SŁOWEM WSTĘPU
Nie przywitałem zbyt entuzjastycznie Motoroli Moto Z2 Play w dniu jej premiery. Chłód wynikał przede wszystkim z tego, że model ten specyfikacyjnie jest bardzo podobny do średniopółkowej Moto G5 Plus (TU recenzja). Zastanawiałem się więc, czy jest sens rzeczywiście dopłacać prawie 1000zł do urządzenia, które wyróżnia przede wszystkim to, że jego możliwości rozwijane są poprzez moduły, ale te również trzeba kupić za co najmniej kilkaset złotych. Finalnie wyszło jednak na to, że się pomyliłem. Moto Z2 Play tak samo, jak jej poprzedniczka, okazała się świetnym smartfonem, który ma ogromne możliwości, a Moto Mods to tak naprawdę początek niesamowitej przygody, która zmienia jakość korzystania z urządzeń mobilnych.
Tak, wiem – to nie jest smartfon dla wszystkich, ale też – jest to smartfon dla każdego i każdej z Was, którzy szukacie nieszablonowych rozwiązań i lubicie, kiedy nowe technologie realnie wpływają na jakość Waszego życia. Podkreślę więc raz jeszcze – to nie musi być smartfon dla wszystkich, ale jestem przekonany, że kto weźmie go do ręki i zacznie z niego korzystać, zrozumie że jest to produkt, który naprawdę jest czymś więcej niż tylko sloganem reklamowym! I ja, Michał Brożyński, daję Ci w tej recenzji tego gwarancję!
WZORNICTWO I WYKONANIE MOTOROLI MOTO Z2 PLAY
Jako, że recenzowany tutaj smartfon bardzo jest podobny do swojego (lub właściwie swoich) poprzedników z serii Moto, toteż jego wygląd oraz gabaryty (76,2×156,2mm), jak i grubość (o 1mm cieńsza – 5,9mm) oraz waga (o 20g lżejsza – 145g) są bardzo, ale to bardzo zbliżone do tego, co mieliśmy w poprzednich urządzeniach z tej linii. Jeśli poszukujesz świeżości wzorniczej tutaj jej za bardzo nie znajdziesz względem poprzednich słuchawek, niemniej jest to wciąż udany produkt pod kątem designu. Ramki też nie są jakoś nadzwyczajnie grube lub wysokie, a więc na tle “bezramkowców” nie wygląda to źle, chociaż tutaj mam jedną uwagę funkcjonalną dotyczącą przycisków ekranowych… Ale o nich za chwilę…
Placki są oczywiście stalowe, ponad nie wystaje znacznie obiektyw aparatu (warto więc korzystać z dedykowanej klapki Moto Style Shell – u siebie w zestawie miałem wariant imitujący drewno), na dole znalazły się standardowe piny do modułów Moto Mods. Na froncie za to jest czytnik linii papilarnych: owalny, umieszczony bezpośrednio pod wyświetlaczem i pozytywnie wyróżnia go to, że jest całkowicie inny od tego samsungowego.
Trochę rozczarowuje za to, że przyciski nie są pojemnościowe tylko ekranowe, w związku z czym czytnik linii papilarnych służy właściwie do tego, żeby odblokować lub blokować Moto Z2 Play. Można też ustawić go tak, żeby ewentualnie poruszać się dzięki niemu po urządzeniu gestami, które mają zastąpić czynności przypisane przyciskom ekranowym. Swego czasu podobnie ćwiczył to HTC i nie było to zbyt udane rozwiązanie, bo jednak zbyt wiele przestrzeni pod wyświetlaczem zupełnie niepotrzebnie się marnuje. Tu też rzuca się to w oczy. Natomiast sam czytnik działa wybitnie dobrze i jestem nim zachwycony, bowiem nie tylko zabezpiecza dostęp do Moto Z2 Play, ale kiedy ekran jest aktywny – dłuższe przytrzymanie na nim palca powoduje wygaszenie urządzenia.
