SŁOWEM WSTĘPU
Honor 8 zawładnął moim technologicznym sercem. I w zasadzie na tym mógłbym zakończyć swoją recenzję. Testowanie go było dla mnie na prawdę dużą przyjemnością. Najkrócej ująłbym to tak: tanio, ale dobrze. Honor 8 łączy ze sobą te teoretycznie dwa przeciwległe bieguny naprawdę doskonale. W trakcie pisania tych słów – co prawda nie musiałem go jeszcze odsyłać – ale już wiem, że będzie mi ciężko się z nim rozstać. Ujął mnie całym sobą, właściwie od początku do końca.
Niejednokrotnie zresztą mogłeś/-aś przeczytać moje entuzjastyczne wypowiedzi na temat smartfonów z honorowej serii. Tym modelem marka, a właściwie submarka pod skrzydłami Huawei, przekonała mnie do siebie ostatecznie. W tym kontekście przypominam sobie nasze wcześniejsze recenzje smartfonów Honora i były one zawsze entuzjastyczne: “smartfon który chciałby iść na wojne z flagowcami”, “z potknięciami w marszu do półki premium”. Te dwa materiały utkwiły mi szczególnie w pamięci ponieważ, zawarta w nich jest ta nuta niepewności. Tym razem jej nie było i od początku do końca czułem się przekonany (no może poza pewnym maleńkim aspektem…, ale o nim później) – w związku z czym śmiało mogę polecić go każdemu i każdej z Was. Honor 8 podnosi poprzeczkę bardzo wysoko.
WZORNICTWO I WYKONANIE HONORA 8
Muszę przyznać, że wzorniczo – moim zdaniem – jest to jeden z najładniejszych smartfonów dostępnych aktualnie na rynku. Mów co chcesz, ale producent wykonał tutaj kawał porządnej roboty. I nie mam tu na myśli dostosowania tego smartfona do segmentu średnio-wyższego. W swojej kategorii bowiem Honor przebija dla mnie nawet Samsunga Galaxy A5 2017, który choć ładny, to nie zachwyca już tak, jak ubiegłoroczny model. Zauważył to zresztą sam Naczelny w swojej recenzji SGA5 2017. Honor 8 w moich oczach jest wzorniczym liderem w tej półce.
Wiem, że nie każdy akceptuje szkło po obydwu stronach smartfona. Metal, podany w odpowiedniej formie jest szlachetniejszym materiałem i na pewno bardziej trwalszym. Nie zbiera również tak brudu czy odcisków palców, ale… to jak prezentuje się Honor 8 sprawia, że potrafię przymknąć na to wszystko oko. Uczciwie muszę przyznać, że telefon nie przyciąga tak bardzo nieczystości, poza tym daje się je łatwo usunąć.
Honor 8 spodobał mi się już za pierwszym razem. Fizyczne doznania tylko pogłębiły mój zachwyt. Zakładając jednak, że nie do końca zgadzasz się z moim entuzjazmem, musisz przyznać choć jedno. To najładniejszy smartfon z serii Honor. Choć i tu złośliwi stwierdzą, że jest podobny do iPhone’a. Ja nie widzę w nim takich bezpośrednich skojarzeń, bo te ewidentnie występowały chociażby w HTC One A9. Honor 8 zachowuje swoją tożsamość. Poprzednicy – Honor 6 i 7 – również prezentowali się bardzo przyjemnie (szczególnie Honor 7), ale dopiero teraz czuję się w stu procentach przekonany do tego co proponują Chińczycy.
Trudno zarazem tutaj cokolwiek opisywać, ponieważ panujący minimalizm widoczny jest na każdym kroku. Okrągły czytnik linii papilarnych umieszczony na pleckach to zawsze ryzyko zepsucia ogólnego wrażenia, ale w tym produkcie został ładnie wkomponowany na tle wtopionego w obudowę, podwójnego aparatu. Ten ostatni zresztą pomysł przywodzi mi na myśl od razu model Honor Magic. Coraz bardziej przekonuję się również, do usytuowania czytnika linii papilarnych z tyłu, jest to bowiem niezwykle wygodne i bardzo naturalne dla palca wskazującego miejsce spoczynku.
Dla Honora 8 dobrano również świetną kolorystykę. W zasadzie w każdym wariancie prezentuje się super. Ja akurat dostałem do testów czarną wersję. Zazwyczaj ten odcień nie należy do moich ulubionych, ale tutaj wypada bardzo gustownie, choć osobiście zdecydowałbym się na granatowy.
