SŁOWEM WSTĘPU
Po niezwykle udanej Xperii X, trafił do naszych redakcyjnych testów smartfon Xperia XA – nowy średniak od Sony, który zaczyna rozumieć, że aby powalczyć z rozpychającymi się Honorami, trzeba czegoś więcej, niż tylko magii płynącej z dobrze znanej nazwy marki. A tak się składa, że Sony ma w Polsce niezłą pozycję, więc ma też czego bronić. Czy w średniopółkowym segmencie Xperia XA wybitnie wyróżnia się na tle konkurencji? Tego napisać nie mogę, aczkolwiek ambitnie ją goni. I to już od samego wyglądu poczynając!
WZORNICTWO I WYGLĄD SONY XPERII XA
Wow! Xperia XA (F3111) robi od razu świetne wrażenie. Jeśli jesteś wzrokowcem, to gwarantuję, że będziesz mieć na nią spory apetyt już po wyjęciu z pudełka. Urządzenie zostało rewelacyjnie zaprojektowane, jak na swój segment oraz świetnie wykonane, chociaż nie wszystko wypada tutaj tak wybitnie, jak bym tego oczekiwał – wszak to segment średniopółkowy. Niemniej są średniaki na szóstkę, na czwórkę i na dwóję. Xperia XA plasuje się po środku, z czym mam trochę problem, bo najchętniej oceniłbym ją wyżej.
Wszystkie Xperie z serii X mają tą samą przekątną ekranu. Różni je oczywiście dużo więcej, ale dzięki tej unifikacji udało się stworzyć bardzo uniwersalne rozmiary każdego z tych smartfonów, którym poddaje się również model XA 2016. Nieco sztucznie – acz rozmyślnie – wydłużono ramki na dole i u góry, a pomiędzy wkomponowano ekran, który na szerokość sięga od krawędzi do krawędzi! Wygląda to bombowo, a efekt wzmaga delikatnie zaokrąglone na kantach szkło. WOW – czapki z głów!
Plecki to niestety tworzywo sztuczne w kolorze grafitowej czerni. I do tego łapiące szybko zarysowania, nawet dość głębokie, które potrafią powstać przy codziennym korzystaniu. Bez etui nawet nie zaczynaj używać Xperii XA! Ramki są ślicznie wygładzone i wypolerowane, znajdują się na nich sloty na kartę SIM oraz kartę microSD, a także regulacja głośności i fizyczny spust migawki. Niestety, ale zabrakło czytnika linii papilarnych, a nieszczęśliwie dla Sony, kapitalne wrażenie zrobił na mnie Honor 5X, który takowy posiada, a cenowo plasuje się atrakcyjniej niż XA… Poza tym smartfon Chińczyków ma więcej zalet, chociażby tą, że wykonany jest cały z metalu.
Niemniej Xperię XA doskonale trzyma się w dłoni, idealnie pasuje niemal do każdej kieszeni, jest stylowo zaprojektowana, świetnie złożona, dzięki czemu materiał, z którego powstała nie pracuje, a całość wypada znacznie lepiej niż można by przypuszczać. Na żywo – moim zdaniem – dużo ciekawiej niż w materiałach prasowych!
EKRAN W SONY XPERII XA
Bardzo interesujący punkt. Nie myślałem, że będę tutaj tak mile zaskoczony. I naprawdę zachodzę w głowę, jak Sony udało się tego dokonać? Niemniej tak właśnie jest – pomimo zastosowania matrycy o rozdzielczości HD, czyli 1280x720px, obraz jest wyjątkowo dobrej jakości! Piksele są oczywiście widoczne, ale szczerze pisząc, niewprawne oko w ogóle ich nie zauważy! I tak – piszę to z pełną odpowiedzialnością, chociaż nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć! A przypomnę, że moje oczy nawykłe są do rozdzielczości 2k, którą mam w Nexusie 6P!
Na dużą pochwałę zasługuje też jasność tej 5-calowej matrycy, która pomimo porządnego słońca, bardzo dobrze radzi sobie w letnie dni z prezencją treści. Nie jest to poziom znany z Xperii X, ale i tak jasność jest na tyle wysoka, że pozwala na chociażby nienajgorsze czytanie ebooków. W drugą stronę również to działa – nocą, kiedy jeszcze leżałem i doczytywałem to i owo, jasność była na tak nieinwazyjnym poziomie, że po prostu nie chciało się odkładać urządzenia na stolik nocny!
