Kiedy dzisiaj myślę z perspektywy tegorocznych premier o tym, jak wyglądał rynek smartfonów moim okiem w roku ubiegłym, to mam nieodparte wrażenie, że jednak po szumnym starcie, wyścigu idącym łeb w łeb z Samsungiem, LG ze swoim phabletem G Flex został spowity warstwą gęstego pyłu ciszy. Miałem ten model w swoich rękach przez jakiś czas w redakcyjnych testach i dziś wciąż o nim myślę, tym bardziej newsy o następcy witam z dużym zainteresowaniem!
Przeczytaj koniecznie:
moja recenzja LG G Flex
recenzja LG G2
recenzja LG G3
Czytając nowe pogłoski o G Flex 2 uświadamiam sobie, że obecny model to jednak jeden z lepszych sprzętów na rynku i do tego wciąż sporo obiecujący. Bo chociaż zakrzywione ekrany nie mają jeszcze wielkiego pola do popisu, to jednak sporych rozmiarów wyświetlacz jest dla nich dobrym zastosowaniem, które zmienia spojrzenie na multimedialną rozrywkę. Pamiętam dokładnie, jak mocno byłem zaskoczony, kiedy zagrałem na nim w znany niemal na pamięć Asphalt 8 Airborne. Krzywizna – mimo, że nie jakoś mocno imponująca – wystarczyła, abym na tych 6. calach poczuł się całkowicie zaangażowany w rozgrywkę. Obraz był znacznie głębszy i przestrzenny. To było niesamowite wrażenie!
Podobnie zresztą oglądało się wszelkie materiały filmowe. Teraz żałuję, że nie sprawdziłem żadnego filmu 3D, ale zwykłe wideo z YouTube też robiło niezłe wrażenie. Również oglądane treści sprawiały wrażenie bardziej pogłębionych i znacznie umilało to korzystanie z phabletu. Zresztą sam ekran to zdecydowany powód do dumy dla LG. Chociaż na tak dużym wyświetlaczu zastosowano jedynie rozdzielczość HD 720p, to dzięki świetnemu odwzorowaniu przyjemnych, ciepłych barw korzystało się z niego niezwykle dobrze i przyjemnie. Dziś mając w kieszeni testowanego Note’a 4 z ekranem 2k pewnie miałbym problem, aby spojrzeć znowu na panel w G Flex, ale wspomnienia mam jak najlepsze, jestem więc przekonany, że w jego następcy ujrzymy już wyświetlacz co najmniej Full HD 1080p.
Przeczytaj też:
recenzja LG Nexusa 5
nasze porównanie LG G2 vs LG Nexus 5
No właśnie. Skoro już przy nim jesteśmy – nie ma żadnych konkretów, poza jednym – ekran ma być mniejszy. Czy to będzie 5 cali? A może 5,5 cala? Możliwe, że mieszczące się w górnej granicy rozsądku 5,7-cala? Tego nie wiadomo. Nie ma też słowa o specyfikacji, ale zakłada się, że może ona być zbliżona do tego, co mamy w modelu G3 (nasza recenzja w TYM miejscu). Niewątpliwie koncern zadba o odpowiednią wydajność. Poza tym ma teraz dobrą okazję do promocji swojego smartfona właśnie z zakrzywionym ekranem. Póki co jest na fali dzięki fenomenalnemu przyjęciu obecnego flagowca przez rynek, trudno tej okazji nie wykorzystać.
Poza tym LG z Flexem ma takiego samego asa w rękawie, jak Samsung z Note’ami. Z jednej strony obydwie firmy posiadają w swojej ofercie smartfony premium, a z drugiej urządzenia które nie są spotykane u konkurencji. Note’y nie mają sobie równych i długo jeszcze nikt nie zrobi im solidnej konkurencji. Mimo, że Samsung jako pierwszy wypuścił telefon z zakrzywionym ekranem (Galaxy Round), to jednak tylko lokalnie w Korei Południowej i raczej ambicjonalnie, aby być za wszelką cenę pierwszym. LG za to z G Flex poszedł o wiele dalej, oferując słuchawkę na ogólnoświatowym rynku, jest więc prekursorem tego kierunku rozwoju i ma moim zdaniem realną szansę powalczyć o liderowanie w tym segmencie, bowiem ekran jest świetny. Jego jedyną wadą była niska jasność, więc na tym polu warto odrobić pracę domową.
Co muszę przy tej okazji odnotować, bo nie wiem, czy wszyscy o tym pamiętają – pierwszy G Flex posiada samoregenerujące się plecki. Oznacza to, że ryski, które może złapać obudowa przy codziennym użytku, w ciągu kilku dni same znikną. Nie ma mowy o zasklepieniu głębokich nacięć, ale te które powstaną od spotkania z kluczami lub odkładania telefonu na biurko szybko staną się przeszłością. W cenie jest teraz metal lub materiały imitujące skórę, ale mimo wszystko LG ma w swoim portfolio świetne rozwiązanie, o którym jeszcze nie raz usłyszymy i mam nadzieję, że nowa odsłona tego phabletu/smartfona będzie w nie również wyposażona.
Różne plotki donoszą, że G Flex 2 miałby pojawić się jeszcze przed końcem tego roku. Nie wierzcie w nie. Nie ma w sieci właściwie żadnych konkretnych informacji na jego temat, a do końca 2014 roku zostało już naprawdę niewiele czasu. Na sezon przedświąteczny więc na pewno się nie załapie. LG nie chce też pewnie osłabiać dynamiki sprzedaży G3 i modeli pokrewnych, a nowy G Flex byłby idealny na pierwszy kwartał 2015 r. Być może zobaczymy go już przy okazji barcelońskich targów? Na CES w Las Vegas bym nie liczył, ale kciuki trzymam mocno!
Źródło, foto: ubergizmo