Kanadyjskie jeżynki z nowym szefem. Thorsten Heins stracił fotel Dyrektora Generalnego BlackBerry, a jego miejsce zajmie tymczasowo John S. Chen – doradca w Silver Lake, który działał aktywnie przy wykupie Della. Co zastanawia, to że jednak fundusz Fairfax nie kupił BlackBerry lecz jedynie w niego zainwestował wraz z innymi inwestorami instytucjonalnymi 1 mld dol., a Kanadyjczycy zabezpieczyli go na ich rzecz. Widać, że albo ktoś czeka, żeby BB całkowicie upadło, by kupić ją za bezcen, albo forma zabezpieczenia inwestorów ma zwiększyć ich kredyt zaufania na czas transformacji. Tylko kiedy ona się skończy – lub zasadniej zapytać: kiedy na poważnie zacznie?
Każdy kwartał, to dla BlackBerry cios za ciosem. Niemniej rośnie kolejka potencjalnych kupców. I muszę przyznać, że lista jest coraz dłuższa. Przyjrzał się jej serwis The Verge, który podaje, że mniej lub bardziej oficjalnie oprócz funduszu Firafax jest w niej również Google, Amazon, Oracle, Facebook, Lenovo, Samsung, Intel a nawet IBM czy też Microsoft. Wariantów zakupowych jest więc sporo, bo właściwie każde z tych przedsiębiorstw technologicznych zjadło zęby na rynku mobilnym z mniejszym lub większym powodzeniem, zatem możliwość nabycia tak intratnego kąska, jakim są kanadyjskie jeżynki, to bardzo kusząca propozycja.
Nikomu nie trzeba przecież przypominać, że to świetna okazja, do wzbogacenia portfolio wieloma patentami (o swoje licencje kopie kruszyli przed sądami najgłośniej chyba ze wszystkich – Apple i Samsung). Ponadto opłaca się je mieć w portfolio, bowiem dzięki temu można pobierać opłaty licencyjne, za wykorzystywanie konkurencyjnych rozwiązań. Ale patenty to jedna strona medalu. Druga, bardziej istotna, to jednak spore doświadczenie na rynku mobilnym.
Kiedy słyszymy, że Amazon szykuje się do wypuszczenia nowego smartfona, obserwujemy, jak Lenovo z Samsungiem rządzą na rynku smartfonów w Chinach, kiedy widzimy apetyt Google na kolejne mobilne podboje, Microsoftu, który ma już w garści Nokię i może chcieć zabezpieczyć tyły dzięki inwestycji w BlackBerry, to jasno można dostrzec, że chociaż dzisiaj dla zwykłych konsumentów firma ta jest raczej synonimem upadku legendy, to jednak legendy, którą można wskrzesić i jak pokazuje Google w przypadku Motoroli, mając pieniądze – dać sobie czas, aby ten wizerunek ocalić dostarczając np. świetną Moto X i tworząc wokół niej specyficzną atmosferę. Czy taki los czeka też BlackBerry?
Źródło, foto: blackberry, therecord, theverge, theguardian