SŁOWEM WSTĘPU
Jest coś niebywale pięknego w zegarkowych konstrukcjach, które nie tylko nawiązują do klasyki, ale też łącząc ją z nowoczesnymi formami funkcjonalnymi, wydobywają z niej (przy okazji) nowe cechy charakteru określonej linii czasomierzy. Fossil to z języka angielskiego skamielina. Nosząc Q Explorist na nadgarstku czułem się, jak bym dotykał korzeni tej niesamowitej nazwy. Bo recenzowany tutaj smartwatch, jest niebywale chłodny. Lodowaty wręcz. To, że testuję go w zimie, to jakiś rodzaj niesamowitego splotu wydarzeń, bo dzięki temu czuję, jak to zimno nie tylko za oknem, ale i bijące od fenomenalnej konstrukcji – potrafi być przejmujące. Aż do kości.
Dawno żaden inteligentny zegarek nie wywoływał u mnie takich emocji. Nie budził z uwagi na swoją konstrukcję, aż takich ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony wyrafinowany dystans, z drugiej szacunek i podziw. I wszystko to z powodu genialnie zaprojektowanego case’u, zastosowanych materiałów oraz ich właściwości fizycznych. Jak na moje oko – Q Explorist wpisuje się więc w rys mężczyzny o cechach drapieżnego tygrysa, który nosi w sobie doświadczenie emocjonalnego wycofania. W domu łagodny, jak baranek, ale nieprzejednany na polu walki. Nad Q Explorist unosi się więc duch czasu zamkniętego w wewnętrznej skamieniałej skorupie. A to sprawia, że na ten produkt po prostu trzeba zasłużyć. On nie jest darem, prezentem, upominkiem. On jest jak drapieżca, który bierze co chce i kiedy chce. Bez pytania.
WZORNICTWO I WYKONANIE FOSSIL Q EXPLORIST
Design smartwatcha Fossil Q Explorist zawiera w sobie wszystkie punkty, które streszczają najlepszy jakościowo, męski i konkretny zegarek. Po pierwsze – zwrócisz uwagę na jego sporą wagę (166 gramów). Po drugie – równie konkretne wymiary (46mm/12.5mm). Po trzecie – materiał, który składa się na jego konstrukcję (opasła, przydymiona stal). W pewnym senie Q Explorist, jest zegarkiem, który stanowi system myślenia, wpisuje się w charakter chropowatej wrażliwości. Nie sposób bowiem go ukryć, za grosz w nim subtelności, ale też czuć do niego respekt. I to jest naczelna cecha wszystkich typowo męskich zegarków Fossil. Bez względu na to, czy to mechaniczny klasyk, hybryda, czy smartwatch.
Koperta, jak i bransoleta – są stalowe (Stainless Steel), grube, wyraziste. Przy niektórych koszulach musiałem poluźniać mankiety, żeby ukryć pod nimi smartwacha. Oczywiście nie jest on ordynarnie wielki, więc wszystkie proporcje są tutaj zachowane. Ale nie można go nosić na chudym nadgarstku. Ten produkt jest tak wyrazisty, że i tak samo wyrazistego potrzebuje właściciela. Stąd uważam, że z uwagi na wzornictwo – Q Explorist stanowi dopełnienie wizerunku dobrze sytuowanego mężczyzny w średnim wieku, który kiedy już zamyka za sobą drzwi biura, lubi odprężyć się w aktywny sposób.
Jak sama nazwa wskazuje – Q Explorist – dedykowany jest osobom, którym nie jest obca zdrowa ruchliwość. Stąd pomyślano o trzech fizycznych i personalizowalnych (poza centralnym) przyciskach. Można im przypisać uaktywnianie konkretnych funkcji lub aplikacji, ale jasne jest, że przy takim watchu na pewno jeden warto obdarzyć szybkim dostępem do aplikacji treningowej, a drugi do jakiejś biznesowej apki, pozwalającej śledzić notowania giełdowe lub inne kluczowe informacje, do których trzeba mieć stały dostęp nawet w terenie. Nowością jest też, że wspomniany centralny przycisk, po naciśnięciu którego wchodzi się do menu z aplikacjami, jest teraz rolowany. Można więc nim kręcić w kierunkach góra/dół i przewijać nie tylko listę apek, ale też powiadomienia czy rozmowy w komunikatorze.
