WSTĘP, JAK PODSUMOWANIE
Galaxy Note 10 Plus to smartfon rewelacyjny. Szukasz superszybkiego telefonu? Jest nim Note. Szukasz cyfrowego notatnika? Jest nim Note. Szukasz rewelacyjnego aparatu? Ma go Note. Szukasz aktualizowanego na bieżąco smartfonu z najnowszym Androidem? Note również wpisuje się w takie potrzeby.
A do tego ma wiodące podzespoły, pamięci operacyjną i na dane, które się nie kończą, gwarantuje najlepsze na rynku doświadczenia związane z obrazem dzięki cudownemu wyświetlaczowi (no dobrze, jest już SGS20, ale to ta sama liga), a do tego oferuje najlepszą wśród urządzeń mobilnych nakładkę systemową. Pojawiły się już nawet gesty krawędziowe przy nawigacji systemowej, a jeśli Ci mało, to możesz czarować w powietrzu nad telefonem “różdżką”, jaką jest S Pen. Tak, Note 10 Plus to wciąż najkompletniejszy ze smartfonów. Urządzenie komputerowe. Mocne, zaawansowane – prawdziwy wyjadacz.
W tej laurce znajdzie się też miejsce na łyżkę dziegciu. Bo jest kilka rzeczy, które mogłyby być wreszcie lepsze, czyli np. skaner twarzy (bo nie ma to nic wspólnego z Face ID od Apple, czy skanowaniem facjaty od Huawei), czujnik linii papilarnych (bo, kiedy zrobiło się zimno, to kapryśnie rozpoznaje moje palce), czy wreszcie bateria (chociaż pojemna, to wciąż nie wystarcza na tyle, na ile potrzebuję i na ile by mogła). Są też tutaj rzeczy, które nie wszystkich przekonają (w tym mnie), jak gesty nad ekranem przy użyciu wspomnianego wyżej rysika S Pen. Ale mimo wszystko – zaczynasz korzystać z Note’a 10 Plus od Samsunga i czujesz, że towarzyszy Ci niesamowicie zaawansowany sprzęt, któremu jesteś w stanie wybaczyć wymienione wady.
WYDAJNOŚĆ I BATERIA W GALAXY NOTE 10 PLUS
Samsung Galaxy Note 10 Plus to pierwszy smartfon, który recenzuję po dłuższej przerwie. I od razu, kiedy tylko go uruchomiłem, poczułem chemię. Jakby moja dłoń dostała automatycznie tzw. upgrade’u ;). Może to brzmieć zabawnie, ale jednak… Po dłuższej przerwie, nawet jeśli miało się wcześniej kontakt z produktami równie dobrymi, to jednak czuje się, że są smartfony i jest Note!
Z racji tego, że testy wypadły u mnie w okresie okołoświątecznym (wiem, wiem – publikuję ten materiał w lutym 2020r.), mogłem dzięki uprzejmości Samsunga potrzymać go aż do nowego roku. Naprawdę zdążyłem się nim nacieszyć, ale też dobrze się stało, bo dwa tygodnie, jak na takiego kolosa, to zawsze jest za krótko. Trzy kolejne tygodnie, które niejako dostałem w bonusie sprawiły, że mogłem na spokojnie popracować z tym produktem.
I pierwsze, co rzuca się w oczy w Galaxy Note 10 Plus, to wydajność.
Tak, ten sprzęt zachwyca wydajnością. I naprawdę nie chodzi o to, że wszystko tutaj działa szybko. Bo to jest zupełnie jasne w tej klasie urządzeń i za tak wysoką cenę. Ale efektywność działania przekłada się na uczucie ultrapłynności. Najlepiej więc pracuje się z Galaxy Note 10 Plus, jak już poznasz sprzęt, jego możliwości, oswoisz środowisko i zaczynasz używać go w swoich scenariuszach codziennego poganiania zadania za zadaniem. Nie ma już czegoś takiego, że czujesz, że to urządzenie jest ultrawydajne. Po prostu „czucie” ustępuje miejsca doświadczaniu tej wydajności. I ona rzeczywiście sprawia, że momentami można mieć wrażenie, jakby ktoś doposażył nas samych w dodatkową moc obliczeniową ;).
