SŁOWEM WSTĘPU
Sony w swoim materiale promocyjnym na stronie internetowej poświęconej Xperii X Performance komunikuje, że urządzenie to jest dziełem sztuki. Ale ja wejdę w polemikę z tym stwierdzeniem. Bo wg mnie ten smartfon jest przede wszystkim dziełem Mocy! Tak – silnej, potężnej, nieokiełznanej – MOCY! Jakkolwiek to brzmi, bez dwóch zdań nie pasuje do całego komunikacyjnego entourage’u. A ten skupiony jest wokół dużego spokoju, który ma wytwarzać swoim wzornictwem, wykonaniem i możliwościami ten smartfon. Natomiast ja sądzę, że pomimo tego wszystkiego – jest on przede wszystkim porywający. I drzemie w nim niespokojny duch, który najlepiej czuje się na wolności.
WZORNICTWO I WYKONANIE XPERII X PERFORMANCE
Wzorniczo Xperia X Performance nie odbiega za bardzo od klasycznej Xperii X (TUTAJ recenzja). Jest więc to smartfon wykonany w odświeżonym podejściu wzorniczym. Sony kładzie wciąż nacisk, aby dostarczać pięknie skrojony kawałek monolitu, ale tym razem idzie w kierunku zdecydowanych, miękkich wykończeń. Akcentuje również dość spokojną kolorystykę obudowy.
Plecki są metalowe, a do tego matowe, więc nie zbierają żadnych odcisków palców. Niestety – materiał nie jest trwały i zarysowania na nim już się niestety pojawiają. Nie są może tak widoczne, jak na pleckach Xperii X, które są całkowicie gładkie, ale mimo wszystko coś nie do końca tutaj moim zdaniem zagrało. Poza tym – przynajmniej model w kolorze grafitowej czerni – fajnie pochłania światło, dzięki czemu producent komunikuje jedno – nie mam zamiaru czarować Cię błyskotkami. Ten produkt, to sprzęt cholernie poważny!
Dzięki kompaktowym kształtom i miękkim, sprofilowanym krawędziom – Xperia X Performance doskonale leży w dłoni. Kiedy brałem ją do niej po uprzednim korzystaniu z Nexusa 6P, wydawała mi się tak maleńka, jak Xperie z serii Compact. Nic jednak bardziej mylnego. Pięć cali w bryle o wymiarach 143,7 x 70,5 x 8,6 mm i 165g wagi, to fantastycznie skrojone rozwiązanie, które świetnie dopasowuje się do dynamicznego, ale i wymagającego pewności chwytu trybu pracy.
Całość jest zwarta i posiada dodatkowo stopień ochrony IP65/68, który chroni Xperię X Performance przed wnikaniem do niej kurzu oraz przed zachlapaniami. Nie jest to więc znana z wcześniejszych wariantów tych smartfonów klasyczna wodoszczelność, o czym warto pamiętać. Tak samo, jak o tym, że Sony nie zabezpiecza już portu micro-USB przez który odbywa się ładowanie, więc po wodnych eksperymentach należy go przed podłączeniem ładowarki dobrze osuszyć.
WYŚWIETLACZ W SONY XPERII X PERFORMANCE
Sony chyba jednak nie zdecyduje się za szybko na inwestycje w panele z rozdzielczością 2K, nad czym trochę ubolewam. Full HD w tak drogim produkcie, to jednak powoli za mało. Nie chcę narzekać, że piksele gryzą w oczy, jak rzucony w nie piasek. Ale niestety – bardzo często je widziałem. Szczególnie w czasie lektury nie tyle newsów technologicznych i podczas przeglądania stron internetowych, co podczas czytania ebooków. Po raz pierwszy poczułem też, że jednak 5 cali do e-książek niespecjalnie się nadaje.
Nie, nie jest najgorzej – nic z tych rzeczy, ale po prostu Xperia X Performance to już naprawdę poważny poziom hardwareowo-wzorniczo-softowo-cenowy. A on niestety zaczyna stawiać już wymagania. I nie chodzi tutaj o to, że przecież FHD wystarcza. Ale o pewien rodzaj prestiżu, który przez 1080p Sony Xperia Performance po prostu zaczyna do konkurencji tracić. Takie panele mają smartfony ze średniej półki, a nie trzy razy drożej klasy premium! Na tym polu uważam, że czas podjąć zupełnie inne decyzje w sprawie wyświetlacza.