Kopertę w rozmiarze 46mm otacza umieszczona na stałe zębata obręcz. Dosypująca tylko pieprzu do tego wyrazistego charakterologicznie smartwatcha. Grubość zegarka wynosi 12,5mm i ten przeznaczony jest dla pasków lub bransolet z rozstawem o szerokości 22mm, które w bardzo prosty sposób można wymieniać. Q Explorist, nie jest oczywiście podatny na zalania, bowiem spełnia warunki normy IP67, a więc jest całkowicie odporny na wnikanie do jego wnętrza kurzu oraz może być zanurzony w słodkiej wodzie do głębokości jednego metra i nie dłużej, jak 30 minut.
Tak – Q Explorist to bardzo okazały inteligentny zegarek. Jasno komunikujący, komu jest dedykowany, co jego wzornictwo wyraźnie podkreśla i akcentuje.
Q FEATURES – CECHY I WŁAŚCIWOŚCI FOSSIL Q EXPLORIST
Od nowoczesnego smartwatcha, dedykowanego wszelakim formom aktywnościowym, wymaga się sporej elastyczności. Jakkolwiek design jest w przypadku Fossila Q Explorist nad wyraz bezkompromisowy, tak już jego wnętrze bardzo wszechstronne. A to oznacza, że pod szkłem ochronnym znajduje się wiele kluczowych technologii, a sam zegarek przeznaczony jest do wielu zastosowań. W związku z tym Q Explorist cechuje zestaw tzw. Q Feature, które sprawiają, że smartwatch ten pozwala na:
- odbieranie notyfikacji o nadchodzących połączeniach, mailach, SMS-ach, postach na Facebooku, polubieniach z Instagrama, przypomnieniach z kalendarza itp. – wprost ze smartfonu na nadgarstku. Odbywa się to w czytelny i prosty graficznie sposób, a cała lista z powiadomieniami, jest dostępna albo po przeciągnięciu palcem z dołu ekranu ku górze lub przy odpowiednim odchyleniu nadgarstka, dzięki czemu można ją wygodnie – gestami do i od siebie – rolować;
- dedykowane tarcze wyposażono w liczne funkcjonalności, w tym obsługę wielu stref czasowych, więc osoby sporo podróżujące zawodowo po świecie lub np. pracujące w Polsce dla firm w Stanach Zjednoczonych, Indiach, czy Chinach – cały czas będą na bieżąco z lokalnym, docelowym czasem. Po drugie recenzowany tutaj smartwatch Fossila potrafi sam zmieniać strefy czasowe, tak byś zawsze był w tej właściwej, w której aktualnie się znajdujesz;
- Q Explorist nadaje się świetnie do monitorowania aktywności sportowej. Możesz pobrać jedną z zewnętrznych aplikacji, jak Endomondo, Lifelog, Run Keeper etc., albo też zdać się na wbudowany Google Fit (multisportowa aplikacja do śledzenia biegów, jazdy rowerem, treningów siłowych, aerobiku, treningów interwałowych, CrossFit-u, bosku, golfa, hokeja, jazdy konnej, zwykłego marszu i wielu, wielu innych), albo po prostu skorzystać dodanej przez producenta apki Fossil Q Aktywność, która przede wszystkim śledzi, czy wykonaliśmy dzienny limit kroków, ilość spalonych kalorii i przemierzony dystans, ale przy okazji potrafi postępy czytelnie pokazywać na dedykowanych tarczach Fossil;
- ekran smartwatcha możesz w łatwy sposób zamienić w latarkę, co jest niezwykle przydatnym ficzerem, a jej włączenie może odbywać się poprzez dodanie bezpośrednio na tarczy skrótu do natywnej apki Latarki, albo przez przypisanie tej funkcjonalności dolnemu lub górnemu fizycznemu przyciskowi zegarka;