Sam smartfon nieźle leży w dłoni jest bardzo smukły, ale tak naprawdę warto używać jakiejś dedykowanej klapki – i to już nie tylko ze względu na oczko aparatu, ale też możliwość zarysowania stalowych plecków. Lenovo wysłało mi kilka Modsów, wśród nich również klapkę z balistycznego nylonu, bardzo przyjemną w dotyku i wyposażoną w ładowanie indukcyjne. W ogóle plusem tego rozwiązania jest to, że zmiana tylnej klapki niesamowicie korzystnie wpływa na odbiór urządzenia i można sobie w ten sposób odświeżać jego look co jakiś czas.
Wszak, jeśli znudzi nam się to, co mamy tam obecnie, wystarczy kupić nową Moto Style Shell i można cieszyć się wrażeniem “nowego” urządzenia. Jeśli ma się trochę więcej pieniędzy i kupi się kilka takich klapek, uda się je dobierać każdego dnia do swojego nastroju lub stroju. I nie jest to wcale absurdalne rozwiązanie. Dzięki niemu naprawdę można rozwijać możliwości personalizowalne urządzenia, zaczynając już od jego zewnętrznego wyglądu.
Podsumowując Moto Z2 Play nie wygląda inaczej od swoich poprzedników – ma również podobne gabaryty, ale doskonale ten patent sprawdza się w kompatybilności z wcześniejszymi akcesoriami oraz – mimo wszystko – jest to nowoczesna bryła, konotująca dobre skojarzenia, wykonana z naprawdę przyjemnych w dotyku materiałów, na które w głównej mierze składa się tutaj stal.
WYŚWIETLACZ, WYDAJNOŚĆ, SPECYFIKACJA MOTOROLA MOTO Z2 PLAY
Rewelacyjny wyświetlacz Super AMOLED o przekątnej 5,5 cala z rozdzielczością FHD 1080p. Tak – nie jest to 2K, więc teoretycznie mógłbym być rozczarowany, ale… finalnie wcale nie jestem! Zarówno jasność, jak i kontrast plus kolorystyka – to wszystko wypada tutaj genialnie! Można czuć niedosyt, szczególnie, gdy spojrzy się na Moto G5 Plus, bowiem i tam jest FHD, a sam wyświetlacz wykonany w technologii LCD ma przekątną 5,2 cala, co robi dość dużą różnicę w kontekście gęstości ułożenia poszczególnych punktów na cal, na korzyć G5 Plus.
Ale i tak AMOLED-y przodują fantastycznie odwzorowaną czernią oraz energooszczędnością, bowiem świecą się wyłącznie te diody, które odpowiedzialne są za prezentację obrazu, dlatego też możliwe jest zastosowanie funkcji Wyświetlacza Moto, czyli opcji, która pozwala podglądać bez podświetlenia ekranu – najważniejszych akcji i odpowiadania na nie. Działa to mniej więcej tak, jak tryb Always-On-Display w Samsungach z serii Galaxy, czy w czołowych telefonach LG. Tutaj – w Moto Z2 Play – po wzięciu urządzenia w dłoń – wyświetla się okrąg z aktualną godziną, procentem naładowania baterii, dostępnymi notyfikacjami. Baaardzo przydatne i funkcjonalne!
OK, no ale co zrobić z tym nieszczęsnym porównaniem Moto G5 Plus (TU recenzja) w zestawieniu z bebechami Moto Z2 Play? Tam jest Snap 625, tutaj Snap 626; tam są 3GB RAM, tutaj 4GB RAM; tam panel FHD i tutaj panel FHD, tam bateria 3000mAh z szybkim ładowaniem TurboPower, i tutaj bateria 3000mAh z szybkim ładowaniem TurboPower… A na dokładkę – w Moto G5 Plus jest aparat wyprodukowany przez firmę Sony – IMX362 – oraz w Moto Z2 Play (podobnie zresztą, jak w HTC U11 – TU recenzja), również identyczny sensor – IMX362! Cholera, można się chwycić za głowę! Bo Moto G5 Plus jest o około 800zł-1000zł tańsza (na dzień pisania tej recenzji, czyli około połowy września 2017r.)!