A od strony technicznej, z czym mamy tu do czynienia? Sony wszedł w pewien standard. Jest tutaj zatem – jak już zdążyłem kilka razy wspomnieć – pięciocalowy ekran Triluminos dedykowany urządzeniom przenośnym, z rozdzielczością Full HD 1080p oraz technologią X-Reality w wariancie mobilnym i dynamicznie poprawianym kontrastem. Ładnie taka formułka brzmi i oczywiście niesie w sobie sporo informacji, bowiem obraz jest przyjemny dla oka, dobrze nasycony oraz efektowny. Szczególnie w połączeniu z pastelowymi i charakternymi wariantami motywów przewodnich, które zdobią system. Blisko też obecnym wyświetlaczom do paneli AMOLED-owych, więc bardzo cenię sobie ich nasycenie, ale jeśli wychwytuję już ziarno, to znaczy, że mimo wszystko moje ochy i achy powrócą, jeśli wreszcie Sony postawi na QHD.
WYDAJNOŚĆ SONY XPERII X PERFORMANCE
Punkt, który jest główną osią tej recenzji. Wydajność recenzowanego tutaj smartfona, to kwestia całkowicie bezdyskusyjna. Biorę do ręki Xperię X Performance i ona po prostu płynie. Nie przypadkiem użyłem porównania z Mocą. Bo ten smartfon w swoim szybkim działaniu koncentruje się na miarowym, jednostajnym, ale ledwie zauważalnym, pięknym i harmonijnym pędzie. Może napiszę to nieco na wyrost, ale jest w tym szczypta romantyzmu.
Są smartfony, które się rwą do pracy. Są takie, które pomimo giga-, mega-, i wszelkich innych Herców, po prostu lagują, bowiem ich środowisko jest fatalnie dobrane do możliwości wybranego hardware. Są w końcu smartfony, które są po prostu szybkie. Działają zwinnie i czuć to właściwie przy każdym zadaniu. Natomiast Xperia X Performance pracuje inaczej. Pracuje płynnie. Naprawdę płynnie. I to nawet wówczas, kiedy zarzucona jest milionem zadań. Myślę, że czuć w tej płynności rodzaj spokoju. I tak – to przyjemne uczucie.
Ale rzut oka na specyfikację tego smartfona rozwiewa wszelkie wątpliwości. Nie może być inaczej, chociaż sądzę, że inżynierowie Sony mają swój ogromny wkład w to, aby z tym hardware, soft szedł w parze. X Performance napędza Snapdragon 820 od uznanej na rynku chipów amerykańskiej firmy Qualcomm. Świetna, 64-bitowa jednostka robi tutaj naprawdę świetną pracę. Są 3 GB pamięci RAM oraz 32GB na pliki. Jeśli zabraknie miejsca, dzięki slotowi na karty micro-SD można rozszerzyć ją o maksymalnie 200GB. Do tego dochodzą wszystkie najważniejsze standardy łączności, jak WiFi 802.11ac, Bluetooth 4.2, LTE, GPS, NFC (nieszczęśliwie umieszczone na froncie, ponad wyświetlaczem), DLNA, Wi-Fi Miracast oraz wspaniale pracujący czytnik linii papilarnych we włączniku spasowanym z ramką na prawym boku.
Dodatkowo Sony Xperia X Performance może pochwalić się – tak, jak inne smartfony tego producenta, a szczególnie te z wyższej półki cenowej – niewyobrażalnie genialnym jakościowo dźwiękiem. Nawet na słuchawkach Bluetooth. Smartfon posiada szereg kodeków i rozwiązań, nad którymi od lat pracuje Sony i jest mistrzem brzmieniowych urządzeń mobilnych. Na pokładzie jest więc wsparcie dla technologii odtwarzania dźwięku w wysokiej rozdzielczości (High Resolution Audio w standardach LPCM, FLAC, ALAC, DSD), DSEE HX, LDAC, Clear Audio+, czy cyfrowa eliminacja hałasu i S-Force Front, czyli odtwarzanie przestrzennego brzmienia.
Czy czegoś może tutaj w sposób wyjątkowy brakować? Tak. Portu USB typu C. Sony Xperia X Performance jest za droga, aby producent pozwalał sobie na takie ustępstwa. Ponadto będę nadal – co czyniłem także przy innych Xperiach z wyższej półki – narzekał na brak ładowania indukcyjnego. No nie, po prostu nie Sony! Czas pójść z duchem czasu. A zatem ekran 2K, USB typu C i możliwość bezprzewodowego ładowania. Bez tego, trudno dziś konkurować chociażby z Samsungiem na hardware.
