SŁOWEM WSTĘPU
Moda na rozwój technologii ubieralnej trwa w najlepsze. Osobiście jednak nie do końca czuję klimat smartwatchy. Owszem, urządzenia te są świetnym uzupełnieniem smartfonów i co do tego nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, niemniej jednak mnie one nie kręcą. Zdecydowanie jestem większym fanem opasek, które są mi bliższe sercu z tego względu, iż prowadzę aktywny tryb życia, z naciskiem na regularne bieganie (no w miarę regularne ;) ). Ktoś powie, że zegarki dają to samo co opaski, a nawet więcej, ale mi nie jest potrzebny kombajn za pomocą, którego będę mógł rozmawiać, czy o zgrozo robić zdjęcia. Dlatego też, opaski, choć mniej funkcjonalne, są dla mnie bardziej interesujące, przekazując mi informacje, których rzeczywiście potrzebuję. Miałem nadzieję, że takim urządzeniem będzie Gear Fit, na którego czekałem z niecierpliwością. Dzisiaj pisząc recenzję, mogę uznać, że Samsung spełnił wiele moich oczekiwań, ale nie jest to ideał stworzony pod moje potrzeby.
WYGLĄD
Opaska Samsunga, jest niezwykle stylowa. I jest to pierwszy przymiotnik, który nasunął mi się, gdy chwyciłem ją do ręki. Jest naprawdę świetnie zaprojektowana, dzięki czemu pomimo swojej elegancji ma w sobie jednocześnie charakter sportowy. Ten styl narzuca pasek z prostą, ale całkiem efektowną fakturą. Niewątpliwie wygląda ona lepiej z daleka; gdy przyjrzymy się jej z bliska możemy dostrzec małe ponacinane wzory, które psują wrażenia estetyczne.
Pasek spinamy kwadratowym klipsem, który nie ma żadnych dodatkowych właściwości, w przeciwieństwie do opaski Smartband SWR10 firmy Sony, którą miałem przyjemność testować. Chociaż nie ma nawet takiej potrzeby, ponieważ zamiennie występuje tutaj wyświetlacz, czego nie było u konkurencji. Klips mocno i pewnie spina Gear Fit, także nie ma obaw o zgubienie urządzenia podczas aktywności fizycznej. Warto dodać, że trzeba dobrze dopasować regulację, ponieważ opaska ma pulsometr, który sprawdza m.in. nasze tętno. Aby pomiar był rzetelny, spód Gear Fit musi stykać się z przegubem dłoni. Opaska nie może być luźna, gdyż wtedy większość funkcji nie będzie prawidłowo działać.
Wspomniany pulsometr znajduje się tak, jak już wspomniałem pod spodem, tuż obok złącza na stację dokującą doczepianą do opaski podczas ładowania. Głównym elementem, najbardziej rzucającym się w oczy, jest oczywiście wyświetlacz otoczony srebrną ramką. Niewątpliwie wygląda to gustownie. Element dla mnie dość ważny przy ocenie wyglądu to wielkość, w tym wypadku idealnie dopasowana. Gear Fit nie jest wielki. Nikt nie chce nosić na ręce „cegiełek”, co może i jest praktyczne, ale wygląda według mnie nieciekawie. Dlatego też jest to kolejny postulat argumentujący dlaczego wolę opaski. Tutaj wyświetlacz, dobrze wtapia się w całość i przede wszystkim bardzo dobrze prezentuje się na ręce.
Podsumowując, wizualnie Gear Fit bardzo mi się podoba. Pasuje nie tylko do sportowego ubrania, bardzo dobrze wygląda zarówno przy T-shircie czy koszuli. Szata zewnętrzna nie jest inwazyjna, nie rzuca się w oczy, po prostu jest, choć niejednokrotnie zwracała uwagę (szczególnie gdy ruchem ręki wybudzałem ją, nie zawsze zresztą świadomie). Wtedy za każdym razem słyszałem słowa zainteresowania i ogólnej ciekawości. I właśnie takie według mnie powinny być urządzenia ubieralne. Nie rzucają się przesadnie w oczy, ale prezentują się prosto i elegancko, dzięki czemu czujemy się modnie, a zarazem dajemy znak otoczeniu, że jesteśmy aktywni fizycznie.