Note 10 Plus rzeczywiście wyposażony, jest rasowo. Ty możesz mieć nawet nadprogramowe kilogramy, a i tak z tym smartfonem weźmiesz udział w maratonie. I co ważne – ukończysz go!
Za tak dobre wyniki odpowiedzialne są trzy kluczowe punkty w wyposażeniu tego sprzętu: procesor, pamieć RAM i pamięć na pliki. Zacznijmy od początku: Exynos 9825 wykonany został w litografii 7nm (podobnie, jak Apple A13 Bionic z iPhone’ów 11), ma 8 superszybkich 64-bitowych rdzeni z taktowaniem: 2.7GHz+2.4GHz+1.9GHz, zintegrowany układ Neural Processing Unit (NPU) dedykowany Sztucznej Inteligencji oraz mocny układ graficzny Mali-G76 MP12. Szkoda tylko, że Exynos 9825 nie wspiera 5G. Dalej mamy pamięć operacyjną klasy LPDDR4x, która wynosi aż 12GB RAM i równie efektywną pamięć przeznaczoną na pliki wynoszącą aż 256GB (lub 512GB). Słowo honoru – to wystarcza, aby Note10+ dostarczył Ci kluczowych wrażeń wynikających z płynności pracy.
Osobna sprawa, że najnowszy SGN10+ wyposażony jest w chłodzenie oparte o komorę parową, więc nawet, kiedy zarzucisz go zadaniami – wciąż będzie płynnie. Może niekoniecznie pozostanie zimny, bo ciepły Note przy takich podzespołach i tak bywa, ale nie grzeje się dotkliwie i nie wpływa to na efektywność, a już na pewno temperatury nie wymykają się spod kontroli.
Natomiast nie da się ukryć, że dużo lepiej mogłaby sprawować się bateria.
Ta ma pojemność 4300mAh i pozwala realnie uzyskać czas pracy włączonego ekranu na poziomie około 3h-3.5h, chociaż miałem i sytuacje, kiedy ten czas wynosił ledwie 2.5h… W drugą stronę też bywało lepiej, czyli czas SoT zamykał się w nieco ponad 4h. Przy moim standardzie używania Note 10+ jechał więc na jednym ładowaniu pełne 20h-22h. W tym czasie miałem ustawioną najwyższą rozdzielczość 3040×1440px, aktywne podświetlenie Always On Display, włączone stale WiFi i połączenie Bluetooth ze smartwatchem opartym o Wear OS. I tak – inne smartfony z takim pakietem podzespołów gospodarują energią lepiej.
KLUCZOWE FUNKCJE W GALAXY NOTE 10 PLUS
Galaxy Note 10+ to kopalnia przeróżnych funkcji. Jedne znajdziecie również u konkurencji, a inne są unikatowe właśnie dla tego modelu. Postaram się wspomnieć o jednych i drugich, ale nie chcę wchodzić w zbytnie szczegóły. Nie jest moją intencją drobiazgowe opisywanie każdego detalu, a bardziej chciałbym pokazać składowe, które kształtują ten produkt:
- po pierwsze nie do podrobienia są funkcje związane z rysikiem. Wielokrotnie szczegółowo opisywałem te rozwiązania przy recenzowaniu wcześniejszych modeli (niech wystarczą dwie recenzje Galaxy Note 9 i Galaxy Note 8). Pokrótce zatem: notatki można robić bez odblokowywania ekranu, wystarczy wyjąć rysik S Pen i już możemy pisać. Wszystkie notatki zapisywane są w aplikacji Samsung Notes – bardzo rozbudowanej – która potrafi skutecznie przekształcać nawet pismo odręczne na pismo komputerowe. Jestem pod wrażeniem, bo nawet radzi sobie z charakterem pisma przypominającym mazanie pazurem przez kurę. Ale i zdarza się, że przy mniej starannym pisaniu nieprawidłowo rozpoznaje słowa. Niemniej – trening czyni mistrza i im więcej piszemy – tym lepiej to wszystko finalnie wychodzi.