Pod względem wzorniczym, a właściwie bardziej użytkowym – Honor 8 ma jedną wadę. Jest bardzo śliski. Masz suche dłonie – musisz uważać. Kładziesz smartfon na pochyłej powierzchni, albo na szklanym stole? Musisz uważać jeszcze bardziej. Będąc jego właścicielem/właścicielką musisz być naprawdę czujnym/czujną.
Dla mnie Honor 8 w swojej prostocie i elegancji jest wzorniczą perełką. W swojej klasie nie ma równych, a i w konfrontacji z flagowcami nie ma się czego wstydzić. Mój gust podpowiada mi, że to na pewno ładniejszy smartfon niż chociażby Huawei P10, czy wspominany już Samsung Galaxy A5 2017. To wszystko sprawia, że uwielbiam korzystać z Honora 8!
WYŚWIETLACZ W HONORZE 8
Przekątna ekranu to kompromis pomiędzy wygodą, a komfortem pracy. 5,2-cala w rozdzielczości FHD to parametry, które zadowolą zdecydowaną większość użytkowników. Dużo osób, moich znajomych czy też z najbliższego otoczenia – nie może przekonać się do wielkich przekątnych. Przyznaję, że mi czasami trudno spojrzeć na to obiektywnie, bowiem przyzwyczajony do większych rozmiarów mam spore trudności – szczególnie na początku – przy aklimatyzacji.
Wspominałem w moim pierwszych wrażeniach, że wyświetlacz mógłby być trochę jaśniejszy i nadal podtrzymuję to zdanie. Nie doszukiwałbym się tutaj jednak głębokiej wady, ponieważ każda osoba przyzwyczajona do AMOLED-ów stwierdzi podobnie.
Honor wyposażył swój model w tryb Eye-Care, co ostatnimi czasy jest bardzo popularne we wszystkich smartfonach. Oczywiście pod tą ładną nazwą kryje się tryb który redukuje niebieskie światło, co korzystnie wpływa na używanie telefonu nocą. Zresztą Eye-Care przydaje się nie tylko wieczorem, ale w każdym zaciemnionym miejscu jakim jesteśmy. Różnica jest ogromna i osobiście bardzo często korzystam z tego trybu. Szkoda tylko, że nie ma możliwości regulacji jego natężenia, podobnie jak to jest w Samsungach.
W ciągu dnia, jeśli temperatura barwowa wyświetlacza Ci nie odpowiada, możesz również dostosować ją pod siebie, ponieważ i tutaj Honor oddaje narzędzie do indywidualnej personalizacji.
Corning Gorilla Glass 3, szkło które chroni ekran w teorii nie powinno pozwalać na zarysowania, ale jak wiadomo – nic nie jest wieczne i akurat testowy model takowe posiadał. Zaskoczyło mnie to o tyle, że ryski pojawiły się w pierwszej kolejności na forncie, a nie na pleckach. Smartfon odwiedził wiele redakcji i właśnie plecki były tym miejscem, które obstawiałem pod kątem pierwszych uszkodzeń. Jedno jest pewne. Zawsze warto skorzystać z dodatkowego szkła hartowanego czy etui. I choć to indywidualna decyzja, a Honora 8 szkoda chować w gumowym kondomie, to delikatna ochrona zawsze wzmaga bezpieczeństwo – być może nawet rozwiąże problem ślizgania.
Patrząc pod kątem głównego rywala jakim jest Galaxy A5 2017, brakuje mi tutaj trybu w stylu Always On Display. Poprzeczka jest bardzo wysoko, detale są bardzo istotne i nie mogę tego faktu pominąć. Niemniej wyświetlacz w Honorze 8 jest przyjemny w odbiorze, dobrze się na nim pracuje, jakość i szczegółowość obrazu stoją na wysokim poziomie, a kąty widzenia są w zupełności zadowalające. Mały minusik za jasność i brak możliwości wyświetlania informacji na wyłączonym ekranie. Reszta to bardzo dobry standard.
WYDAJNOŚĆ I TEMPERATURA PRACY W HONORZE 8
Jest MOC! Wszystko funkcjonuje jak w zegarku. Bez zacięć, bez niepożądanych błędów czy problemów. W tej klasie i za te pieniądze Honor 8 jest – jak dla mnie – liderem. Niczego nie psuje tutaj nawet (o dziwo) nakładka EMUI, która dość mocno absorbuje pamięć RAM.
