SŁOWEM WSTĘPU
Prawdopodobnie Galaxy Tab S3 mógłby być najlepszym produktywnym tabletem świata. Tak, mógłby – gdyby nie fakt, że jest kompilacją całej masy rozwiązań Samsunga, które nie tylko znane są od dawna z jego portfolio, ale też wyraźnie zatrzymały się na pewnym etapie rozwoju. Co więcej są jeszcze inne pomysły, które pod kątem realizacji, wykonują w Tabie S3 krok w tył.
Mam kilka poważnych zastrzeżeń, których po Samsungu w tym produkcie zupełnie się nie spodziewałem. A to oznacza, że szczerze mam sporo wątpliwości co do tego, komu konkretnie ten produkt jest dedykowany? Nie umiem rozgryźć retoryki marketingowej, która wokół niego jest budowana. W Barcelonie, w czasie premiery Galaxy Taba 3 czułem, jak duży nacisk kładzie się na produktywność. Dzisiaj, kiedy jestem już po wyczerpujących testach widzę, że komunikacja idzie raczej w kierunku multimediów, ale gołym okiem widać, że w obecnej odsłonie są one już tylko dodatkiem, a nie główną osią tabletów w ogóle.
Prawdę pisząc – wydajnym i świetnym tabletem jest dziś również iPad Air 2, zatem na tym polu – chociaż jest sporo przewagi po stronie Koreańczyków, to Amerykanie wciąż mają czym szafować, przyciągając portfele kolejnych klientów. Myślę więc, że mogło Samsungowi z Tabem S3 pójść lepiej, w końcu ten producent miał sporo czasu na jego dopieszczenie. I nie tyle widzę w nim wady, co stagnację, której wyzbył się inny rasowy producent, mający ochotę na wszystko. Tak, jest nim Microsoft i to Microsoft z Surface Pro 4, jak i Surface Bookiem pokazał dobitnie, jak wiele dobrego zrobił nie tylko dla tabletów i hybryd, ale i samych rysików, których do niedawna faktycznym królem był Samsung. O ile więc Koreańczycy ścigają się dzisiaj z Apple, o tyle twórca Okienek jest o krok przed nimi.
Bulwersujące? Nie, po prostu prawdziwe.
WZORNICTWO I WYKONANIE SAMSUNGA GALAXY TAB S3
Bez dwóch zdań to atrakcyjny produkt, ale mimo wszystko przesadnie emfatyczny, budzący kręcenie nosem tu i ówdzie z powodów czysto estetycznych. Jest więc dość kanciasta na krawędziach bryła, ale zarazem obła na narożnikach. Ramki po bokach są na tyle cienkie, aby wygodnie trzymać Taba S3 jedną dłonią i przy okazji niczego niechcący nie naciskać na ekranie.
Przód i tył to szkło – nie wiadomo, jednak, kto je dostarcza oraz, jak bardzo jest odporne na zarysowania, bowiem – szczególnie na pleckach – widać rysy. Od razu włącza się lampka, że przydałby się przy okazji jakiś case na ten sprzęt – pomyśl więc o nim kupując Taba S3.
Samsung przekonuje w materiałach promocyjnych, że Galaxy Tab S3 czerpie ze smartfonu pod względem smukłości, ale jest to opinia na wyrost. Rzeczywiście tablet jest cienki, a jego wymiary zamykają się w proporcjach 237.3x169x6mm i wadze 429 gramów, ale model ten jest przecież ciut grubszy, jak i znacznie cięższy od Galaxy Taba S2 9.7 sprzed dwóch lat, którego wymiary wynoszą na wysokość i szerokość dokładnie tyle samo, co w Tabie S3: 237.3x169mm, przy grubości 5.6mm i wadze: 378 gramów! Wychodzi na to więc, że recenzowany tu produkt jest grubszy i cięższy (sic!)od swego poprzednika i gabarytowo dokładnie taki sam, jak on. Pomijając te różnice, jest bardzo przyjemnie pod kątem wrażeń dotykowych, chociaż szkło – szczególnie na pleckach – zbiera koszmarne odciski palców, a te – gł. na czarnym wariancie kolorystycznym, który testowałem – niemiłosiernie są widoczne.
Na spodzie i na górnej krawędzi metalowej ramki są głośniki AKG, które kierunkują dźwięk w zależności od tego, jak trzymasz tablet, ale ja szczególnie nie odczułem pożytku z tej funkcjonalności. Lewy bok jest magnetyczny i dodatkowo wyposażony w złącze do dokowania, jeśli kupisz do tabletu dedykowaną klawiaturę, która przy tym produkcie jest moim zdaniem konieczna do tego, by wykorzystać wszystkie jego możliwości.
Niestety nie podoba mi się, że Tab S3 posiada wciąż wciskany przycisk Home pod ekranem. Liczyłem na progres śladem Galaxy S8. Skaner odcisków palców firmy Egistec (model ET510) działa dość przeciętnie i miałem wiele problemów, aby funkcjonował u mnie prawidłowo. To drugie urządzenie – po Galaxy A5 2017 (TU RECENZJA) – które zaskoczyło mnie kłopotami w tym miejscu. Dodam, że symultanicznie miałem w testach Moto Z od Lenovo, a wcześniej LG G6 (TU RECENZJA) i takich kłopotów nie odnotowywałem.