Ale na tym kończą się zalety wyświetlacza w Xperii XA. Pomimo, że typ panelu, jaki producent zdecydował się zastosować w tym modelu to wciąż kapitalny, acz nieco przeszły silnik Mobile BRAVIA Engine 2, który znam chociażby z Xperii Tabletu Z (TU recenzja), czy niedawno wypuszczonej Xperii M5 (recenzja TUTAJ), to zabrakło zdecydowanie lepszego IPS. Kolorystyka matrycy utrzymuje się na niezłym poziomie i małe odchyły nie degradują dramatycznie kolorów, ale wystarczy nieco ostrzejszy kąt, pod którym patrzysz na Xperię XA, aby okazało się, że jednak brakuje w tej potrawie i pieprzu i soli…
Denerwowało mnie również, że na szkle ochronnym, które osłania ekran zbiera się strasznie dużo odcisków palców i sporo nieprzyjemnych, tłustych smug. Naprawdę nie miałem już dawno u siebie smartfona, który by się tak paskudnie palcował (ewidentnie brak powłoki oleofobowej). Jakościowo poziom tego wyświetlacza w Xperii XA wypada u mnie podobnie, jak było w Honorze 5X, ale sądzę, że jednak ten ekran u Chińczyków przypadł mi bardziej do gustu pod względem kolorystyki i kątów widzenia (chociaż też nie był bez wad, co szczegółowo opisałem – TU RECENZJA).
WYDAJNOŚĆ SONY XPERII XA
Modele Sony Xperia X oraz X Performance napędzają dwa nowe Snapdragony od Qualcomma. Duże zdziwienie mnie ogarnęło, kiedy przeczytałem w specyfikacji Xperii XA, że pracuje z układem MediaTek Helio P10. Sądzę, że warto przyjrzeć mu się bliżej, bo przysłowiowa cicha woda, potrafi brzegi rwać.
Chip ten został wykonany w 64-bitowym, 28-nanometrowym procesie technologicznym, przez co potrafi zużywać w czasie pracy do 30 proc. mniej energii. Konstrukcyjnie opiera się o osiem rdzeni taktowanych zegarami 2 GHz typu Cortex-A53. Z Helio P10 zintegrowany jest układ graficzny Mali-T860 MP2 (64-bity, 700MHz), posiada również wsparcie dla aparatów z matrycami do 21Mpx. Niestety – co odbija się też na Sony Xperii XA – nie obsługuje WiFi w standardzie 802.11 ac (jedynie 802.11 a/b/g/n), no ale trudno w średniej półce mieć nie wiadomo co.
W każdym razie sama charakterystyka układu obliczeniowego jest obiecująca, robiąc dobre wrażenie nie tylko na papierze, ale również w codziennym użytku. Bo – Panie i Panowie – żyjemy w czasach, w których płynna praca na urządzeniu za tysiąc złotych to standard! Sony Xperia XA doskonale radzi sobie z niemal każdym postawionym przed nią zadaniem. Ma jednak dwa poważne defekty. Wcina prąd (co ze wspomnianą przed chwilą lepszą gospodarką energią nie do końca koresponduje…) oraz potrafi się zgrzać przy typowych zadaniach. Nie są to może nadzwyczajne temperatury, ale ciepłota jest wyczuwalna.
Poza tym towarzyszy Sony Xperii XA płynna praca ze sporadycznymi zwolnieniami, swoistymi lekkimi pauzami pomiędzy przełączanymi aplikacjami etc. Nie jest to jednak męczące i idzie się do tego przyzwyczaić. Sony zresztą zadbał, aby dane tymczasowe z pamięci urządzenia czyściły się automatycznie w czasie korzystania ze smartfona, toteż nawet po upływie kilku tygodni (Xperia XA gościła u mnie miesiąc), wydajność wciąż pozostaje na bardzo podobnym poziomie. Jak dla mnie – bardzo OK!
