SŁOWEM WSTĘPU
Do napisania pierwszego akapitu zbierałem się co najmniej kilka razy. W pierwotnej wersji, pierwsze zdanie miało brzmieć tak – Samsung Gear S3 Frontier to najlepszy smartwatch na rynku. Trudno jest coś więcej dodać, kiedy na Twoim nadgarstku spoczywa taki sprzęt. Świetnie wyposażony, przemyślany i do tego wyglądający rewelacyjnie. Zakochałem się w nim od samego początku, a codzienne obcowanie tylko potwierdziło, że to coś więcej niż tylko zauroczenie.
Czas spędzony z Samsungiem Gear S3 Frontier uświadomił mi jak bardzo brakowało mi typowego smartwatcha. Garmin Fenix 3 (model z czujnikiem tętna zrecenzowany TUTAJ) to inna bajka, bo choć posiada funkcje inteligentnego produktu, jest mimo wszystko zegarkiem sportowym i jako taki pozycjonowany. W przypadku Geara S3 Frontier, komunikat płynie taki – świetny smartwatch i równie świetny zegarek sportowy. Z pierwszym twierdzeniem nie ma co polemizować, ale pod kątem aktywności – Frontier ma jeszcze niejedną lekcję do odrobienia.
Nie jestem oczywiście gołosłowny, posiadam w końcu od dłuższego czasu Garmin Fenixa 3, z którym zaliczyłem sporo zawodów, wybiegałem koronę półmaratonów Polski i pobiegłem poznański maraton. No a materiały promocyjne Samsunga nie pozostawiają złudzeń, że kupując Geara S3 Frontier dostaniesz nie tylko jakościowy inteligentny zegarek, ale również narzędzie monitorujące sportowe wyzwania.
Producent idzie tutaj mocno w zaparte, wyposażył bowiem swój najnowszy smartwatch w GPS, czujnik tętna, jak też barometr i wysokościomierz – czyli wszystko to, co posiada zegarek Garmina (mój Fenix nie ma wbudowanego czujnika tętna, więc korzystam z dedykowanego pasa na klatkę piersiową do monitorowania akcji serca). Tym samym produkt Koreańczyków miał bardzo trudne zadanie, by wkupić się w moje łaski.
Jak to wszystko wypada w codziennym użytku? Czy Gear S2 Classic, którego okrzyknąłem ówczesnym numerem jeden wśród smartwatchy, ma komu oddać koronę? Cóż, nie będę Cię trzymać w niepewności – tak, sukcesor podołał zadaniu, chociaż pod kątem aktywności sportowej, musi posypać głowę popiołem…
WZORNICTWO I WYKONANIE SMARTWATCHA SAMSUNG GEAR S3 FRONTIER (SM-R760)
Samsung nie bierze jeńców. Nie da się przejść obojętnie obok tego zegarka. Projektanci wykonali kapitalną robotę i stworzyli stylistyczną perełkę. Już poprzednia edycja – szczególnie Gear S2 Classic – była blisko perfekcji. Zabrakło mi wówczas ostatecznego uderzenia w stół, który nadałby mu męskiego charakteru, a którego tym razem nie brakuje. Czuć unoszący się testosteron i adrenalinę. To tylko wzmaga chęć założenia Geara S3 Frontier na rękę, czyli tam gdzie jego miejsce. Zresztą Frontier już na samym początku wywołał u mnie przyjemne mrowienie, jeszcze zanim wyciągnąłem go z pudełka.
Nawiązując jeszcze na chwilę do poprzednika, z perspektywy czasu mógłbym napisać, że Gear S2 swoim wyglądem najbardziej pasował na damskie nadgarstki – jest bardziej delikatny i skromny. Wersja Classic okazała się wyrazem stonowanego, sportowego zacięcia połączonego z elegancją. Taki podział wzbudzał u mnie rozterki pod kątem ewentualnego kupna. W tym roku nie miałem żadnych wątpliwości, stąd recenzowany tutaj model, jest moją własnością, a nie testowym egzemplarzem podesłanym do krótkich testów. Dzięki temu recenzja ta powstaje po dobrych dwóch i pół miesiąca posiadania przeze mnie Geara S3 Frontier.
W każdym razie – Samsung wykrystalizował wzornictwo zarówno Geara S3 Classic, jak i Frontier. Od razu wiesz, jaki charakter prezentuje każdy z nich. Nie wiem, jak u Ciebie, ale dla mnie ten drugi nasuwa jednoznaczne skojarzenia z górami. Skały, rwące rzeki i niczym nieokiełznana przyroda. Wszystko to ma podaje Twojej kontroli.
Nie da się tez ukryć, że Frontier mocno przypakował i jego rozmiary są dość spore. Nie jest co prawda taką busolą jak Fenix 3, niemniej jeśli wcześniej nie miałeś tak dużego zegarka, warto uważać, żeby nim zwyczajnie nigdzie nie zahaczyć. Przechodziłem to z Garminem i z dwa razy dość solidnie walnąłem nim m.in. o framugę drzwi – na szczęście Fenix wyszedł z tego bez szwanku.