EKRAN
Główny element Gear Fit to wyświetlacz, a konkretnie zakrzywiony sAMOLED. I choć nie pokazuje on nam zaawansowanych graficznie elementów, widać gołym okiem, że wszystkie kolory są tutaj nasycone, co stanowi zresztą wyznacznik tego typ ekranów. Dzięki temu nawet w pełnym słońcu nie ma problemów by odczytać z niego potrzebne informacje. W razie potrzeby możemy regulować jasność w 6 stopniach, przy czym ten ostatni, najmocniejszy włącza się tylko na jakiś czas, po czym wraca poziom niżej. Podejrzewam, że ma to związek ze zwiększonym poborem energii. Ja korzystałem z Gear Fit na 4 poziomie i był on dla mnie wystarczający.
Wyświetlacz ma przekątną 1,84 cala i jak widać kształt prostokąta. Jego rozdzielczość wynosi 128×432 px, co przekłada się na bardzo dobrej jakości obraz. Ze względu na charakterystyczny kształt (na szczęście nie jest to toporny kwadrat znany ze smartwatchy), mamy możliwość zmieniania układu wyświetlanych informacji. Pierwszą i najważniejszą możliwą do dokonania zmianą jest przeorientowanie układu treści, które wyświetla Gear Fit z poziomego na pionowy. Wówczas korzystało mi się wygodniej z opaski, ponieważ wszystko było dla mnie czytelniejsze, choć niewątpliwie drugi wariant również sprawdzał się bardzo dobrze. Co prawda mniej czytelniej, ale to oczywiście kwestia gustu i dostosowania do indywidualnych potrzeb użytkownika. Drugie ruchome ustawienie pozwoli nam na wygodniejsze korzystanie w zależności od nadgarstka, na którym nosimy Gear Fit’a. Występuje tutaj układ prawy i lewy. Nie różni się on wiele między sobą, ale menu układa się rzeczywiście w sposób, który znacznie pomaga w ogarnięciu całości.
Bardzo przyjemnie wyświetlacz działał na dotyk. Szybko reagował na moje polecenia, pomimo trochę zakrzywionego kształtu. To, że mamy tutaj do czynienia z elastycznym ekranem, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Bardzo podobało mi się również działanie funkcji dotykowych w momencie, kiedy Gear Fit był mokry. Poruszanie się po menu nie stanowiło żadnego problemu.
Do wyboru mamy również różne tarcze zegarków, wraz z informacjami które chcemy, aby wyświetlały się na ekranie głównym. Jest ich kilka, a część można dodatkowo ściągnąć przez aplikację na smartfonie, z poziomu którego da się także zmieniać tapety, a także opisywane tarcze. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, są wersje elektroniczne oraz bardziej tradycyjne z wskazówkami.
Szkoda, że nie zastosowano tutaj odblaskowo-przezroczystej techniki podświetlania wyświetlacza, jak ma to miejsce w Sony Smartwatchu 2. Jej brak sprawia, że trzeba przez cały czas podświetlać Gear Fit, by sprawdzić np. aktualną godzinę, ale można też zdać się na czujniki, które rozpoznają uniesienie ręki i automatycznie włączają ekran, kiedy zaczynamy na niego patrzyć. Działa to całkiem sprawnie, a czasami aż za bardzo, często podświetlając się w momentach, gdy tego nie chcemy. Z pewnością trzeba nad tym elementem popracować i poprawić w następnej generacji.
KONFIGURACJA
By móc cieszyć się w pełni możliwościami Gear Fit, podstawowym warunkiem jest posiadanie jednego z 17. modeli smartfonów Samsunga kompatybilnych z opaską. To z jednej strony zaleta i wada. Z punktu widzenia producenta jak najbardziej naturalna i zrozumiała rzecz. Chcesz mieć Gear Git, musisz mieć naszego smartfona. Innymi słowy, sprzedając jedno urządzenie, musisz i tak kupić dwa. Dla mnie jako użytkownika, który chciałby cieszyć się możliwościami Gear Fit, to minus. Zmuszany jestem przez to do wybierania któregoś z modeli Samsunga, co niekoniecznie musi mi się podobać.