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W SONY XPERII XA
Smartfon Sony Xperia XA F3111 jedzie na Androidzie 6.0 Marshmallow, z aktualizacją poprawek bezpieczeństwa z kwietnia 2016 roku. To się oczywiście zmienia, więc nie wykluczone, że w chwili, kiedy czytasz niniejszą recenzję łatki zainstalowane w systemie będą świeższe, a i sam system nowszy.
Najważniejsza z Twojego punktu widzenia informacja jest taka, że przede wszystkim odświeżono nakładkę systemową. Poprawiono wizualnie ikony połączeń oraz wiadomości, dodano sporo koloru do menu, a ogólny feeling wzorniczy jest bardzo zbliżony do dedykowanego Androidowi 6 Material Design, chociaż soczyściej. Sony zresztą od lat nie wprowadzał zbyt wielkich zmian, zatem wciąż blisko wizualnie w warstwie systemowej było w jego smartfonach do tego, co zaproponował Google w wariancie stockowym.
Tym razem jest nieco fantazyjniej. Motywy przewodnie wyglądu Androida rewelacyjnie zlewają się z motywami wzorniczymi i kolorystycznymi zastosowanymi w projekcie samego urządzenia. Widać, że Sony odrobił rewelacyjnie pracę domową z tej działki. Recenzując Xperię X użyłem w tym miejscu porównania kulinarnego i nadal mi ono towarzyszy – interfejs wygląda, jak ciastko z kremem. I wzrokowo świetnie się go konsumuje!
Fajnie pomyślany jest dostęp do opcji Proponowane, które dostępne są po przeciągnięciu palcem poniżej belki powiadomień z dowolnego ekranu. Można więc łatwo znaleźć najczęściej używane aplikacje oraz otrzymać sugestie od Sony (do wyłączenia, jeśli ktoś nie chce), co warto zainstalować.
Podoba mi się także opcja Xperia – wprowadzenie, która zawiera całą masę kapitalnie graficznie przedstawionych porad, jak korzystać ze swojego nowego smartfona, z możliwością skonfigurowania go z tego poziomu. Dzięki temu nie tylko uczysz się Xperii XA, ale też odfajkowujesz najważniejsze ustawienia. Rzeczy niby prozaiczne, ale warte konsekwentnej uwagi.
Stały punkt programu to Xperia Lounge, czyli zestaw dostępnych promocji, konkursów i ofert promocyjnych dedykowanych właścicielom smartfonów z serii Xperia. Z tego miejsca można też spróbować szczęścia odpowiadając na konkursowe pytania i wyjechać na zagraniczny koncert jakiejś muzycznej gwiazdy, czy po prostu zgarnąć jeszcze ciekawszy model mocniejszej Xperii. Zdecydowanie Sony stawia tutaj na spontaniczne zaskakiwanie swoich fanów ofertami angażującymi do interakcji z firmą. Osobiście widziałbym tutaj więcej darmowych materiałów multimedialnych lub darmowych abonamentów na płatne usługi zewnętrznych dostawców, jak robi to np. Samsung, niemniej i tak cieszy, że Sony przygotowuje tak wiele w ramach Lounge ze swojej strony, co widać po takich propozycjach, jak chociażby Endomondo Premium w prezencie. Tak naprawdę dowodzi tym Sony, że płacisz nie tylko za smartfona, ale i ciekawe usługi, które później – kiedy używasz Xperii – do Ciebie wracają.
Xperia XA F3111 jest bez wątpienia smartfonem multimedialnym. Raz, że świetnie wyglądają odtwarzane filmy (najczęściej w moim przypadku z YouTube), to jeszcze kładzie na kolana pod kątem jakości brzmienia. Nie można się uwolnić od jej dedykowanej aplikacji Muzyka, która oferuje dostęp do szeregu wariantów modyfikujących brzmienie, tak by dostosować można je było do własnych potrzeb. Co ważne – nie ma tutaj obsługi dźwięku w wysokiej rozdzielczości Hi-Res, ale i tak to jeden z najlepszych muzycznych smartfonów na rynku.
