SŁOWEM WSTĘPU
Mylą się wszystkie te osoby, którzy i które uważają, że skoro LG V30 pojawia się po kilku tygodniach od swojej premiery na rynku, a nie od razu, kiedy ta miała miejsce na końcu sierpnia 2017r., to jest smartfonem bezużytecznym. Niestety trafiam na takie podejście. Swoją drogą zastanawiam się skąd takie wnioski? I spotkałem się z nimi w dyskusji na FB, jak też w różnych miejscach w Sieci. Szczerze pisząc, to nawet jestem takim podejściem rozdrażniony. I jest tak dlatego, że naczelną ideą wpisaną w tego bloga, jest położenie nacisku na MYŚLENIE PRODUKTEM oraz RELACYJNOŚĆ ZE SPRZĘTEM. W tych kategoriach mieści się zatem coś zupełnie innego, aniżeli chcieliby zwykli zjadacze chleba, którzy traktują elektronikę, jak gadżety. Bo – jakie to ma znaczenie, kiedy ten telefon znalazł się na sklepowych półkach, skoro już na nich będąc oferuje prawdziwego technologicznego kopa?
Panie i Panowie – nie mam najmniejszych wątpliwości. LG V30 jest produktem genialnym! Smartfonem, który sprawił mi TYLE przyjemności w czasie testów, że z autentyczną szczerością mogę go polecić! I nie chodzi o wciskanie kitu. Ale o szacunek dla klienta, Czytelnika/Czytelniczki, szacunek do produktu. Do LG mam w zasadzie tylko jedną prośbę – najbardziej życzyłbym sobie, abyście odświeżyli nakładkę systemową. Ale poza tym? Chciałbym, aby każdy smartfon był tak pięknie dopracowany, jak V30. A jest to sprzęt cholernie dojrzały. Opalony słońcem, witalny, tryskający energią i przecierający na nowo pewne szlaki. W sam raz, aby zerwać go z drzewa! I nie nadgryzać lecz konsumować w całości! Ze smakiem…
WZORNICTWO I WYKONANIE LG V30
Przyznam szczerze, że do tej pory – włączając w to pancerniaki – nie spotkałem na swojej drodze smartfonu, który byłby tak zaprojektowany i wykonany, jak LG V30. Inżynierowie włożyli w niego niesamowicie dużo pracy! Szkielet konstrukcyjny ramy jest wykonany w kształcie litery H, co jest częstą praktyką stosowaną w budownictwie, a w smartfonie ma to pomóc, aby różnego rodzaju naprężenia, którym zostanie poddany chociażby w czasie upadku, nie doprowadziły do jego uszkodzenia.
Front, jak i plecki pokryto szkłem Corning Gorilla Glass 5, narożniki wzmocniono stopem aluminium AL6000, zadbano o wodo- i pyłoszczelność na poziomie normy IP68 oraz przyłożono się, aby LG V30 spełniał warunki militarnej normy wojskowej armii Stanów Zjednoczonych – MIL-STD 810G, która określa, z jakich trudnych okoliczności sprzęt wyjdzie cało. W związku z tym poddawany jest licznym procesom testowym na wypadek (dane te podaję za Wikipedią):
- oddziaływania nań wysokich i bardzo niskich temperatur przez określony czas,
- upadków,
- różnic ciśnienia,
- szoku temperaturowego,
- szoku balistycznego,
- oblodzenia,
- działania piasku i pyłu,
- zanurzenia,
- wibracji mechanicznych,
- akustycznego hałasu,
- mgły solnej,
- zagrzybienia,
- promieniowania słonecznego,
- zamrażania i rozmrażania.