OK, zostawmy jednak tę kwestię na marginesie. Skupmy się na ważniejszych aspektach jak np. odpowiedzi na pytanie: jak wygląda synchronizacja smartfona z Gear Fit? Wielkiej filozofii tutaj nie ma i tak zasadniczo powinno być. Wystarczy pobrać ze sklepu Galaxy Apps dedykowaną aplikację, włączyć opaskę i reszta dzieje się sama. Łącznie odbywa się za pomocą Bluetooth w wersji 4.0, tak więc synchronizacja przebiega szybko i sprawnie. Następnie naszym zadaniem jest wprowadzenie odpowiednich danych, dzięki którym wyniki będą dostosowane tylko do nas. Zaznaczamy płeć, datę urodzenia, wzrost i wagę. I jeśli chodzi o konfigurację podstawową to wszystko. Nie trwa to długo i każdy bez problemu sobie z tym poradzi.
BATERIA
Gear Fit został wyposażony w baterię o pojemności 210 mAh. Moc jest o wiele większa niż w konkurencyjnej opasce Sony Smartband, ale jest to zrozumiałe, ponieważ mamy tutaj ekran wymagający znacznie więcej energii. Producent podaje typowy czas działania na jednym ładowaniu około 3-4 dni. U mnie czas ten skracał się do 1-2 dnia. Generalnie użytkowałem opaskę zgodnie z jej przeznaczeniem, a więc cały czas monitorowała moje kroki, często też włączałem tryb pieszych wędrówek, czy też korzystałem z funkcji biegania. Generalnie Gear Fit cały czas śledziła moje poczynania. Najczęściej mój cykl wyglądał w ten sposób. Zanim kładłem się spać, ładowałem do pełna baterię, po czym opaska spała razem ze mną. Korzystając z niej cały dzień, wieczorem miałem często w okolicach 50-60 proc. zapasu energii. Ten poziom wystarczał na kolejną dobę, ale czasami już pod koniec drugiego dnia zaczynało brakować mocy. Opaska ładuje się jednak bardzo szybko, tak więc nie ma problemu, by ją w każdym momencie choć na chwilę podłączyć do prądu.
Jeśli chodzi o temperaturę to nie można jej jednoznacznie określić, ponieważ ciało również nagrzewa opaskę. Ta zależność jednak w żadnym razie nie powoduje dyskomfortu użytkownika. Poza tym, nie mamy tutaj do czynienia ze skomplikowanymi procesami obliczeniowymi, tak więc zdziwiłbym się gdybym doświadczył tutaj efektu przegrzewania się.
CODZIENNE UŻYTKOWANIE
Po pierwsze. Gear Fit nosi się bardzo wygodnie, dzięki jej lekkości, małej masie. Kolejne zalety to m.in. pasek nie odparzający skóry, a także w przypadku, gdy się spocimy, czy też zmoczymy urządzenie, to trzyma się cały czas świetnie, nie powodując dyskomfortu. Trochę wyprzedziłem tutaj swój własny tok myślenia, ale tak jak można się pewnie domyślać, opaska Samsunga jest wodoodporna, tak więc śmiało można się w niej kąpać. Oczywiście, zaleca się nie zanurzanie jej na duże głębokości, a także nie przetrzymywanie jej w wodnych warunkach dłużej niż 30 min. Nawiasem mówiąc – woda nie zostawia śladów ani na pasku, ani na wyświetlaczu, co jest drobnym szczegółem, ale z pewnością wartym odnotowania.
Gear Fit ma wbudowane kilka trybów, które pozwolą nam rejestrować naszą aktywność. Jednym z nich, który działa cały czas jest krokomierz. Przez cały dzień zlicza wszystkie nasze kroki (nawet te zrobione w domu), co pozwala zobaczyć, jak wyglądała nasza aktywność. Tryb działa niezależnie od innych, tak więc można skorzystać z wielu funkcji np. zarówno z krokomierza jak i opcji biegania. Chcąc kontrolować swoją dzienną aktywność ustawiamy sobie na początku nasz cel do osiągnięcia. Może to być dowolna liczba, np. 10 tys. kroków. W momencie kiedy osiągniemy połowę tego dystansu, Gear Fit informuje nas o tym fakcie. Kroki przeliczane są oczywiście na przebyte kilometry i spalone kalorie. Ostatni wynik, który z pewnością najbardziej zainteresuje Panie, trzeba brać z przymrużeniem oka, ponieważ to szacunkowa liczba.