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W SONY XPERII X PERFORMANCE
Sony Xperia X Performance pracuje aktualnie na Androidzie 6.0.1 Marshmallow, czyli na ostatniej finalnej wersji Pianki. I jest to w porządku, chociaż życzyłbym sobie, aby programiści Sony przyłożyli się do Androida 7.0 Nougat dla tego modelu, bo w tym względzie Japończyków biją nawet niektóre chińskie firmy, sprzedające w Polsce smartfony za 500-700zł. Nie wspominam o tuzach pokroju LG.
W każdym razie to, co jest tutaj najistotniejsze, to nakładka systemowa, która wreszcie przeszła solidny lifting. I widać go w całych seriach ostatnio wypuszczanych przez Sony Xperii, właściwie w każdym segmencie cenowym. To bardzo dobre posunięcie, bowiem poprzedni interfejs był już tak do znudzenia przestarzały i monotonny, że aż prosiło się, aby Japończycy coś z tym wreszcie zrobili.
Smartfon pracuje na najświeższej nakładce pięknie. Wspominałem o tym już w punkcie powyżej. Natomiast tutaj chciałbym pochwalić świetny, wyważony i oszczędny styl, w jakim udało się zachować cały User Interface, który jest intuicyjny, zachowawczy i niezwykle spójny również z kolorystyką samej obudowy telefonu. Oczywiście jeśli masz tylko na to ochotę, to możesz porzucić dedykowane motywy, ale zaręczam, że nie będzie to takie łatwe. Sony pod tym kątem wykonał tutaj świetną robotę, więc nie chce się po prostu korzystać z innych launcherów oraz dodatków wizualnych. Te natywne są świetne!
Jak każda Xperia, także i ta zawiera zestaw aplikacji, które Sony ochoczo dorzuca również do X Performance. Osobiście z niektórych już bym zrezygnował, ale niewykluczone, że użytkownicy nie są na to jeszcze gotowi. W każdym razie, po pierwszym uruchomieniu tego produktu znajdziesz:
- Track ID – moim daniem do Shazam nie ma podejścia, ale tak – działa na tej samej zasadzie – rozpoznaje z płynącej w tle muzyki, kto jest jej wykonawcą.
- What’s New – coś na kształt sklepu Sony z aplikacjami, tyle tylko, że odsyła do Sklepu Play. Jedyna zaleta taka, że agreguje to miejsce apki rekomendowane przez producenta lub będące jego własnością, więc łatwiej się w nich odnaleźć.
- Wiadomości – czyli niegdysiejsze NewsSuite, a więc bezpłatna apka agregująca newsy z różnych serwisów. Tutaj gł. z Interii, WP, Teletygodnia, Plotka, Money.pl, czy Przeglądu Sportowego. W praktyce nie jest tak źle, jakby mogło się na pierwszy rzut oka wydawać, tym bardziej, że można podłączyć też swoje kanały.
- Muzyka – nie mylić z Muzyką Play od Google. Jest to aplikacja, która zastąpiła dotychczasową o nazwie Walkman. Tak się składa, że Muzyka niemal wszystko z niej odziedziczyła i warto poświęcić jej trochę uwagi, bowiem wszystko, co pisałem o dźwięku nieco wyżej, możesz zrobić oraz doświadczyć właśnie z tą aplikacją. Jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) do odtwarzania muzyki ze smartfonu lub tabletu. Ma jeszcze jedną zaletę – można ją połączyć ze streamingiem Spotify, zatem jeśli masz abonament u tego usługodawcy, to wiedz, że brzmienie z X Performance także utworów z Chmury, będzie powalające!
- Album – aplikacja do agregacji zdjęć. Jej sensowność na smartfonach Sony polega na tym, że pozwala dobrać się do zasobów multimediów domowych oraz segreguje znacznie lepiej fotki niż Zdjęcia od Google, chociażby wg efektów zastosowanych przy fotografowaniu.
- Wideo – sama nazwa mówi wszystko. Obejrzysz wrzucone na X Performance filmy.
- Movie Creator – można pobawić się w niezobowiązującego twórcę wideo, który robi materiały na bazie własnych nagrań i zdjęć.