Oczywiście szczegółowa lista jest dużo dłuższa. Wybrałem kilkanaście z prób, którym poddawany w ramach normy MIL-STD 810G jest określony sprzęt. LG nie precyzuje, jakim dokładnie sprawdzeniom został tutaj V30 poddany, poza tym że zapewnia o czternastu kategoriach testowych. Robi to więc naprawdę mocne wrażenie, jeśli pomyślisz sobie, że smartfon, który dzierżysz w dłoni, kosztujący niemało – bo aż 3800zł brutto – wytrwał w tak wielu ekstremalnych okolicznościach i doskonale radzi sobie w dalszej pracy. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem determinacji ze strony LG, aby wziąć na siebie aż taką odpowiedzialność za produkt mobilny i zadbać o jego wytrzymałość, skoro kiedy na niego patrzysz – z zewnątrz – nic nie wskazuje na to, że to taki twardziel!
Od strony wizualnej to bardzo zgrabny bezramkowiec. Pisałem o tym przy okazji LG G6 i tutaj również zaznaczę – ten południowokoreański producent ma niesamowite wyczucie, jeśli idzie o wzornictwo i świetnie realizuje je w swoich kolejnych produktach. Zasadniczo, kiedy porównuję V30 i flagowca z 2017 roku, to wizualnie bardziej wpada mi w oko ten drugi, niemniej recenzowany tutaj smartfon jest naprawdę przyjemnie zaprojektowany, bardzo łagodny w odbiorze, dodałbym że bardziej lifestyle’y, przez co nie jest aż taki poważny, ale też udało zachować się balans, dzięki któremu nie przynosi skojarzeń z niedbałą frywolnością.
Testowany przeze mnie model jest w kolorze srebrnym ze szklanymi pleckami, które fantastycznie pochłaniają światło. Trik ten znany jest z telefonów od Huawei, dzięki któremu odbicia zamieniają się w przyjemne dla oka refleksy łun świetlnych. Nie widać dzięki temu za bardzo palcowania, a przy krawędziach doszły dodatkowo spady, które sprawia, że tak potężną taflę sprzętu, trzyma się bardzo wygodnie i miękko. Zwracam na to uwagę, bo w LG V30 jest przecież gigantyczny – 6-calowy wyświetlacz, ale nigdy jeszcze nie czułem takiego komfortu z produktu z takim panelem, którego gabaryty byłyby tak akuratne!
Jasne, że V30 maleństwem nie jest i do kompaktowych słuchawek sporo mu brakuje, ale dzięki naprawdę wąskim ramkom, dostajemy praktycznie niczym niezmąconą wariację na temat ekranu. Wymiary bryły wynoszące 151,7 x 75,4 x 7,3mm przy wadze 158g sprawiają, że mamy do czynienia ze sprzętem niezbyt ciężkim, o względnych gabarytach, które nawet jeśli przerastają nieco smuklejsze telefony, to jednak nadal mieszczą się w sensownych granicach ergonomii. Jeśli nie masz za małych dłoni, będziesz zadowolony/-na z obsługi LG V30.
Tak – jestem wielkim fanem tego, jak LG przygotował ten model. Trzeba być wyjątkowo nieprzytomnym, aby nie doceniać tego, jak ten produkt jest przemyślany, dopracowany, doszlifowany. Widać, że producent nie tylko kieruje się ambicjami, ale idzie na żywioł. Legitymuje solidną wytrzymałością poważny i drogi sprzęt, któremu upadki będą się przecież przytrafiać tak samo, jak wszystkim innym telefonom świata. Ale w tym wypadku możesz liczyć na więcej szczęścia przy kontakcie z betonem, aniżeli w smartfonach konkurencji. Szczególnie z tego segmentu cenowego.