Proste zarządzanie zdjęciami odbywa się z aplikacji Album, filmami w MovieCreatorze, rozrywką w PlayStation, a muzyką przy użyciu Spotify zintegrowanego z autorską apką Sony Muzyka. Swoje propozycje ciekawych aplikacji Sony podsuwa wraz z What’s New, która jest de facto trampoliną do Sklepu Play. Zasadniczo Xperii XA niewiele brakuje do zaspokojenia większości Twoich potrzeb, które mogą pojawić się tuż po pierwszym uruchomieniu telefonu.
Sony jednak nie przeładowuje swoich produktów fajerwerkami, dbając zarazem o maksymalnie jak najlepszy odbiór tego, co postanowił napisać dla fanów Xperii. Pod wieloma względami znajdziesz tutaj wszystko to, czego mogłe(a)ś się spodziewać, a co pozwala poczuć się bardzo dobrze w odświeżonym, ale wciąż dobrze znanym środowisku.
Smaczku temu wszystkiemu dodaje też fakt, że model XA wyposażony jest w moduł NFC na pleckach (bo Xperia X ma go na froncie, nad ekranem), dzięki któremu bez problemu można płacić zbliżeniowo, w czym Xperia XA bardzo dobrze się sprawdza.
APARAT W XPERII XA
Sony słynie z najlepszych aparatów mobilnych na rynku. I jedyne, co tej firmie nie wychodzi to własne oprogramowanie napisane do wypuszczonego hardware. Ale zarówno w modelu X, jak i XA znacząco się to zmienia. Apka fotograficzna jest niezła. Działa zdecydowanie płynniej, jest dobrze zoptymalizowana do możliwości, jakie oferują wszystkie podzespoły i pozwala rejestrować poprawne zdjęcia, chociaż kiedy popatrzysz na poniższą specyfikację, to szybko dotrze do Ciebie, że aparat w recenzowanym tu smartfonie, powinien wykonywać zdecydowanie lepszą robotę…
Aparat tylny w Sony Xperii XA (F3111) to:
- dostawca: Sony,
- typ sensora: Exmor RS IMX-258, CMOS, matryca podświetlana od tyłu,
- ilość efektywnych pikseli: 13Mpx,
- rozmiar pojedynczego piksela: 1.12 µm (mikrona),
- doświetlenie: lampa LED,
- autofocus: tak – hybrydowy mechanizm automatycznej ostrości, ustawiający ją w czasie poniżej 0,15 s, z funkcją śledzenia obiektu oraz detekcją fazy,
- dodatkowe wyposażenie: wbudowany sensor temperatury, Dynamiczna Korekcja Defektów Pikseli (Dynamic Defect Pixel Correction),
- wideo: nagrywanie filmów 1080p,
- dodatkowe funkcje: tryb zdjęć makro, nocnych, o zmierzchu z ręki, panoramicznych, fotografowania jedzenia, HDR, tryb nastawów manualnych etc.
Aparat przedni w Sony Xperii XA (F3111) to:
- dostawca: Sony,
- typ sensora: Exmor R IMX-219,
- ilość pikseli: 8,08 Mpx,
- autofocus: tak,
- kąt widzenia: szerokokątny obiektyw 88 st.,
- dodatkowe funkcje: HDR, lepsze fotografowanie w gorszym oświetleniu.
Czegokolwiek by nie napisać o sensorze zastosowanym w aparacie głównym, to muszę przyznać jedno – na papierze wygląda świetnie, a w praktyce jest tak sobie. Jeszcze na ekranie smartfona lub tabletu – wykonane Xperią XA zdjęcia – jako tako wyglądają. Natomiast po przerzuceniu ich na monitor komputera… cóż…, musisz ocenić sam(a), co o tym sądzisz…
Jak dla mnie winę za taką jakość fotek ponosi przede wszystkim coś, czym Sony za bardzo się nie chwali, a co jest wymienione jasno w specyfikacji technicznej samego aparatu, a mianowicie Dynamic Defect Pixel Correction, czyli Dynamiczna Korekcja Defektów Pikseli. I widać to wyraźnie na poglądowo prezentowanych tutaj zdjęciach. Są one – szczególnie te, na których dominuje gorsze oświetlenie, jak ulepione z plasteliny. Ingerencja softu w fotografię jest zbyt agresywna, co nie wychodzi jej na dobre.
