak świetnie radziłby sobie z ostrym słońcem. I o ile przy maksymalnym rozjaśnieniu wypada standardowo, choć cały czas dobrze, to jak tylko słońce staje się jeszcze bardziej uciążliwe, wyświetlacz zdecydowanie bardziej się rozjaśnia, dając maksymalny komfort w korzystaniu ze smartfona w takich warunkach. I co istotne – nie musisz mieć włączonej automatycznej jasności, która w ten sposób działa np. w Samsungach. Tutaj tryb dzienny działa niezależnie i sprawuje się to rewelacyjnie.
Kolejną funkcją ekranu jest tryb Always On. W koreańskich flagowcach pojawiła się ona dopiero w tym roku i traktowana jest trochę jako duża innowacja, a przecież Lumie od dawna posiadają taką funkcjonalność w postaci ekranu Glance. Pomijając to – tryb ten w LG prezentuje się bardzo dobrze, jest praktyczny, ale nie poszalejesz jeśli chodzi o bardziej indywidualną personalizację. W zasadzie nie ma co tu zmieniać. A szkoda, bo chętnie dostosowałbym informacje bardziej pod siebie, a z drugiej strony podstawowe informacje, w postaci godziny, daty oraz powiadomień są wystarczające.
Najważniejsza rzecz jest taka, że bardzo szybko idzie się do tego przyzwyczaić. Nie trzeba bez przerwy uaktywniać wyświetlacza. Wystarczy spojrzeć na telefon by zweryfikować, czy doszły do Ciebie jakieś nowe informacje, albo zwyczajnie sprawdzić, która jest godzina. Bardzo mi tego brakuje po zakończeniu testów.
WYDAJNOŚĆ LG G5 (H850)
Tym razem LG postawił na najmocniejszą wersję Snapdragona 820 i jeśli chodzi o wydajność, to jest to wszystko najlepsze, co może Cię spotkać w tegorocznym flagowcu od tej firmy. Serce LG G5 to czterordzeniowy, 64-bitowy układ, który działa bardzo dobrze, dzięki czemu w ręku trzymasz smartfon fenomenalnie szybki i bardzo dobrze zoptymalizowany. Pięknie wyglądają wszystkie animacje, znane z Androida Marshmallow (oraz te dodane przez LG w jego nakładce). Praca jest niezwykle przyjemna i efektowna, przez co palec z przyjemnością sunie po wyświetlaczu, wydając kolejne komendy, które nie robią wrażenia na flagowcu LG. Absolutnie żadnego wrażenia!
W tej cenie i w takiej konfiguracji wszystko MUSI działać perfekcyjnie. Nie ma innej opcji. Kluczowe pytanie dotyczy jednak przyszłości: jak ten sprzęt będzie działać za rok lub dwa? Część użytkowników weźmie telefon w abonamencie na dwa lata i na tyle będzie musiał wystarczyć. Dlatego istotne tak naprawdę, czy G5 nie ugnie się pod presją czasu i nadal będzie wydajnym produktem za kilkanaście miesięcy? Wiele wskazuje, że tak. W tej chwili bowiem G4 jest bardzo atrakcyjnym urządzeniem, a jestem przekonany, że i jeszcze wcześniejsza wersja dla wielu byłaby łakomym kąskiem.
W grę wchodzi oczywiście wsparcie producenta, ale o to też bym się nie martwił. LG pokazuje od jakiegoś czasu, że dba o swoich konsumentów i nie zaniedbuje aktualizacji. Regularnie aktualizowany soft również ma wpływ na wydajność, bezpieczeństwo oraz codzienne wrażenia z użytkowania. Nawet jeśli zmian nie widać gołym okiem.
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 820 Kryo,
- Model procesora: MSM8996,
- Ilość rdzeni: cztery rdzenie z zegarem do 2.2GHz,
- Grafika: Adreno 530,
- Pamięć operacyjna: 4GB RAM,
- Pamięć na pliki: 32GB ROM,
- Karty microSD: tak,
- Złącza: nano SIM; micro, USB 2.0 typu C; jack 3.5mm,
- Łączność: WiFi 802.11 ac, Bluetooth 4.1, NFC,
- Dodatki: akcelerometr, barometr, czujnik zbliżeniowy i oświetlenia, GPS oraz GLONASS, nadajnik podczerwieni, czytnik linii papilarnych.