Podsumowując – jako tablet – Galaxy Tab S3 wygląda praktycznie tak samo, jak poprzedni Galaxy Tab S2, brakuje więc wizualnego powiewu świeżości, chociaż trudno napisać, że nie jest to produkt ładny. Gorzej, kiedy zaczyna zbierać odciski palców oraz rysy na pleckach. Do tego szkoda, że zawodzi czujnik skanujący linie papilarne oraz warto, by Samsung podjął wreszcie decyzję, co robi z mechanicznym przyciskiem domowym.
Czwórka z małym minusem będzie uczciwą oceną za wzornictwo, chociaż samo wykonanie stoi tutaj na świetnym poziomie. Niemniej – za dużo estetycznych nierówności jak dla mnie.
WYŚWIETLACZ W SAMSUNGU GALAXY TAB S3
Piękna, pełna tafla wyświetlacza wykonanego w technologii Super AMOLED to świetny, mocny punkt w wyposażeniu tego tabletu. Samsung umie w ekrany dotykowe i do tego umie w nie wybitnie! To jeden z moich ulubionych wyświetlaczy, który przepięknie świeci, wyciąga fantastycznie wszystkie barwy, a najbardziej podobały mi się na jego powierzchni kolory kosmosu, toteż ekran blokady oraz pulpit główny, zdobiły u mnie dwie różne tapety, pokazujące piękno wszechświata i naszej planety!
WOW! Można się zaciągnąć tą kolorystyką, jak dobrym skrętem i czuć, jak wiruje po niej w głowie ;). Dodatkowo Samsung poszedł jeszcze dalej, bowiem przygotował wyświetlacz w taki sposób, aby ten radził sobie z prezentacją treści w technologii HDR10+. Zaletą zwykłego HDR jest dobieranie dla poszczególnego materiału filmowego bądź wideo, jednego typu ustawień, które idealnie oddają intencje autorskie oglądanych treści. HDR+ idzie o krok dalej i zbliża się – wg retoryki Samsunga – do innego standardu – DolbyVision, w którym dynamiczne ustawienia zmieniają się klatka po klatce, scena po scenie. Podobnie działa to w HDR+, trudno jednak orzec mi, jak duża jest różnica pomiędzy nimi.
Natomiast trudno nie napisać mi o jednym rozczarowaniu. HDR10+ widoczne jest wyłącznie w filmach z oferty Amazonu, toteż Samsung rekomenduje oglądanie treści właśnie z jego serwisu streamingowego. W Polsce możesz otrzymać aż trzy miesiące z Tabem S3 darmowego abonamentu w HBO GO. Problem jednak w tym, że to Amazon jest wskazywany, jako dostawca treści najlepszych pod HDR10+… Szkoda więc, że tutaj nie postawiono na jego bibliotekę, która i tak dopiero się rozwija, bo takich treści też jeszcze nie ma nie wiadomo, jak dużo. Tak – jest w tym jakiś rodzaj niekonsekwencji i to również po stronie samego Amazonu. Przeglądając jego bibliotekę w dedykowanej aplikacji, nie trafiłem na ani jeden materiał oznaczony do oglądania w HDR+. Kwestia regionu?
Rozdzielczość obrazu wynosi 2048x1536px (QXGA), jest więc pięknie, ostro i na prawdę świetnie wizualnie. Rewelacyjnie działa też Filtr Światła Niebieskiego, który potrafi włączać się o zdefiniowanych porach i bardzo doceniłem to zautomatyzowanie, kiedy kładłem się z usypianym na klatce piersiowej dzieckiem, a przy okazji nadrabiałem jakieś zaległości w newsach.
Nawet jeśli ekran był mocno rozjaśniony, to nie bił wieczorami po oczach z taką agresywnością. Inna sprawa, że bardzo dobrze panel radzi sobie też w jasnym słońcu, na który przygotowano specjalny typ podświetlenia, aktywowany po przesunięciu wskaźnika regulacji jasności w obręb czerwonej linii. Oczywiście wpływa to na wydajność baterii, o czym informuje specjalny komunikat!
HARDWARE I WYDAJNOŚĆ SAMSUNGA GALAXY TAB S3
Samsung Galaxy Tab S3 został zaprojektowany z myślą o długich dystansach. To tablet, który ma przede wszystkim zachwycać możliwościami wizualnymi oraz niespożytym apetytem na niekończące się zadania przed nim stawiane. W pewnym sensie zostawianie go sobie wyłącznie dla multimediów, jest jakimś rodzajem marnotrawstwa. Specyfikacyjnie widać, że to wartościowy produkt pod na prawdę wieloma względami.
Specyfikacja Samsung Galaxy Tab S3 – specyfikacja | |
Procesor | Qualcomm Snapdragon 820 (APQ8096) taktowany 2×2.15GHz, 2×1.6GHz, 4 rdzenie |
Wyświetlacz | sAMOLED, 2048x1536px (QXGA), 9.7 cala (245.8mm) |
Pamięć | 4GB RAM, 32GB ROM (realnie do użytku 23,1GB ROM) |
Aparaty | tył: CMOS 13.0 Mpx, UHD 4K (3840 x 2160), 30 klatek/sekundę, Autofokus, dioda doświetlająca; przód: CMOS 5Mpx |
Pojemność baterii | 6000mAh |
Łączność i czujniki | WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2.4+5GHz, Bluetooth v4.2, ANT+, skaner linii papilarnych, łączność z satelitami: GPS, Glonass, Beidou, Galileo, USB 3.1 typu C, gniazdko słuchawkowe 3,5mm, akcelerometr, żyroskop, czujnik geometryczny, pola magnetycznego, czujnik koloru RGB |
System operacyjny | Android 7.0 Nougat |
Czy może tutaj czegoś brakować? Tak, dwóch rzeczy – NFC i MHL. I muszę przyznać, że do tej pory w tabletach nie potrzebowałem tego pierwszego rozwiązania, ale od dłuższego czasu posiadam słuchawki z tym standardem łączności, zatem z każdym smartfonem paruję je właśnie wykorzystując NFC (jest to superszybkie i skraca interakcję z telefonem do minimum), a tak się składa, że to właśnie w słuchawkach najczęściej coś oglądam lub czegoś słucham. Rzecz prozaiczna, prawdopodobnie nawet dyskusyjna (bo bardzo indywidualna z mojego punktu widzenia), ale dla mnie zaczynająca odgrywać coraz większą rolę. Nie traktuję jej jednak jako minus. To, że mi tego brakowało, nie oznaczało, że cierpiałem z tego powodu jakieś męki, niemniej wydając 3200-3300zł na tablet, mimo wszystko widziałbym to u siebie.
