Żenada. Jedno słowo, które mówi wszystko. Xiaomi Mi8 to żart z jakiejkolwiek pracy drugiego człowieka. To żart z innowacyjności. To koszmarny żart, do realizacji którego wcielono kserokopiarkę. Ale tak – można trzaskać, jak na ksero – Ajfony dziesięć za pół ceny. I to jest właśnie Xiaomi Mi8. Wstyd na cały świat.
Nie potrafię zrozumieć, jak można tworzyć takie potworki? Jak można robić smartfony, które są pozbawione całkowicie jakiegokolwiek własnego JA? Jeszcze niedawno zżymałem się na Asusa, że w ZenFone 5 daje notcha i papuguje Apple. Podobnie kręciłem nosem widząc Huawei P20 Lite. Kiedy pojąłem, że to dopiero początek „inwestowania” w to rozwiązanie, moja złość zaczęła stygnąć. Ona nie ma sensu, bo podziela mój zawód wyłącznie garstka ludzi. Reszta świata i tak kupi, chociaż w mojej opinii ustawia się w kolejce, jak po dzikie, zgniłe owoce. Wstyd mi za ludzkość, która kontestuje taką jakość.
Nie mam racji? Bo co – cena jest świetna? Oj, nie! To nie jest kwestia ceny. To kwestia dobrego smaku. I każdy, kto rzuca się z wywalonym jęzorem na kopiuj-wklej Xiaomi Mi8, jest tego smaku w mojej opinii pozbawiony. Boli? No jak to, przecież kopiowanie nie boli! Niemniej – przychodzi bowiem taki moment, że nie można powiedzieć, że OK – coś tam wzięli z Ajfona. Oni po prostu wrócili do swoich kserokopiarskich korzeni. I jeśli świat się na to zgadza, to bardzo proszę – bierzcie i kupujcie, niech służy i niech będzie super. Chociaż trudno powiedzieć, który to świat, bo konferencja była po chińsku i wygląda na to, że to produkt póki co wyłącznie na Chiny.
Może jestem wyjątkiem na tej planecie, ale najnowsze technologie uwielbiam za innowacje, które zmieniają czasem cały świat, a czasem czyjś mały, maleńki świat jego biznesu, choroby, niepełnosprawności, trudnej codzienności. W smartfonach mamy dzisiaj właściwie już wszystko. I są firmy, które świetnie pewne rzeczy rozwiązują. Podziwiam Apple za ich upór w dozowaniu nowych rozwiązań. Rozpoznawanie twarzy było w smartfonach z Androidem już dobre 7 lat temu. Ale wystarczyło pokazać zdjęcie i telefon się odblokowywał. Apple zrobił Face ID i świat nagle odkrył tę technologię na nowo, ale przypomniał sobie też, że to wciąż na poziomie sprzed lat. Takie udawane technologie to „bajery” i „gadżety” – ładnie wyglądają na ulotce promocyjnej, ale nic nie dają. Ale to, jak działa i jak wymyślono Face ID – to majstersztyk. Wciąż nie bez wad, ale działające tak, jak ma działać. I nie jestem fanbojem Apple. Ale doceniam, że można inaczej.
Weźmy Huawei – za nic bym się nie spodziewał, że zrobią tak genialny krok w fotografii mobilnej. P20 Pro zdystansował wszystkich. Dosłownie i to na długo. Brawo Huawei – jakkolwiek mam jeszcze różne wątpliwości, co do AI w Waszym aparacie, z dziesiątkami opinii ekspertów z całego świata trudno polemizować. Zresztą już niebawem recenzja P20 Pro na 90sekund, więc każdy będzie mógł sam ocenić.
W dalszym ciągu rzućmy okiem na… Xiaomi… Tak, tak – dobrze czytasz – Xiaomi. Wystarczyło zaprosić do współpracy (czyżby to zasługa Hugo Barry, kiedy jeszcze firmował twarzą tą chińską kserokopiarkę?) jednego z najbardziej wziętych, pomysłowych i twórczych designerów przemysłowych – Philippe’a Starcka, aby powstał świetny Mi Mix pod kątem wzorniczym. Czy to nie jest estetycznie czyste piękno współczesnego designu? Trzeba być niewidomym, aby poddawać to w wątpliwość. Tym modelem na nowo Xiaomi zaczął w moich oczach rosnąć. Zobaczyłem firmę, która się stara, która chce dołączyć do światowej czołówki czymś prawdziwie pięknym i doszlifowanym. Dzisiaj przykrywa tę serię kurz kserokopiarskiej historii pisanej na nowo przez modele takie, jak Mi8.
I tak – słowo honoru – chciałbym, żeby na rynku były świetne produkty, ale też – żeby miały swoją tożsamość. Jeśli kryją fajne technologie, to by były one rzeczywiście progresywne, na ile się da – autorskie, rozwojowe. Wiem, że dzisiaj naprawdę trudno się wyróżnić, ale to nie znaczy, że można kopiować iPX w tak bezceremonialny sposób.