Jeśli uważnie prześledzisz całą specyfikację Honora 8 to szybko dostrzeżesz podobieństwa z Huawei P9. I w zasadzie w tym względzie smartfony te są do siebie bliźniaczo podobne. Honor 8 ma trochę słabszy procesor, ale różnica jest niewielka w stosunku do P9 (200 MHz). Praktycznie jest to nieodczuwalne.
- Procesor: ośmiordzeniowy Kirin 950,
- Częstotliwość zegarów: 4 x 2.3 GHz Cortex-A72; 4 x 1.8 GHz Cortex A53,
- Grafika: Mali-T880,
- Pamięć operacyjna: 4GB RAM,
- Pamięć na pliki: 32GB ROM,
- Karty microSD: tak,
- Łączność: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.2, USB typu C, GPS, Glonass, NFC, IrDA (port podczerwieni).
Oczywiście zapewne szczegółowe testy Antutu pokazałyby różnice. Niestety nie miałem pod ręką Huawei P9 i nie mogłem porównać obydwu smartfonów, ale na korzyść Honora 8, pomimo słabszego układu, zdecydowanie przemawia 4 GB pamięci RAM. Przypomnę, że testowany przeze mnie flagowiec Huawei miał 3 GB RAM co pozwoliłem sobie w owym czasie wytknąć. W tym miejscu widać jednak, jak dużą różnicę – mimo wszystko – daje dodatkowy 1 GB pamięci RAM. Honor 8 w moim odczuciu działa lepiej niż Huawei P9. W międzyczasie również mogły pojawić się aktualizacje softu, których nie mogłem śledzić na bieżąco, ale jeśli takowe były – mogły również wprowadzić lepszą optymalizację. W każdym razie Honor 8 wypada na ubiegłorocznym flagowcu Huawei optymalniej.
Jeśli nie mam owijać w bawełnę, to napiszę wprost – Honor 8 to prawdziwy fighter. Praca na nim to czysta przyjemność, nawet jeśli do końca nie jesteś przekonany/-a do nakładki systemowej autorstwa Huawei.
Po raz kolejny Chińczycy potwierdzają również, że ich czytniki linii papilarnych działają perfekcyjne. Odczyt odbywa się w ułamku sekundy (producent podaje 0,4 sek.) i praktycznie nie odczuwasz, kiedy to się dzieje. Przykładasz palec i już! Działa to tak naturalnie płynnie, że nawet nie zwracasz uwagi, że korzystasz z jakiegokolwiek czytnika.
Sam czytnik to tak naprawdę przycisk, obsługujący funkcję smart key. Przypomnę (może rzeczy oczywiste), że dzięki niemu możesz odebrać połączenie, zrobić zdjęcie, czy też przeglądać fotki w galerii i wyświetlać panel powiadomień. To jednak nie koniec. Odpowiednie zaprogramowanie przycisku rozszerza jego funkcjonalność. I tak na przykład pojedyncze wciśnięcie powoduje zrzut ekranu, dwukrotne włącza latarkę, a dłuższe przyciśnięcie uruchamia aparat. Nie wiem jak Ty, ale ja jestem kupiony. Jeden przycisk, a tyle możliwości. Najważniejsze jednak jest to, że cholernie szybko idzie się do tego przyzwyczaić. Ile razy bowiem szukałeś/-aś na szybko latarki w smartfonie? Albo chciałeś/-aś uruchomić aparat? Już nawet nie wspominam o samym odblokowywaniu smartfona.
Poza tym to bardzo dobrze wyposażony produkt, któremu niczego nie brakuje, a znajdziesz tutaj już praktycznie nie występujący w smartfonach port podczerwieni. Dzięki niemu zawsze można wykorzystać swój smartfon, jako chociażby bardziej tradycyjny pilot do telewizora. Ja akurat nie korzystam, ale niektórzy na pewno przyjmą port z uśmiechem na twarzy.
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA
Zacznę od nakładki EMUI – tutaj w wersji (niestety) 4.1. Ma to związek z tym, że system Android jest (niestety) nadal w wersji 6.0. Na pewno jednak, wersja 7.0 zagości w Honorze 8, a wraz z nią nowa edycja nakładki. Póki co miałem przyjemność pracować na tym, co w danej chwili było dostępne. Wspominałem o tym już kiedyś, ale EMUI rządzi się swoimi prawami i są rzeczy, które nie są dla mnie do przeskoczenia.