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA LG G5 (H850)
O ile pod kątem hardware urządzenia LG co raz bardziej mi zaczynały podchodzić, tak software już nie do końca. I mam tu w szczególności na myśli nakładkę systemową LG UX. Starsza wersja dobrze prezentowała się w LG G3, ale już w takich modelach, jak G4 czy V10 odczuwałem chęć zmiany. Co prawda UX 4.0 pod kątem optymalizacji prezentował się całkiem nieźle, ale LG dość mocno obciążył nakładkę swoim oprogramowaniem, poza tym wygląd nie pasował już do obecnych standardów.
W stosunku do wersji 5.0 miałem spore oczekiwania i liczyłem na unowocześnienie, a także odchudzenie nakładki. I nie zawiodłem się, a wręcz muszę napisać, że bardzo mile zostałem zaskoczony! LG wykonał kawał dobrej roboty, ponieważ nie dość, że oprogramowanie śmiga niemalże perfekcyjnie, to do tego prezentuje się świetnie. Już sam ekran odblokowania wzbudza miły dla oka efekt WOW. Niby nic takiego, ale patrzy się na niego naprawdę z przyjemnością.
Niestety informacje o tym, że LG zrezygnował z app drawera (czyli tradycyjnego menu z aplikacjami), okazały się prawdą, o czym przekonałem się na własnej skórze. Początkowo starałem się podejść do tematu optymistycznie – z nastawieniem, że muszę się po prostu przyzwyczaić. Jak się okazało, nie jest to wcale takie proste, jakby się wydawało. W pewnym momencie zaczęło mnie to nawet irytować. Nie lubię bałaganu na poszczególnych pulpitach, a skoro nie ma menu na apki, to wszystko musi mieć swoje miejsce – zarówno ikonki jak i widżety. Taki frywolny układ mocno rozwalał mój utrzymywany dotychczas porządek.
Na szczęście z pomocą przyszedł sam LG, który udostępnił wersję, w której półka z aplikacjami wróciła, dlatego czym prędzej ją zainstalowałem i odetchnąłem z ulgą. Naprawdę. Wszystko wróciło do normy i dyskomfort od razu zniknął. Od tego momentu mogłem cieszyć się świetnie wyglądającym i działającym UX 5.0. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie każdy może mieć takie odczucia, dlatego fajnie, że LG daje wybór, podobnie zresztą jak Samsung – chociaż u niego w SGS7 to póki co funkcja eksperymentalna/laboratoryjna – dlatego też każdy decyduje się na taki układ, jaki mu odpowiada.
Jak prezentuje się odświeżona nakładka LG? W sumie słowo “odświeżenie” jest trochę mało adekwatne, ponieważ wersja 5.0 zmieniła się naprawdę mocno. Spłaszczono i uproszczono wygląd do granic możliwości, dzięki czemu czuć niezwykłą świeżość. Ograniczono dodatkowe kolory, interfejs stał się przez to nie tylko mniej pstrokaty, ale także dojrzalszy wzorniczo. Dominują: cienka kreska, czerń i biel. Trzecim dominującym kolorem jest pastelowa zieleń, która dobrze wypada na tle całości.
Takie połączenie prezentuje się nad wyraz dobrze, bo choć podobne zastosowania mamy w np. mobilnym Windowsie, to tam mam wrażenie, że system ten cały czas jest w wersji beta. I choć to dwa zupełnie inne środowiska, to zwykły użytkownik, będzie kierować się również wyglądem, a LG postarał się, by UX 5.0 prezentował się solidnie, zachowując przy tym prostotę. Cieszę się również, że przy tym wszystkim pamiętano o optymalizacji, która sprawuje się wyśmienicie.
Miłym akcentem jest możliwość dodania więcej ikonek do dolnej belki. Dla mnie taka opcja jak znalazł, ponieważ mogę zrzucić tu kilka dodatkowych skrótów, tak by mieć je cały czas pod ręką.