Gear S3 Frontier nie wystaje tak mocno ponad poziom ręki, a poza tym, Samsung wziął pod uwagę podobne zdarzenia więc zadbał, aby jego produkt spełniał wojskowe standardy odporności amerykańskiej armii: MIL-STD-810G. Najbardziej wrażliwym miejscem według mnie jest ruchomy pierścień i choć on sam może być trwały, tak sam mechanizm już niekoniecznie. Swoją drogą ciekaw jestem, jak będzie się sprawdzać na przykład po dwóch latach pracy?
Body wykonane zostało z nierdzewnej stali, dzięki czemu Gear jest przyjemnie ciężki, szczególnie gdy po raz pierwszy weźmiesz go do ręki. Razem z silikonowym paskiem waży 63 gramy. Z ciekawości rzuciłem okiem, jak prezentuje się przy nim Fenix 3 i Garmin jest cięższy o 19 gramów.
Co do wspomnianego przed chwilą paska – od razu nadmienię, że jest on przyjemny w dotyku i można go wymienić, a wybór jest całkiem spory. To duża zaleta. Dzięki temu szybko przekształca się sportowe oblicze Geara S3 Frontier na bardziej oficjalne. Dodam również, że pasek nie uczula i choć sam nigdy nie miałem z tym problemu, to warto o tym wspomnieć. Ostatnią cechą – z pozoru nieistotną – jest łatwość w zakładaniu i ściąganiu.
Najważniejszym i najbardziej charakterystycznym elementem jest ruchomy pierścień. Zdecydowanie to on jest odpowiedzialny za męski charakter recenzowanego tutaj Gear’a. Jest bardziej wyrazisty i przyjemny w dotyku. Przy nawigacji palec nie ślizga się, a cały mechanizm działa bardzo płynnie. Pierścień stawia odpowiedni opór, dzięki któremu nie przekręca się samoistnie pod rękawem, a przy okazji wydaje bardzo przyjemny dźwięk. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy leżąc już w łóżku chciałem coś sprawdzić i w totalnej ciszy do moich uszu dobiegło brzmienie przeskakujących ząbków, który jednoznacznie skojarzył mi się z miękkim tykaniem sekundowej wskazówki tradycyjnego zegarka.
Uwielbiam takie smaczki i choć zdaję sobie sprawę, że nikt na to nie zwróci uwagi, jednakże jako detalista musiałem o tym napisać!
WYŚWIETLACZ W SMARTWATCHU SAMSUNG GEAR S3 FRONTIER (SM-R760)
Zwiększyły się rozmiary samego Gear’a, zwiększyła się również przekątna ekranu. Niewiele, ale w bezpośredniej konfrontacji zauważalnie. 1,3 cala bardzo dobrze sprawdza się w codziennej konsumpcji treści. Samsung wraz z wyświetlaczami Super AMOLED to gwarancja pięknych i nasyconych kolorów. Niepodważalnych kątów widzenia, a także intensywnej czerni.
Już przy okazji recenzji S2 Classic zwracałem uwagę na wysoką jasność ekranu, która sprawdzi się w najbardziej nasłoneczniony dzień. Maksymalnie można wykorzystać aż 10 jednostkową skalę, ale zaufaj mi. Rzadko z niej będziesz korzystać. Ja oscylowałem na przedziale 4-6 i było to w zupełności wystarczające. Wieczorami nawet i to okazywało się zbyt intensywne, ale Gear S3 Frontier ma funkcję Automatycznej niskiej jasności, która jak sama nazwa wskazuje, gdy tylko jest aktywna przyciemnia/rozjaśnia ekran. I choć w smartfonach nie korzystam z tego, tak tutaj automatyczna regulacja jasności sprawdza się idealnie.
W związku z tym, że zwiększono powierzchnię wyświetlacza, pozostawiając tę samą rozdzielczość mamy trochę niższą liczbę pikseli na cal. Szczegółowość obrazu na poziomie 278 ppi jest jednak w zupełności wystarczająca i szczerze trzeba sobie powiedzieć, że nie dostrzeżesz na tak małym ekranie żadnych różnic.
Ciekaw jestem za to jak Gear S3 wypadłby w bezpośredniej konfrontacji z LG Watch Urbane 2gen, bowiem LG postawiło przy podobnej przekątnej mimo wszystko na wyższą rozdzielczość. Niestety nie mogłem tego sprawdzić w redakcyjnych warunkach. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystko co zobaczysz na ekranie swojego Gear’a wygląda znakomicie.
Przy okazji wyświetlacza muszę wspomnieć (po raz kolejny i nie ostatni) o tak istotnej rzeczy, jaką jest ruchomy pierścień. Niesamowicie ułatwia nawigację, dzięki czemu nie trzeba bez przerwy dotykać paluchem w ekran. Bardzo nie lubię tych wszystkich odcisków palców, a szczególnie na zegarku. Brrr! Oczywiście czasami trzeba tapnąć palcem w wyświetlacz, ale pierścień sprawdza się rewelacyjnie.