Z MHL jest znacznie gorzej. I to nie ze względu na mnie, ale głosy Was – Czytelników, którzy pod różnymi recenzjami lub w kanałach społecznościowych przy produktach Samsunga pytacie mnie właśnie o MHL. Są to zapytania sporadyczne, ale pojawiające się na tyle tu i ówdzie, że zacząłem dostrzegać w specyfikacjach obecność lub brak tego rozwiązania.
Jeśli nie wiesz, o czym piszę, spieszę z pomocą. Z MHL (czyli Mobile High-Definition Link) możliwe jest łączenie smartfonów i tabletów z monitorami lub telewizorami. W ten sposób, wiele osób przerzuca obraz wraz z dźwiękiem na duży ekran, dzięki czemu może oglądać filmy, puszczać prezentacje, pokazywać znajomym zdjęcia z wakacji. Oczywiście dzięki Smart TV również w telewizorach Samsunga można takie rzeczy robić bezprzewodowo, ale jednak po kablu idzie to płynniej, w lepszej jakości i bez opóźnień. Brak MHL może więc być dla niektórych osób utrudnieniem, np. tych działających biznesowo i mobilnie, kiedy zmuszone są dostosowywać się do standardów panujących u klienta, a nie każdy dysponuje Smart TV.
Pod kątem specyfikacyjnym jest to więc tablet bardzo kompletny. Poza opcją z WiFi jest też model obsługujący karty SIM, więc można mieć jednocześnie urządzenie całkowicie niezależne od jakiegokolwiek hot-spotu. Jeden z wymienionych przeze mnie braków (NFC), jest jeszcze fakultatywnym pod względem uzupełnienia. Teoretycznie podobnie sprawa wygląda z MHL, ale najwidoczniej nie wszyscy klienci są gotowi na rezygnację z tego standardu.
Sama wydajność jest oczywiście godna pozazdroszczenia. Podzespoły są ze sobą fantastycznie zsynchronizowane, praca odbywa się na najwyższym poziomie, konsumpcja multimediów, to istna przyjemność. Tym razem przede wszystkim na testowanym tablecie czytałem i oglądałem (chociaż miałem też ochotę popracować – ale bez klawiatury się nie dało), więc realnie odczułem, jaki komfort oferuje stabilny hardware dedykowany m.in. rozrywce i bardzo go doceniam.
RYSIK S PEN
Nie mogę o nim tutaj nie wspomnieć, bo to jeden z największych atutów Samsunga Galaxy Tab S3. Niemniej – jakkolwiek Samsung rysikowo był do tej pory niepokonany, tak moim zdaniem obecnie przegrywa ze wspomnianym w Słowie Wstępnym Microsoft Surface Penem i jego zastosowaniem w Surface Pro 4. Wiem, że nie można porównać póki co tych urządzeń w skali jeden do jednego i nie mam takiego zamiaru nawet, ale pewne rozwiązania są dla obydwu produktów tożsame i jedynym wyraźnym punktem, w którym Surface dostaje baty, jest sklep z aplikacjami, bo poza tym trzeba jasno przyznać, że to największy konkurent Samsunga dzisiaj. Większy nawet niż Apple!
Sęk w tym, że do niedawna Samsung był dla mnie wzorem, jak robić cyfrowe notatniki. Teraz widzę, że na swoim ulubionym dystansie zaczyna tracić siły. Może nawet właściwszym sformułowaniem będzie napisanie, że osiadł na laurach. I dobitnie pokazuje to rysik S Pen. Jest on oczywiście świetnie wykonany, wyposażony – jak zawsze – w dodatkowe groty w zestawie i szczęki do ich wymiany, ale ulega Microsoftowi w kilku kluczowych punktach.
1. S Pen jest prostokątny i płaski, zatem niewygodnie się nim pisze. Oczywiście możesz się do niego przyzwyczaić, ale co jeśli już jesteś przekonany/-na do Surface Pena, który jest okrągły i nie sprawia pod względem pisania żadnych problemów z trzymaniem?
2. S Pen posiada w miejscu, gdzie najczęściej się go trzyma przycisk, który w różnych aplikacjach może służyć np. jako gumka. Niestety – w czasie pisania ciągle się go niechcący wciska. Przy spisywaniu ustnego wykładu – katastrofa.
3. S Pena nie można w żaden sposób zadokować w tablecie. Jest więc rozwiązaniem, które funkcjonuje niezależnie od Galaxy Taba S3, a to oznacza, że jest z nim taki sam problem, jak z Apple Pencilem – trzeba bez przerwy go pilnować, aby się nie zagubił. Skoro Samsung tak pięknie potrafi dokować swoje piórka w urządzeniach typu Galaxy Note, dlaczego nie mógł go na tyle odchudzić, aby zmieścił się w Galaxy Tabie S3, tym bardziej że ten tablet jest nawet grubszy od swego poprzednika?
