Kto nie słyszał o Oculus Rift ręka w górę?! No właśnie, genialne gogle do wirtualnej rzeczywistości, po założeniu których przed nami, za nami i zasadniczo wokół nas pojawia się zupełnie inny, nowy i cyfrowy świat, zostały właśnie kupione przez największy serwis społecznościowy świata – Facebook. Firma Marka Zuckerberga zapłaciła za nie 2 mld dol. Kwota ta i tak nie wydaje się wielka, jeśli zestawić ją z tym, ile Facebook zapłacił za WhatsApp, ale nie da się ukryć, że to taki zakup, który stawia jasno jedno pytanie: po co to serwisowi społecznościowemu?
Niewątpliwie Oculus Rift świetnie nadają się do gier i przede wszystkim stworzone są do tego celu, ale trudno żeby nie dostrzegać potencjału drzemiącego w możliwościach związanych z wirtualną rzeczywistością. Oczywiście po odrzuceniu widma katastroficznej przyszłości, w której ludzie skupieni tylko na swoich egoistycznych potrzebach będą się logować wyłącznie do cyfrowego świata, w którym stworzą sobie miejsce ucieczki od codziennych trosk i problemów, a nawet prawdziwych relacji, to pozostaje nam jeszcze kilka wyjść.
Idea gogli jest bardzo ekspansywna. Potraficie sobie wyobrazić, że siedzicie na wykładzie, w sali pełnej innych studentów i słuchacie rozprawy ulubionego profesora, który nie ruszył się nawet ze swojego domu po drugiej stronie kuli ziemskiej (tak, jak i zresztą Wy)? Właśnie z Oculus Rift na nosie jest to bardzo możliwe. A może źle się poczuliście i potrzebujecie konsultacji lekarskiej? Rozpoznanie w czym problem przeprowadzicie ze swoim doktorem wkładając właśnie gogle. Również zamiast osobiście wybrać się do banku czy urzędu w celu załatwienia jakiejkolwiek sprawy, będzie możliwe zrobienie tego w kapciach w domu. O pracy zdalnej nawet nie wspominam. Gogle zastosowanie znajdą też w różnego rodzaju symulatorach, ale prawdziwej frajdy dostarczą graczom, bowiem ulubioną rozgrywkę będziecie mogli przeprowadzić u siebie w pokoju. Nie ukrywam, że mimo wszystko trochę to przerażające i zastanawia mnie, jak będzie oddziaływać na naszą psychikę, która po wielogodzinnej zabawie będzie musiała nagle wrócić do rzeczywistości i odróżnić co jest prawdziwe, a co iluzją?
Widząc możliwości Oculus Rift potrafię sobie wyobrazić, że Facebook będzie mógł rozszerzyć swoją misję społecznościową jeszcze o krok dalej. Każdy, kto włoży gogle i będzie zalogowany w serwisie, będzie mógł dołączyć do wirtualnych znajomych, wziąć udział w wydarzeniach, do których jest zapraszany, a nawet – co bardziej kojarzy mi się z kręgami w Google Plus – trafić do grup zainteresowanych danym zagadnieniem, by w cyfrowej przestrzeni rozprawiać na zdane tematy. Jakkolwiek jednak podchodzę do tego tematu, to i tak wciąż widzę na horyzoncie katastrofę emocjonalną i niekończącą się samotność, leczoną wirtualnymi goglami.
Oczywiście nie chcę tutaj wyjść na krytyka pomysłu. W końcu to świetny koncept, nawet Sony nie odpuszcza tego rynku, o czym niedawno pisał Krzysztof Bojarczuk przy okazji Projektu Morfeusz, niemniej podchodzę do tego z dużym dystansem.