HARDWARE I WYDAJNOŚĆ SMARTWATCHA SAMSUNG GEAR S3 FRONTIER (SM-R760)
Wyposażenie inteligentnych zegarków, szczególnie tych w środowisku Androida Wear, nie jest zbytnio urozmaicone. Praktycznie każdy kolejny smartwatch ma tą samą specyfikację. Oczywiście są pewne wyjątki i drobne różnice, ale szału generalnie nie ma. Samsung tym razem wprowadził sporo zmian, co niewątpliwie z korzyścią wpłynęło na odbiór zegarka.
- Procesor: Exynos 7270,
- Pamięć: 768MB RAM/ 4GB ROM,
- Łączność: 802.11 b/g/n 2,4GHz, Bluetooth 4.2, NFC.
Sięgają one praktycznie każdego elementu: procesora, pamięci RAM, baterii. Taki progres bardzo cieszy, a już poprzednia edycja przecież działała świetnie. Tutaj jest jeszcze lepiej, a dodatkowa moc pomoże dłużej zachować płynność. Co prawda urządzenia z serii Gear nie starzeją się tak szybko jak smartfony, ale zawsze miło jest mieć coś więcej, tym bardziej, że co jakiś czas przychodzą różne aktualizacje aplikacji czy też systemu, co na dłuższą metę obciąża OS.
Główną zmianą, na którą należy zwrócić uwagę jest wyposażenie Geara w moduł GPS/GLONASS. Przy aktywności fizycznej jest to punkt niezbędny, zresztą moim zdaniem – w każdym szanującym się smartwatchu – GPS powinien się znaleźć. Frontier szybko łapie sygnał i w zasadzie od razu po wybraniu konkretnej aktywności gotowy jest do zapisywania Twojej pozycji.
Pulsometr
Odkąd korzystam z czujnika tętna zakładanego na klatkę piersiową, to do każdego innego pulsometru podchodzę z dystansem. I mam na myśli tutaj takie, które wbudowane są w zegarek i zczytują wartości z nadgarstka. Przede wszystkim nie każdy lubi nosić mocno zaciśnięty zegarek, co zresztą nie jest ani wygodne, ani komfortowe, a konieczne aby pulsometr prawidłowo zbierał dane. I tu pojawia się problem, bo by pomiar był jednak rzetelny i prawidłowy, nie powinno dochodzić do przesunięcia smartwatcha na ręce, bo może skutkować to tym, że urządzenie nie zmierzy naszego tętna lub zrobi to nieprawidłowo.
Jak sprawa wygląda w Gearze S3 Frontier? Jest dobrze. Wyniki są adekwatne i co najważniejsze – nie ma problemu z mierzeniem pulsu. Nawet podczas biegu. Dawniej, przy testowaniu innych urządzeń Samsunga zdarzało się tak, że nagle opaska czy zegarek gubiły puls. Tutaj nie zdarzyła mi się taka sytuacja i co ważne, w 90 procentach wyniki były zgodne z tym, co pokazywał mi Fenix 3 odbierający sygnał ze znacznie precyzyjniejszego pasa na klatce piersiowej.
Co z tymi pozostałymi 10 procentami?
- Po pierwsze czujnik Geara S3 Frontier nie reaguje tak szybko, jak ten w Fenixie, tak więc nie zawsze w danej chwili puls był idealnie taki sam. Wystarczyło, że zmieniałem tempo biegu, a smartwatcha Samsunga przez kilka- kilkanaście sekund pokazywał inne dane.
- Po drugie, niestety zdarzały się sytuacje, że w podsumowaniu maksymalny puls zdecydowanie różnił się od tego, co mogłem zobaczyć na Fenixie. Co ciekawe ten w granicach 200 uderzeń na minutę na pewno mocno bym odczuł podczas biegu i nawet nie wiem, czy kiedykolwiek udało mi się dojść do tego poziomu, a jest to już dość niebezpieczny poziom dla zdrowia. Znam swój organizm na tyle, żeby wiedzieć, że moje zmęczenie nie dotarło do takiej granicy.
- Po trzecie – ma to związek również z drugim punktem – podobną przypadłość zauważyłem również przy testowanym aktualnie przeze mnie Polarze M600 z Androidem Wear 2.0 na pokładzie, który również mierzy tętno z nadgarstka. Otóż pomiar przez pierwsze minuty biegu różni się od tego, co prezentuje Fenix 3. Dopiero po około 1-2 kilometrach Polar M600 oraz Gear S3 wskakują ze swoimi pomiarami dokładnie co do jednego uderzenia na minutę w punkt z zegarkiem Garmina. Dlaczego tak się dzieje? Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem przynajmniej, że nie jest to odosobniony przypadek smartwatcha Samsunga.
Ktoś może teraz napisać – A skąd pewność, że Garmin dobrze mierzy tętno? Da się to sprawdzić najbardziej prymitywnym sposobem. Wystarczy przyłożyć palec do tętnicy szyjnej. Nawet jeśli minimalnie pomylisz się w liczeniu uderzeń Twojego serca, to ostatecznie wynik i tak wyjdzie porównywalny ze wskazaniami odczytywanymi przez zegarek. Poza tym czuć różnicę, kiedy serce bije z prędkością 120 uderzeń na minutę, a kiedy wali 150 razy na minutę.