4. S Pen nie ma też chociażby magnetycznego paska, dzięki któremu mógłby trzymać się obudowy tabletu, jak ma to miejsce w Surface Pro 4 lub Surface Booku – korzystam z tego na co dzień i możesz wierzyć mi na słowo – nie odpada i trudno go zgubić.
5. S Pen posiada wprawdzie sporo zalet, bo choćby daje dostęp do dedykowanego menu Polecenie Wskazywane, ale jest to rozwiązanie, które zatrzymało się w swoim rozwoju na czasach Samsung Galaxy Note’a 4 (czyli we wrześniu roku 2014.), a przypomnę, że mamy rok 2017… Surface Pen funkcjonuje po prostu, jako niezależne narzędzie, intuicyjnie naśladujące tradycyjne zastosowanie długopisu lub ołówka (czego w S Penie brakuje wręcz boleśnie!), a dzięki temu funkcje w stylu Polecenie Wskazywane… nie są potrzebne…
Samsung nie jest dziś jedyną firmą, która przegrywa starcie z Surface Penem. Sromotną porażkę poniósł Apple z Pencilem, a sporo do życzenia pozostawia rysik Wacoma, który otrzymał Yoga Book od Lenovo – świetny produkt, ale i tam znalazłem sporo wad – i to takich, które nie są w stanie pobić Surface Pena! Tak, Microsoft zrobił coś niebywałego pod tym względem. Jego rysik jest (odpowiadając na wypunktowane powyżej wady S Pena):
Ad.1. Surface Pen jest okrągły, poręczniejszy, cięższy, naturalnie układa się w palcach i nie nastręcza żadnych kłopotów nawet w czasie długotrwałego pisania.
Ad.2. Surface Pen posiada dwa przyciski. Jeden na szczycie, drugi w magnetycznym pasku, który trzyma go silnie w połączeniu z tabletem. Przycisk na szczycie jest konfigurowany do trzech zdefiniowanych akcji, a ponadto służy, jako gumka. Ten na pasku zachowuje się, jak prawy przycisk myszy.
Ad.3. i Ad.4. Surface Pen idealnie przylega do boku Surface Booka lub Pro 4, zatem nie ma z nim problemów podczas przenoszenia. Oczywiście zawsze ktoś może podnieść, że to tylko magnes, ale nie oszukujmy się – lepszy magnes (chociaż ten jest rzeczywiście solidny) niż nic!
Ad.5. Surface Pen rewelacyjnie współpracuje z systemem Windows. Idealnie nadaje się do notatek w OneNote, dostał dedykowane środowisko Windows Ink, dzięki czemu pozwala pracować z Surface Pro 4, jak z prawdziwym cyfrowym notatnikiem. Jasne – Galaxy Tab S3 też ma sporo dedykowanych softowo akcji, ale przewaga Microsoftu jest w tym punkcie nieuchwytna słowami… Po prostu Surface Pen jest bardzo tożsamy z tradycyjnym długopisem lub ołówkiem, więc korzysta się z niego w naturalnie swobodny sposób, wcale nie jak z akcesorium, ale jak z integralną częścią produktu. Wymazanie źle pociągniętej linii to kwestia obrócenia Surface Pena i przejechania miękką główką przycisku automatycznego po ekranie.
Nie chcę wynajdywać zalet na siłę, ale po prostu pracuję z tym rozwiązaniem od ponad dwóch lat, więc wiem o czym piszę, tym bardziej, że przeszedłem też poprzedni rysik Surface Pen i mogę śmiało napisać, że w sumie funkcjonalnie był on taki, jaki jest obecnie S Pen, a to oznacza, że MS poczynił postępy, w czasie, kiedy Samsung po prostu przeniósł funkcjonalność z jednego urządzenia na drugie.
Natomiast największą przewagę nad swoimi konkurentami rysik S Pen zdradza w jednym zasadniczym punkcie. Rozpoznaje aż 4096 poziomów nacisku. Pod tym względem nie może się z nim równać ani Surface Pen ani Apple Pencil ani praktycznie żaden dostępny na rynku rysik. Po prostu stylus Samsunga rozbija w pył konkurencję. Jakość pisania jest fenomenalna. S Pen rozpoznaje najmniejsze nawet muśnięcia, kapitalnie interpretuje każdy gest, a opóźnienie jest praktycznie niezauważalne. No i nie trzeba go ani ładować ani zmieniać w nim baterii. Pod tym kątem zachowuje się więc wyśmienicie!
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W SAMSUNGU GALAXY TAB S3
Samsung może pochwalić się w miarę aktualnym oprogramowaniem, które ma zainstalowane w swoim tablecie, a jest nim Android 7.0 Nougat. Nie jest to najświeższa odsłona tego systemu, ale w obecnym wariancie jest on bardzo efektywny i posiada wiele fajnych funkcji, a niektóre Samsung dodawał w swoich urządzeniach od lat (jak np. dzielenie okien), więc widać przy okazji, jaką wizjonerską ideę Androida Koreańczycy mieli już dawno temu.