Dobrym uzupełnieniem krokomierza jest tryb Piesze wędrówki, podczas którego zliczany jest na bieżąco nasz puls, czas, przebyta odległość i wysokość n.p.m. Rejestruje on nasz spacer, dopóki sami go nie zatrzymamy, po czym do dyspozycji otrzymujemy krótkie podsumowanie w postaci najwyższej i najniższej wysokości, na której się znajdowaliśmy, a także średni i najwyższy puls. No i teraz kilka obserwacji. O ile wysokość n.p.m pokazywana jest prawidłowo, tak kilometry, które przebyliśmy różnią się w zależności od tego czy się wspinamy czy nie. Świetnie mogłem to zaobserwować na urlopie, kiedy przebywając w Zakopanem, wiele chodziłem po górach i mierząc niezależnie przebytą odległość na Endemondo, czy RunKeeperze, różnice w przebytych odległościach znacznie się różniły. I to szczególnie, gdy znacznie zmieniała się wysokość n.p.m. Różnica potrafiła być znacząca i wynosiła 1-2 km. Wynik zawsze był zaniżony przez Gear Fit. Zarówno przy sprawdzaniu z Endemondo i RunKeeperze. Kiedy moje wycieczki odbywały się relatywnie po płaskiej powierzchni, a moje położenie względem wysokości nie zmieniało się, odległość mierzona była w granicach błędu. Przyznam szczerze, że zawiodłem się na tym i ciężko stwierdzić, jaka jest przyczyna tak dużej nieścisłości.
Podobną tendencję zauważyłem przy trybie Bieganie, gdzie RunKeeper pokazywał mi 5 km, a opaska 3,91 km. Oczywiście obydwa pomiary zostały włączone równocześnie i mój bieg odbywał się po płaskim terenie w granicach 90-100 metrów n.p.m. Szczerze taki błąd jest dla mnie nie do przyjęcia, co powoduje bezużyteczność danej informacji. Płacąc za sprzęt około 700 zł użytkownik oczekuje dokładności i niestety ta wada dyskwalifikuje moją chęć zakupu Gear Fit. Mówię to z ciężkim sercem, ale jest to dla mnie wielki zawód. Dodam, co już zresztą kiedyś pisałem, biorąc udział w zawodach na 5km, RunKeeper zawsze pokazywał mi wręcz idealnie przemierzony dystans, tak więc pomiar za pomocą tej aplikacji uznaję za prawidłowy. O ile Gear Fit zlicza kroki wręcz wzorowo, a można to zauważyć podczas gdy idziemy, widzimy jak liczby zmieniają się dokładnie w tych samym momencie, gdy nasza stopa dotknie podłoża, tak bieganie, czy też piesze wędrówki nie do końca zdały swój egzamin.
Słów kilka jeszcze o trybie Bieganie. Zanim wyruszmy w teren istnieje możliwość zaplanowania sobie celu. Może to być dystans, ilość spalonych kalorii, czy też czas w jakim chcemy biec. Bardzo praktyczne rozwiązanie. Podczas wysiłku, nie tylko biegania, Gear Fit pokazuje nam nasze bieżące tętno. Tutaj pomiar był najczęściej prawidłowy. Zdarzały się kwiatki, podczas których w czasie biegu miałem tętno w okolicach 80 uderzeń na minutę i albo mam taką dobrą kondycję, albo tak wolno biegłem, albo opaska źle ułożyła mi się na nadgarstku stąd taki wynik. Po weryfikacji metodą tradycyjną mojego pulsu, 9 na 10 pomiarów było prawidłowych, oczywiście biorąc pod uwagę niewielkie różnice. Pomiar ręczny jest z pewnością mniej precyzyjny. Jednak pod tym kątem dużych uchybień nie było, tak więc sytuacja z dystansem się nie powtórzyła.