Podsumowując ten akapit dochodzę do jednego słusznego wniosku. Jeśli pulsometr, to tylko w formie paska na klatkę piersiową. Będę o tym pisał zapewne także przy recenzji Polara M600 i mimo najszczerszych chęci uważam, że pulsometr wbudowany w zegarku to bardziej ficzer, aniżeli dokładny analizer tętna. Oczywiście wszyscy producenci zastrzegają w swoich materiałach, że nie są to produkty medyczne, ale jednak zegarek Garmina pod tym kątem sprawdza się najlepiej. Z potrzebnym akcesorium oczywiście.
Jeśli jednak Samsung naprawdę chce rywalizować z typowymi sportowymi zegarkami, powinien w kolejnej edycji wybrzuszyć odpowiednio miejsce, gdzie znajduje się pulsometr. Wówczas kontakt z nadgarstkiem będzie pełniejszy, a wyniki bardziej wiarygodne. No chyba, że zaoferuje również dedykowany pas na klatkę piersiową.
Wysokościomierz/barometr
W tym miejscu niestety nie mogę podzielić się swoimi rzetelnymi obserwacjami, ponieważ egzemplarz, który kupiłem nie mierzył prawidłowo ani ciśnienia atmosferycznego ani wysokości.
Wyniki mogłem porównać oczywiście z innymi urządzeniami, czy zwykłą prognozą pogody, w której barometr wskazywał zupełnie inną wartość ciśnienia. W przypadku wysokości z kolei, czasami pomagała kalibracja ręczna, ale moja cierpliwość kończyła się w momencie, gdy Gear leżąc przez całą noc na biurku, na wykresie pokazywał mi, że w ciągu ostatnich sześciu godzin wysokość spadała!
Bez wdawania się w szczegóły, dodam tylko, że wyposażenie Geara S3 Frontier w wysokościomierz i barometr jest bardzo dobrym posunięciem, dzięki czemu może on stawać do rywalizacji z innymi zegarkami takich firm, jak Polar czy Garmin. Kiedy mój egzemplarz wróci z serwisu przyjrzę się pracy tego czujnika raz jeszcze.
Zestaw głośnomówiący
Samsung Gear S3 Frontier ma bardzo przydatną funkcję, jaką jest możliwość przeprowadzania rozmów telefonicznych (oczywiście musi być w tym momencie sparowany z telefonem). I tak z poziomu zegarka wybierzesz kontakt, do którego chcesz zadzwonić, albo w drugą stronę – łatwo odbierzesz połączenie przychodzące.
Oczywiście znów świetnie sprawdza się pierścień, wystarczy przekręcić nim w odpowiednią stronę, aby odebrać lub odrzucić rozmowę. Sam głośnik jest wystarczająco głośny, by swobodnie rozmawiać w samochodzie. Mój rozmówca również słyszał mnie dobrze, tak więc nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń. W razie konieczności można również regulować głośność.
SYSTEM I APLIKACJE DLA SMARTWATCHA SAMSUNG GEAR S3 FRONTIER (SM-R760)
Zacznę od aplikacji Samsung Gear. To ona jest łącznikiem między zegarkiem, a smartfonem. Dzięki niej w szybki i bezproblemowy sposób sparujesz obydwa urządzenia. Jest również centrum dowodzenia, w którym będziesz mógł/mogła zarządzać wszystkimi elementami smartwatcha. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na kilka z nich.
Tarcze zegarka
Pierwsza i chyba najczęściej wykorzystywana funkcja. Samsung dostarcza w standardzie swoje, dedykowane tarcze i widać w ich stylistyce, że Koreańczykom zależy na zachowaniu stylu wiążącego się z aktywnością i męskością. Oczywiście do dyspozycji pozostaje sklep Galaxy Apps, w którym znajduje się mnóstwo różnych tarcz, zarówno płatnych i bezpłatnych. Mnie osobiście zadowolił powrót do tego, co prezentował Gear S2. Szkoda tylko, że nie można stylizować każdej tarczy w bardziej pogłębionej personalizacji, czasami z chęcią wprowadziłbym w nie małe modyfikacje, takie jak dodanie np. licznika kroków, czy zmiany koloru tła.
Powiadomienia
Coś czego nie lubię, to gdy korzystając z telefonu, smartwatch wibruje i równocześnie wraz z smartfonem informuje mnie o przyjściu na przykład SMSa. W Gear S3 mogą to wyłączyć, dzięki czemu w momencie, kiedy ekran w smartfonie jest aktywny, smartwatch grzecznie milczy. Podobnie sprawa wygląda, gdy zegarek leży na biurku. Wówczas również nie musi informować o powiadomieniach.