W rzeczywistości więc wszystko tak naprawdę rozbija się o niuanse. Pierwszy jest taki, że w Z2 Play procesor pracuje z częstotliwością o 200MHz wyższą niż w G5 Plus. Po drugie model z serii G nie otrzymał wsparcia dla standardu szybkiego WiFi 802.11ac, a Z2 Play już tak, aczkolwiek jest to wyłącznie decyzja producencka, bowiem Snap 625 wspiera to rozwiązanie, więc widać, że zostało to zablokowane rozmyślnie. W nowej zetce jest też o 1GB więcej pamięci operacyjnej, a na pliki znalazło się aż 64GB, a nie 32GB, jak ma to miejsce w G5 Plus. W Z2 Play również jest frontowa dwutonowa lampa błyskowa, której w modelu z serii G brakuje, i jako flash działa tam wyświetlacz.
O ile nie wynika to z oficjalnej specyfikacji Moto G5 Plus, o tyle zastosowany w niej Snapdragon 625 wyposażony jest w procesor sygnałowy Hexagon DSP, który ma za zadanie odciążać gł. jednostkę obliczeniową przy zbieraniu danych z czujników takich, jak krokomierz, żyroskop, czy światłomierz. Nie wiem też, czy jest ta funkcjonalność w pełni wspierana w tym modelu (a nie wykastrowana, jak w sytuacji z WiFi 802.11ac), natomiast w Moto Z2 Play już to dobrodziejstwo się znajduje, co również akcentuje producent w oficjalnej specyfikacji.
Ale to, co jest tutaj najbardziej kluczowe, a odróżnia recenzowany smartfon od dużo tańszego rywala z tej samej rodziny, to oczywiście modułowość Moto Z2 Play. Smartfon ten bowiem w tym świetle odstawia Moto G5 Plus o całe długości świetlne i niestety, nie da się tego ignorować. Dlatego też tak wyraźnie podkreślałem na początku, że istotne jest, że MZ2P nie jest dla każdego i każdej z Was. Bo po pierwsze kupią go osoby, które jednak mają ten jeden tysiąc w portfelu więcej; a po drugie – postawią nań te osoby, które szukają produktu wielofunkcyjnego, który na roli smartfona się nie zatrzymuje, ale jest ona dla niego punktem wyjścia do tego, aby zacząć działać, jako rozwinięte urządzenie mobilno-multimedialne.
Bo dzięki pinom na pleckach i złączu dla modułów z serii Moto Mods, Moto Z2 Play zamienisz w projektor, boomboxa JBL, świetny aparat z obiektywem Hasselblad, kontroler do gier, czy z dedykowaną tylną klapką Style Shell naładujesz baterię bezprzewodowo, poprzez wbudowany weń indukcyjny przekaźnik etc. Pomysłów jest naprawdę sporo, a o najbardziej innowacyjnych – które w konkursie na Modsy wytypowała sama firma Lenovo – pisaliśmy TUTAJ.
I tak, to naprawdę i zdecydowanie działa, m.in. dlatego, że prawie wszystkie wyposażone są te moduły we własne baterie, zatem nie obciążają ogniwa w smartfonie, a jeśli posiadasz Modsy w stylu TurboPower Pack, to możesz zamiast tylnej klapki założyć na plecki dodatkową baterię, która naładuje Moto Z2 Play bez asysty żadnych kabli! I to jest po prostu genialne! Bo płacisz kupując tego smartfona przede wszystkim za funkcjonalność, która jest banalna w użyciu, szybka w montażu i niezwykle skuteczna w akcji!