Natomiast kadry uchwycone w dzień wychodzą dość jałowo. I to akurat przeważa przed wszystkim na fotografiach, gdzie jest sporo chmur, a dni są szare. Zero emocji – całość, jak wyprana z barw. Sztywno i sucho…
Jeszcze gorzej jest z łapaniem ostrości. Z dużego bliska nie ma co w ogóle próbować silenia się na zdjęcie typu makro, bo po prostu nie wyjdzie. Pomimo usilnych prób autofokus koncentrował się na nieco dalszych scenach, aniżeli obiektach, które chciałem uchwycić, co dobrze widać na zdjęciach kwiatów, czy zieleni, chociaż czasem zdarzały się udane ujęcia.
Reasumując – widziałem już smartfony w tym przedziale cenowym, co Xperia XA, które robiły zdecydowanie lepsze zdjęcia. Nie oczekiwałem cudów po najsłabszej spośród nowych Xperii z serii X, ale patrząc po specyfikacji liczyłem na dużo, dużo, dużo lepsze efekty. Ja – pod kątem fotograficznym – usatysfakcjonowany nie jestem.
Wszystkie zdjęcia w oryginalnym rozmiarze
na naszym koncie w serwisie Flickr.
BATERIA I TEMPERATURA W XPERII XA
Kiedy czytam na oficjalnej stronie Xperii XA, że posiada baterię o pojemności 2300mAh i może przejechać na jednym ładowaniu do dwóch dni, a przy tych dwóch dniach znajdują się aż cztery gwiazdki, to wiem, że będę musiał przerolować wszystko na sam koniec, gdzie znajdę takie wyjaśnienie:
**** Czas pracy na baterii zmierzono w oparciu o profil użytkowania smartfonu opracowany przez firmę Sony Mobile Communications AB we wrześniu 2014 r. w celu odzwierciedlenia warunków aktywnego korzystania z urządzenia przez typowego użytkownika z uwzględnieniem szeregu rutynowych czynności (takich jak telefonowanie, wysyłanie wiadomości SMS, korzystanie z Internetu, sieci społecznościowych i gier, odtwarzanie muzyki, wykonywanie i przeglądanie zdjęć, odtwarzanie filmów online, nagrywanie filmów i ich odtwarzanie).
Cytuję celowo w całości (podobnie zrobiłem w recenzji Xperii X), żeby pokazać, jak bezsensu jest trzymanie się przez Sony tych dwóch dni pracy. To jest po prostu NIE-WY-KO-NAL-NE! Po prostu! I trzeba to jasno oraz głośno wyartykułować. Raz, że pojemność ogniwa stawia ogromny znak zapytania; dwa, że proces technologiczny, w którym wykonano chip wskazuje, że superenergooszczędnie tutaj nie będzie, a po trzecie – plan użycia akumulatora napisany przez Sony został we wrześniu 2014 roku, czyli nie przymierzając – dwa lata temu. A dwa lata w technologiach, to przepaść. I to taka przepaść, której nie da się zasypać łopatą. Pozwól, że przedstawię Ci przykład.
Popularność Pokemon GO – przecież ta gra wykańcza baterię raz dwa, bo korzysta bogato nie tylko z zasobów obliczeniowych, ale również z kamerki aparatu. Nawet kilkadziesiąt minut dziennie zabawy odbija się realnie na ogniwie. Ale przecież Pokemony to (wtórna) nowość. Natomiast Snapchat już nowością nie jest, a przecież wykorzystuje również frontową kamerkę. Podobnie rosnąca popularność video na Facebooku, która pnie się lawinowo. Czy Sony chce mi i Tobie wmówić, że typowe używanie smartfona z września 2014 roku jest w obecnych okolicznościach, w roku 2016. takie samo? No nie! I nie ma siły, aby ogniwo o tak małej pojemności, z wielordzeniowym procesorem, dużą pamięcią RAM, inteligentną – działającą w tle – optymalizacją zasobów, mogło przy codziennym używaniu wytrzymać tyle czasu bez prądu, ile deklaruje Sony.