LG na szczęście nie atakuje użytkownika swoimi aplikacjami. Jest tutaj kilka propozycji, ale są one znośne i co ważne – praktyczne, dzięki czemu śmiało można z nich korzystać. Nie ma tutaj zbędnych śmieci, które obciążałyby tylko system i za to należy się słowo uznania.
LG Health. Ciekawy odpowiednik S Health Samsunga, ale nie jest on tak rozbudowany, jak jego rywal. Obydwie aplikacje pomimo swojego wynikającego z definicji przeznaczenia różnią się od siebie, ale w jednej i drugiej znajdziesz coś ciekawego. LG nie ma się jednak czego wstydzić, bowiem aplikacja nie ogranicza się tylko do liczenia kroków, ale także czasu konkretnej aktywności czy liczby pokonanych schodów. W prosty i przejrzysty sposób pokazuje łączną liczbę kroków, choć niestety nie konwertuje jej na kilometry. Nie znalazłem przynajmniej takiej opcji. Są za to wykresy i proste podsumowania, dzięki czemu bez wgłębiania się w ustawienia możesz sprawdzić swoją aktywność w ciągu ostatniego czasu.
Nie ma tutaj co prawda odznak, które niektórych dodatkowo mogą motywować, brakuje większej ilości danych, które można podejrzeć, ale to również ma swój plus. Nie każdego bowiem interesują takie rzeczy. Wystarczy prosty feedback bez dodatkowych informacji. Pojawiają się za to motywujące hasła takie, jak np. Robisz duże postępy, choć odniosłem wrażenie, że nie zawsze pojawiają się one adekwatnie do sytuacji. Pomimo tych małych niedociągnięć, LG Health przypadła mi do gustu. Jest to nasze kolejne spotkanie – przy okazji testów smartfonów LG – i za każdym razem podoba mi się ona co raz bardziej.
Quick Memo+ czyli aplikacja do sporządzania notatek. Pisałem o niej chociażby przy okazji recenzji V10 i tutaj w stosunku do poprzedniego razu nie zmieniło się praktycznie nic. Trochę szkoda, ale dotarło do mnie, że tak naprawdę w pełni Quick Memo+ zyskałaby z dedykowanym rysikiem. Napisanie krótkiej informacji nie jest co prawda problemem, ale zaznaczenie fragmentu screena, czy też tekstu wymaga niewątpliwie większej precyzji, której nasze palce nie mają.
Teraz, gdy LG tworzy naprawdę świetne smartfony – przynajmniej z tej górnej półki – Koreańczycy mogliby pokusić się o wprowadzenie na rynek rywala dla Galaxy Note’a. Ale takiego naprawdę mocnego i nie mającego żadnych skrupułów. Samsung – mam wrażenie – trochę nie do końca ma pomysł na to, co zrobić z swoim Note’m, poza tym smartfon ten wciąż nie ma żadnego godnego rywala i LG mógłby śmiało podjąć rękawicę. To jednak taka mała dygresja apropos Quick Memo+.
QuickRemote – czyli nic innego, jak aplikacja zamieniająca LG G5 w pilot. I to tak naprawdę nie w jeden, a w kilka. Osobną konfigurację możesz zastosować do sypialni, kuchni czy też salonu. Dodatkowo funkcjonalność nie ogranicza się tylko do sterowania TV, ale także do np. projektora, czy klimatyzatora.
