Rzeczywiście, jestem pod ogromnym wrażeniem możliwości i hardware najnowszego smartfona od LG, ale zupełnie nie przekonuje mnie on pod kątem wzorniczym. Tak piękną robotę, jaką do tej pory wykonywali inżynierowie tego południowokoreańskiego giganta, w tym modelu całkowicie zaprzepaszczono. O ile jeszcze ujdzie jakoś front, o tyle plecki, to jakiś koszmarek. I nie są to tylko pierwsze wrażenia. Wzorniczo jest do niczego, chociaż…
…UWAGA – smartfona tego, doskonale trzyma się w jednej dłoni. Jestem tym dotykiem urzeczony do granic! Całe body jest stalowe, na froncie znalazło się hartowane, grube szkło, wszystkie długości i krawędzie są obłe, a całe urządzenie niespotykanie lekkie, jak na swoje gabaryty i zastosowane materiały. Jestem szczerze zachwycony odbiorem fizycznym tego urządzenia! Najlepiej zamknąć oczy i można korzystać ;).
Drugi zachwyt, to już sam soft, który dosłownie płynie. Jako wieloletni fan Nexusów nie przepadam za producenckimi nakładkami, chociaż najbardziej przemawiał do mnie do tej pory TouchWizz. LG z modelem G5 pokazuje, że potrafi również konstruować intuicyjny, lekki i superszybki interfejs, który dosłownie – płynie. W ogóle mam masę skojarzeń związanych z tym smartfonem w kontekście pływania właśnie. Raz, że posiada obłe i przyjemne w dotyku kształty, to jeszcze sunie, jak deska surfingowa po fali. Co więcej, naprawdę imponujące wrażenie robi aparat i sądzę, że LG chwycił w tym roku po raz kolejny Pana Boga za nogi.
Możliwości kamerki są wprost bajeczne. Ciężko oczywiście wyrokować na podstawie krótkiej interakcji ze sprzętem przy zatłoczonym stoisku, ale patent na szerokokątny aparat moim zdaniem rozbija system. W ogóle płynność – znowu (sic!) – przechodzenia obrazu ze zwykłego układu w szeroki jest tak doskonała, a kadry tak piękne i ostre, że zacząłem się wahać po swoich wczorajszych dość długich oględzinach Galaxy S7, czy przypadkiem kamerka w LG G5 nie wypada lepiej?
Ale z drugiej strony – co to znaczy lepiej? Zarówno SGS7/Edge, jak i G5 wykonują kapitalne zdjęcia i moim zdaniem są one na takim poziomie, że decydować o wyborze smartfona powinno nastawienie do fotografii. Samsung rozbija stawkę niesamowitą przysłoną, którą można zabrać w najciemniejszą noc, aby ją rozświetliła. LG za to daje do dyspozycji fenomenalną, podwójną matrycę, którą – szczególnie w tym szerokim ujęciu – będzie można ze spokojem kadrować wspaniałe pejzaże. O ile SGS7 sprawdzi się w fotografii detali, o tyle G5 przy wszelkiego rodzaju rozległych i imponujących widokach.
Co do samego flagowca LG – zdaje się, że po raz pierwszy od dawna (jeśli nie w ogóle), mam tak, że myśląc o tym produkcie, jestem w stanie przeboleć jego wygląd. Przyjemność płynąca z dotyku, a także to, że jest niezwykle spasowanym, dogranym i zintegrowanym sprzętem, otwartym przy tym na kompatybilność z licznymi dodatkami, które czynią z niego bardziej – jak chciałby tego LG – modułowy produkt – to wybitnie przyjemne zalety, których brzydkie body nie jest w stanie zakłócić. Choć mogą mieć z nim problem wzrokowcy ;). Ja do nich nie należę :P.