Sam smartfon pracuje z modułami bardzo płynnie. Co jakiś czas przychodzą aktualizacje do nich, urządzenie samo rozpoznaje, co aktualnie zostało podłączone, a także pozwala na szerszą personalizowalność, jak chociażby bateria TurboPower Pack, która oferuje opcję szybkiego ładowania wprost z modułu (sic!), ale ostrzega przed szybszym zużyciem ogniwa, albo też pozostawia możliwość wolniejszego przebiegu tego procesu, z korzyścią dla kondycji akumulatora. Wiadomo – zależnie od okoliczności, zdecydujesz o tym, co jest tutaj dla Ciebie najważniejsze. Ale nikt takiego czegoś na rynku nie oferuje! Zamiast więc plątaniny kabli i grubych, ciężkich powerbanków – moduł Power Pack lub TurboPower Pack zakładany na plecki Moto Z2 Play! Tak, ja jestem kupiony!
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W MOTOROLA MOTO Z2 PLAY
Wydajnościowo Moto Z2 Play to prawdziwa maszyna, która idzie, jak przecinak i nie bierze jeńców! I to w żadnych okolicznościach! Pracuje ten smartfon po prostu, jak rakieta! I jestem pewien, że to zasługa kapitalnej optymalizacji softu w stosunku do możliwości hardware, która jest na tyle efektywna, że Android 7.1.1 Nougat śmiga tutaj, aż miło! Nakładka systemowa właściwie jest niezmieniona względem tego, co oferuje Google w czystym Androidzie, a dodatkowo na uwagę zasługuje App Drawer, czyli szuflada z aplikacjami, którą podobnie, jak w smartfonach Pixel, wysuwa się przesunięciem palca z dołu do góry! Rewelacja!
Motorola dodaje od siebie w Moto Z2 Play kilka dodatków, które pięknie rozwijają możliwości urządzenia. Wypunktuję je tutaj, aby czytelniej przedstawić, jak rozsądne rozszerzanie podstawowej funkcjonalności, może przełożyć się na faktyczne korzystanie z tych ficzerów, bowiem nie jest ich za dużo, a więc pamięta się, do czego przeznaczone są konkretne gesty i akcje:
- Czytnik linii papilarnych – odblokowuje smartfona, po przyłożeniu na niego palca potrafi również go zablokować, a po zaznaczeniu odpowiedniej opcji w Ustawieniach, może zastąpić tradycyjne, ekranowe przyciski nawigacyjne: ślizgając po nim palcem od lewej do prawej lub od prawej do lewej – cofa się z poszczególnych sekcji lub wywołuje menu ostatnich aplikacji;
- Wyświetlacz Moto – pobiera śladową ilość energii, a wyświetla po podniesieniu smartfonu podstawowe informacje o stanie telefonu oraz przeoczone notyfikacje, pozwalając wejść z nimi w interakcję, bez konieczności odblokowywania telefonu;
- Gesty nadgarstka – dwukrotne potrząśnięcie ręką uruchamia lub wyłącza latarkę, za którą służą tylne diody doświetlające zdjęcia (działa również przy zablokowanym ekranie);
- Gesty w aparacie – dwukrotne szybkie odwrócenie do siebie i od siebie telefonu – nawet, kiedy ekran jest zablokowany – uruchamia aparat oraz – po wykonaniu tego samego gestu – umożliwia przełączać się pomiędzy tylną i przednią kamerką.
Proste, prawda? Tylko kilka funkcjonalności – bez wielkich fajerwerków, a tyle z nich pożytku, że aż chciałoby się je zaadaptować do swojego prywatnego smartfonu! Bo po skończonych testach Moto Z2 Play z rozpaczą wracam do starych przyzwyczajeń.