Całość wizualnie jest wzbogacona przez nakładkę na system – TouchWiz. Samsung od lat ją dopracowuje i nie ulega wątpliwości, że w tej chwili wzbija się na wyżyny cyfrowego wzornictwa, które wypada tutaj fenomenalnie! Uwielbiam to środowisko! Jest ono bardzo przemyślane, oszczędne wizualnie, bardzo dobrze napisane, działa płynnie, segreguje poszczególne sekcje ustawień i sprowadza wszystko do bardzo rzeczowej propozycji, dzięki której bezbłędnie nawiguje się po funkcjach tabletu. Od strony czysto technicznej sprawdza się to bardzo dobrze.
Natomiast zaskoczył mnie Samsung swoją niezwykle… ubogą, jak na tego producenta, ofertą przy okazji zakupu tego tabletu… Zawsze z jego flagowymi produktami mogłeś/-aś liczyć na darmowe abonamenty i aplikacje od firm trzecich. Tym razem – poza zawartością Galaxy Essentials (gł. z apkami Samsunga) w ramach sklepu Galaxy Apps, właściwie nie ma nic ciekawego. Są trzy miesiące z Legimi i trzy miesiące z Muzyką Google Play za darmo, ale to zasadniczo wszystko. Oferty taryfowe na np. tytuły prasowe skończyły się i w żaden sposób nie wracają do oferty już od dłuższego czasu.
Szczęście, że jest przygotowywany z Autodeskiem – Sktechbook for Galaxy do rysowania, ale nie ma co liczyć na inne dodatki. Jak dobrze poszukasz, to znajdziesz trochę darmowych apek lub twory w stylu PEN.UP, czyli coś na kształt społecznościówki Samsunga, w ramach której możesz dzielić się swoimi rysunkami z innymi osobami, zawierając przy okazji znajomości, ale jakoś nie widzę w tym fajnego magnesu dla przeciętnego nabywcy Galaxy Taba S3.
Zaskoczony jestem również jeszcze dwoma niekonsekwentnymi posunięciami Samsunga w kwestii samego interfejsu użytkownika. Pierwsza pretensja dotyczy asystenta głosowego Bixby, który zadebiutował wprawdzie dopiero z SGS8/SGS8+, ale jest rewelacyjną propozycją, która zasłużenie zastępuje S Voice i służy niezwykle spersonalizowanej interakcji z urządzeniem. Niestety Bixby w Galaxy Tab S3 nie ma. Poniżej przedstawiam, jak wygląda na Galaxy S8+.
Druga uwaga związana jest jeszcze z nakładką TouchWiz. Jakkolwiek mogę ją tutaj bardzo chwalić, to jednak pomysł na magazynowy system ekspozycji treści tzw. Samsung Magazine UX, uważałem za bardzo dobry pomysł, który jednoznacznie ustawiał tablety tego producenta w szeregu produktów stworzonych do cyfrowego gromadzenia i konsumowania treści, a które w dużej mierze dotychczas były kontestowane w sposób analogowy. Cyfrowa prasa, e-booki czy audiobooki, a także ściana z newsami, to były solidne magnesy magazynowej ekspozycji zdigitalizowanych dóbr, również w forsowanym swego czasu pojęciu Omni Balance, które zakładało rozdział na to co służy rozrywce, od tego, nad czym aktualnie pracujemy. Magazine UX kilka lat temu w Galaxy Tabie S 8,4 wyglądał następująco:
Nie kryję rozczarowania, bo właśnie teraz, kiedy konkurencja jest tak zacięta, Samsung miał szansę wypaść najlepiej ze wszystkich producentów w tym, co do tej pory robił najlepiej – dostarczał świetny sprzęt, kompletnie wyposażony, z rewelacyjnym, dedykowanym interfejsem. Oferował całą masę aplikacji, promocji i pakietów, z których korzystało się z ogromną przyjemnością. Obecnie zostały albo rzeczy stare (jak wspomniany Sketchbook for Galaxy) albo nieprzydatne, jak PEN.UP. Nawet obecność Trybu Game Launcher, który pozwala np. nagrywać rozgrywki i zarządzać powiadomieniami, aby te nas nie niepokoiły w czasie zabawy, tego nie osładza. Oczywiście, jako dodatek, to bardzo fajna rzecz, ale nic poza tym, tym bardziej że Galaxy Tab S3 większy apetyt ma na produktywność, aniżeli zabawę.
Dobitniej podsumowuje to wszystko popularność sprzedażowa hybryd. Gdzie się nie obejrzysz, wszędzie producenci próbują łączyć funkcje tabletowe z notebookowymi. Renesans przeżywają rysiki, po które sięgnął nawet Apple. Do tego sporo mówi się o kryzysie tabletów, które aż proszą się o jakąś formę ewolucji. I na większy krok ze strony Galaxy Taba S3 liczyłem. Moje wymagania wobec tego produktu poważnie urosły, bo widzę w nim sprzęt, który można namaścić na lidera. Co jednak w sytuacji, kiedy ów lider nie porywa już tym całym anturażem, który do niedawna stanowił o jego największej sile?
RYSIK S PEN I KOMENDY POLECENIE WSKAZYWANE W SAMSUNGU GALAXY TAB S3
Interakcja z ekranem w Samsungu Galaxy Tab S3 zaczyna się już na poziomie wygaszonego wyświetlacza, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w Galaxy Note 7. Wystarczy nacisnąć fizyczny przycisk na S PEN-ie i można pisać po zablokowanym ekranie, na jego nieaktywnej/czarnej powierzchni. Są tu też podstawowe opcje do wyregulowania, jak dostęp do gumki czy wybór grubości kreski, a notatki można tworzyć jednym ciągiem, bowiem obraz przewija się, jak brulion i w takiej też postaci zapisuje w Samsung Notesie.