Muzyka/zdjęcia
Gear S3 Frontier ma wbudowane 4 GB pamięci ROM przeznaczonej dla użytkownika, z czego dostępne jest około 1,5GB. To wystarczająco, by wgrać do niej zdjęcia, czy też pliki mp3 z muzyką albo audiobookiem. Jeśli posiadasz bezprzewodowe słuchawki, to dzięki temu bez problemu słuchając ulubionych piosenek, możesz cieszyć się wolnością od smartfona. Osobiście bardzo przypadło mi to do gustu, ponieważ lubię podczas biegania jak coś gra, a nie zawsze chce mi się brać telefon ze sobą. Im mniej rzeczy, tym lepiej i dlatego bezprzewodowe słuchawki w połączeniu z Gearem to rozwiązanie idealne.
Wzywanie pomocy
Wyprawy górskie, czy też samotne wycieczki mogą spowodować, że znajdziemy się w niebezpieczeństwie i choć nie życzę nikomu, by musiał skorzystać z tej opcji, to taka funkcja w zegarku Samsunga jest. Po dodaniu wcześniej osób, które w razie konieczności będą powiadomione, w momencie gdy potrzebujesz pomocy, wystarczy trzykrotnie wcisnąć dolny przycisk w Gearze S3 Frontier. Następnie osoby te otrzymują dwa SMSy. Jeden z treścią o potrzebie pomocy, drugi z namiarem Twojej pozycji. Taki komunikat będzie aktywny przez 60 minut. Wystarczająco długo, by na przykład GOPR mógł namierzyć zagubionego turystę. W razie gdybyś przemieszczał się, podgląd na Twoją pozycję jest cały czas dostępny i aktualizuje się co około 10-15 sekund. Warto zauważyć, że wiadomość wysyłana jest po 5 sekundach od wciśnięcia przycisku, by w razie wywołania tej funkcji przypadkowo, można było jeszcze się z niej wycofać.
Gdzie jest mój zegarek?
Funkcja znana, ale również o niej wspominam, ponieważ Samsung za pomocą aplikacji nie tylko pomaga zlokalizować Geara. W razie problemów, można nim sterować zdalnie, dzięki czemu na przykład będziesz mógł go zablokować, a nawet przywrócić do ustawień fabrycznych.
SHealth
Samsung intensywnie promuje Geara S3 Frontier, jako smartwatch przyjazny aktywności fizycznej. Przeglądając materiały promocyjne na stronie WWW produktu widać, że ten model dedykowany jest nie tylko dla osób, które lubią wiedzieć, ile kroków przeszły danego dnia. Smartwatch uderza w najwyższy ton, rzucając wyzwanie takim produktom, jak chociażby Fenix 3 Garmina.
Czym byłby zatem sam sprzęt bez świetnego oprogramowania, które spinałoby wszystkie zbierane informacje i prezentowało w czytelnej formie? Praktycznie każdy z producentów ma w swoich zasobach aplikację, która archiwizuje wszystkie informacje o naszej aktywności. Oczywiście są lepsze i gorsze rozwiązania. Samsung zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy. Tym samym SHealth w połączeniu z Gear S3 Frontier stanowi znakomity tandem, a uprawianie sportu staje się jeszcze przyjemniejsze.
Sam korzystam z SHealth od bardzo dawna i od momentu, jak tylko można było zainstalować tę apkę nie tylko na smartfonach Samsungach, to wrzucam ją do każdego telefonu, który dojeżdża do mnie przy okazji testów. Niemniej to właśnie dzięki SHealth mogę podglądać w atrakcyjnej formie wszystkie zbierane przez Geara S3 Frontier dane, jak chociażby mój puls mierzony przez całą dobę. Podobnie sprawa wygląda z czasem spania, ilością kroków, a także poszczególnymi aktywnościami, na które się zdecyduję. Wszystko zawarte w wykresach i nagradzane wirtualnymi medalami ;).
Dla bardziej ambitnych, są również bardziej szczegółowe informacje, na przykład z zakończonego biegu. Nie jest ich może zatrważająco dużo i nie są tak szczegółowe, jak w typowych sportowych zegarkach, ale dla początkujących takie informację będą na pewno przydatne. Raz w tygodniu otrzymujesz również podsumowanie w postaci zsumowanych wszystkich wyników, co pozwoli Ci zweryfikować jaki progres zrobiłeś w ostatnich dniach.
Aplikacja Samsunga ma jednak jedną istotną wadę. Brak odpowiednika deskopowego. Dostępna jest tylko wersja mobilna, natomiast brakuje tutaj zdecydowanie możliwości weryfikacji swoich wyników na komputerze. Jeśli Samsung rzeczywiście uderza mocno w sportowy ton, to pod tym względem należy się poprawić, a wzorce czerpać z Garmina, który rozwiązuje to po mistrzowsku, dzięki czemu obsługa całego pulpitu z najróżniejszymi danymi w przeglądarce internetowej, sprzyja zdecydowanie lepszej analizie zgromadzonych danych.
Samsung Galaxy Apps
Tradycyjnie wszystkie dodatki i zasoby dostępne są w sklepie Samsunga – Galaxy Apps. Najwięcej miejsca i uwagi zajmują mimo wszystko różne tarcze, ale są na przykład takie aplikacje, jak ta wpierająca grę w golfa. Niestety musisz mi wybaczyć, tego akurat nie sprawdzałem, golf to nie sport dla mnie. Postawiłem bardziej na tradycyjne rozwiązania i skorzystałem chociażby ze Spotify, dzięki czemu swobodnie mogłem zarządzać słuchaną muzyką z poziomu Geara S3 Frontier.