WYŚWIETLACZ W LG V30
OK – tutaj dzieje się prawdziwa magia! Ale wiadomo – chodzi przede wszystkim o technologię, a nie żadne triki i sztuczki. A tak się składa, że w LG V30 postawiono kwestię najlepszego wyświetlacza na rynku – dosłownie – na ostrzu noża. Producent bowiem rzuca rękawicę wszystkim – łącznie z Samsungiem – producentom paneli do urządzeń mobilnych. I nie ma się w tym aspekcie czego wstydzić, bo i konkurencja ma kogo w tym wyścigu gonić. A, że nie przesadzam – oto kilka detali, które tę tezę podtrzymują:
- w LG V30 zastosowano nowy typ wyświetlacza typu OLED. Oznacza to, że został on wykonany z organicznych diod, które czynią barwy znacznie bliższe naturalnym, aniżeli ma to miejsce w ekranach LCD,
- skoro już jesteśmy przy LCD – czas reakcji wyświetlacza użytego w LG V30 jest dziesięciokrotnie szybszy aniżeli w konwencjonalnych panelach. Dlaczego to takie ważne? Bo, kiedy oglądasz na V30 dynamiczną akcję, grasz w grę z szybko zmieniającym się tłem lub korzystasz z gogli VR do Wirtualnej Rzeczywistości, to nie napotkasz efektu tzw. powidoków, czyli smużenia lub echa na wyświetlaczu,
- ekran w recenzowanym smartfonie oddaje 109 proc. kolorów z palety DCI-P3 2, która stosowana jest w kinematografii,
- oprócz tego matryca OLED, która jest w V30, oddaje aż 148 proc. barw z palety kolorów sRGB przy prezentacji cyfrowych zdjęć.
Czy to nie wygląda świetnie? Oj nie tylko wygląda, ale wręcz zasysa przy obcowaniu z multimediami! Ale tak naprawdę, moją ulubioną nowością w wyświetlaczu użytym w LG V30, jest wykonanie go w technologii P-OLED (Plastic OLED), przy której matryca:
- dzięki zastosowaniu odpowiednio elastycznego tworzywa może być zaokrąglona naturalnie na narożnikach,
- wytwarza się ją w procesie nanoszenia pikseli na płaszczyznę wytrzymalszą od szkła w kontekście uszkodzeń mechanicznych,
- wykorzystano tutaj technologię hermetyzacji, co eliminuje utlenianie się pikseli, więc ekran się nie wypala, gdy długotrwale wyświetla poszczególne treści np. w ramach funkcji Always-on Display,
- ponadto piksele są skanowane w autorskim procesie technologicznym LG, dzięki któremu zmniejszony został pobór energii dostarczanej do każdego punktu, co wydłuża pracę baterii.
Mając taką dawkę innowacji, odpowiedz mi na pytanie, czy można w tym kontekście mówić o tym, że skoro LG V30 oficjalnie został zaprezentowany 30 sierpnia, a do sprzedaży wszedł w listopadzie 2017r., to znaczy że jest produktem spóźnionym? Bardzo proszę – pokaż mi proszę (i piszę to zupełnie serio), który producent ma w swoim portfolio tak kapitalny wyświetlacz? I zapraszam w tym celu do komentarzy – chętnie podejmę wyzwanie!
I może dla Ciebie argument o nie wypalaniu się ekranu jest mało przekonujący, ale ja już tego doświadczyłem w swojej karierze i nie jest to nic przyjemnego, bowiem po wyłączeniu telefonu (lub jego wygaszeniu) zostaje niejako odciśnięty obraz tego, co było na wyświetlaczu prezentowane w dłuższej perspektywie czasowej, np. ikona koperty od SMS-ów, czy sporej wielkości koło zegara analogowego. Nie dość, że paskudnie wygląda, to jeszcze nakłada się na inne wyświetlane treści.
Samsung, aby tego efektu uniknąć w swoich – skąd inąd genialnych matrycach – uaktywnia w trybie Always-on Display poruszającą się sekcję z wyświetlanymi w tym trybie notyfikacjami. I wielu osobom to przeszkadza, kiedy co jakąś chwilę zegar z datą lub kalendarz i symbole powiadomień, przeskakują po całym wyświetlaczu, co dostrzega się kątem oka i jest mocno rozpraszające, więc ciężko pracować w tych okolicznościach np. przed komputerem, gdy telefon leży w zasięgu wzroku. Trzeba odsuwać go poza pole widzenia. Tutaj – w LG V30 – tego nie doświadczysz!
