Po raz pierwszy firma Sony pokazała Xperię Touch na targach MWC w Barcelonie dobre 9 miesięcy temu. Rozwiązanie to jest interaktywnym projektorem, który zwykłą płaską powierzchnię stołu, blatu, biurka, podłogi lub ściany – zmienia w 23-calowy ekran dotykowy poprzez generowanie projekcji ultrakrótkoogniskowych. Wówczas napisałem o Xperii Touch, że jest świetna, ale będzie trudna w adaptacji. Wypisałem trzy podstawowe wady, które moim zdaniem zawiera, a dzisiaj jedną z nich mam ochotę wyakcentować wyjątkowo wyraziście. Jerzy Jabłoński – jeden z najwierniejszych Czytelników bloga 90sekund.pl – napisał wówczas w komentarzu, że jego zdaniem to: Inne okienko, do skasowania, szanowny moderatorze :D. Dzisiaj, kiedy ten produkt wchodzi do powszechnej sprzedaży w Polsce (krótko po swej premierze był dostępny wyłącznie na wybranych rynkach), realne staje się odpowiedzenie na pytanie, czy to faktycznie – jak zakłada Jerzy – okienko, tyle że wyrażone w innej formule, bez sensownego pomysłu na zastosowanie?
Żeby nie być gołosłownym przypomnę pokrótce, co już wtedy, kiedy miałem w rekach na MWC2017 Xperię Touch – uderzyło mnie najbardziej: zbyt duże rozmiary, za wysoka cena, brak integracji z Asystentem Google. I te duże rozmiary oraz waga 1kg są wyraźniej odczuwalne na żywo, aniżeli można wyłapać na filmach promocyjnych. Możesz mi wierzyć na słowo! Naprawdę, pomimo sympatii i otwartości na Xperię Touch, ciężko mi sobie wyobrazić komfortowe przenoszenie tego z miejsca na miejsce w domu, szczególnie że trzeba też myśleć o zasilaniu (aczkolwiek jest wbudowana bateria). Po drugie bank rozbija cena, która wynosiła w dniu lutowej premiery blisko 6,5 tys. zł (po przeliczeniu), a dziś już wiadomo, że kosztuje oficjalnie 6999zł brutto… Cóż – solidny pocisk uszczuplający portfel…
Szczerze? I gabaryty i cenę, byłbym w stanie jeszcze jakoś przełknąć, ale nie bardzo potrafię w Xperii Touch zrozumieć brak Asystenta Google. OK – działa ona na Androidzie (nie wiem niestety, na której wersji), ale w języku polskim i tak wsparcia dla Google Assistant nie ma. Co więcej – gdyby zrobiono z Xperii Touch coś na kształt głośnika, jak Amazon Echo, czy Google Home, a pobocznie skoncentrowano się na funkcjach dodatkowych płynących z obsługi projektowanego obrazu na dowolnej powierzchni, to mówilibyśmy ze spokojem, że Sony pozamiatał rynek! Że zamiast robić suchy głośnik, Japończycy poszli w multimedialną Asystę z prawdziwego zdarzenia. Z którą nie tylko pogadasz, ale która również reagując na Twoje polecenia zaserwuje dawkę newsów, świeży film w streamingu, uruchomi grę w szachy lub apkę z pianinem i pograsz wówczas na stole w pokoju – bawiąc znajomych.
A tak – nie potrafię w żaden konkretny sposób przypisać jakiejś szczególnej, transparentnej roli/funkcji Xperii Touch. Szczególnie w cenie blisko 7tys. zł, kiedy dostajesz projektowany obraz w rozdzielczości HD o jasności 100 lumenów. W jasny dzień nie pokorzystasz komfortowo. Dać się pewnie da, ale nie o to chodzi, prawda? Dlaczego tak się uczepiłem tego Asystenta? Bo w Xperię Touch wbudowano GPS i kompas oraz masę świetnych, inteligentnych rozwiązań, które przydadzą się też w smart-domu, jak czujniki temperatury, wilgotności i oświetlenia. Nietrudno w tych okolicznościach wyobrazić sobie jej sparowanie np. z wentylacją: OK Google, jaka jest wilgotność powietrza? OK Google, włącz nawiew. Inny scenariusz? Prosisz Xperię Touch, żeby zgasiła światło, albo ustawiła termostat na wyższą temperaturę.
Akcentuję to też tak wyraźnie, bo Asystenci domowi, są właśnie do takich akcji przeznaczani, dość wspomnieć o Google i Nest. Natomiast tutaj dostajemy – jak można przeczytać w oficjalnym komunikacie prasowym – MultiGadżet… za 7tys. zł??? Cholera, coś chyba nie w tę stronę idzie komunikacja… Tym bardziej, że 2-3tys. zł można by realnie za to zapłacić. Ale aż tyle? I nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że kiepski ze mnie fan technologii, czy jałowy koniunkturalista, który nie docenia pracy całego sztabu ludzi nad Xperią Touch. Ale pomyśl tylko – na rynku są już genialne smartfony Moto Z. Smartfony – dodajmy – modułowe, które pozwalają na przekształcenie zwykłego telefonu w nowy typ urządzenia: boomboxa, kontroler do gier, powerbank, kamerkę 360 stopni, zaawansowany aparat, czy… projektor o właściwie bardzo podobnych parametrach projekcyjnych. A to oznacza, że wymyślenie ultramobilnej odpowiedzi na Xperię Touch, za co najmniej dwu-, trzykrotnie mniejsze pieniądze – jest kwestią czasu. Tak przynajmniej sądzę, bo szczerze pisząc – marzyłbym o właśnie takim urządzeniu.
Podsumowując – bardzo doceniam wkład w pomysł, projekt i jego realizację. Czekam na test swojego egzemplarza, więc podejrzewam, że kiedy już się z nim zaprzyjaźnię – ciężko będzie mi się z Xperią Touch rozstać. Będę też miał w głowie więcej wniosków niż teraz, kiedy nieco po omacku opisuję ten temat. Ale, czy będzie to więź tak silna, by lecieć wydać 7tys. zł?