Jak już wspominałem, moje trudności w czasie pisania pojawiały się przede wszystkim dlatego, że często naciskałem niechcący ów fizyczny przycisk na rysiku i (nie)stety, ale do niego przypisana była funkcja gumki, toteż wielokrotnie usuwałem pisany ciągiem tekst.
Dobrą funkcją jest znane z Note-ów – menu Polecenie Wskazywane, które rozwija paletę podręcznych narzędzi, dzięki którym zostajemy zachęceni do jednej z predefiniowanych interakcji. W tym celu wystarczy zbliżyć rysik do ekranu, a wówczas w pływającym kółku pojawi się przezroczysta ikonka stylusa. Przystawienie do niej S Pen-a sprawia, że podświetla się jaśniej, a jej dotknięcie otwiera wachlarz narzędzi, które można wzbogacić o swoje aplikacje do robienia notatek. Jak korzystasz np. z Evernote’a, czy też Google Keep, to nie ma problemu, aby te apki tam umieścić.
W każdym razie w menu Polecenie Wskazywane dostępne są:
Utwórz notatkę – jak sama nazwa wskazuje, opcja ta uruchamia aplikację Samsung Notes, która bogata jest w całą masę narzędzi. Można tutaj napisać coś odręcznie, jak i odręcznie i przekształcić w pismo drukowane; stworzyć kolorowy rysunek wykorzystując liczne pędzle i inne przybory kreślarskie, dodać zdjęcie, nagrać głos etc.
Inteligentny wybór – tutaj masz do dyspozycji opcje zaznaczania prostokątnego, lassem, owalnego oraz animację GIF. Zależnie, którą funkcję wybierzesz, możesz wyciąć dany fragment ekranu i np. wyodrębnić z niego tekst. Świetne rozwiązanie, jeśli np. znalazłeś interesujący fragment na jakiejś stronie internetowej, zablokowano możliwość kopiowania treści, albo jest ona na stałe naniesiona na statyczny obraz typu JPG. Galaxy Tab S3 rewelacyjnie sobie z tym radzi. Również nagrywając animację typu GIF.
Pisanie po ekranie – tutaj jasna sprawa: wykonany zostaje zrzut ekranu, na który nanosi się własne notatki, a całość zapisuje w Galerii lub udostępnia znajomym.
Tłumacz – ostatnia z dostępnych tutaj opcji. Działa dość ubogo, bowiem po zbliżeniu rysika S Pen do poszczególnych słów, pojawia się tłumaczenie z jednego języka na drugi, przy czym sam/-a musisz określić, co to za język obcy, z którego chcesz dokonać przekładu. Poza tym narzędzie to nie uznaje kontekstu, więc mimo wszystko polecałbym Tłumacza Google. Niemniej opcja fajna i warta dopracowania, tak żeby chociaż możliwe było autorozpoznawanie języka źródłowego i tłumaczenie zdań od kropki do kropki.
Samsung Galaxy Tab S3 oferuje więc sporo pod względem środowiska pracy. Niemniej – nadal będę stał przy swoim – producent nie do końca jest zdecydowany, jak ten tablet sprofilować. Kiedyś ze smartfonami z serii Note mogłeś/-aś otrzymać chociażby Evernote’a na rok za free. Tutaj bonus wynikający z rysika sprowadza się do podręcznego, znanego od lat, menu dedykowanego S Pen-owi, a opcje takie, jak Tłumacz wymagają zdecydowanego doszlifowania.
Przyczepiam się do tego też z tego powodu, że Samsung Galaxy Tab S3 zdecydowanie komunikuje, że ma ochotę na więcej. Że najlepiej zaprząc go do pracy, a rozrywką raczyć się w wolne popołudnie lub weekend. Czasy, kiedy wprowadzenie rysika powodowało gęsią skórkę na karku, mamy za sobą. Dziś już nie chcę być świadkiem odgrzewania starej nowości, tylko jej realnej ewolucji. Przez lata od debiutu pierwszego Note’a zmienił się system mojej pracy, zmienił się Internet, zmienił się sposób interakcji z treściami. To wszystko wymaga od tak drogiego i kompletnego produktu większej otwartości. Nie czas na wyciąganie tego samego królika z kapelusza, ale na pokazanie, że siedzi w nim coś jeszcze.
APARAT W SAMSUNGU GALAXY TAB S3
Oczywiście tablet ten wyposażono w dwa aparaty – przedni i tylny. Pierwszy charakteryzuje 5-Mpx matryca CMOS, wystarczająca do zdjęć selfie oraz prowadzenia rozmów wideo chociażby na Hangouts. Z tyłu jest natomiast 13 Mpx sensor, który potrafi kręcić filmy 4K (UHD), ale jedynie w 30 klatkach na sekundę. Wprawdzie zarejestrowany obraz jest dość płynny, ale przy dynamiczniejszych scenach klatkowanie będzie zauważalne. Nie zabrakło autofokusu, jest też dioda LED doświetlająca sceny o zmroku. Co więcej można o tych matrycach powiedzieć?
Otóż wiele wskazuje na to, że to dokładnie dwa takie same sensory, które znalazły się na froncie i na tyle w zeszłorocznych flagowcach Galaxy S7/S7 Edge (nie jestem tylko pewien frontowego, bo końcowe oznaczenia minimalnie się różnią). I jestem tym faktem dość mocno zaskoczony! Przedni to samsungowy 5-Mpx sensor SLSI_S5K4E6XX, a tylny 13Mpx (a dokładniej 12,8Mpx) pochodzi od Sony i jest to model IMX260. Sprawdziłem dwoma różnymi aplikacjami, pomyłki być więc nie może. Jeśli już, możliwe że Samsung zmienił samą optykę, natomiast możliwości fotograficzne są jak na tablet naprawdę obiecujące!