- idąc dalej – możemy wydobywać tekst ze stron internetowych, wycinać całe fragmenty również ze zdjęciami, tworzyć ładne wizualnie (i animowane przy tym) Wiadomości Odręczne, tłumaczyć słowa po umieszczeniu nad nimi rysika, powiększać stylusem fragmenty ekranu, czy korzystać z nowej funkcji, jaką jest AR Doodle. Przy tej ostatniej funkcji urządzenie rozpoznaje twarz wykorzystując oczko frontowej kamerki i możemy w czasie rzeczywistym dorysować sobie wąsy i okulary, a przy tym to, co na sobie narysujemy, będzie do naszej facjaty w czasie rzeczywistym “przyklejone”, więc wszelkie nagrywanie wesołych filmików, wygłupy mimiczne i inne podobne rozrywki są tutaj wskazane. Mimo, że brzmi banalnie, to naprawdę daje sporo frajdy i jak ma się w domu dzieci, to można fajnie spędzić czas…
- …no, ale właśnie – trochę, jest to już dopisywanie teorii do serii Note…, bo nie takie rzeczy definiowały te smartfony. Dziś widać, że brakuje już inwencji i pomysłów, co zrobić z rysikiem, więc powstają takie właśnie AR Doodle lub…
- …rozwiązania pozwalające sterować Galaxy Note’m 10+ z powietrza. Tak, nie trzeba nawet dotykać ekranu. Wykonując określone gesty trzymanym S Pen-em można zoomować aparatem, sterować głośnością muzyki lub przełączać się pomiędzy utworami albo filmami na YouTube. Podobnie można przerzucać zdjęcia, jak i slajdy w czasie prezentacji. I powiedzmy, że w tym ostatnim przypadku jeszcze się to sprawdzi. W praktyce jednak – rozpoznawanie gestów bywa różne. Może to kwestia wprawy, ale żeby np. dokonać precyzyjnego przybliżenia aparatem, to naprawdę trzeba się namęczyć… No i nie jest to do końca wygodne. S Pen jest stosunkowo cienki, a żeby gesty działały konieczne jest przyciśnięcie małego przycisku na rysiku, który jest mocno “zlany” z powierzchnią stylusa i po omacku ciężko wyczuwalny.
- Nie oznacza to jednak, że te gesty to zły lub nietrafiony pomysł. Daję im szansę, bo czasami faktycznie się przydają, ale trzeba po prostu wypracować sobie jakieś standardy lub scenariusze działania, tak by korzystanie z nich faktycznie coś ułatwiało. Na miejscu Samsunga postawiłbym więc mocny nacisk na solidny pakiet materiałów, które nie tylko to promują, ale uczą zmieniać nawyki. Ja jestem człowiekiem, który chciałby z tego korzystać – tylko niech to lepiej działa. Stylus S Pen, jako kontroler do gier? Kto wie – może to byłoby to?
- Sam rysik jest oczywiście świetny. Pisze się nim wygodnie, ekran reaguje natychmiast, nie ma absolutnie żadnej konkurencji w tej chwili dla niego.
No dobrze, to teraz czas na… kilka słów o Androidzie 10 w Galaxy Note 10 Plus.
Chciałem o nim napisać w Wydajności, ale zdecydowałem się uczynić to tutaj. Z jednego względu – smartfon pracuje z dopieszczaną przez Samsunga nakładką One UI, która jest najlepszą nakładką systemową zaprojektowaną na urządzenie mobilne przez producenta sprzętu. OK, są pewnie zwolennicy rozwiązań w stylu Nova Launcher i im podobnych, ale ja myślę o nakładce kompletnie integrującej się z systemem na każdym poziomie i tak ściśle, ale realnie zmienia ona nawyki związane z używaniem telefonu. Samsung jest tutaj niedościgniony (znowu!).