LG Backup – aplikacja bardzo przydatna, szczególnie gdy zależy Ci na zachowaniu ustawień ze starego telefonu. Ze względu na moje obowiązki blogera, który smartfon zmienia bardzo często, możliwość wykonania podstawowego backupu to naprawdę świetna sprawa. Aby jednak zrobić taki ruch, należy zarejestrować się na koncie LG. Upoważnia to również do dostępu do sklepu LG Smart World, którego… szczerze nie polecam…
Tak dobrze czytasz. Bo co z tego, że został on ładnie zaprojektowany, jego zasoby może i są ciekawe i pewnie znalazłbym coś tam dla siebie, to jednak jego działanie jest koszmarne. Jeśli czytałe(a)ś moją recenzję LG V10, to wiesz doskonale co mam teraz na myśli… Jak dobrze wiadomo, jeden obraz jest jak 1000 słów, więc niech wystarczy Ci ten screen, jako komentarz tłumaczący moją niechęć do LG Smart World:
Cholera, naprawdę tak ciężko zoptymalizować to tak, by zawartość ładowała się tak, jak należy? Kurczę – nie wiem, z czego to wynika, nie jestem programistą i w zasadzie nie interesuje mnie to, dlaczego to nie funkcjonuje tak jak trzeba. No bo ile można czekać? Po prostu ma działać i już. I tyle w tym temacie.
Na osobny akapit zasługuje również klawiatura systemowa, która jest bardzo dobrze zaprojektowana. Pisze się na niej bardzo dobrze, dzięki czemu nie odczuwałem dyskomfortu. Przesiadka z innej jest szybka i bezbolesna. Cieszą mnie bardzo takie szczegóły, bo dzięki temu moja sympatia do tego smartfona jeszcze bardziej wzrastała. Zresztą, klawiatura to coś, z czego cały czas korzystamy i choć można ją szybko zastąpić inną, to bardzo dobrze, że LG przyłożył się do jej zaprojektowania. Tak wiem, że to może nic nie znaczące niuanse, ale zapewniam – wydając górę pieniędzy docenisz je!
APARAT LG G5 (H850)
Mistrz i król. Rządzi, rządzi i jeszcze raz rządzi! Nie ukrywam, że zawsze przy zakupie nowego smartfona, głównym elementem, na jaki zwracam uwagę, jest właśnie aparat. Jest to punkt, który musi być na najwyższym poziomie. I LG G5 spełnia moje prywatne oczekiwania idealnie. Już za sam aparat mógłbym kupić ten telefon. Trzeba przyznać, że poprzeczka podnoszona jest z roku na rok co raz wyżej. Bo przecież wraz z każdą edycją LG z serii G aparat jest co raz lepszy. Tym razem będziesz mieć do czynienia z najlepszą odsłoną kamerki.
Zacznę może od tego, że aparat w LG G5 działa w trzech trybach. Każdy charakteryzuje się odpowiednią liczbą ustawień. W najprostszym układzie nie dostajesz praktycznie nic – jedynym zdaniem, na którym masz się skupić, to pstrykanie fotek. Drugi – ten, z którego najczęściej korzystałem – posiada zdecydowanie więcej elementów, na które masz wpływ, dzięki czemu można nadal w prosty sposób zarządzać ustawieniami, zanim zrobisz zdjęcie. Jego wykonanie jednak nadal odbywa się automatycznie. No i tryb manualny, najbardziej rozbudowany i podobnie – jak to było w LG V10 – najbardziej zaawansowany. Tutaj zdecydowanie dedykowany jest on dla osób, które mają ochotę pogrzebać w ustawieniach, pobawić się, skorzystać ze statywu i rozgryzać tajniki fotografii. Dodam również, że G5 ma możliwość zapisu zdjęć w bezstratnym formacie RAW, dzięki czemu tryb manualny staje się jeszcze bardziej ciekawszy.
Aparaty Tył:
- Rozdzielczość 16 Mpx i 8 Mpx,
- Przysłona f/1.8 oraz f/2.4,
- Kąt widzenia: 78 stopni oraz 135 stopni,
- OIS – Optyczna Stabilizacja Obrazu,
- Laserowy autofocus.
Aparat przód:
- 8 Mpix – kąt widzenia standardowy.
Jeżeli miałeś wcześniejsze modele LG, wspomniany V10 lub G4, to nie poczujesz się zagubiony/a w aplikacji, bo wygląda ona praktycznie tak samo. Nie wychwyciłem przynajmniej większych zmian. Niestety powielono też mankamenty. Nadal nie można wyciągnąć poszczególnej ikonki ustawień na wierzch aplikacji fotograficznej, tak by była pod ręką. Wspominałem o tym w poprzednich recenzjach i tutaj również brakowało mi, by pod palcem mieć np. funkcję HDR. Poza tym sama apka jest skrojona i zaprojektowana bardzo dobrze i pod tym kątem stanowi ścisłą czołówkę.
