Samsung dokłada do pieca Galaxy Z Flip3 5G. Piszę to bez mrugnięcia okiem! Tak wspaniały smartfon doczekał się następcy godnego, który mnóstwo braków poprzednika (swoją drogą i tak rewelacyjnego) naprawił. Jest więc wreszcie dźwięk stereo – i do tego tak głośny, że bez żadnego oporu stwierdzam, że to naprawdę wspaniale grający telefon. Pojawił się duży ekran w pokrywie, który jest mocno personalizowalny i pozwala na jeszcze więcej niż poprzednik. Do tego wspaniałe podzespoły, kapitalna i wytrzymała konstrukcja, wiele funkcji wypływających ze składania telefonu. Jest już na tyle dobrze, że dziś czekam przede wszystkim na ulepszenia w aparacie oraz… lepszą baterię.
I od tej baterii zacznijmy. Bo chociaż mamy świetnego Snapdragona pod maską, to jednak akumulator nie potrafi utrzymać działania telefonu przez jeden pełny dzień. Tak, zdarzało mi się – co widać w wideorecenzji – utrzymać np. 21-godzinny czas pracy, ale tylko w sytuacji, kiedy telefon był w pełni naładowany przed moim pójściem spać. Przez noc nieużywany nie stracił za wiele z energii, więc potem tych około 21 h mógł pociągnąć. Ale jeśli odłączałem go o 07:00 od prądu, to za około 13-15h musiałem go ponownie do ładowarki podłączać… WRÓĆ – nie do ładowarki, a do przewodu USB typu C, bowiem telefon nie ma ładowarki w zestawie – jest tylko kabel. Tak, to rozczarowujące biorąc pod uwagę czas pracy.
Przyznaję uczciwie, że np. całodzienny wyjazd biznesowy, bieganie ze sprawunkami po mieście, czy wyjście na wycieczkę w góry bez powerbanka nie wchodzi w grę. Trochę to smutne, ale jednak prawdziwe. Ogniwo jest tym, co koniecznie trzeba w następnej edycji tego telefonu poprawić. Zwłaszcza, że w tym produkcie mamy do obsłużenia dwa wyświetlacze AMOLED.
Druga rzecz to aparat. Żeby było jasne – nie mam co do niego żadnych pretensji. Narzekam wprawdzie na przednią 10-Mpx kamerkę na froncie, ale ona najsłabiej wypada wyłącznie wtedy, kiedy robi się ciemno lub kiedy dominuje półmrok i sztuczne światło (np. w knajpie lub restauracji). Natomiast dwie 12-Mpx matryce na pleckach wypadają już świetnie, tyle że nie są to jakieś superzaawansowane technicznie aparaty. Ponad obudowę nie wystaje wielki system fotograficzny, który zdradzałby, że mogą nas czekać fascynujące zdjęcia i filmy. Dlatego zastosowane sensory pozwalają uwieczniać rzeczywistość w pięknych naturalnych kolorach, ale bez rewelacji. Uczciwa czwórka (może nawet z dużym plusem) będzie najlepiej oddawała ducha tych aparatów.
Świetne jest to, że dzięki możliwości składania Galaxy Z Flip3 5G jest możliwość korzystania do zdjęć selfie właśnie z tych głównych matryc. Do tego mniejszy ekran na klapie służy jako bardzo wygodny podgląd. Mogą się w tym ekranie zobaczyć również osoby, którym sami robimy zdjęcie, więc i to wypada tutaj bardzo, bardzo użytecznie. Cieszy też bardzo zaawansowane fotografowanie z licznymi filtrami oraz trybami, w tym profesjonalnym, który oddaje nam pełną kontrolę nad aparatem. Tak samo też możemy filmować – również używając trybu profesjonalnego.
Inna sprawa, że dzięki składanej konstrukcji – ponownie, jak przed rokiem – i w Galaxy Z Flip3 5G daje się uwieczniać fikuśne kadry. Po częściowym złożeniu dolna klapka służy za płasko i stabilnie leżącą powierzchnię, a górna – zależnie od widzimisię – pozwala na udane kręcenie vlogów, hyperlapse-ów, czy slow-motion. Można też łatwo i szybko edytować filmy oraz zdjęcia. Ekran po częściowym złożeniu smartfonu na górnej części ekranu pokazuje owe zdjęcia lub filmy, a na dole otrzymujemy płytkę dotykową do wygodnej nawigacji z wieloma funkcjami edycyjnymi. Tak – jest po prostu świetnie!
Myślę, że to, co kluczowe na temat Galaxy Z Flip3 5G zawiera wideorecenzja. Zapraszam zatem do oglądania. Jeśli urodzą się w Waszych głowach jakieś pytania – wiecie co robić, komentarze należą do Was.