Nie należę do wielkich fanów tego środowiska, przez co podobnie, jak w smartfonach Huawei, właśnie przez soft nie do końca potrafię przekonać się do chińskich smartfonów. I teraz powstaje pytanie. Czy na fali entuzjazmu, jaki towarzyszy mi przez całą recenzję, EMUI w końcu w moich oczach zaczęło zyskiwać? Czy to może kwestia przyzwyczajenia? Szczerze pisząc trudno powiedzieć. Nadal ciężko mi zaakceptować pewne rzeczy, ale jak nie trudno zgadnąć – w trakcie używania jednak można się do nich przyzwyczaić.
Brak app drawera (menu/szuflada z aplikacjami) jest dla mnie najbardziej irytujący. Wiem, że wszystkie aplikacje można wrzucić do folderów, da się to wszystko poukładać, ale dla mnie to i tak rodzi chaos – nie lubię mieć wszystkiego wyrzuconego na pulpity. I to chyba największa wada tego EMUI. Pomimo wielu funkcji i możliwości personalizacji, brakuje mi tej jedynej opcji – app drawera. Wówczas czułbym się o wiele bardziej usatysfakcjonowany. Tym bardziej, że sam system działa po prostu pięknie.
Szkoda, że wersja nakładki, którą miałem w Honorze 8 była dokładnie ta sama co w Huawei P9, ponieważ nadal do czynienia mam tutaj z dwuczęściową belką powiadomień. Układ ten nie jest dla mnie ani przejrzysty ani intuicyjny. Zdecydowanie preferuję umieszczenie wszystkich niezbędnych informacji pod jedną banderą. Powtórzę również coś, o czym pisałem przy P9. Taki element, jak belka powiadomień, którą oglądasz wielokrotnie w ciągu dnia zasługuje na ładniejszy wygląd. Bardziej wysmakowany. O gustach się nie dyskutuje, jednak według mnie inni producenci robią to lepiej.
Ta estetyka, która rozpoczyna się przy belce powiadomień ciągnie się również w głąb systemu. Wszystko jest niby na miejscu, w miarę przejrzysty układ, przyjemna kolorystyka, ale nadal w dalszym ciągu widzę za dużo nawiązań do iOS. Są osoby, dla których będzie to zaletą, a wzorowanie się na tym systemie nie należy wcale do wstydliwych praktyk, jeśli tylko robione jest to z głową, niemniej zachęcałbym Chińczyków do zdecydowanego i własnego pomysłu. Może z czasem to się zmieni. Na pierwszy rzut oka niestety w EMUI 5.0 nie miało to miejsca, co mogłem podejrzeć chociażby w Huawei P10.
Tradycyjnie znajdzie się tutaj miejsce dla osób lubiących zmieniać wygląd systemu. Ja pozostałem jednak przy tradycyjnym wyglądzie.
Menedżer powiadomień, pozwoli spersonalizować każdą zainstalowaną aplikację, pod kątem informacji, które będzie Ci wysyłać: gdzie one mają się pojawiać, czy notyfikacje mają mieć charakter priorytetowy, czy pokazywać się tylko na pasku stanu lub – na przykład – na ekranie blokady? Możliwości jest naprawdę sporo. Ustawiania jeszcze więcej.
Inteligenta Pomoc to kolejna kopalnia możliwości. Zmiana paska nawigacji, czy Przycisk Wiszący to dopiero początek. I o ile pierwsza funkcja może się jeszcze przydać, tak wykorzystanie tego drugiego nie wydaje mi się już praktyczne, no chyba, że masz tak małe dłonie, że potrzebny Ci dodatkowy skrót do przycisków nawigacyjnych.
Wspominałem o bardzo szybkim i praktycznym sposobie na wykonanie zrzutu ekranu. EMUI rozwija jeszcze ten element: wystarczy narysować zgiętym palcem odpowiedni gest, by od razu przejść do wstępnej obróbki screena. Osobiście nie korzystałem, ale nie da się ukryć, że jest to praktyczne rozwiązanie.