Wspomniałem o trybie HDR i muszę przyznać, że zdjęcia prezentują się świetnie. Fotografie zapisują się szybko, a efekt jest naprawdę miły dla oka. LG dopracował HDR do wysokiego poziomu i aktualnie tego typu zdjęcia wypadają równie dobrze, jak w czołowych smartfonach Samsunga, a czasami nawet ciut lepiej. Poza tą dwójką ciężko mi dziś znaleźć godnego rywala pod kątem fotografii mobilnej, szybkości pracy, zapisywania fotek oraz ogólnego działania trybu HDR.
W tym roku skończyła się walka pomiędzy producentami na megapiksele i szuka się nowych, ciekawych rozwiązań. Czym wyróżnia się G5? Myślę, że z całą pewnością tym, że posiada drugi, szerokokątny obiektyw (ten 8Mpx na tyle). Zazwyczaj z dystansem podchodziłem do takich rzeczy, bo jeśli takowy pojawiał się w smartfonach, to miał różnoraką funkcjonalność lub nie było na niego pomysłu. Daleko nie szukać – HTC One M8 posiadał wspomagający obiektyw, który w kolejnej edycji szybko został go pozbawiony. LG zrobił to zdecydowanie najlepiej. I uwierz mi, choć aparat ten ma “tylko” 8 Mpx, to będziesz chcieć robić nim zdjęcia non-stop.
Przyznam, że dopóki nie miałem do czynienia z szerokokątnym obiektywem w LG G5, nie zdawałem sobie sprawy, jakie ujęcia przechodzą mi koło nosa(!), bowiem standardowe oczko często nie złapie tylu elementów, co szerokokątny obiektyw, a dzięki charakterystycznemu zakrzywieniu, zdjęcia nabierają dodatkowej ekspresji, przestrzenności i głębi. W ogóle bardzo podoba mi się sposób przełączania między aparatami, który jest sprawny i zawsze pod ręką. Nie trzeba się nigdzie pałętać po ustawieniach, wystarczy jedno tapnięcie palcem!
Szerokokątny obiektyw rewelacyjnie sprawdza się w mieście, gdzie bardzo często budynki, zabudowania i całą architekturę miejsca niekoniecznie da się objąć w całej szerokości jednego kadru. Z LG G5 nie będziesz mieć takiego problemu. Nie dość, że uchwycisz niemalże wszystko, to prezentować się to będzie naprawdę świetnie. Jestem przekonany, że podobnie będzie na przykład w górach, gdzie trudno uchwycić w wąskich kadrach zapierające dech w piersiach widoki. Tutaj G5 sprawdzi się, jak nic – bardzo dobrze!
Zdjęcia zarówno wykonane z jednego czy drugiego obiektywu robi się z prawdziwą przyjemnością. Smartfon szybko ostrzy, zarówno na dalsze i bliższe odległości. Fotki, pomimo swojej wielkości zapisują się szybko, tak w pamięci wewnętrznej, jak i na karcie microSD. Kultura pracy stoi tutaj na najwyższym poziomie i nie ma się do czego przyczepić.
LG wyposażył telefon w ciekawą funkcję, która wykorzystuje obydwa obiektywy równocześnie. Nazywa się ona Pop-out Picture i w efektowny sposób łączy dwa kadry w jeden. Połączenie standardowego obiektywu i szerokokątnego przynosi bardzo ciekawe efekty tym bardziej, że otrzymujesz możliwość różnych ustawień i kombinacji. Jednym słowem – bardzo fajny dodatek konfigurowalny na wiele sposobów.
Bardzo dobrze wychodzą również zdjęcia przy sztucznym świetle oraz wieczorne. Odpowiada za to m. in. jasna przysłona f/1.8 i choć nie jest ona taka, jak w Samsungu Galaxy S7, to kadry wypadają zadowalająco i nie mam pod tym kątem większych zastrzeżeń. Chociaż w sumie… no dobrze – jedno. W trybie manualnym kilka ujęć wypadło naprawdę kiepsko, co mnie zdziwiło, choć może to być wina złych ustawień, tak więc takie sytuacje miały prawo się wydarzyć.