Ale jest w tym wszystkim jedna rzecz, której straaasznie mi brakuje, a która działała z poprzednimi Moto Z z roku 2016. Otóż przestał być wspierany język polski w Poleceniach Głosowych Moto. Zawsze było to wyraźnie zintegrowane z Google Now, jednak możliwe było wywoływanie określonych działań przy wyłączonym ekranie, bez konieczności wybudzania Moto Z (tradycyjnie smartfony z Androidem WYMAGAJĄ wcześniejszego odblokowania w naszym kraju przed przejściem do interakcji głosowej). Wypowiadało się wcześniej zdefiniowaną komendę, np. Moto Z słuchaj, jaka jest pogoda w Paryżu? albo Moto Z słuchaj, ile to jest 10 euro w złotówkach?, a natychmiast uruchamiała się asystentka głosowa. Oczywiście wówczas też język polski wspierany nie był, ale można było wymusić korzystanie z tej opcji i funkcjonowała ona kapitalnie! A ja jestem wielkim miłośnikiem głosowego komunikowania się z telefonem…
Teraz po upowszechnieniu Asystenta Google, straciło to rację bytu. Wspierane języki to Angielski, Hiszpański, Niemiecki, Portugalski i… Rosyjski. A szkoda wielka, bo to taka funkcjonalność, która była od samego początku ze smartfonami z serii Moto, na początku wywołując wiele kontrowersji, na temat tego, czy Google nas non-stop podsłuchuje? Było to w czasach, kiedy Motorola należała jeszcze do giganta z Mountain View. Teraz trzeba się niestety obejść smakiem i czekać na oficjalne wsparcie ze strony Google w porozumieniu z Lenovo.
Podsumowując – Moto Z2 Play działa niesamowicie płynnie, szybko, efektywnie i wydajnie, a że potrafię zatkać smartfona zadaniami, to wiem doskonale, o czym piszę ;). W tym przypadku nie ma o tym mowy. Jeśli renderujesz filmiki na YouTube, to musisz przygotować się na kilkunastominutową operację w tym zakresie przy materiale około pięciominutowym nakręconym w FHD. Ale poza tym jest naprawdę świetnie! I co więcej – pomimo upływającego czasu, przybywających apek, zdjęć, filmów etc. – Moto Z2 Play nie traci tego rozpędu. Jako, że testowałem ten produkt dłużej niż zwyczajowe dwa tygodnie, gotów jestem za te zapewnienia położyć głowę!
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE W MOTOROLA MOTO Z2 PLAY
Żyleta! Bez dwóch zdań! Ale nie może być inaczej, skoro jest tutaj dokładnie ten sam układ fotograficzny, który znalazł się w HTC U11, którego za zdjęcia pokochałem! Jedyne, co bym poprawił od strony technicznej, to szybkość wykonywania zdjęć w trybie HDR. Sama aplikacja fotograficzna też nie rzuca na kolana, ale zdaję sobie sprawę, że są ludzie lubiący minimalizm. Tutaj rozwinięcie zatrzymało się na Trybie Profesjonalnym, który jest bardzo przyzwoity, ale zarazem to wszystko z szaleństw kreatywnych. Dodatkowych filtrów i innych dodatków – brak.
Mi to akurat szczególnie nie przeszkadza, chociaż na tle takiego U11, czy dowolnego smartfona od Huawei, w tym np. Honora 9 (TU recenzja), może rzeczywiście robić różnicę. Niemniej liczy się tutaj hardware, bo soft można znaleźć dowolny w Sklepie Play. I tak się składa, że – jak wspomniałem już wcześniej – jest tutaj ten sam fotograficzny sensor, który znalazł się w U11, czy Exmor RS IMX362.
Podobnie jest z optyką – wylądowała tutaj również bardzo jasna przysłona f/1.7 oraz coś, co jest absolutnym hitem w obydwu tych smartfonach, czyli GENIALNA stabilizacja obrazu. Optyczna stabilizacja obrazu! I to taka, że nawet przy maksymalnym cyfrowym zoomowaniu, wychodzą gładkie kadry (poza naturalną degradacją zdjęcia w takich okolicznościach), szczególnie wtedy, gdy robisz je z ręki, bez żadnego statywu! Rewelacja!