Będąc przy gestach, oczywiście dzięki nim możesz bezpośrednio uruchomić poszczególną aplikację. Aparat, przeglądarka, czy nawet sprawdzenie pogody. Wystarczy nakreślić odpowiednią literę. Choć nie jestem fanem takich dodatków, starałem się wyuczyć ruchów i pewnych przyzwyczajeń. Szło mi to dość opornie i ostatecznie nie brakuje mi tego po przesiadce na mój prywatny smartfon.
Podoba mi się za to szybkie przełączanie się na miniaturowy podgląd ekranu. Wystarczy przesunąć palcem po pasku nawigacji, by w mgnieniu oka widok zmienił się na mniejszy. Przy tak śliskim smartfonie, funkcja ta była przeze mnie bardzo często wykorzystywana. Pomimo ergonomicznych rozmiarów mimo wszystko wolałem być ostrożny i szybkie przełączanie się pomiędzy widokami było wręcz konieczne.
Gdyby jednak ilość funkcji i możliwości EMUI 4.1 kogokolwiek przytłoczyła, zawsze można skorzystać z prostego układu, przypominającego kafelki mobilnego Windowsa. Oczywiście, bardziej będzie on używany przez osoby nie czujące się pewnie w Androidzie, albo uczące się obsługi smartfonu. Zwiększa się bowiem zdecydowanie przejrzystość, intuicyjność i wielkość czcionki. Dla osób starszych, czy też tych z problemem z wzrokiem – idealne.
Niestety o ile EMUI jest bardzo bogate w różne funkcje i ficzery to brakuje tutaj zdecydowanie wsparcia pozakupowego. Mistrzem w tym jest Samsung, o czym pisał Michał Brożyński w swojej ostatniej recenzji i z tego co widzę, długo jeszcze tak pozostanie, bowiem Koreańczycy naprawdę robią to świetnie. Wraz z Honorem jednak nie otrzymasz dodatkowych aplikacji, okresu próbnego na niektóre z nich, czy chociażby darmowej przestrzeni na jednej z usług wirtualnej Chmury. Ktoś kto przyzwyczaił się do tych dodatków w Samsungach, odczuje tutaj ten brak. Pod tym względem sporo pracy zarówno przed Honorem, jak i Huawei.
Nie mogę również odmówić sobie kilku słów na temat dźwięku. Z racji dużej ilości czasu, jaki spędzam na słuchawkach, dobra jakość brzmienia w smartfonie to dla mnie podstawa. Tutaj się niestety trochę rozczarowałem, ponieważ zabrakło mi equalizera, czy też jakiegokolwiek dodatku, który wspierałby poprawę dźwięku. Nie był on na szczęście zły, choć czuć różnicę i brakowało mi zarówno głębi, jak i basu.
Choć możesz odnieść wrażenie, że nie do końca jestem zachwycony możliwościami jakie daje EMUI, to ostatecznie mógłbym przyjąć taki stan rzeczy – oczywiście oprócz braku szuflady aplikacji. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, a bardzo płynna praca i wysoki komfort w codziennym użytkowaniu zdecydowanie osłodziły moją ostateczną ocenę. Brak dodatkowych aplikacji czy porządnego sklepu z dedykowanymi rozwiązaniami – mimo wszystko uderzają w oczy.
APARAT W HONORZE 8
Podwójny aparat w Huawei P9 skradł mi serce. Tym razem zrobił to Honor 8, choć żałuję, że dość bezczelnie został pozbawiony funkcji, którą posiada P9, a przecież spokojnie mógłby ją posiadać. Osobiście dla mnie to dość duża strata, stąd mały minus, o którym wspominałem w Słowie Wstępnym na początku tej recenzji. Z drugiej strony jest to dla mnie zrozumiałe. Obydwa smartfony są do siebie naprawdę zbliżone praktycznie w każdym względzie i producent musiał je odróżnić. Flagowce zresztą rządzą się swoimi prawami. Czy przez to Honor 8 traci na swojej atrakcyjności? Odpowiedź zdecydowanie brzmi: NIE!
Przede wszystkim Honor 8 cieszy się, bardzo dobrze napisaną aplikacją aparatu. Działa ona sprawnie, szybko i jest intuicyjna. W prostych ruchach otrzymujesz dostęp do najważniejszych elementów. Przesunięcie palcem z jednej strony ekranu uruchamia ustawienia aparatu; z drugiej wszystkie dostępne funkcje. Wszystko przejrzyście, podane w skondensowanej formie, w której nikt się nie pogubi. Podobnie, jak w Huawei P9, tutaj również znajdziesz takie tryby, jak Panorama, HDR, tryb nocny, tryb poklatkowy, manualny czy tryb malowania światłem.