No dobrze, skoro sam miąższ mamy za sobą, czas na pozostałą specyfikację panelu zastosowanego w tym topowym smartfonie:
- Wykonano go oczywiście w taki sposób, aby prezentował obraz – jak to finezyjnie przy LG G6 producent nazwał – Full Vision, a więc w nowych proporcjach, które w końcówce 2017 roku w najwyższej półce sprzętowej się już upowszechniają, a więc 18,5:9. Oczywiście jest jeszcze wiele apek, które nie są przygotowane do takiej prezentacji obrazu, ale LG ma świetnie dopasowany system skalowania. Można o to zadbać w specjalnej sekcji w Ustawieniach lub po prostu korzystać z ikony dwóch strzałek, która pojawia się w lewym dolnym narożniku ekranu przy treściach, które nie są przeskalowane.
- W tym drugim przypadku istnieje niestety ryzyko, że kiedy wprowadzi się jakąś treść w danej apce (np. wypełni formularz rejestracyjny lub obrobi zdjęcie), a potem przeskaluje obraz, może ona zostać usunięta, co kilkukrotnie mi się zdarzyło. Drobny minus, ale potrafiący trochę nabałaganić, kiedy napiszesz dłuższy tekst lub pracujesz z filmem w jakiejś apce, a wszystko szlag trafi. Do poprawienia z aktualizacją systemu. Niemniej, kiedy ma się tego świadomość, na co teraz uczulam – nie dokonuje się czynności przeskalowania obrazu po lub w trakcie pracy z aplikacją, ale przed przystąpieniem do niej. Kwestia wyrobienia sobie nawyku.
- Do dyspozycji jest pełne 6 cali, które dzięki supercienkim ramkom idealnie mieści się w jednej dłoni i tylko sporadycznie trzeba się wspomagać drugą przy obsłudze telefonu, no chyba, że ma się wyjątkowo drobne dłonie. Sześć cali to sześć cali, nie oszukujmy się – fizyki żaden emejzing tutaj nie jest w stanie przeskoczyć. Niemniej są dostępne opcje pomniejszania interfejsu, tak aby możliwe było dopasowanie go do własnych preferencji.
- To, co wzbudza zachwyt, to gęstość ułożenia pikseli. Na tak potężnej tafli zmieszczono ich aż 4,15mln, dzięki czemu udało się uzyskać rozdzielczość bazową ekranu wynoszącą QHD+ czyli 1440x2880px (538ppi). Można ją też oczywiście zmniejszyć, co wpłynie korzystniej na użycie baterii, ale ja przez cały czas testów pracował z tą najwyższą. Obraz jest klarowny, czysty, subtelny, wyrazisty i… niezbyt przesłodzony! Tak, trochę mnie to zaskoczyło. Oczywiście i to można regulować w sekcji z ustawieniami ekranu, niemniej nie jest to typowa dla OLED-ów kolorystyka. W niczym to nie przeszkadza, bo faktycznie ma się wrażenie, że barwy są bardziej naturalne. Dlaczego to tak podkreślam? Bo wiele firm lubi podkręcać opisami swoje panele, próbując wmówić światu, że niczego lepszego nie znajdą, a barwy są takie, jakimi je widzi ludzkie oko. Ale to nie jest prawdą. Natomiast w LG V30 jest to odpowiednio wyważone. I oczywiście – jeśli chcesz mocniejszych wrażeń, to i takie ustawisz. Niemniej – moim zdaniem – obecny poziom prezentuje się rewelacyjnie.
- Ekran w LG V30 obsługuje technologię HDR10. Wreszcie ma to sens. W G6, w którym jest wyświetlacz LCD nie zobaczysz takiej kolorystyki w filmach, jaką oferują z HDR10 OLED-y.