Opaska Samsunga rejestruje również nasz sen, ale rozwiązanie to ogranicza się do czasu w jakim byliśmy w stanie spoczynku. Czas ten oczywiście rozpoczynamy i kończymy sami, a informację w postaci ilości godzin, które zostały przez nas przespane, można równie dobrze sprawdzić spoglądając na zegarek przed spaniem i w momencie kiedy się budzimy. Poza tym, tryb ten nie podaje nam żadnej innej informacji.
Miłym urozmaiceniem jest kontroler odtwarzacza muzycznego np. Spotify. Jest on maksymalnie uproszczony, jednakże przy zachowaniu najważniejszych funkcji, np. możemy przeskoczyć do następnego utworu, cofnąć się i spauzować muzykę poprzez jej zatrzymanie lub wyciszenie. Szkoda, że nie ma takiej możliwości, by kontrolować to poprzez klips, jak to miało miejsce w Sony Smartband SWR10. Nie trzeba by było bowiem zwracać uwagi na wyświetlacz, wystarczyłoby stuknąć palcem odpowiednią ilość raz, żeby wykonać żądaną funkcję.
Gear Fit oferuje również takie funkcje jak Czasomierz, Stoper, a także Znajdź moje urządzenie, które jest bardzo przydatne, w momencie gdy nie wiemy, gdzie jest nasz smartfon. Szybko i prosto możemy ustalić jego położenie, poprzez uruchomienie w nim za pomocą opaski sygnału dźwiękowego.
Smartband Samsunga daje nam również możliwość sprawdzania powiadomień takich jak SMS, czy maile, dzięki czemu szybko jesteśmy w stanie odczytać daną wiadomość lub wyświetlić ją bezpośrednio na urządzeniu powiązanym. Objawia się to krótką wibracją, a także powiadomieniem na wyświetlaczu. Podobnie sprawa ma się z połączeniami telefonicznymi. Za pomocą Gear Fit możemy nadchodzącą rozmowę odrzucić i np. wysłać SMS z treścią, że jesteśmy w danym momencie zajęci i nie możemy rozmawiać. Nie można odbierać telefonów, ale myślę, że to akurat w przypadku opaski nie miałoby większego sensu, ponieważ i tak nie można za jej pomocą rozmawiać.
Na koniec, bardzo przydatna funkcja, z której miejmy nadzieję korzystać będziemy jak najmniej. W momencie, gdy podczas pieszej wędrówki, biegu, czy też innej aktywności coś nam się stanie, np. skręcimy kostkę, wystarczy, że 3 razy przyciśniemy guzik na opasce, a do wybranego wcześniej przez nas numeru wyślemy wiadomość z naszymi współrzędnymi geograficznymi oraz krótką informacją z prośbą o pomoc. Świetna funkcja.
PODSUMOWANIE
Opaska Samsung Gear Fit to urządzenie, które daje nam bardzo ciekawe możliwości, a jej funkcjonalność zmusza nas do zwiększonej aktywności fizycznej. Bardzo podobają mi się poszczególne tryby, za pomocą których możemy mierzyć nasz trening lub zwykły spacer. Wielką wadą jest mała precyzyjność w szczególnych warunkach, przez co nie zawsze otrzymujemy dokładny wynik. Przy tego typu aktywnościach jak bieganie, jazda na rowerze, czy piesze wędrówki to ważny element, z którego nie można zrezygnować. Pod tym kątem mocno zawiodłem się na urządzeniu Koreańczyków, ale jednak spodziewam się, że to przedsmak tego czego mogę spodziewać się w kolejnej generacji. Liczę, że wady zostaną poprawione, a opaska zyska jeszcze więcej funkcjonalności. Mam nadzieję, że stanie się lepszą aplikacją dającą jeszcze więcej statystyk, a także dodatkowe oprogramowanie rozszerzy możliwości Gear Fit. Na dzisiaj jest to dla mnie bardzo fajny gadżet, który aby zagościł na moim nadgarstku na dłużej, musi wyleczyć się z wad wieku niemowlęcego.
****
Szczegółowa specyfikacja techniczna
Zdjęcia – Artur Polachowski, którego zdjęcia możecie zobaczyć na Facebooku oraz 500px