Same zdjęcia gł. z tylnego aparatu, wychodzą bardzo dobrze, chociaż nie będę kłamał, że nie rzucały mnie na kolana tak, jak przy zeszłorocznym SGS7. Nie zastosowano w tabletowym wariancie chociażby technologii Dual Pixel, jest też na pewno inna optyka. Duże różnice widać w fotkach pomiędzy trybami Auto i HDR, co pokazuje tylko, że sensor nieźle radzi sobie z odpowiednim doświetleniem scen, chociaż nie zawsze jest to takie jednoznaczne. Zdecydowanie najlepiej wychodzą w tym kontekście kadry krajobrazowe. Jeśli chodzi o front jest więcej niż lepiej, aczkolwiek nie brakuje przepalonego nieba, a szczegółowość jest na średnim poziomie.
Sama aplikacja fotograficzna wygląda nieźle. Nie jest może tak bogata, jak w smartfonach Samsunga, ale pozwala pobawić się z Galaxy Tab S3 w amatorskiego fotografa, bez ambicji artystycznych. Sporo więc tutaj filtrów i efektów, które można stosować bezpośrednio w czasie wykonywania zdjęcia, a jeśli jest ich Ci mało, to z Galaxy Apps pobierzesz dodatkowe.
Bardzo miło zaskoczyła mnie obecność trybu Profesjonalnego (chociaż szczególnie zaawansowany nie jest), możliwość zrobienia zdjęcia wirtualnego, panoramy, czy wykonania fotografii w trybie HDR. Tutaj również można pobrać dodatkowe tryby, jak Zdjęcie sportowe, Animowany GIF, czy rozszerzenie Podwójny aparat. Na dodatek, jeśli przyjdzie Ci kogoś fotografować, to od ręki możesz poprawić kolor jego/jej cery lub odpowiednio rozjaśnić lub ściemnić scenę, i to już nawet w trybie Automatycznym.
Uczciwie muszę przyznać, że jak na tablet, jest tutaj naprawdę sporo, w tym możliwość wykonania selfie poprzez rozpoznanie przez Galaxy Taba S3 zaciśniętej pięści. Wygodne, bo nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że dachówką – mając do dyspozycji wyłącznie jedną dłoń – ciężko takie foto zrobić. Pomyślano więc tutaj o wszystkim.
Oczywiście pamiętaj, że mamy do czynienia z tabletem, więc jak na ten segment sprzętu, sądzę że jest naprawdę świetnie. W smartfonie pewnie bym tu i ówdzie kręcił nosem na aparaty, ale tutaj nie mogę o nich złego słowa powiedzieć, tym bardziej, że przy tablet nie sięga się po kamerkę tak często, jak ma to miejsce przy telefonie.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI NA NASZYM KONCIE W SERWISIE FLICKR
BATERIA I TEMPERATURA PRACY SAMSUNGA GALAXY TAB S3
Jestem średnio usatysfakcjonowany. Zazwyczaj ładowałem Taba S3 raz na trzy dni, przy dość umiarkowanym obciążeniu. Tablet spędził u mnie trzy tygodnie i za każdym razem czas pracy na jednym ładowaniu pozwalał na działanie ekranu do 3-3,5h. Sądzę, że to jednak dość mało, jak na urządzenie z baterią o pojemności 6000mAh. Natomiast bardzo dobrze Samsung Galaxy Tab S3 sprawdził się podczas oglądania w 1440p filmów na YouTube (odtworzyłem kilka). W godzinę znikało jakieś 12-14 proc., przy jasności ustawionej na około 70-80 proc. Oczywiście wszystko – poza łącznością Bluetooth – miałem w tym czasie również włączone.
Świetnie, że jest tryb szybkiego ładowania, przez co regeneracja ogniwa przebiegała bardzo efektywnie, ale nie zmienia to faktu, że kiedy w słoneczne, wiosenne dni zwiększasz jasność do maksimum, to czas pracy znacznie się skraca. Osobiście dużo korzystam z urządzeń mobilnych na zewnątrz, więc jasność panelu to dla mnie istotna sprawa. Jest on oczywiście nienaganny i godny samych superlatyw, ale biorąc pod uwagę tak nowoczesny układ obliczeniowy na pokładzie, który potrafi naprawdę dobrze gospodarować energią, wyraźnie czułem, że mogłoby być lepiej.
Co do temperatur, to jest kapitalnie! Tablet w ogóle się nie grzeje, a jeśli już to tylko nieznacznie, a odczuwalniej tylko w czasie szybkiego ładowania baterii. Poza tym jednym wyjątkiem jest zupełnie chłodny, nawet podczas ponad godzinnego oglądania filmu na YouTube w rozdzielczości 1440p! Sprawdzałem szczególnie na materiałach przyrodniczych, ukazujących bogactwo kolorowej i intensywnej przyrody oraz środowiska naturalnego Ziemi. W tym czasie obraz był rozjaśniony na około 80 proc. Raz, że nasyciłem oczy totalną jakością tego co odtwarzałem, a po drugie – nie uświadczyłem żadnych dramatów cieplnych! Sprawdziłem też pod tym kątem Taba S3 na ścigance Need For Speed: Most Wanted i tutaj po kilkunastu minutach było podobnie – zero nadmiernego ciepła! Świetnie!