Oczywiście działa funkcja wyświetlacza Always-on Display, a prezentowany obraz jest statyczny, co jest bardzo miłym zaskoczeniem przy takim panelu. Można go też oczywiście personalizować, dodawać swoje teksty, które będą na nim widoczne lub podłożyć obraz, a dodatkowo poddać go kolejnej obróbce, aby idealnie prezentował się w AOD (winietować, zmieniać filtry). Nad główną treścią prezentowane są podstawowe notyfikacje, stan baterii oraz istnieje możliwość rolowania tego miejsca, aby sterować bez wybudzania telefonu multimediami, podstawowymi aspektami łączności (włączysz/wyłączysz WiFi lub Bluetooth), wyciszysz tu smartfona lub od razu przejdziesz do aparatu. Wyświetlacz Always-on Display można też zautomatyzować, aby uruchamiał się w określonych porach – np. tylko na noc lub w godzinach pracy.
Ekran można wybudzić podwójnym stuknięciem weń palcem, ale do odblokowania potrzeba autentykacji poprzez odcisk palca lub wprowadzenie kodu PIN (ew. wyrysowanie śladu). Podwójnym stuknięciem w dowolnym obszarze – ekran też wygasisz. Jedna rzecz uległa w tym modelu diametralnej zmianie. Otóż to, co było wizytówką linii V od LG zniknęło bezpowrotnie, czyli podwójny wyświetlacz. Właśnie ten drugi widoczny był w górnej części, ponad głównym panelem i z grubsza dawał dostęp do podstawowych czynności związanych ze smartfonem, jak np. podglądu notyfikacji i był agregatorem skrótów aplikacyjnych.
Nie da się ukryć, że rezygnacja z niego przy 6-calowym ekranie była koniecznością. Komfortowa obsługa mijałaby się tutaj z celem. Niemniej – LG zostawił tzw. Floating Bar, czyli znany ze smartfonów od Huawei Przycisk Wiszący. Innymi słowy to interaktywny pasek systemowy, który możemy umieścić przy prawej lub lewej krawędzi ekranu i zależnie od potrzeb rozwijać go lub zwijać. Jego przewagą nad fizycznym, drugim ekranem, jest możliwość przesuwania go na dowolną wysokość, więc jest zawsze pod palcem. Znacznie lepiej się go obsługuje, pozwala na spersonalizowanie dostępu do ulubionych apek, kontaktów, multimediów itp. Moim zdaniem to dodatek zbędny, tym bardziej że niedostępny z poziomu wygaszonego ekranu, ale jeśli ktoś lubi takie rozwiązania – będzie usatysfakcjonowany/-a.
O tym, że jest Tryb Czytania (odpowiednik Trybu Nocnego redukujący światło niebieskie w godzinach wieczornych i nocnych wg ustalonego harmonogramu), możliwość (niezależnie od rozdzielczości) powiększenia poszczególnych elementów na ekranie, pogrubienia z automatu wszystkich treści tekstowych, personalizowania nawigacyjnych przycisków ekranowych (w tym zmiany ich układu), stylizowania układu gł. pulpitu poprzez modyfikowanie siatki aplikacji, efektu przewijania, wyboru prezentacji apek z szufladą lub bez szuflady aplikacji, dodania ruchomej tapety – nawet nie wspominam! Są jeszcze setki motywów do personalizowania przestrzeni roboczej i wyglądu dostępne w sklepie LG World. Po prostu jeden, wielki, kompletny i gigantyczny oraz bardzo opasły zestaw ustawień, które ani na jotę nie wpływają na świetną wydajność!
W teorii – wszystko to, co ma konkurencja tutaj jest. W praktyce – niuanse i szczegóły obcowania z tymi rozwiązaniami zmieniają wszystko. Uważam, że pod tym kątem LG stoi na najwyższym z możliwych poziomów! A jeśli dodasz do tego wyświetlacz P-OLED, którego nie ma nikt inny, to cóż – czapki z głów również za genialne podejście w kwestii innowacyjności i stricte technologicznych rozwiązań.