- z Q Explorist nie tylko wydasz polecenia głosowe Asystentowi Google korzystając z polecenia OK Google…, ale też wykonasz połączenie telefoniczne. Po co Ci zestaw głośnomówiący w samochodzie? Smartfon leży spokojnie obok, a Ty możesz odbierać, jak i nawiązywać połączenia głosowe z dowolnym numerem telefonu lub osobą w kontaktach. W tym celu wystarczy powiedzieć OK Google, zadzwoń do… (tu podajesz numer lub nazwę kontaktu)… i gotowe! Aby ta opcja była wykonalna, Q Explorist musi być poprzez bluetooth połączony ze smartfonem, bowiem sam zegarek nie posiada slotu kart SIM;
- dzięki wbudowanemu głośnikowi nie tylko porozmawiasz przez telefon z poziomu smartwatcha, ale też… posłuchasz muzyki lub audiobooka. Wiadomo, że nie jest to nie wiadomo, jaki poziom brzmienia, ale wystarczająco głośno, żeby umilić sobie czas chociażby w czasie gotowania;
- dzięki możliwości pobierania muzyki w ramach Muzyka Play od Google, można ściągać do trybu offline swoje playlisty lub całe albumy, a następnie iść pobiegać z przygotowaną w tym celu serią utworów. I nie, nie trzeba zabierać ze sobą wielkiego smartfonu. Z zegarkiem sparujesz dowolne słuchawki bluetooth;
- Q Explorist posiada dedykowaną aplikację, dzięki której możesz przebierać w niezliczonych tarczach, które co pewien czas producent uzupełnia o nowe propozycje lub ficzery już w istniejących. Każdą z nich można szeroko personalizować, a swoje typy zapisywać w pamięci zegarka, aby były łatwo identyfikowalne i dopasowane do okazji. Możesz więc na wolny weekend wybrać bardziej pro-sportowe warianty, a kiedy idziesz do pracy skorzystać z klasycznych odpowiedników, dopasowanych do okoliczności zawodowych, czyli np. z różnymi strefami czasowymi lub podręcznymi apkami uruchamianymi bezpośrednio z poziomu tarczy zegarka.
Świetnie, prawda? Tyle dobra zamknięte w mocnej, stalowej konstrukcji, która w ogóle nie zdradza tak szerokiej funkcjonalności, jaką oferuje Q Explorist. A przecież to dopiero początek, bo dzięki obecności już na samym smartwatchu Sklepu Play, możesz przebierać w licznych aplikacjach, które doskonale uzupełniają podstawowe rozwiązania proponowane przez Fossila! Apki są często aktualizowane, a także posegregowane w konkretne kategorie. Sięga się po nie niezwykle wygodnie. Oczywiście możesz je też instalować z poziomu smartfonu, ale ja często robię to korzystając z samego zegarka. Oto więc to, co wg mnie warto mieć u siebie, a co znacznie poprawia komfort używania Q Explorist:
- zestaw aplikacji od Google: Muzyka Play (streaming muzyczny), Keep (tworzenie notatek, w tym list zakupowych oraz odręcznych/graficznych adnotacji i notatek głosowych), Hangouts (komunikator), Kalendarz (tutaj wiadomo), Gmail/Inbox (do obsługi poczty e-mail), Mapy (nawigacja piesza, samochodowa, rowerowa; wyszukiwanie miejsc w pobliżu na podstawie lokalizacji pobieranej ze smartfonu, jak kawiarnie, sklepy, firmy etc.), Fit (monitorowanie aktywności sportowej) – korzystam z nich wszystkich. Jeśli masz je w smartfonie, po pierwszej konfiguracji Q Explorist zainstalują się ich odpowiedniki na smartwatchu. Niektóre będą wymagały pierwszego uruchomienia w celu nadania uprawnień dostępowych do lokalizacji, kontaktów czy nagrywania dźwięku. Jako ekosystem usług połączonych działa to wybitnie dobrze, a co najważniejsze – wszystkie te apki są darmowe i można używać ich również z wykorzystaniem poleceń