Jako, że mamy do czynienia z potężnym ekranem, nie jesteśmy w stanie tak dużej przestrzeni przy typowych, codziennych zadaniach wygodnie obsługiwać. Dlatego interfejs Samsung napisał w taki sposób, że większość rzeczy spokojnie dotkniemy kciukiem do połowy ekranu. Nie trzeba nawet sięgać do górnej belki, by rozwinąć powiadomienia lub zsunąć pasek z regulacją jasności. Co więcej – Koreańczycy pomyśleli również o drobiazgach, jak intuicyjne rozmieszczenie kluczowych elementów w konkretnych sekcjach, więc jeśli czegoś nie znajdziesz w miejscu, gdzie wydawało Ci się, że może to być, to niemal pewne, że u dołu pojawi się podpowiedź odsyłająca do konkretnego poziomu w systemie, gdzie szukana przez Ciebie opcja została umieszczona.
Ale ta drobiazgowość przekłada się także na względy kolorystyczne.
Tak, jestem estetą i czuję niebywały komfort korzystając z Trybu Ciemnego (Dark Mode) w systemie. Czerń tła poszczególnych sekcji, jest tutaj miękka i nie kontrastuje agresywnie z białym kolorem napisów. Przejścia, animacje, szarości, cienie, kolory ikon na tle ciemnych pól – wszystko jest spójne, czytelne, subtelne, zaprojektowane ze smakiem i oddechem. A dodatkowo pojawiły się wreszcie gesty krawędziowe, więc obsługa Note’a 10+ przy wygodnym chwycie tak dużej bryły, jest wręcz niebywale komfortowa.
Ostatnią rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, to Samsung DeX. Teraz korzystając z przewodu USB – podłączyć można Note’a 10+ nie tylko do monitora, ale także do zwykłego laptopa. Wówczas aktywuje się w osobnym oknie interfejs DeX, ale skoro siedzimy przed komputerem, to po co nam takie rozwiązanie? Może po to, by niektóre mobilne apki uruchomić na większym ekranie lub by łatwo przerzucić pliki do naszego cyfrowego notatnika bezpośrednio z komputera? Ale po prawdzie – DeX na pewno lepiej sprawdzi się w/na tablecie. Na Windowsie czy Mac OS – będzie tylko dodatkiem, z którym nie do końca wiadomo, co zrobić.
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE W GALAXY NOTE 10 PLUS
Zacznę od tego, że Note 10+ dwie rzeczy robi kiepsko. Po pierwsze słabo wychodzą mu zdjęcia portretowe. Po drugie tryb nocny jest taki sobie.
Ale reszta – reszta jest kapitalna. I od razu ostrzegam – inna niż na smartfonach z agresywną AI. Bo i AI w Note 10+ nie działa jakoś nadzwyczajnie szybko i Chińczycy z Huawei, jak i Xiaomi wiodą tutaj prym. Natomiast Note potrafi wykonywać piękne, naturalne obrazki.
Zdjęcia są szczegółowe, zbalansowane kolorystycznie, odpowiednio nasycone, a do tego wciąż przypominają najwierniej, jak coś prezentuje się w rzeczywistości. Stąd nadal będę obstawał przy tym, że jeśli ktoś szuka smartfonu agencyjnego – powinien postawić z uwagi na tą wierność na Note’a 10+ lub innego z czołowych Galaxy. Dlaczego? Bo przeostrzone zdjęcia z wyciągniętą do granic rozpiętością tonalną przez AI nie pozwalają już na efektywną edycję oraz ujawniają przy okazji gorszą plastykę na dużych zbliżeniach. Note 10+ też nie jest tutaj idealny, ale jednak najbliższy temu, co naturalne.
Z tyłu smartfon Samsunga może pochwalić się poczwórnym układem fotograficznym, na który składają się:
- główny aparat (drugi od góry) ma matrycę 12Mpx 2PD i regulowaną wartość otwarcia przysłony pomiędzy jasnościami F1,5 oraz F2,4. Obiektyw ma pole widzenia wynoszące 77st., a obraz stabilizowany jest optycznie (OIS),
- aparat z teleobiektywem o jasności f/2.1 znajduje się na samej górze. On również posiada matrycę 12Mpx z optyczną stabilizację obrazu (OIS) oraz kąt widzenia zawężony do 45st.,
- na samym dole jest aparat z obiektywem ultraszerokokątnym i przetwornikiem 16Mpx, jasnością przysłony f/2.2 i polem widzenia wynoszącym 123st. Całość także jest stabilizowana optycznie,
- ostatni, jest aparat VGA do pomiaru głębi DepthVision, który wspiera skanowanie obiektów 3D, używanie cyfrowych miarek w rzeczywistości rozszerzonej oraz zdjęcia portretowe.
