Samsung Galaxy Note 4 był jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie smartfonów tego roku. Przyczynił się do tego przede wszystkim jego poprzednik, czyli Galaxy Note 3, który bardzo dobrze wypadł w czasie testów i okazał się świetnym kompanem w codziennych zadaniach. Wielokrotnie podkreślałem, ze nie oczekuję od Note’a 4 rewolucji, a ewolucji, bo to wszystko, co zostało zaprezentowane przy poprzedniej generacji, jest już na takim poziomie, że warto skupić się na poprawie niedociągnięć, aby otrzymać w pełni zachwycający produkt. Dziś ten właśnie phablet trafia na nasz rynek, a od jutra będzie w sprzedaży!
Jak można się było spodziewać nie jest tani, a najnowszy produkt Samsunga kosztuje u nas 2999 zł brutto. Wiem, że zapewne wielu z Was zastanawia się, czy taki wydatek ma sens. Z mojego doświadczenia związanego z „trójką” wynika, że jeśli poszukujecie nowoczesnego notatnika elektronicznego, ze świetnym aparatem, mocnym hardware, a do tego będącego produktem z półki premium, to Note 4 jest takim sprzętem. Nie ma właściwie żadnej konkurencji, a nowa jego odsłona zachwyca wykonaniem i możliwościami.
Sam design wydaje mi się nieco toporny, miałem możliwość z Note’m 4 bliżej spotkać się w czasie jego premiery w Berlinie. Poza tym phablet wygląda naprawdę nieźle, konkretnie i z pewnością będzie się podobał z powodu aluminiowej ramki. Mocny hardware, czyli 3 GB pamięci RAM, Snapdragon z zegarem 2,7 GHz (jest też wersja z Exynosem 8-rdzeniowym), 32 GB przestrzeni na pliki z możliwością rozszerzenia do 128 GB dzięki kartom microSD, mnóstwo czujników, świetny wyświetlacz Quad HD Super AMOLED z rozdzielczością 2560 x 1440 pikseli na 5,7-calach, to naprawdę imponujące wyposażenie. Jeśli dodać to tego zaawansowany rysik i związane z nim funkcje, otrzymujemy kapitalny produkt, który wyznacza standardy.
Jacyś chętni?
5 komentarzy
Zostaję przy Note 3. Nie ma nic, co przemawiałoby za przesiadką.
Gdybym miał Note’a 3, obeny model też nie byłby dla mnie powodem nieprzespanych nocy, aczkolwiek różnice pomiędzy tymi modelami są większe niż np. między Xperiami Z2 i Z3 od Sony.
Śmiech na sali , 3 tys. zł. za ten zamulający androsyf gdzie na starcie już zajęte około 2GB Ramu , nic dziwnego że wpakowano 3GB Ram aby użytkownik z tego badziewia mógł jeszcze korzystać
Tak czy siak , Lumia 1520 z WP8.1 mnie nie zawodzi i nie widzę sensu kupowania czegoś od Samsung lub innego dziadostwa z nakładkami
Ten „androsyf” będzie szybciej działał niż Twoja Lumia. To że Cię na niego nie stać nie znaczy, że możesz pluć jadem. Jeśli nie masz racjonalnych argumentów to zachowaj swoje myśli dla siebie. Pozdrawiam.