Generalnie LG G5 to kolejny przykład na to, że nie jest mi potrzebny aparat fotograficzny – pomijam oczywiście pełną klatkę. Czy to najlepszy aparat na rynku? To ocena subiektywna, w bezpośrednich pojedynkach każdy znajdzie w zdjęciach różne rzeczy i ciężko jednoznacznie ocenić, który smartfon spośród czołówki w klasie premium robi najlepszą fotografię. Jedno jest pewne – LG G5 to jedno z najlepszych urządzeń do robienia zdjęć i na dziś konkurencją dla niego jest moim zdaniem tylko Galaxy S7. Pozostali choć mocni, są jednak trochę niżej w tym rankingu.
TUTAJ ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE
ZDJĘCIA WYKONANE LG G5 W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
BATERIA I TEMPERATURA W LG G5 (H850)
W ubiegłym roku LG podjął dobrą decyzję, wyposażając G4 w – co prawda wolniejszy procesor, ale za to w mniej grzejący się, co wyszło mu tylko na dobre. Snapdragon 808 okazał się strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu G4 uniknął problemów związanych z chipem 810. W tym roku Koreańczycy stawiają już na najmocniejszą wersję procesora i na szczęście to również jest dobra decyzja, dzięki której nie musisz martwić się nie tylko o wydajność, ale też o zwiększone temperatury pracy.
Przyznam, że trochę obawiałem się powtórki z flagowców HTC, które również posiadały metalowe obudowy, a momentami stawały się niezłą patelnią. LG stanął jednak na wysokości zadania i z przyjemnością muszę napisać, że odprowadzanie ciepła stoi tutaj na najwyższym poziomie. Owszem jest jedno miejsce, w którym można delikatnie odczuć, że LG G5 jest ciepły, ale temperatura trzyma się w ryzach dopuszczalnych norm cieplnych, które nie powodują dyskomfortu. Dzięki temu nawet najtrudniejsze i najbardziej wymagające zadania nie rozgrzewają smartfona do czerwoności.
Jak wypada działanie na jednym ładowaniu? Bardzo dobrze. Bateria przy takiej pojemności (2800 mAh) nie wyróżnia się ani w jedną ani w drugą stronę, choć muszę przyznać, że nawet obciążona potrafi zasilać G5 dość długo. Standardowo jednak wypada to mniej więcej tak – jeden dzień (od rana do wieczora) i około 3h pracy włączonego ekranu. Z zastrzeżeniem, że przez cały czas ekran rozjaśniony był na 100 procent.
Zauważyłem, że baterię bardzo mocno eksploatuje włączony moduł GPS. I o ile nie mobilny Internet czy WiFi, są kilerami baterii, to GPS strasznie. Oczywiście zwiększony pobór prądu jest tutaj zrozumiały, ale odniosłem wrażenie, że dzieje się to aż za bardzo intensywnie. Szczerze pisząc, nie korzystam jednak z GPS regularnie, włączam go tylko wtedy, gdy potrzebuję, tak więc w moim codziennym użytkowaniu G5 potrafił przejechać na jednym ładowaniu nawet około 1,5 dnia! Przy założeniu, że rano ok. 08:00 odłączam go od prądu, to na drugi dzień w okolicach 12:00. trzeba było już szukać gniazdka elektrycznego.
Standardowo, znajdziesz w LG G5 również tryb Oszczędzania baterii, ale podobnie jak w innych modelach tego producenta, nie jest on przesadnie rozbudowany. Akurat dla mnie nie jest to problem, ponieważ zwyczajnie nie korzystam prywatnie z takich opcji. Rozdzielanie energii w tym smartfonie jest tutaj sprawiedliwe i rozsądne. Innymi słowy, tryb oszczędzania baterii nie jest tutaj potrzebny, poza tym nie lubię tego typu ograniczeń.