WYDAJNOŚĆ I WYPOSAŻENIE LG V30
LG nie zwalnia tempa. Ani na sekundę! Specyfikacyjnie i wydajnościowo jest V30 topowym graczem! Żeby smartfon się nie nagrzewał, producent umieścił w nim rurkę cieplną i podkładkę chłodzącą, więc nawet przy kręceniu filmów – telefon robi się co najwyżej względnie ciepławy. Tak się złożyło, że kręciłem nim materiał w FHD 60kl./s przez dobre 40 minut i zupełnie nie odczułem, aby cokolwiek się działo niedobrego temperaturowo, czy – co gorsza – wydajnościowo. Prawdziwa rewelacja!
Specyfikacja techniczna LG V30 | |
Procesor | Qualcomm Snapdragon 835 |
Wyświetlacz | 6,0-calowy QuadHD+ OLED FullVision 18:9 (2880x1440px / 538 ppi) |
Pamięć | RAM LPDDR4x 4 GB / ROM UFS 2.0 64 GB / MicroSD (do 2 TB) |
Aparat Tylny | Podwójny tylny: 16MP standardowy (F1.6/71st.) /13MP szerokokątny (F1.9/120st.) |
Aparat Przedni | 5 MP szerokokątny (F2.2 / 90st.) |
Bateria | 3300mAh |
System operacyjny | Android 7.1.2 Nougat |
Wymiary i Waga | 151,7 x 75,4 x 7,3 mm Waga: 158g |
Łączność i Sieć | LTE-A 4 CA; Wi-Fi 802.11 a, b, g, n, ac / Bluetooth 5.0 BLE / NFC / USB 2.0 typ C (kompatybilne z wersją 3.1) |
Kolory w Polsce | Srebrny, Niebieski |
Inne | Ochrona przed wodą i pyłem klasy IP68 / zgodność ze standardem MIL-STD 810G / – obiektyw Crystal Clear Lens / 32-bitowy przetwornik Hi-Fi Quad DAC / format HDR10 / funkcja Daydream / Asystent Google1 / interfejs UX 6.0+ / rozpoznawanie głosu / rozpoznawanie twarzy / czytnik linii papilarnych / technologia Qualcomm Quick Charge 3.0 / ładowanie bezprzewodowe WPC (Qi) |
Na pokładzie jest w LG V30 oczywiście ośmiordzeniowy Snapdragon 835 taktowany częstotliwością 2,45GHz, superszybka pamięć masowa typu UFS 2.0 o pojemności 64GB na nasze pliki, do tego całe 4GB RAM, BT 5.0 niskiego poboru energii, łączność NFC, WiFi 802.11ac, cała masa dopalaczy odpowiedzialnych za rewelacyjny dźwięk najwyższej jakości (o nich szerzej piszę nieco niżej), złącze USB typu C do ładowania telefonu i przenoszenia danych po kablu, technologia ładowania bezprzewodowego WPC (Qi), slot na karty microSD do 2TB oraz cała masa kluczowych czujników. Jest ich w sumie aż 53(!), co jest ilością niemal niespotykaną gdziekolwiek indziej! Lwia część z nich jest pochodzenia od samego LG. To najprecyzyjniej rejestrujący najmniejszy nawet ruch smartfon na rynku! Panie i Panowie – chapeau bas!
W kwestiach wydajnościowych nie ma więc mowy o jakimkolwiek spowalnianiu, przegrzewaniu, lagowaniu powstałemu z tytułu zbyt wysokich temperatur przy obciążeniu. LG V30 nie ma w swoim słowniku takich sformułowań, jak “wolne działanie”, “lagowanie”, “przycinki” etc. To taki prawdziwy off-road wśród smartfonów, który nie idzie na najmniejsze kompromisy! Jest gwarantem długiej, wielosezonowej pracy, bez żadnych problemów! A skoro przy moim niezwykle ciężkim i obciążającym użyciu LG V30 nawet nie uronił kropli potu, uważam go za takiego samego konia nr jeden, jakimi są Sony Xperia XZ Premium, XZ1, czy HTC U11!