- Spotify – wiadomo – streaming muzyczny. Szkoda jednak, że właścicielom Xerii X Performance nie przysługuje jakiś bezpłatny okres lub tańsza subskrypcja. Byłoby idealnie.
- Xperia Lounge – rozwiązanie na kształt Galaxy Gifts i Essential od Samsunga, ale gł. z naciskiem na konkursy i ekskluzywne treści, jak wywiady z filmowcami, który właśnie skończyli dla Sony kręcić kolejny film etc. Brakuje mi tutaj przede wszystkim fajnych aplikacji (chociaż kilka wartych uwagi pozycji – jak Autify, Smart Lock, Quik – jest), jakichś ciekawych abonamentów filmowych lub muzycznych z dostawcami operującymi VOD w Polsce, chociaż można znaleźć gifty w postaci darmowych motywów, czy np. ebooków. W każdym razie warto śledzić, bo można się np. dowiedzieć, że jeśli kupisz Xperię XZ (szkoda, że nie z Performance), to otrzymasz gratis słuchawki, które trzeba odebrać w jednym z brandowanych salonów Sony.
APARAT W XPERII X PERFORMANCE
Za każdym razem drę szaty przy smartfonach Sony, kiedy dochodzi do momentu, że muszę opisać możliwości fotograficzne testowanego produktu. Powtarzam to, jak mantrę, ale uczynię to raz jeszcze – Japończycy produkują najlepsze mobilne matryce fotograficzne na rynku. Kupują je od Sony dosłownie WSZYSCY producenci. I mali i duzi. Z Chin i z USA. Nie oszczędza na nich zupełnie nikt. I tkwi w tym niesamowity paradoks, bo większość producentów pisze swoje aplikacje fotograficzne pod te sensory i robią to ze skutkiem sto razy lepszym niż Sony.
Czym to skutkuje? Że bez względu na to, jak cudownej matrycy użyje producent w swoich Xperiach, i tak w całym fotograficznym procesie wychodzi z tego – delikatnie pisząc – sporo dwuznaczności… Największe błędy to:
- długi czas uruchamiania aparatu, który pomimo zapewnień producenta nie startuje tak błyskawicznie, jak opisują to materiały prasowe,
- aparat źle radzi sobie w trybie Lepszej Automatyki. Niebo jest przepalone, kolory rozjaskrawione, a stabilizacja nawet nie wiadomo, czy działa, bo nawet w dobrych warunkach oświetleniowych pojawiają się rozmazane kadry,
- pomimo, że do dyspozycji jest w tym przypadku aż 23-Mpx matryca, to tak naprawdę nie jest możliwe fotografowanie z nią i jednoczesne używanie dedykowanych efektów,
- drugą rozdzielczością obok 23 Mpx są 21 Mpx. A później… Później jest przepaść i kolejną dostępną do wyboru – 8 Mpx…
- co znamienne – dopiero przy 8 Mpx można wykorzystać w pełni wszelkie możliwości poszczególnych trybów oraz efektów, których przecież nie brakuje,
- no tak… efekty… – te, często wyświetlane są w podglądzie, przed wybraniem i zrobieniem zdjęcia. I w tymże podglądzie podczas ruszania smartfonem w celu wybrania odpowiedniego kadru – aparat koszmarnie klatkuje. Nie spotkałem się z tym nawet w telefonach za około 1000zł…
- jeśli fotografujesz lub kręcisz film, to urządzenie nagrzewa się, ale nawet nie tak bardzo. Natomiast na ekranie wyświetla się komunikat, że wpierw część foto funkcji przestaje być aktywna, aż w końcu aparat zostanie wyłączony, bowiem X Performance jest zbyt ciepła… Przynajmniej wg systemu…
- jakość wideo? Zaledwie Full HD 30kls./s i 60kl./s… Brak słów…
- ostatnia rzecz, która irytuje mnie do potęgi entej. Otóż nawet jeśli udaje się zrobić fajne zdjęcie, to po dokonaniu zbliżenia okazuje się, że całość wygląda, jakby została ulepiona z plasteliny. Początkowo przecierałem oczy ze zdumienia, ale wynika z tego tylko jedno – aplikacja aparatu dorysowuje piksele, szczególnie przy gorszym oświetleniu… Co za katastrofa! Podobne rzeczy spotykam wyłącznie w aplikacjach do robienia zdjęć, które można nabyć w Sklepie Play.