Urzeka przejrzysty interfejs aparatu w Galaxy Note 10+, rozsądne rozstawienie kolejnych funkcji fotograficznych, które dodatkowo można edytować i własnoręcznie przestawiać.
Wciąż kapitalnie sprawdza się tryb Pro, który pozwala uwieczniać sceny w formacie RAW i ręcznie sterować mechaniczną wartością otwarcia przysłony. Ponadto aplikacja potrafi rozpoznać zabrudzenia na obiektywie i poinformuje nas o nich (bardzo przydatne), a także oferuje sugerowane ustawienie aparatu, by wykonać udane zdjęcie (przydatne).
Zachwycony (i to całkiem poważnie) jestem możliwościami wideo. Note 10+ pozwala kręcić filmy w kapitalnej rozdzielczości UHD 3840x2160px przy 60kl./s, a także filmy w jakości HDR10+. To, co wbija w fotel, to genialna stabilizacja obrazu, dzięki czemu bez asysty gimbala możemy poruszać się i nagrywać filmy. Odnoszę wrażenie, że działa sprawniej niż w Galaxy S10 i sprawia, że nasze wideo, jest po prostu lepsze.
Sprzęt dla influencera – jak znalazł! Tym bardziej, że można filmować bez przerywania nagrywania z wykorzystaniem wszystkich trzech aparatów, oczywiście kolejno pomiędzy nimi się przełączając. Efekty poniżej.
Natomiast słabo wypadają zdjęcia nocne. Są tylko nieco jaśniejsze niż w trybie automatycznym. Brakuje im wyrazistości.
Również funkcja Live Focus do portretów, która pozwala zmieniać podkład rozmycia tła, wypada blado (widać na ostatnim zdjęciu poniżej – niestety zły obrys to nie wyjątek, a reguła…). Nie ma podejścia do Huawei, czy Xiaomi. A mam żywe porównanie chociażby z Mate 20 Pro, który jest starszy od SGN10+, a sprawdza się lepiej, wykonując fotki facjaty szybciej i bez rozmyć (lub delikatnie poruszone) i z pięknym efektem bokeh. Jeśli o mnie idzie, to uważam, że Samsung powinien przemyśleć jeszcze raz działanie trybu portretowego i postawić na coś innego niż Live Focus.
WZORNICTWO GALAXY NOTE 10 PLUS
W materiałach promocyjnych Samsung chwali się przy opisie designu w Galaxy Note 10 Plus ergonomicznym chwytem. Rzeczywiście uważam, że to najbardziej przemyślana konstrukcja smartfonu z serii Note od czasów kapitalnych trzeciej i czwartej wariacji tego modelu. Note 9 był za wielki, a chociażby „ósemka” była mało komfortowa w chwycie. Na tle „dziesiątki” modele te wypadają kiepsko. Natomiast tutaj udało się odchudzić znacząco ramki i zadbać o fantastyczne spasowanie pod kątem wymiarów. Przypomnę, że Note 10 Plus ma ekran Infinity-O o przekątnej 6,8 cala, a kiedy trzyma się smartfona w dłoni, to ma się wrażenie, jakby leżała w niej dużo mniejsza konstrukcja.
Odczuwalna za to jest waga – aż 196g wyraźnie daje o sobie znać (dla porównania – mniejszy Note10 waży 168g).
Front oraz tył to polerowane szkło Corning Gorilla Glass 6. Daje ładny, holograficzny efekt tęczowych smug, kiedy trzymamy telefon pod różnymi kątami. Niestety – paskudnie się rysuje… Dziwnym ruchem okazało się przeniesienie na lewy bok włącznika i regulacji głośności. Zdecydowanie wolałem włącznik z prawej strony i trochę trwało zanim przestawiłem się na nowy standard pracy. Bywało to dość męczące.