głosowych, wypowiadając komendy: OK Google, jedź do domu; OK Google, wyślij maila do… (nazwa adresata/-tki)… i dyktujesz treść; OK Google, przypomnij mi, żeby zadzwonić do hydraulika, kiedy będę w domu (przypomnienie zostanie zapisane w kalendarzu i uaktywni się, kiedy znajdziesz się w pobliżu swojego mieszkania/domu); OK Google, utwórz notatkę (i dyktujesz jej treść). Oczywiście wszystkie te rzeczy możesz też zrobić ręcznie, także z poziomu ekranu zegarka, bo do jego możliwości dostosowano np. klawiaturę, która obsługuje też ślizganie palcem po wyświetlanych znakach i funkcjonuje to zaskakująco dobrze. No, ale głosowo odbywa się to wszystko znacznie szybciej i prościej. I to w sytuacji, kiedy nie mamy jeszcze pełnego wsparcia dla Asystenta Google w naszym kraju. Już nie mogę się doczekać, jak to ruszy pełną parą w języku polskim (ponoć jeszcze w tym roku);
- MusicMedia – nie masz streamingu, ale masz własne kolekcje MP3? Możesz je dodać do zegarka, a następnie odsłuchiwać dzięki tej aplikacji. Poza tym – ma ona jeszcze jedną funkcję, a mianowicie daje dostęp do zdjęć i obrazów zgromadzonych w zegarku, można więc dzięki niej przeglądać zebrane tu zasoby;
- Diabdis – jeśli chcesz monitorować cukier lub chorujesz na cukrzycę, z tą aplikacją możesz prowadzić rejestrację swoich pomiarów poziomu cukru we krwi. Żeby z niej korzystać, trzeba pobrać wersję na smartfona;
- NewsCheck lub Wear RRS – proste w formie i wyrazie agregatory newsów na nadgarstku, ale do bólu uproszczone pod kątem funkcji, więc dość jałowe w obsłudze. Żeby w pełni z nich korzystać – trzeba zainstalować pełne mobilne wersję tych aplikacji na smartfonie, bowiem wówczas dopiero daje się zarządzać bazą adresów i RSS-ów;
- OneNote – zamiennie z Google Keep korzystam do notatek z aplikacji od Microsoftu, tym bardziej, że niedawno wszedłem w płatna subskrypcje OneDrive wraz z pakietem Office 365. Sporo więc w OneNote ręcznie notuję na komputerze Surface, a dostęp d tych notatek przydaje się również na nadgarstku;
- Sleep tracking – czyli smartwatchowa wersja Sleep as Android, czyli mojej aplikacji do monitorowania snu. Nie rozstaję się z nią. A jej obecność na nadgarstku, pozwala lepiej sprawdzać, jak danej nocy spałem. Świetne rozwiązanie, aczkolwiek prądożerne…;
- Flower Power – kto ma inteligentną doniczkę od Parrota, ten wie do czego służy ta aplikacja ;). Tak, można dzięki niej – bez ruszania się z kanapy podlać z poziomu Q Explorist swojego kwiatka ;) ;
- Video Tube i Browser – w tej pierwszej można oglądać filmiki z YouTube, a z druga przeglądać stron internetowe. Obydwie kupiłem – warto mieć do okazjonalnego uzycia.
Jasne, to jeszcze nie wszystko, z czego korzystałem. Po jedne apki sięgam okazjonalnie, po inne częściej – ale w dużej mierze zależnie od potrzeb. Zasadniczo aplikacje w inteligentnym zegarku nie mają zastępować smartfonowych odpowiedników, a jedynie służą, jako dopełnienie. Bo smartwatch nie ma być drugim telefonem, tylko własnie smartwatchem, stąd taka ważna z mojej perspektywy obsługa głosem, abym nie musiał na małym ekraniku klikać w maleńką klawiaturę. Oczywiście i to jest możliwe, ale nie kiedy jest się w ciągłym ruchu. A Q Explorist jest watchem dla osób, które rzadko w swojej codzienności siadają.