Nazbierało się tego trochę, prawda? W związku z tym powstaje pytanie – co tu jest grane? Czy w tak prominentnym, szybkim, efektywnym, naprawdę fajnie zrobionym, przemyślanym i bogatym w funkcje urządzeniu, które kosztuje 3,1 tys. zł wypada, aby pojawiały się takie problemy w tak sztandarowych rozwiązaniach, jak aparat?
Nie ukrywam zaskoczenia. Tym bardziej, że dokładnie ten sam sensor, czyli Sony IMX 318 jest w klasycznej Xperii X, w której może i fotografia nie rzuciła mnie na kolana, ale jestem przekonany, że wypadała lepiej niż w Xperii X Performance. Na potrzeby tej recenzji znowu odrobiłem zadanie domowe: wyszukałem informacje na temat IMX 318, poczytałem, posprawdzałem robione zdjęcia tymże sensorem i nie mam wątpliwości, że w Xperii X Performance czułem się, jak bym miał do czynienia z innym rozwiązaniem.
Na obronę fotograficznych możliwości w aparatach mobilnych Sony mogę dodać tylko jedno – mimo wszystko – względem poprzednich prominentnych jednostek, poprawiła się jakość robionych zdjęć. Coraz częściej wychodzą udane kadry, a predykcja, czyli przewidywanie ruchu, bezproblemowo działa w powiedzmy 6-7 sytuacjach na 10. To i tak mniej niż wyszło mi w testach zwykłej X Performance, ale sądzę, że wciąż jest to dobry wynik, bo ruchome obiekty fotografuje się najtrudniej, szczególnie te poruszające się z dużą szybkością, przy zmiennym oświetleniu etc. Ostatecznie musisz sam(a) ocenić, czy to jest to, czego od Sony oczekujesz? Ja oceniam – wg nomenklatury szkolnej – na dostateczny. Z minusem. I oceniam tak, bo Huawei, LG i Samsung – wykonują swoje zdjęcia na sensorach Sony znacznie, znacznie lepiej.
Aparat tylny w Sony Xperii X:
- ilość efektywnych pikseli – 23 Mpx (dokładnie 22,5 Mpx),
- przekątna i typ matrycy – Exmor RS 1/2,3 cala do urządzeń mobilnych,
- rozmiar pojedynczego piksela – 1µm (mikron),
- przysłona – f/2.0, szerokokątny obiektyw typu G o ogniskowej 24mm,
- stabilizacja obrazu – tak, trzyosiowa Elektroniczna Stabilizacja Obrazu dla wideo (Electronic Image Stabilization – EIS),
- doświetlenie – LED,
- autofocus – tak, hybrydowy z detekcją fazy.
- nagrywanie wideo – tak, w rozdzielczości FHD.
Aparat przedni w Sony Xperii X:
- ilość pikseli – 13 Mpx,
- matryca – Exmor RS 1/3 cala w wariancie dla urządzeń mobilnych,
- przysłona – f/2.0,
- ogniskowa obiektywu – 22mm, szerokokątny,
- autofocus – tak,
- nagrywanie wideo – tak, rozdzielczość FHD,
- stabilizacja wideo – tak.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI
NA NASZYM KONCIE W SERWISIE FLICKR!
BATERIA I TEMPERATURA W XPERII X PERFORMANCE
Ciekawa sytuacja z temperaturą pracy Sony Xperii X Performance polega na tym, że smartfon ten właściwie się nie przegrzewa. Sporadyczne są też sytuacje, kiedy temperatury znacznie wzrastają i właściwie odczuwalne jedynie podczas intensywnego grania (ale nie ma smartfona i tabletu, który by wtedy nie wydawał większego ciepła, skoro wszystko chodzi na full). Zwykle w telefonach Sony dochodził do tego jeszcze drugi wyjątek wzrostu temperatury, czyli w czasie fotografowania lub filmowania, ale – jak już wspomniałem wcześniej – Xperia X Performance nie nagrzewa się w czasie tych zadań za bardzo, stąd dziwiły mnie komunikaty o konieczności wyłączenia funkcji fotograficznych z uwagi na nadmiernie wydzielane przez podzespoły ciepło. Reasumując – jeśli mam być szczerym, to jeden z mniej grzejących się smartfonów lub grzejący się w typowych dla tych okoliczności sytuacjach.