System
Samsung Gear S3/S3 Frontier działa na autorskim systemie Tizen OS. U mnie w wersji 2.3.2.3. W trakcie testów otrzymałem jeden update. Co się oczywiście chwali, ponieważ wcześniej wytykałem Samsungowi, że nie dostarcza aktualizacji systemu do swoich urządzeń. Mam nadzieję, że wraz z upływem czasu Gear S3 będzie nadal wspierany i wejście na rynek następcy tego nie zmieni.
Wracając jednak do samego Tizena muszę podkreślić, że działa on tutaj fantastycznie! Skrojony oczywiście na miarę, tak wizualnie, jak i technicznie – w oparciu o ruchomy pierścień. Cały interfejs jest więc kołowy i bezwzględnie prezentuje się to nie tylko dobrze, ale i funkcjonalnie. System jest bardzo intuicyjny, szybko i sprawnie znajdziesz interesujące Cię rzeczy.
W razie potrzeby z poziomu zegarka możesz odpowiedzieć na otrzymaną wiadomość. Można to zrobić na trzy sposoby:
- pisząc przy użyciu małej klawiatury ekranowej;
- rysując – wysyłając MMS;
- korzystając z S Voice. Niestety asystentka głosowa Samsunga języka polskiego nie rozumie…
Tutaj – nieco w kontrze – muszę nadmienić, że Android Wear wygrywa, bo nie tylko oferuje odpisywanie z poziomu zegarka, czy rysowanie, ale również niemal bezdotykową obsługę w języku polskim. Jeśli ktoś przyzwyczajony jest do rozmawiania ze swoim zegarkiem po polsku – w zetknięciu z S Voice musi niestety zmienić swoje nawyki. Co do klawiatury, to oczywiście nie jest to superwygodne, ale do napisania szybkiej wiadomości w zupełności wystarczy. W razie konieczności można odpisać korzystając z gotowych już odpowiedzi, które można edytować.
AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA
Samsung Gear S3 Frontier nie miał ze mną łatwo, ponieważ od roku korzystam do biegania z zegarka Garmin Fenix 3 i nie ukrywam, że to dla mnie najlepszy wybór, jeśli chodzi o moją aktywność fizyczną. Michał Brożyński recenzował również Fenixa 3, ale różniącego się od mojego wariantu tylko czujnikiem tętna HR wbudowanym w zegarek, więc możesz przeczytać, jaka to petarda w TYM miejscu.
Ja ograniczam się w zasadzie tylko do biegania, więc przeprowadzałem testy w terenie. Trenowanie z dwoma zegarkami może wyglądać trochę dziwnie, ale dzięki temu na temat Geara S3 Frontier mogę wysnuć następującego wnioski:
- czas, dystans, kalorie, tempo, szybkość, kadencja, puls, a podczas pieszych wędrówek także wysokość nad poziomem morza – informacje które są dostępne podczas aktywności, są czytelne i łatwo między nimi nawigować, ponieważ…
- …po raz kolejny niezastąpiony jest tutaj ruchomy pierścień. Przerzucanie poszczególnych zakładek dotykając ekran spoconym palcem nie jest wygodne,
- brakuje mi możliwości spersonalizowania poszczególnych informacji. Część z nich wolałbym mieć bardziej pod ręką (puls), a część na przykład w ogóle nie jest mi potrzebna (kadencja, czy też szybkość) dlatego szkoda, że nie mam wpływu na rozmieszczenie parametrów, a także na to, co jest wyświetlane,
- brak dzielenia ekranu tak, by na jednej stronie widoczne były np. informacje związane z czasem, tempem i pulsem,
- podczas biegania niestety nie ma informacji o wysokości, a także przewyższeniu. Podczas podbiegów taka informacja jest istotna,
- brakuje typowo aktywności związanej z górskim bieganiem, przez co Gear S3 Frontier nie informuje o nagłej zmianie wysokości.
Te wszystkie elementy spokojnie można rozwiązać jedną aktualizacją systemu, tak więc nie traktuję tych punktów jako jakąś wielką wadę, a konkretnie bliżej mi w tej krytyce do moich preferencji i przyzwyczajeń. Z doświadczenia wiem, że możliwość chociażby podzielenia ekranu, na którym możesz umieścić kilka parametrów aktywności, jest bardzo wygodne, ogranicza również zbędne klikanie, czy przełączanie się pomiędzy poszczególnymi sekcjami. Plusem jest (który to już raz?) pierścień, dzięki któremu szybko i bezinwazyjnie można sprawdzić to, co w danej chwili nas interesuje.
Na słowa uznania należy się również automatyczne wykrywanie aktywności. Często dzieje się to niejako poza mną. Gear sam rozpoznaje, kiedy przez dłuższy czas idę, albo biegnę, przez co nie muszę martwić się o zapisywanie poszczególnych aktywności. Oczywiście Frontier informuje, że wykonujesz dobrą robotę odpowiednim komunikatem i wibracją, dzięki czemu otrzymujesz potwierdzenie, że Twój smartwatch skrupulatnie wszystko notuje.