No dobrze, to czego mi zabrakło? Właściwie jednej rzeczy, chociaż jest to bardzo rzadko wykorzystywany ficzer, a mianowicie – prawdziwie szerokiej Panoramy. Ta, którą przy maksymalnych 12-Mpx można wykonać, jest niewiele poszerzonym typowym kadrem. Na tle innych smartfonów wypada to dość ubogo, ale jak wspomniałem – ja nie mam wielkich potrzeb w tym względzie, tyle tylko że akurat testy Moto Z2 Play przypadły u mnie w sezonie urlopowym, a wówczas zawsze strzelam więcej panoram, mając przed nosem piękne widoki.
Bez wątpienia jednak aparat w Motorola Moto Z2 Play jest o niebo lepszy od tego, który zastosowano w pierwszej edycji tego smartfonu. To, co tam było, do dziś śnię po nocach, jako jeden z największych koszmarów fotograficznych. Tutaj natomiast, Lenovo rzuca jeden z najlepszych sensorów! Kolory są finezyjne, właściwie matryca wyciąga wszystkie barwy, świetnie dopieszcza detale, fantastycznie pracuje ze światłem, dbając aby przepalonego nieba właściwie nie było. Tak, jest przegenialnie! Jestem zachwycony! Mając taki aparat w swoim smartfonie, byłbym całkowicie usatysfakcjonowany. I to na dłuuugo!
WSZYSTKIE ZDJĘCIA W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI W ALBUMIE NA KONCIE FLICKR!
BATERIA W MOTOROLI MOTO Z2 PLAY
Tryb szybkiego ładowania TurboPower, dedykowane Moto Mods typu Power Pack, a do tego ogniwo o pojemności 3000mAh, to rozwiązania dedykowane gospodarowaniem energii w Moto Z2 Play. Pierwszy ficzer odpowiedzialny jest za naprawdę szybkie postawienie naszej Motki na nogi i wychodzi mu to świetnie! Jeśli dokupisz przyczepiany na plecki moduł Power Pack, to będziesz mieć dodatkowe źródło zasilania, które sprawdzi się w awaryjnych sytuacjach i wypadnie lepiej od każdego powerbanku. No, a sama pojemność baterii pozwala na 3,5h do 4h pracy na włączonym ekranie. Zasadniczo bliżej jest tych 3,5h, ale 4h też są w realnym zasięgu Moto Z2 Play na jednym ładowaniu.
To nie są czasy hitowe, bo na takim akumulatorze można by spodziewać się lepszego wyniku, ale ja nie należę do osób, które oszczędzają smartfony w czasie pracy, zatem realnie jestem w stanie ocenić, że Moto Z2 Play osiąga przy pojemności 3000mAh naprawdę fajne wyniki, bo pozwala przejechać spokojnie pełną dobę bez szukania gniazdka elektrycznego. Do tego sytuację ratują Power Packi albo TurboPower Packi, które pod postacią elastycznych modułów pozwalają przedłużyć żywotność produktu.
Jedyny minus tych rozwiązań to ich ceny. Najbardziej podstawowy Power Pack to wydatek około 300zł brutto. Gdyby wyceniono go na połowę z tej kwoty, byłoby optymalnie. Niestety cen i dostępności TurboPower Packa się nie doszukałem póki co, ale to są nowości, więc pewnie w ciągu kilku tygodni będą debiutować w sprzedaży i powszechnym użytku.