PODSUMOWANIE
Najtrudniejszy moment w tej recenzji. Z bólem serca, ale muszę jednoznacznie przyznać, że Samsung Galaxy Tab S3 to tablet po prostu dobry (pomijam funkcje produktywne, bo nie miałem kompletu akcesoriów, więc z nimi ocena mogłaby być inna). Wciąż zachwyca pod wieloma względami. Kapitalny wyświetlacz, świetnie interpretujący nacisk rysik, mocarny układ obliczeniowy, bardzo udany aparat. To wszystko jednak już znamy. Jest w tym więc pewna pułapka, bo z jednej strony zaspokaja Galaxy Tab S3 właściwie wszystkie multimedialne zachcianki, a z drugiej – rozbudza apetyt o nowe pragnienia.
Szkoda zatem, że pomimo obsługi standardu HDR10+ i współpracy z Amazonem, nie ma w pakiecie z tabletem chociażby kwartalnego abonamentu w serwisie Amerykanów, dzięki któremu realnie można by zobaczyć, jak prezentują się treści na tak rewelacyjnym ekranie. Jest za to HBO GO, ale z filmami z tego serwisu możliwości HDR10+ (przynajmniej na moment pisania tej recenzji) nie sprawdzimy, a sam Samsung w swoich materiałach promocyjnych odsyła również do Amazonu po dedykowany content…
Brakowało mi też lepszej oferty na aplikacje pod rysik S Pen. SketchBook for Galaxy od Autodesk jest super, ale cyfrowe notatniki pokroju Evernote’a, to prawdziwe perły przeznaczone do realnego wykorzystania wszelkich możliwości stylusa. No, a skoro przy nim jesteśmy to niestety, ale zawodził mnie pod względami estetyczno-ergonomicznymi. Jest za cienki, zbyt płaski, bardziej prostokątny niż okrągły, a przycisk fizyczny znajduje się w takim miejscu, że nieustannie go wciskałem, przez co nagminnie usuwałem treści, które ledwie co zanotowałem.
Samo menu Polecenie Wskazywane nie rzuca już na kolana. Jest fajne, ale chociażby Tłumacz to bardziej ficzer, aniżeli praktyczny dodatek. Cieszy szeroka personalizacja, ale to wszystko tak naprawdę już znamy. Nowością jest w pewnym sensie możliwość robienia notatek bezpośrednio na wygaszonym wyświetlaczu, niemniej i ta cecha pojawiła się już w Galaxy Note 7.
Do wad Samsunga Galaxy Tab S3 zaliczam także wzornictwo. Front nie zaskakuje niczym nowatorskim, nadal pod ekranem jest fizyczny przycisk Home z wbudowanym, ale dość awaryjnym czytnikiem linii papilarnych. Plecki strasznie się palcują, a głośniki AKG nie robią wielkiego fermentu, nawet, jak się podkręci ich możliwości w dedykowanym Equalizerze. Czarę goryczy przelewa brak możliwości zadokowania rysika S Pen w tablecie (lub chociażby magnetycznego przyczepienia), przez co trzeba ciągle o nim pamiętać, uważnie odkładać i myśleć, aby go ze sobą zabrać, jeśli wyjeżdżamy i chcemy z niego korzystać. Zupełnie posunięcie nie w stylu Samsunga.
Dość przeciętnie wypada bateria. Z dodatkowych aplikacji nie ma niczego, co by rozwijało tabletowe możliwości Taba S3, jak miało to miejsce w przeszłości, więc brakuje chociażby forsowanej niegdyś idei magazynowego układu środowiska. Wówczas czuło się, że ma się w dłoni nowatorskie rozwiązanie, które skutecznie może zastąpić analogowe odpowiedniki. Cyfrowe książki i e-prasa były znakomitym uzupełnieniem poprzednich generacji tabletów od Samsunga. Dzisiaj na otarcie łez jest pakiet muzyczny w streamingu od Google.
Jednoznacznie brakuje też narzędzi nastawionych na produktywność. Kiedyś były Tab Pro i wiadomo było, czego się po nim spodziewać. Teraz zdecydowanie czuć w Tabie S3, że Samsung chce iść w kierunku wielozadaniowej pracy, ale zarazem chciałby docenić fanów rozrywki. Galaxy Tab S3 jest w stanie te dwa światy połączyć, ale w innych proporcjach. A skoro gł. nacisk kładziony jest właśnie na efektywność zawodową, to jednak bez lepszego spasowania softu z hardware się nie obejdzie.
Niemniej pomimo tak wielu niedostatków to wciąż udany tablet… no właśnie tablet i tylko tablet. Widać doskonale, że Microsoft z serią Surface jest dziś przed Samsungiem, a nawet przed Apple. I widać to na każdym kroku (poza zapleczem aplikacyjnym). Koreańczycy zrobili więc dobry produkt, ale dziś nie robiący już takiego wrażenia, jakie zrobiłby – dajmy na to – dwa lata temu. To dlatego ocenić go mogę na szkolną czwórkę z minusem. I to nie tyle za brak czegokolwiek, ale wręcz przeciwnie – za przyjęcie dość pasywnej pozycji, za brak rozwijania własnych pomysłów i stawianie kroków wstecz, jak chociażby z S Pen-em. Samemu tabletowi hardware’owo, jak i pod względem samej nakładki niewiele brakuje, ale producent przyzwyczaił mnie do innej oferty ze swoimi Tabami, więc dzisiaj z Tabem S3 również się jej domagam.