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W LG V30
OK – doszliśmy do dwóch względnych minusów, które chcę tutaj wyszczególnić. Po pierwsze LG V30 nie pracuje pod kontrolą Androida 8.0 Oreo, tylko 7.1.2 Nougat. Co więcej – ostatnie poprawki bezpieczeństwa pochodzą z września 2017 roku… Piszę te słowa w ostatnich dniach grudnia tegoż roku, więc tym bardziej czuję zawód z takiego obrotu spraw. Po drugie – niestety, ale nakładka systemowa UX6.0+ jest… brzydka i wieje starością… Przyjrzyjmy się temu bliżej.
W punkcie pierwszym, czyli przy systemie operacyjnym, i tak jest lepiej niż można przypuszczać. Obecny Nougat w wersji 7.1.2 to bardzo, bardzo, bardzo dobra wersja Androida. Do tego dopieszczona, stabilna, multifunkcjonalna… Ale… mamy już od dobrego kwartału nową platformę, która posiada fajniejsze funkcje, których tutaj w Nougatcie (pomimo bogactwa wielu ficzerów) jednak brakuje. Przy tej klasie sprzętu aż trzymiesięczny poślizg w łatkach bezpieczeństwa, to czysta pożywka dla zdeterminowanego hakera. Wiadomo – patrzy się na to przez palce, ale jak zarządzasz z telefonu płatnościami, firmą, budżetami, ważnymi danymi, to nad głową pojawia się jednak znak zapytania, sugerujący niepewność i rodzący dyskomfort, bowiem to wiodący smartfon za grube pieniądze! Dla przykładu – w XZ1 jest już nie tylko od chwili debiutu Android Oreo, ale pomimo, że nadal jest grudzień, to od kilku dni także obowiązujące na ten miesiąc łatki bezpieczeństwa…
…no, ale wiem dlaczego tak jest… Bo nakładka systemowa od Sony jest dużo lżejsza od tej oferowanej przez LG. Pod kątem wielu ficzerów jej ustępuje – co oczywiste – ale z drugiej strony, jest maksymalnie aktualna i niemal identyczna z tym, co oferuje Google, kiedy wypuszcza świeży soft. Łatwiej więc szybko uaktualnić takie oprogramowanie, aniżeli potężnie rozbudowane oprogramowanie. Niemniej – i bronić LG tu nie będę – ta nakładka była znana wiele tygodni przed premierą V30 i to przez samego producenta zaprezentowana. Co najmniej więc w lipcu 2017 roku była już ukończona. Dodatkowo – od lat wygląda ona niemal tak samo, stąd można śmiało wnioskować, że LG pracuje na dość dobrze przez siebie rozpisanym sfotware. A Android O(reo) był dostępny do testów developerskich i w wersjach beta od pierwszego kwartału 2017 roku. Oznacza to, że czasu na dopracowanie nakładki pod nowy system – LG miał sporo.
Stary jest więc sposób nawigowania, wiekowa szuflada aplikacji, która już teraz wyleciała na rzecz wysuwanego app drawera z dołu ekranu, lepiej też w natywnym (czystym) systemie aniżeli tym w V30 są pokategoryzowane poszczególne opcje, a przez to bardziej czytelne. O innych wizualnych kwestiach, jak chociażby plakietkach notyfikacyjnych nie wspominam. To samo dotyczy funkcji kontekstowego rozpoznawania adresów e-mail, ulic, czy numerów telefonów przez system Oreo i lepszego nimi zarządzania. A opcja Obraz w Obrazie? Albo przypinanie skrótów funkcyjnych z aplikacji do pulpitu? A sposób zarządzania powiadomieniami poprzez czasowe ich wyciszanie i lepsze segmentowanie? A autouzupełnianie haseł i loginów przypinane do konta Google?