WYPOSAŻENIE, CZAS PRACY ORAZ SYSTEM WEAR OS W FOSSIL Q EXPLORIST
Od dawna pewnym standardem już jest, że wszystkie smartwatche z WearOS (wcześniej Android Wear), wyposażane są pod względem technicznym bardzo podobnie. Różnic jest niewiele, ale kilka zasadniczych jednak się pojawia. I tutaj watche bardziej technologiczne dysponują – zależnie od producenta – bardziej kompleksowym hardware. W Q Explorist jest więc procesor od Qualcomma – Snapdragon 2100 – dedykowany urządzeniom ubieralnym, akcelerometr, żyroskop, łączność Bluetooth i WiFi, 512MB RAM oraz 4GB na pliki (współdzielone z systemem).
Nie znajdziesz jednak tutaj NFC, GPS-u czy czujnika pulsu. Nie są to doskwierające braki, chociaż coraz częściej w środowisku przeważa kompletność w te trzy nieobecne rozwiązania, bowiem sporo osób decyduje się na aktywność sportową ze swoimi smartwatchami, niezależną od telefonu. Na szczęście w portfolio Fossila powoli się to zmienia i powoli pojawiają się inteligentne zegarki chociażby z czujnikiem tętna, ale do pełni szczęścia mi osobiście najbardziej brakuje NFC z uwagi na płatności zbliżeniowe. Liczę więc na progres w tym aspekcie, bowiem bez przerwy płacę już tylko telefonem, zatem chętnie przywitałbym tą możliwość również w zegarku.
Jeśli chodzi o baterię, to ładowanie odbywa się z użyciem dedykowanego connectora, który magnetycznie montuje się na spodzie zegarka, a cały proces odbywa się bezprzewodowo. Q Explorist posiada ogniwo o pojemności 370mAh. Przeciętny czas ładowania zabierał mi około 3h.
Wiem – to sporo czasu, szczególnie że watch przejeżdża na jednym ładowaniu tylko jedną dobę, ale nie jest to żaden odchył względem innych smartwatchy na platformie Google. Poza tym sytuacje, kiedy bateria jest całkowicie wyczerpana zdarzają się niezwykle rzadko. U siebie ani razu nie wykręciłem równych 24h, bo jednak sięgam po zegarek wielokrotnie w ciągu dnia – bynajmniej nie tylko po to, aby sprawdzić godzinę, ale również trenując od 1h do 2h dziennie i wówczas korzystam z Google Fit. A to jednak obciąża zegarek, który dla lokalizacji korzysta dodatkowo z łączności GPS smartfonu.
Sądzę więc, że to nie jest najgorszy wynik, ale rzeczywistości nie ma co zaklinać. Raz dziennie Q Explorist musi na kablu lądować. Na pocieszenie na pewno zasługuje fakt, że systemowo Google dokłada w ostatnim czasie starań, aby działał sensowny tryb oszczędności energii, więc w podbramkowych sytuacjach można się nim ratować.
Dużą nowością, jest aktualizacja systemu Android Wear, który został przemianowany na WearOS. Poza nazewnictwem nie zmieniło się praktycznie nic, poza tym, że przestało działać polecenie OK Google…, które jednak wykorzystuję notorycznie w swojej codzienności (swojemu niezadowoleniu dałem wyraz TUTAJ). No, ale to już nie jest wina firmy Fossil, tylko giganta z Mountain View. W Sieci można też znaleźć doniesienia użytkowników korzystających ze smartwatchy innych producentów z modułem NFC, którzy nagle utracili możliwość płacenia swoimi zegarkami, a więc ten update przeszedł dość nieszczęśliwie do historii. Przynajmniej w Polsce…
Sam system został nieco odświeżony, dodano nowe gesty, takie jak chociażby potrząsanie zegarkiem pozwala dostać się do menu aplikacji oraz z niego wyjść, ale zasadniczo wizualnych oraz funkcjonalnych nowości za wiele nie ma. Za to naprzeciw użytkownikom wychodzi sam Fossil, który dba o aktualizacje swojego oprogramowania w Q Explorist i co pewien czas dodaje nowe tarcze, aktualizuje o nowe ficzery te obecne lub po prostu sprawia miłe niespodzianki, jak chociażby odkrywając ukrytą tarczę z wiodącym motywem, powstałą z okazji dnia św. Patryka.