Co do samego biegania – ja akurat dla pewności i dokładności wyników wolę aktywować wszystko ręcznie. Co ciekawe przy manualnym włączeniu spaceru Gear od razu reaguje, gdy na przykład zatrzymasz się na odpoczynek. Bardzo mi się to podobało.
Samsung Gear S3 Frontier nie ogranicza się jednak tylko do mierzenia spacerów, czy biegania. Jest tu mnóstwo różnych innych aktywności, takich jak kolarstwo, orbitek, bieżnia, wykroki, brzuszki czy przysiady. Nawet tzw. pajacyki można zmierzyć za pomocą zegarka. Ja akurat fanem tych ostatnich nie jestem, ale za to brzuszki to coś, co zdecydowanie powinienem robić częściej – i tak, dzięki temu się zmotywowałem do tego rodzaju ćwiczeń.
Każdy powód jest dobry, a Gear S3 Frontier w trakcie treningu nie tylko wyliczy prawidłowo ilość wykonanych brzuszków, ale także dba o to, by pomiędzy seriami odpocząć. Część z tych aktywności ogranicza się do wyznaczenia sobie celu w postaci czasu, w jakim chcę ćwiczyć, albo spalonych kalorii. W przypadku takich, jak kolarstwo czy bieganie, możesz dodać sobie również ilość kilometrów do pokonania.
Z dedykowanych aktywności zabrakło mi zdecydowanie pływania. Gear jest oczywiście wodoodporny (standard IP68) i trochę dziwi mnie, że Samsung nie dodał tego do Frontiera. Jest to tak popularna forma ćwiczeń, że możliwość monitorowania pływania po prostu by się przydała.
Gear S3 Frontier to również strażnik braku aktywności. Po około godzinie bez ruchu, smartwatch informuje nas, że czas ruszyć cztery litery, albo zachęca do rozciągnięcia się na przykład sugerując skręty tułowia. Oczywiście tutaj również czuwa nad tym, by wykonać ich odpowiednią ilość oraz, by zrobić to prawidłowo.
PODSUMOWANIE AKTYWNOŚCI FIZYCZNEJ Z GEAREM S FRONTIER
Gdybym miał podsumować Gear S3 Frontier pod kątem tylko aktywności fizycznej i dodatkowo byłby to wyznacznik, według którego chciałbym go kupić, to ja – Krzysztof Bojarczuk – mówię NIE. Smartwatch Samsunga aspiruje do świata zegarków typowo sportowych i robi to w ogólnym rozrachunku dobrze…, no właśnie – dobrze, czyli na ocenę dobrą (trzymając się szkolnej skali ocen).
Pod kątem hardware-owym posiada wszystkie potrzebne czujniki i odbiorniki. Trochę gorzej wypada to przy ich wykorzystywaniu. Chociażby pulsometr. Działa dobrze, ale są momenty, gdzie nie reaguje tak szybko na zmiany, jak powinien, co jest kluczowe w aktywnościach interwałowych. Spód zegarka jest płaski, a dla zwiększenia dokładności powinien być delikatnie wybrzuszony, tak jak chociażby w Garmin Feniksie 3 HR (TUTAJ recenzja), czy Polarze M600.
O wysokościomierzu i barometrze się nie wypowiem obiektywnie, bo najprawdopodobniej był tutaj jakiś problem fabryczny, który rozwiąże serwis gwarancyjny. Niewątpliwym plusem jest SHealth. Wystarczająco rozbudowany i przystępny dla przeciętnego i średnio zaawansowanego użytkownika, ale już najbardziej wymagający fani sportów będą rozglądać się za czymś innym.
Tym samym Samsung Gear S3 Frontier czasami robi krok w przód, a czasami w tył – nie mogąc się zdecydować, czy chce rywalizować ze sportowymi zegarkami czy nie. Jak dla mnie jest na dobrej drodze, ale na pewno potrzeba jeszcze sporo zmian, by stanąć do pełnej rywalizacji.
BATERIA W SMARTWATCHU SAMSUNG GEAR S3 FRONTIER (SM-R760)
Tak, jak wspominałem już wcześniej przy specyfikacji, pojemność baterii została zwiększona z 250 mAh do 380 mAh, a to naprawdę duży progres. W praktyce daje około od 24 do 30 godzin żywotności, co oczywiście przyjmuję z dużym entuzjazmem. Gear S3 Frontier nie zawiódł mnie pod tym kątem i muszę przyznać, że powiększona bateria sprawuje się bardzo dobrze. W porównaniu z innymi smartwatchami – zdecydowanie wyróżnia się na plus.
Podczas testów – tak, jak zwykłem to robić z Garminem Feniksem 3 – korzystałem z Geara S3 Frontier cały czas. Praktycznie go w ogóle nie ściągałem, bez przerwy monitorował moje tętno, w dzień a także w nocy, gdy spałem.