Osobne zdanie należy się oczywiście funkcji szybkiego ładowania – Quick Charge 3.0, które jest świetne. Bateria ładuje się błyskawicznie i choć zwalnia wraz ze zwiększaniem się poziomu naładowania, to funkcja ta jest idealna, gdy potrzebujesz wyjść, masz mało czasu, a Twój smartfon woła akurat ładowarki. W tej sytuacji oczywiście stopień nagrzania się telefonu jest znaczny i w zupełności naturalny. I jest to jedyny moment tak naprawdę, gdzie G5 robi się znacząco cieplejszy.
Warto również nadmienić, że dzięki modułowej budowie, LG G5 staje się smartfonem, w którym można również wymienić baterię, co zostanie docenione przez wielu użytkowników. W dobie, gdy większość modeli z górnej półki ma zamkniętą konstrukcję, G5 zyskuje w oczach zwolenników wymiany baterii. Nie sądzę jednak, by nadarzyła się taka konieczność, choć ciężko ocenić, jaki wpływ w tym przypadku szybkie ładowanie będzie miało na żywotność ogniwa(?).
PODSUMOWANIE
Generalnie mógłbym napisać jedno słowo – pozamiatane! Mógłbym też w tym miejscu, śmiało przekleić to, co napisałem już we wstępie. LG – i nie boje się tego napisać – wygrywa rok 2016. I zdaję sobie sprawę, że wyniki sprzedaży niekoniecznie powielą liczby znane z popularności produktów Apple czy Samsunga, że o Huawei nie wspomnę, ale ogromne brawa należą się Koreańczykom za podejście do tematu bez skrupułów oraz oglądania się na innych. Od początku do końca wykonali swój smartfon na własnych zasadach, bez strachu przed podjęciem ryzyka.
Czy było to ryzyko? Zmiana wzornictwa, pomimo osiągnięcia wysokiego levelu w poprzednim modelu – to jedno z z wyzwań. Drugim jest zdecydowanie wprowadzenie modułowości. Pierwsza taka funkcjonalność zastosowana w smartfonie na tak szeroką skalę, została przemyślana i wykonana w bardzo dobry sposób, choć może budzić wątpliwości pod kątem wsparcia, eksploatacji oraz – niestety – ceny. Poza tym brawa należą się za odwagę i solidne podejście do tematu.
LG G5 to flagowiec, na którego możesz wydać swoje oszczędności, bowiem wraz z nim otrzymujesz wszystko co najlepsze w 2016 roku. Ergonomicznie zaprojektowany, świetnie działający soft, z szybkimi aktualizacjami i wsparciem producenta. Ładne wzornictwo, które co raz bardziej do siebie przekonuje – proporcjonalnie do czasu użytkowania. No i oczywiście aparat/aparaty. Fotografia to największy magnes, który powinien przyciągnąć potencjalnych klientów. Modułowość zostawiłbym w kwestii ciekawostek i dobrego punktu wyjścia do czegoś więcej, za to funkcje fotograficzne zostały dopracowane od A do Z. Pod tym kątem nie zawiedziesz się, a prym wiedzie zdecydowanie szerokokątny obiektyw, który dostarcza niesamowitych kadrów, chociaż w pozornie niskiej, bo 8-Mpx rozdzielczości.
Wiem, że było tutaj sporo zachwytów, ale w pełni uzasadnionych. Przekonasz się o tym sam(a), kiedy będziesz mieć okazję skorzystać z tego smartfona. Ja dzisiaj mam ogromny ból głowy, bowiem LG G5 sprawił, że mam ochotę na wskoczenie w jego świat, który przez ostatnie dwa tygodnie dostarczył mi niesamowitych wrażeń. Taaak! LG G2 był pierwszym krokiem po uznanie, G3 pokazywał, że producent idzie w dobrym kierunku, model G4 był o centymetry od połknięcia haczyka, a tegoroczny wariant łykam razem z wędką! LG G5 uzyskał najwyższy stopień uznania!
Werdykt 90sekund.pl
-
Wygląd
-
Wydajność
-
Hardware
-
Bateria
-
Cena/Jakość