Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości – wiadomość tą podaje Bloomberg. Chromebooki stanowią już od ok. 20 do 25 proc. rynku komputerów sprzedawanych w USA w segmencie do 300 dol. Mimo, że urządzenia te są obecne od dwóch lat i nie cieszyły się na początku zbyt dużą popularnością ze względu na wysoką cenę, która zupełnie nie przekładała się na możliwości samego notebooka i nikomu nieznanego Chrome OS, o tyle ostatnie 8 miesięcy to istna erupcja popularności.
Google zawdzięcza ją przede wszystkim świetnej strategii. Daje dobre urządzenia w bardzo atrakcyjnych cenach, a te zaczynają się już od 199 dol! Myślę jednak, że największą popularność zdobyły przede wszystkim dzięki Chromebookowi od Samsunga – Serią 3, która jest oficjalnym następcą serii 5 i dzięki trafionej kampanii, w której wykreowano go na notebook dla każdego, wdarł się przebojem do serc użytkowników.
Jak widać bardzo skutecznie, bowiem popularność Chromebooków systematycznie rośnie. Google dba również, żeby odpowiednio przekonywać do nich całe społeczności i mocno eksploruje rynek edukacyjny dostarczając je za darmo lub po kosztach do szkół. Zresztą magia ceny w trudnych czasach każdego chwyta nie tyle za serce, co za portfel. Dobrze obrazuje to rewolucja wokół tabletu Google Asus Nexus 7, który tak ustawił rynek (przy pomocy Samsunga), że poniekąd zmusił nawet Apple do wypuszczenia tańszego i mniejszego od regularnego iPada w wersji mini.
Google rozpoczął w ostatnich tygodniach ekspansję Chromebooków na najlepszych rynkach m.in. u siebie i w Europie Zachodniej. W sumie mają znaleźć się w 6,6 tys. sklepów na całym świecie, a w Wielkiej Brytanii już dostępne są nawet w Tesco. Póki co nie ma ich jeszcze w Polsce, ale Google jest cierpliwy, a Polacy też liczą każdą złotówkę. Prędzej czy później komputery te zmienią klasycznie pojmowany przez nas obraz rynku i zastosowań IT. Póki co uwierzyli w nie Amerykanie (i ja też).
Źródło: bloomberg
Foto: google