Liczne powiadomienia, sporadyczne rozmowy telefoniczne, czy też aktywność w postaci biegania nie są straszne koreańskiemu smartwatchowi. Średnio bateria wytrzymywała trzy pełne dni. I tak naprawdę dopiero, gdy zaczynała się czwarta doba, należało skorzystać z ładowarki. Uważam to za bardzo dobry wynik, tym bardziej, że do pełnego naładowania z poziomu około 5 procent, potrzeba około dwóch godzin. Nawet jeśli Ci się mocno spieszy, podładowanie do bezpiecznego poziomu to czasami kwestia kilkudziesięciu minut.
Przy okazji ładowania, muszę wspomnieć, że bardzo podoba mi się podejście Samsunga do tego aspektu. Bezprzewodowa ładowarka jest świetnym rozwiązaniem. Miałem do czynienia z różnymi smartwatchami i czasami te wymyślne sposoby na ładowanie są bardzo niepraktyczne. Trudno jest podłączyć końcówkę do zegarka, czasami się ona wypina, a na końcu okazuje się, że zegarek w ogóle się nie ładował. Tutaj jest bardzo prosto. Kładziesz Geara na ładowarkę i tyle. Leży on stabilnie i przypadkowe poruszenie nie powoduje zsunięcia etc.
Na koniec z blogerskiego obowiązku wspominam o trybie oszczędzania energii, który tutaj również występuje i do minimum ogranicza funkcjonalność zegarka. Pomoże jednak przetrwać w najtrudniejszych chwilach, kiedy zabraknie pod ręką ładowarki. Niestety pomimo tego, że z poziomu trybu oszczędzania energii możesz odebrać rozmowę przychodzącą lub odpisać na SMSa, to nie można wezwać pomocy SOS. Tutaj należy się ode mnie mały minus i oczekuję szybkiej aktualizacji w tym aspekcie.
PODSUMOWANIE
Podobnie, jak przy Słowie Wstępnym, tak też Podsumowanie jest dla mnie najgorszym punktem w czasie pisania tej recenzji. Wiem jednak jedno. Samsung Gear S3 Frontier to najlepszy smartwatch na rynku i niezły zegarek sportowy z predyspozycjami na coś więcej. Ale w obecnej fazie nie zastąpi żadnego wyczynowego watcha.
Dla mnie osobiście stanowi idealne rozwiązanie pomiędzy typowym smartwatchem – działającym na przykład na Androidzie Wear – a zegarkiem sportowym, który potrafi coś więcej niż tylko liczyć kroki. Zdecydowanie, świetnie uzupełniał się z Garminem, gdzie Fenixa 3 wykorzystywałem typowo do biegania, a na co dzień korzystałem tylko z Gear S3, by kontrolować mniej angażujące aktywności fizyczne.
I muszę napisać, że w takiej konfiguracji czułem się idealnie. Bo jako smartwatch Gear S3 Frontier jest dla mnie niezastąpiony. Nie potrzebuję mówić do zegarka, wolę wykonywać czynności manualnie. Do tego bardzo chwalę sobie zestaw głośnomówiący, z którego bardzo często korzystam – aktualnie rzecz niezbędna dla mnie w smartwatchu, szczególnie kiedy jestem za kółkiem.
Do tego wszystkiego muszę po raz kolejny wspomnieć o pierścieniu, który jest tak uzależniający, że potrafię zapomnieć się przy innych zegarkach i ślizgać palcem po krawędzi koperty. Aktualnie nie ma nic lepszego, jeśli chodzi o nawigację po menu w tego typu urządzeniach.
Do plusów dorzucam jeszcze świetny ekran, bardzo dobrze skrojony system Tizen OS oraz rewelacyjną wydajność. Nie mogę również zapomnieć o fenomenalnym wyglądzie, dzięki któremu aktualnie nie ma bardziej męskiego smartwatcha na rynku.
Pod kątem typowo sportowym, osobiście szukałbym innych rozwiązań, ponieważ jako fan statystyk i informacji, które pozwalają mi sprawdzać mój progres w bieganiu, Gear wraz z SHealth nie dają mi tego, co Garmin. Nie opierałbym również na nim swoich treningów, ale do codziennej aktywności wiem, że już się nadaje. Tak, szczególnie – gdy bez mojej ingerencji Frontier potrafi zarejestrować spacer, szybki marsz czy krótki jogging.
Sportowcy, profesjonaliści i tacy jak ja, którzy ukierunkowani są w konkretne obszary związane z regularnymi treningami, najpewniej wybiorą typowy zegarek sportowy, który nie musi mieć funkcjonalności smartwatcha. Ci, którzy lubią się ruszać, ale nie jest to najważniejszy punkt w planie ich dnia będę za to zadowoleni.
Kupiłem Samsunga Gear S3 Frontier, chociaż obok leży Garmin Fenix 3, ponieważ kiedy nie biegam, zdecydowanie lepiej model ten sprawdza się przy codziennych zmaganiach z intensywnymi zadaniami, które stawia przede mną Naczelny 90sekund ;). I pod tym kątem wiem, że to mój absolutny numer jeden, który mogę (skoro sam nabyłem) z czystym sumieniem polecić!