PODSUMOWANIE I OPINIA O MOTOROLI MOTO Z2 PLAY
Pierwotnie nie byłem zbyt przekonany do Motorola Moto Z2 Play. Szczególnie po jej premierze, kiedy to okazało się, że hardware ma bardzo zbliżony do świetnej Moto G5 Plus. Ale bliższe spotkanie z recenzowanym tutaj smartfonem sprawiło, że zachwyciłem się na nowo. Szybko zrozumiałem, że przecież nie chodzi o nie wiadomo jak wielki progres, ale żeby sensownie spożytkować drzemiący w nowym, pochodzącym z roku 2016. pomyśle – potencjał. A przecież sam rynek do tej pory nie był w stanie w stu procentach zaadoptować wszystkich Moto Mods i pierwszych Moto Z, więc jakim cudem miałbym żądać od Z2 Play jakiegoś rewolucyjnego przeskoku?
Nie oczekuję go, bo model ten został bardzo dobrze wykonany, chociaż do coraz modniejszych bezramkowców trochę mu brakuje. Ale, czy to komuś wadzi? Piękna obła bryła, wszędzie chłód stali, do tego poręczność, rewelacyjnie zaprojektowany czytnik linii papilarnych, który działa dosłownie na muśnięcie, możliwość personalizowania wyglądu i funkcjonalności dzięki Moto Syle Shell. Jedyne do czego się mogę tutaj wyraźnie przyczepić, to do braku pojemnościowych przycisków, które powinny być pomiędzy czytnikiem biometrycznym, bo te ekranowe niepotrzebnie zabierają przestrzeń na wyświetlaczu.
Do dalszych plusów zaliczam świetny aparat, rewelacyjną jasność optyki, genialną stabilizację obrazu. Może i brakuje większych fajerwerków w apce fotograficznej, ale Sklep Play od takowych pęka w szwach. Wolę w tym wypadku zostać przy Trybie Profesjonalnym i sięgać po gotowe filtry w przeznaczonych do obróbki zdjęć aplikacjach.
Motorola Moto Z2 Play świetnie radzi sobie na jednym ładowaniu, jest bardzo szybka i wydajna, posiada niewiele zmodyfikowany interfejs, zatem jest ciągle aktualizowana (w sensie łatek bezpieczeństwa). Do tego posiada kilka fajnych ficzerów napisanych pod gesty, dzięki którym wygodnie obsługuje się aparat, latarkę, czy nawiguje po systemie (wykorzystując czytnik linii papilarnych do cofania i menu ostatnich aplikacji). To wszystko nieinwazyjne i z jednym brakiem, czyli nieobecnością języka polskiego do głosowej obsługi telefonu, czego bardzo mi brakowało.
Ale największą siłą Moto Z2 Play jest jej modułowość. Łatwo zamienić ją w mobilny projektor, aparat z zaawansowaną optyką Hasselblad, czy grającego boomboxa JBL by Harman – o możliwościach ładowania indukcyjnego z Moto Style Shell, czy bezpośredniego z Power Packami – nawet nie wspominam. To wszystko przemyślane, proste w zarządzaniu, efektywne, łatwe w obsłudze, wygodne. Czy można oczekiwać więcej? Jasne, że tak! I z czasem Lenovo to dostarczy, ale na obecnym poziomie i tak jest REWELACYJNIE!
Bo Moto Z2 Play to taki produkt (jak pisałem wcześniej, a tutaj raz jeszcze przypomnę), który zaczyna się dokładnie tam, gdzie kończy się jego smartfonowa natura. Nie jest może takim kompletnym, mobilnym urządzeniem komputerowym, jak Galaxy Note8, czy SGS8/SGS8+, ale na tyle innowacyjnym, że pozwala na interakcję daleko wychodzącą poza możliwości typowych smartfonów. I nie jest to marketingowa wydmuszka, tylko rasowy, nowoczesny twór. Godny rekomendacji, chociaż drogi i drogi w utrzymaniu w kondycji z Moto Mods, które też do najtańszych nie należą. Ale kibicuję Lenovo – odważnie eksploruje branżę i nie boi się wyzwań. A to – w świecie zachowawczych producentów – cecha rzadka. Warto spróbować jej zaufać!