Bardzo fajny gest, który jako jeden z wielu pokazuje, że producentowi zależy na dobrych relacjach z właścicielami jego zegarków. A przypomnę – mamy do czynienia z firmą typu fashion, która mogłaby zapomnieć o produkcie po jego wypuszczeniu do sprzedaży – tutaj jest zupełnie inaczej i bardzo sobie to cenię, co widać też w chociażby podejściu do aktualizacji samego systemu, czy łatek bezpieczeństwa. Jeśli nie raz na miesiąc, to na pewno raz na kwartał zawsze się pojawiają. Takiej dbałości o produkt nie spotkałem u wielu innych producentów technologicznych. To też pokazuje, że kupując Q Explorist – kupujesz zarazem opiekę dostawcy sprzętu. Jak dla mnie – bomba!
Sam WearOS jest bardzo czytelny w obsłudze. Menu z powiadomieniami wysuwa się z dołu ekranu, menu z dostępem do najważniejszych ustawień wysuwa się z góry wyświetlacza, a do menu z apkami przechodzi się albo wspomnianym potrząśnięciem nadgarstka, albo wciskając koronkę. Platforma jest dość stabilna, chociaż nadałbym jej więcej żwawości. Odświeżyłbym też interfejs, bo ten, który oferuje Samsung w Tizenie OS, ewidentnie pokazuje Google, jak należałoby zaprojektować efektywne środowisko pod inteligentny zegarek.
Ale Q Explorist doskonale odnajduje się na platformie Google i mi osobiście używa go w tych okolicznościach bardzo dobrze. Tym bardziej, że sporo elementów można modyfikować na samych tarczach, więc również z ich poziomu nie tylko odczytuje się komunikaty o stanie baterii, dacie, czy postępie w realizacji celów aktywnościowych, co jeszcze otwiera konkretne aplikacje lub otrzymuje do nich dostęp z poziomu fizycznych przycisków. W Q Explorist są trzy, z czego dwa konfigurowalne, co daje spore pole do popisu i ogromne możliwości modyfikacyjne.
OPINIA NA TEMAT FOSSIL Q EXPLORIST
Z Q Explorist ciężko się rozstać, nawet jeśli trzeba odłożyć go na czas ładowania. To zegarek przede wszystkim zaprojektowany pod kątem wyrafinowanych wrażeń estetycznych. Mocno wyrazisty, solidy, męski, konkretny – bardzo zdecydowany. A z powodu użytych materiałów – zimny, jak lód. I robi to totalne wrażenie, bo potęguje poczucie obcowania z czymś surowym, chłodnym, zdystansowanym. Ale środek, jest jak puszka Pandory, tyle że po otwarciu uwalnia nie złe, ale wyjątkowo udane rozwiązania, dzięki którym praca oraz aktywność sportowa – nabierają rumieńców.
Sporo zależy tutaj od dopieszczanych tarcz, przypisywania poszczególnym sekcjom konkretnych apek, wielowymiarowego charakteru zegarka, który i doskonale nadaje się do toczenia batalii biurowych, jak i rozluźnianiu napiętych mięśni w czasie ostrej jazdy rowerowej, czy leśnego biegu. Osobiście – bardzo kibicuję temu smartwatchowi, chociaż kilka rzeczy można by jeszcze dopieścić. Wiadomo – o ideał trudno, a tutaj wyraźnie wykonano kawał świetnej roboty, przez co Q Explorist rozbudza spory apetyt i po prostu chce się od niego jeszcze więcej!
Doceniam też samą firmę Fossil, która wspiera swoje zegarki po ich dystrybucji, aktualizacje jednak się pojawiają i nie tylko dotyczą samego systemu, co również tarcz, łącznie z tymi ukrytymi, które przy wybranych okazjach się uaktywniają. Q Explorist mocno więc na tym polu konkuruje z tech-producentami, którzy wyraźnie odpuścili w ostatnim czasie rynek inteligentnych zegarków. Może to i nawet dobrze, bo jest przynajmniej ktoś, kto pokazuje, jak to się powinno robić!