Zdjęcia wykonywane są szybko, co w połączeniu z równie żwawym uruchomieniem samego aparatu, jest niewątpliwą zaletą Honora 8. Laserowy autofocus precyzyjnie i szybko ostrzy fotografowany obiekt.
Honor 8 posiada tą samą matrycę Sony IMX286, co wspominany wielokrotnie Huawei P9. Oznacza to, że fizycznie jest to dokładnie ten sam sensor, z tymi samymi możliwościami. Niestety jednak, w Honorze 8 nie znajdziesz trybu monochromatycznego. W P9 była to jeden z moich ulubionych funkcjonalności i zdjęcia prezentowały się z niego rewelacyjnie. Tutaj – w Honorze 8 – niestety musiałem obejść się smakiem. Podejrzewam, że nie tylko ja. Tak, jak jednak wspominałem, jestem w stanie zrozumieć to ograniczenie, choć tak naprawdę wystarczy jedna aktualizacja softu.
Na szczęście mogłem pobawić się głębią ostrości. Efekty wielokrotnie potrafią bardzo mile zaskakiwać i mniej wprawione oko może pomylić zdjęcia wykonane z Honora z tymi wykonanymi przez lustrzanki. Wygląda to naprawdę atrakcyjnie i bardzo ładnie, choć zdarzają się gorsze ujęcia. Szkoda, że proces wspierany jest software’owo a nie w pełni hardware’owo. Wówczas efekty mogłyby być jeszcze lepsze.
Żałuję bardzo, że w trakcie testów pogoda nie dopisała i niebo nad moją szerokością geograficzną nie pozwoliło mi zabawić się w astrofotografię, co wraz z Honorem 8 również dawałoby ciekawe efekty. Co prawda malowanie światłem, czy też uchwycenie świetlnych smug jadących samochodów da się zrobić każdym smartfonem posiadającym tryb manualny, tylko trzeba trochę pokombinować z ustawieniami. Tutaj też możesz to zrobić, ale Honor podobnie jak w Huawei P9 – ma dla Ciebie gotowe ustawienia, wystarczy wybrać odpowiednie i cieszyć się ciekawymi ujęciami.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA W ORYGINALNYM ROZMIARZE W ALBUMIE NA NASZYM KONCIE W SERWISIE FLICKR.
BATERIA W HONORZE 8
Nie mogę niestety napisać, żebym czuł się tak samo zachwycony, jak pozostałymi aspektami recenzowanego tutaj Honora. Bateria jest niestety największym mankamentem tego modelu, co szczerze bardzo mnie zaskoczyło. Pisząc wprost – zawiodłem się! Zawiodłem się bardzo mocno, ponieważ wcześniejsze recenzje i opinie, które miałem okazję przeglądać w Sieci mówiły o bardzo wydajnym i dobrym ogniwie. Nie wiem, czy mój egzemplarz postanowił się zbuntować, ale w niektórych cyklach przekroczenie 3 godzin SoT stanowiło dlań spore wyzwanie.
Tak naprawdę dopiero zmniejszenie rozdzielczości do mizernego HD pozwoliło oscylować w granicach czterech godzin, choć te nigdy nie zostały przeze mnie ostateczne przekroczone. Oczywiście jest tryb oszczędności, ale jak za pewne wiesz, nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań. Nie zrozum mnie źle. To bardzo dobre ficzery, które nie raz mnie samego uratowały przed rozładowaniem smartfona, ale korzystanie z nich na co dzień jest dla mnie bez sensu. Nie wspominam już o świadomym zmniejszaniu rozdzielczości ekranu. Nie po to kupuję urządzenie, by korzystać z niego w połowie możliwości! Dlatego też takie sztuczne ograniczanie rozdzielczości, czy mocy Honora 8 w celu uzyskania lepszego wyniku przy baterii jest całkowicie nielogiczne.