Co do baterii, to jest dość przeciętnie, ale ani źle, ani też wybitnie dobrze. Jak na ogniwo o pojemności 2700mAh, to rzeczywiście można być zaskoczonym, że czas pracy na jednym ładowaniu przekracza 3h włączonego ekranu, aczkolwiek najczęściej były to 2,5h.
Sam proces ładowania – pomimo, że wyraźnie dłuższy niż np. Huawei Nexusa 6P z pojemniejszym akumulatorem – nie jest dramatyczny, więc całość finalnie sprawuje się naprawdę nieźle. W sytuacji, kiedy jest dramatycznie można sięgnąć po Tryb STAMINA. Poza tym – jeśli z jakichś powodów produkt musi pracować w Trybie Samolotowym, to zużycie energii jest właściwie żadne, no ale to są incydentalne momenty, bowiem kto korzysta z takiego produktu będąc offline?
Muszę uczciwie napisać, że naprawdę dobrze Xperia X Performance radzi sobie z temperaturami oraz czasami na jednym ładowaniu baterii. Szczególnie w tym drugim przypadku widać progres względem innych słuchawek z serii.
PODSUMOWANIE
Nie ukrywam, że czas spędzony z Xperią X Performance należał u mnie do jednego z przyjemniejszych, tym bardziej, że akurat wbijam się ze swoją recenzją w moment, kiedy lada dzień otrzymamy w redakcji sampla testowego Xperii XZ Compact i klasycznej XZ, czyli nowych reprezentantów linii high-end od Sony, które całkowicie wzorniczo różnią się od opisywanego tutaj smartfona. Jako, że dotarła do mnie X Performance dość późno od swojej premiery, to nie było już takiego ciśnienia na rotację sprzętu, więc mogłem potrzymać ją nieco dłużej niż standardowe dwa tygodnie. W tych okolicznościach zapoznałem się z tym modelem naprawdę dobrze. Tak, że aż zatęskniłem za moim Nexusem, który od kilku tygodni zbiera wyłącznie kurz ;).
I w tym czasie, pomimo intensywnych testów, X Performace okazała się smartfonem przede wszystkim superwydajnym. Wiem, że Sony chciałby zrobić z niej dzieło sztuki, ale dla mnie to gł. dzieło MOCY! Sprzęt ten rewelacyjnie zarządza podzespołami, świetnie radzi sobie z dedykowanym oprogramowaniem i nakładką, która jest świeża, przyjemna dla oka i koresponduje w natywnych motywach z całą obudową. Jedynym punktem, w którym nie działał najszybciej było wyłącznie włączanie aparatu. Są smartfony w tym segmencie cenowym, które robią to dosłownie w mgnieniu oka!
Sony X Performance jest w mojej opinii produktem dla osób, które mają naprawdę intensywne każde 24h w tygodniu. Może i w międzyczasie jest potrzebna ładowarka, ale szybkość działania przy pracy ze smartfonem wypada tutaj ponadprzeciętnie.
Coraz lepiej wychodzi też zaopatrywanie Xperii Lounge w software-owe niespodzianki, przez co ma się wrażenie, że korzysta się z produktu bardzo kompletnego. Kompetencji Xperii X Performance dodaje mocny hardware, chociaż nie ukrywam, że w tak drogim i tak fajnym sprzęcie, zaczyna mi brakować ekranu QHD, USB typu C, ładowania indukcyjnego, czy większej finezji wzorniczej. Na spory minus zasługuje ciągle aparat fotograficzny, który powinien wręcz błyszczeć w tak ekskluzywnym produkcie, a jest dość przeciętny z powodu ociężałego i niedopracowanego oprogramowania.
Czy mogę polecić Sony Xperię X Performance? Jak najbardziej – ale wiem, że nie każdej i nie każdemu. Sądzę, że to taki smartfon, który trafi pod względem jakości pracy do fanów Nexusów, którzy cenią sobie surowe bryły, niemal czystego Androida na pokładzie, idą na kompromis z fotografią, która od zawsze w Neuxsach kulała, ale otrzymują w zamian świetnego, superszybkiego smartfona. Bo lubią, kiedy to co aktualnie uruchamiają na swoim telefonie, pojawia się na ekranie nim zdążą oderwać palec od wyświetlacza. Jeśli więc jesteś taką osobą, to właśnie przeczytałeś(aś) recenzję smartfona dla siebie!
WERDYKT 90SEKUND.PL
-
WZORNICTWO I WYKONANIE
-
HARDWARE
-
WYDAJNOŚĆ
-
APARAT
-
BATERIA