Realny wynik Sony Xperii XA na jednym ładowaniu to jakieś 2,5h włączonego ekranu. Smartfon odłączony od ładowarki o godzinie 07:00, już po 12h zbliżał się do 10 proc. poziomu naładowania. Musiałem więc podłączać go drugi raz do zasilania z gniazdka elektrycznego. Plusem jest za to fakt, że na dedykowanej ładowarce XA bardzo szybko się ładuje, zatem jakaś rekompensata w tym wszystkim jest.
Co do temperatury, to jest tak, jak napisałem na początku – nie jest to najgorszy pod kątem wydzielania ciepła smartfon, ale wyraźnie daje ono o sobie znać. I pół biedy, kiedy ma to miejsce w sytuacji, kiedy grasz lub fotografujesz, ale gorzej, kiedy dzieje się tak przy przeglądaniu sieci. Sądzę, że to wina układu MediaTek, ale muszę podkreślić, że nie jest to temperatura nie do wytrzymania i daleko jej do gotujących się w poprzednich Xperiach Z – Snaprdagonów.
PODSUMOWANIE
Sony Xperia XA (F3111) – smartfon z nowej serii urządzeń, wyrosłych na flagowych Xperiach Z. Jest zarazem model XA najsłabszą specyfikacyjnie wariacją spośród nowej rodziny, ale wcale to nie znaczy, że jest to wadą, bowiem smartfona tego cechuje masa świetnych rozwiązań, które za cenę nieco ponad tysiąc złotych można otrzymać.
Sony oddaje w Twoje ręce smartfona wykonanego na najwyższym poziomie, z niemal bezramkowym wyświetlaczem, który rewelacyjnie reaguje na dotyk, jest bardzo jasny i jeśli nie masz zamiaru oglądać go pod ostrymi kątami widzenia, to będzie prezentował wciąż bardzo ładny obraz, na którym rozdzielczość HD 720p nie wygląda wcale tak źle!
Mocne podzespoły, szybki procesor oraz wydajna pamięć operacyjna, w połączeniu z nowymi rozwiązaniami technologicznymi, jak NFC, dzięki któremu zapłacisz tym sprzętem zbliżeniowo za dowolne zakupy sprawiają, że ciężko się z nim rozstać. Praca może nie jest superpłynna, ale nie mogę też napisać, aby była nadzwyczaj dokuczliwa i lagująca. Tam, gdzie bebechy nie wyrabiają Xperia XA po prostu sekundę-dwie dłużej myśli i tyle.
Ale silne strony tego smartfona nie kończą się przecież w tym miejscu. XA sprawnie ładuje baterię, może pochwalić się rewelacyjną aplikacją muzyczną oraz możliwościami brzmieniowymi, dzięki którym oferuje dużo więcej niż konkurencja w tym segmencie pod kątem odtwarzania muzyki. Bardzo podoba mi się również interfejs, który cały czas osadzony w znajomym środowisku, został wyraźnie odświeżony, nabrał kolorów i otrzymał rewelacyjne motywy, kapitalnie korespondujące z całym fizycznym projektem urządzenia.
Sony Xperia XA ma też swoje wady. Aparat uznaję za przeciętny, chociaż z możliwościami, które mnie mocno zastanawiają… Do tego kiepsko wypada praca na jednym ładowaniu, a 2,5h włączonego ekranu, to był maks, jaki mogłem wyciągnąć na tym smartfonie.
Niemniej, jako całość – pod kątem dodatków w postaci Xperii Lounge, natywnej obsługi Spotify, czy świetnego wprowadzenia pozwalającego na bardzo osobiste zarządzanie telefonem, uznaję Xperię XA za bardzo udany produkt. W bezpośrednim zestawieniu chociażby z Honorem 5X przegrywa brakiem czytnika linii papilarnych, ale trzymam kciuki, aby Sony pokusił się o to rozwiązanie w kolejnej edycji Xperii XA.
Finalnie jest świeżo, nowocześnie i aktywnie. To były dobre testy i mile spędzony czas, z udanym smartfonem.
Werdykt 90SEKUND.PL
-
WZORNICTWO I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
WYDAJNOŚĆ
-
APARAT
-
BATERIA