W większości przypadków, smartfony testuję na maksymalnej jasności ekranu, ale tutaj dodatkowo sprawdziłem jak wygląda cykl przy automatycznej jasności oraz wskaźniku pokazujący połowę dostępnej mocy. Niestety nie przyniosło to żadnej znaczącej poprawy (sic!). Energia z Honora 8 ucieka nieubłaganie i jak czytam, że niektórym udało się osiągnąć nawet 5h SoT, to na prawdę nie mam pojęcia w jaki sposób? Bateria tutaj jest w teorii bardzo pojemna – 3000 mAh to naprawdę dużo, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę zastosowany hardware, ale wyraźnie coś nie gra, jak należy.
Mam oczywiście na to swoją teorię, którą się podzielę. Otóż notorycznie, dostając sprzęt do testów, widzę jak ładowarka zawarta w pudełku nawet nie została z niego wyciągnięta. Zapakowany fabrycznie kabel, folia na samej ładowarce – świadczy to tylko o tym, że testerzy przede mną nie korzystali z dedykowanej ładowarki. A podłączanie sprzętu do pierwszej lepszej z brzegu – w mojej opinii – nie wpływa dobrze na baterię. Szczególnie, gdy podłącza się taką o większej mocy.
W efekcie mój Honor, który ładowarki rozpakowanej jeszcze nie miał, odczuł to, a bateria już nie jest tak wydajna jak powinna być, bowiem przez różne redakcje traktowana była przeróżnymi napięciami. I w tym momencie drapię się po głowie, bo nie wiem jak mogę obiektywnie ocenić zarządzanie energią w smartfonie i jednocześnie nie iść pod prąd innych opinii? Czy rzeczywiście to zużycie jest tak kiepskie? Czy może większość testujących nawet nie wkłada swojej karty SIM do telefonu, korzysta tylko z WiFi i to jeszcze na trybie oszczędności energii? W takich okolicznościach nie ma problemu z 5h SoT. Nie wiem i nikomu nic nie zarzucam, ale nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć.
PODSUMOWANIE
Jeśli zbierasz się do zakupu smartfona i masz w kieszeni około 1700 złotych (a nawet mniej) to powinieneś ustawić na szczycie swojej listy Honora 8. Powiem więcej. Bez zastanawiania powinieneś/powinnaś kupić ten model. W tej cenie nie znajdziesz równie wydajnego, dobrze wyposażonego i ładnego smartfona. Nie umiem racjonalnie znaleźć żadnej wady, która miałaby również mi osobiście przeszkodzić w tym, żeby nie wybrać Honora 8. Jest to doskonały przykład urządzenia, które można mieć za relatywnie małe pieniądze, a zarazem oferujące Ci wszystko to, czego potrzebujesz. Podana przeze mnie kwota na aukcjach internetowych jest jeszcze niższa. To już w zupełności stawia Honora 8 w zwycięskiej pozycji.
Atrakcyjny wygląd, bardzo dobry aparat z dużymi możliwościami, praktycznie taka sama specyfikacja, jak w przypadku Huawei P9. Wydajność na najwyższym poziomie, rozbudowana nakładka, dająca sporo możliwości personalizacji. Czy potrzebujesz czegoś więcej? Moim zdaniem nie. Jeśli tym bardziej marzył Ci się Huawei P9, a był dla Ciebie za drogi, to Honor 8 jest rozwiązaniem na Twój ból głowy. Sam najpewniej nie zastanawiałbym się długo, choć brak trybu monochromatycznego w aparacie mimo wszystko bolałby najbardziej, ale wyłącznie dlatego, że znam go z P9, toteż wiem co tracę.
Główny rywal Honora 8, to Samsung Galaxy A5 2017, czyli mocny i groźny przeciwnik mający sporo asów w rękawie pod względem rozwiniętych usług i dodatkowego softu. Tego właśnie Honorowi brakuje, choć znam osoby, którym to nie przeszkadza.
Szkoda mi tylko baterii, której niestety nie mogę obiektywnie ocenić. Nie zmienia to faktu, że czuję się przekonany marką Honor. Każdy kolejny produkt w moich oczach jest jeszcze bardziej atrakcyjniejszy i już teraz nie mogę doczekać się kolejnych urządzeń, które wpadną w moje ręce z tej serii (dawać mi tu Honora Magic!).
Honor 8 to doskonały dowód na to, że za na prawdę atrakcyjną cenę masz wszystko to, co jest Ci potrzebne smartfonowo, w jednym urządzeniu. Dlatego właśnie spełnia on marzenia o posiadaniu mocnego hardware’owo telefonu, za stosunkowo niewielkie pieniądze.