A gdybym tak biorąc udział w zawodach biegowych, nie dostał medalu? Ostatnio takie pytanie pojawiło się w mojej głowie – tak zgadłeś/-aś – w trakcie biegania. Wtedy różne myśli krążą po zwojach mózgowych ;). W każdym razie – zacząłem się zastanawiać, jak zmieniłaby się frekwencja na zawodach? Nie zdziwiłoby mnie, gdyby organizatorzy nagle zauważyli mniejszą liczbę chętnych. Oczywiście część się zaprze i powie, że biegnie jest dla rywalizacji, sprawdzenia własnych możliwości na tle innych, by poznać własne możliwości, by przeżyć przygodę, albo zwyczajnie dla zabawy, więc żadne medale na nich nie działają. Pytanie ile takich osób jest, i czy Ty się do nich zaliczasz?
Żeby to sprawdzić najlepiej rzucić okiem tam, gdzie tego typu rzeczy mają się najlepiej, czyli do Sieci… Bycie fit stało się bardzo popularne. Siłownia, moda na zdrowe odżywianie, czy zwykłe ćwiczenia w domu. Skąd to wszystko wiem? Wystarczy, że na Instagramie poszukam zdjęć z hasztagiem #run, #running, #fit itd. Miliony udostępnień i wiele tysięcy kolejnych okołobiegowych neologizmów. Wszystko to ma ogromną popularność i jest bardzo na czasie.
A skoro wirtualne lajki i kliknięcia mogą motywować (o tym jeszcze napiszę innym razem), to namacalny medal tym bardziej powinien i przecież motywuje. Jak bardzo jest on ważny wystarczy po dowolnych zawodach wejść na wspomniany wcześniej Instagram z odpowiednim hasztagiem. Przygryzanie zębami medalu za ukończenie dziesięciu kilometrów to dla niektórych, jak zdobycie mistrzostwa olimpijskiego. To zabawne, że ten kawałek metalu, czy też innego materiału, potrafi przynieść tak dużą radość!
Według mnie, nic nie nakręca bardziej do dalszych treningów, niż zapisanie się i wzięcie udziału w zawodach – nieważne na jaki dystans. Nie ma lepszej motywacji. Już samo wybranie konkretnego biegu, dokonanie opłaty, planowanie treningów i diety – z miejsca powoduje, że nogi wyrywają się do biegu! Ja traktuję to jak wyzwanie, i jestem przekonany, że jest mnóstwo takich osób. W końcu razem biegamy ;).
A znaczenie samego medalu już po tym całym biegowym fermencie? To pamiątka i świadectwo uczestnictwa, które przypomina mi o tym, jak mocno musiałem przekroczyć samego siebie. Lubię ten moment, bo czasami trudno dobiec do mety i ten wywalczony medal jest tym szczytem, na który chce się wbiec, a który wciąż pozwala utrzymać się na nogach.
Z czasem oczywiście przechodzi się nad tym do porządku dziennego. Kolejny krążek na Twojej szyi, w domu brakuje już miejsca na ścianie i radość już nie jest ta sama co kiedyś. Jeśli jednak, wkręcisz się w bieganie – a istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie się stanie – to medal nie będzie już taki ważny. No, poza tym pierwszym i kilkoma kluczowymi, jak chociażby za maraton, którymi można się również zwyczajnie pochwalić.