Pięknie wypada też front. Ekran Dynamic AMOLED wykonany we wspomnianej przed chwilą technologii Infinity-O z rozdzielczością 3040×1440px ciągnie się od krawędzi do krawędzi, właściwie nie ma ramek i kolorystycznie po prostu powala i zachwyca. Bezkonkurencyjny, cudowny, piękny. Naprawdę inaczej o nim napisać się nie da. Małe oczko kamerki frontowej przy górnej ramce nie zaburza zanadto panującego tutaj spokoju. Rzuca się w oczy za to minimalizm i oszczędność środków wyrazu. Uwielbiałem patrzyć na ten smartfon od przodu. A już tym bardziej, kiedy ekran prezentuje obraz. Właściwie dowolny obraz.
PODSUMOWANIE I OPINIA O GALAXY NOTE 10 PLUS
Samsung Galaxy Note10 Plus to naprawdę potężny smartfon. I nie chodzi mi tutaj o gabaryty, bo całość zamknięto w wymiarach wynoszących 162.3×77.2×7.9mm i jak na serię Note to naprawdę świetny wynik. Zwłaszcza przy grubości poniżej 8mm. Mam jednak najbardziej na myśli – pisząc o tej potędze – superwydajność, bardzo zaawansowaną optykę aparatów, świetnie napisane środowisko One UI, kapitalne funkcje cyfrowego notatnika, czy niekończący się zestaw dodatkowych funkcji, jak chociażby wbudowane środowisko DeX.
Trudno na kilka punktów nie ponarzekać. Dlatego szkoda mi, że Samsung nie opracował jeszcze własnej technologii bezpieczeństwa opartej o skaner twarzy. I mam na myśli coś takiego, co znajdziesz w iPhone’ach. I nie – nie chodzi mi tutaj o kopiowanie, ale po prostu Face ID działa genialnie i jest nie do podrobienia. A jest to innowacja, którą chętnie w smartfonach Samsunga bym przywitał. I bierze się to z tego, że chociażby skanowanie odcisku palca jest dużo bardziej zawodne.
Kuksaniec należy się Samsungowi także za słabą efektywność pracy na jednym ładowaniu. Oferowane czasy przy moim trybie korzystania ze smartfonu są naprawdę rozczarowujące.
Na minus też wypada tryb Live Focus oraz jakość zdjęć nocnych. Tutaj Chińczycy wciąż jeszcze odjeżdżają Samsungowi, ale trzeba jasno przyznać, że to fotografie ze sprzętu Koreańczyków są naturalne i bardzo bliskie rzeczywistości.
Ostatnia rzecz, która może nie jest wadą, ale za zaletę też trudno ją brać, to wymyślanie nie do końca sprawdzonych sposobów nawigowania z użyciem S Pen-a. Rysik ma genialne funkcjonalności i nie wiem, czy rzeczywiście potrzeba nam przekombinowanego systemu gestów. Niech stylus będzie do tego, w czym sprawdza się najlepiej – a więc do tworzenia cyfrowych notatek. I dajmy mu już spokój.
Kto obraca się w smartfonach tego producenta wie, że zalety wynikające z korzystania z tych produktów są na świetnym i wysokim poziomie. A to oznacza, że Note10+ będzie naprawdę przydatnym i bardzo, ale to bardzo efektywnym organizatorem naszego codziennego kalendarza zadań. Jako partner w biznesie sprawdza się kapitalnie. Jest idealny pod kątem nowoczesnej rozrywki. A jeśli chcemy odpocząć po godzinach, to na fenomenalnym wyświetlaczu zaoferuje możliwość obejrzenia filmów w bezkonkurencyjnej jakości.
Jestem za Note’m całym moim tech-sercem. Nawet, jeśli sprzęt ten wymaga ode mnie kompromisów. Bo wady nie zmuszają mnie do rezygnacji z czegoś konkretnego, ale są polem, na którym można coś jeszcze poprawić. I takie kompromisy są przeze mnie akceptowalne.
[penci_review id=”65389″]