Co jakiś czas wraca do nas temat myślących samochodów, które poruszać się mają bez udziału bez kierowcy. A właściwie – z minimalnym, bowiem trasę trzeba jednak wskazać. W każdym razie, dziś znów będzie o Google i o ich autonomicznym potworku, który wygląda jak nieślubne dziecko Multipli i Smarta. Chociaż może to tylko w fazie koncepcyjnej tak wygląda i mam szczerą nadzieję, że tak właśnie jest. Nadziei dodaje fakt, że gigant z Mountain View rozmawiał jakiś czas temu ze znanymi markami motoryzacyjnymi, więc jest szansa, że ostatecznie dostaniemy coś, co jakkolwiek prezentuje się od strony wizualnej.
[showads ad=rek3]
Ale odłóżmy na bok wyzłośliwianie się na temat wyglądu, bo tak naprawdę liczy się wnętrze. Podobno. Tak kiedyś słyszałem. W jednym ze swoich poprzednich tekstów pisałem, że Google planuje wyprodukowanie ok. setki tych maszyn. No to teraz nabrał ochoty na więcej, a ściślej na “few hundred”. Skąd takie nagłe przyszpieszenie? Jak mówiła Sarah Hunter, szef działu zajmujacego się polityką Google X, pomoże to członkom zespołu opracowującego te samochody lepiej je zrozumieć.
![Autonomiczny pojazd Google na drodze - fot. mat. prasowe Google](https://90sekund.pl/wp-content/uploads/2015/01/Google_Self-driving_car.jpg)
Oj tak, z pewnością ten proces trochę jeszcze potrwa. Optymiści zakładają jakieś 5 lat do uderzenia na rynek, ale chociażby Elon Musk nie patrzy na to tak różowo i ja również jestem zdania, że do szacowanego czasu, można dołożyć jeszcze ze 2-3 lata. Za dużo tu po prostu różnych aspektów do rozstrzygnięcia, zarówno projektowych, technicznych, jak i regulacyjnych.
A skoro już przy tym jesteśmy, Hunter w rozmowie z Kalifornijskim Przedsiębiorstwem Użyteczności Publicznej (California Public Utilities Commission) uchyliła rąbka tajemnicy na temat sprzedaży egzemplarzy konsumenckich:
Model samochodu, który produkujemy, będzie wymagał tego samego rodzaju ładowania elektrycznego, jaki istnieje już dziś. Nasz prototyp działa w pełni na prąd. Możliwe, że ewentualne pojazdy tworzone na skalę masową będą hybrydowe.
Nie jestem fanem motoryzacji i pisząc krótko – nie znam się na tym. Ale nawet we mnie perspektywa samochodu na prąd, choć z pewnością jest to ekologiczne, nie budzi większych emocji. Pamiętam jak w jednym z odcinków Top Geara, Jeremy Klarkson musiał prosić nieznane mu osoby, by użyczyły kabla, którym mógłby podładować swój pojazd. Po prostu – nie.
[showads ad=rek2]
A jak ma działać autonomiczny samochód wg Google? I na to pytanie Hunter udzieliła odpowiedzi:
Każdy pojazd ma przyciski „jedź”, „proszę zwolnij i zatrzymaj się” oraz „zatrzymaj się szybko”. W naszej wizji pasażer wsiada do samochodu, mówi do mikrofonu zabierz mnie do Safeway (amerykańska sieć supermarketów – przyp. PK), a samochód sam pokonuje całą trasę.
W tej wypowiedzi widać od razu, do jakich celów taki autonomiczny pojazd jest przeznaczony – niedzielne zakupy, bez stresu, trąbienia na innych, dojechać na miejsce i wrócić do domu. No i oczywiście – podłączyć do zasilania. Te pojazdy jakoś szału na mnie nie robią. Zdaję sobie sprawę, że w przyszłości mogą zrewolucjonizować segment rynku oparty na rozmaitych dostawach czy przewozach pasażerskich, ale póki co – pozostają dla mnie ciekawostką.
[showads ad=rek1]
Źródło: androidcentral