Tak – Oreo wnosi od strony funkcyjnej masę realnych udogodnień, które już znam, a które są coraz śmielej u konkurencji. Przed kilkoma dniami Androida Oreo razem z nową wersją nakładki dostali (w wersji beta, no ale zawsze coś) – właściciele Galaxy S8/S8+. A więc można? No można! Niestety, ale LG nie może iść tutaj na kompromisy, bo konkurenci ostro grzeją żelazo, co widać jak na dłoni po tym, jak starają się szybko wdrażać nowe rozwiązania, nawet kosztem wersji niedopracowanych, ale już na tyle stabilnych, że wartych testowania przez klienta końcowego.
W tym świetle pisanie z fascynacją o funkcjach systemu w LG V30 jest, jak zachwycanie się zeszłorocznym śniegiem… Oczywiście o wiele większą funkcjonalność oferuje sama nakładka. I tak, jest ona bogata w masę funkcji, ale te bazowe – towarzyszące najnowszemu systemowi – są poza jej zasięgiem. Korzysta się z niej więc nieco już archaicznie, chociaż u mnie za podstawę obsługi służą belka notyfikacji oraz menu powiadomień. I w tym aspekcie jest oczywiście rewelacyjnie, LG za wiele ze swojej strony nie miesza i sięga się po to tak samo wygodnie, jak przy czystym, stockowym oprogramowaniu. To jednak, co warto wyjątkowo mocno wyartykułować, to przede wszystkim dwie poważne nowości, które się pojawiają w LG V30. Pierwsza to dźwięk i brzmienie. Druga, to kwestie filmowe w aparacie. Przyjrzyjmy się najpierw tej pierwszej opcji.
DŹWIĘK I BRZMIENIE LG V30
Nie oniemiałem. Testowałem trzy zestawy słuchawkowe: Sony MDR-V150, Parroty Zik3 oraz dedykowane słuchawki douszne od B&O, które są dołączone do LG V30 (a przynajmniej znalazłem je w pudełku). Niestety – część funkcji jest przygotowana pod złącze słuchawkowe, zatem przy bezprzewodowym odsłuchu można o nich zapomnieć, co jest w moim odczuciu największą wadą. Dlaczego? Bo coraz powszechniej producenci rezygnują z jacka 3.5mm, więc naturalnie częściej sięga się po słuchawki BT. Po drugie – numerem jeden, jest firma Sony, która tak dobiera zestaw kodeków, aby zarówno osoby słuchające przewodowo i bezprzewodowo muzyki – były zachwycone. I – od lat – na tronie jest wyłącznie Sony! Tak, to moja prywatna opinia. Możesz się z nią nie zgadzać, ale jeszcze żaden inny producent nie dostarczył mi smartfonu, który pobiłby jakiegokolwiek flagowca od Sony.
Liczyłem po cichu i z lekkim niepokojem, że tak się stanie w przypadku LG V30. Przy materiale promocyjnym na swojej stronie, pod opisem produktu, firma LG cytuje kilka opinii o recenzowanym tu smartfonie i jest wśród nich jedna, która należy do Łukasza Kotkowskiego ze Spider’s Web. Stawia on dość odważną tezę: “Trzeba być głuchym, żeby nie słyszeć różnicy. LG V30 to nowy król smartfonowego audio”. Szczerze? Pomyślałem, że jestem głuchy ;). I cieszę się, że tę opinię przeczytałem już na samym finiszu testów V30, bo przynajmniej nie sugerowałem się żadnymi stwierdzeniami. Nie mam też zamiaru weryfikować ich u konkurencji do dnia publikacji, bo trzymam się swojej żelaznej zasady, aby ograniczyć jakiekolwiek wpływy “z zewnątrz” na temat testowanego produktu, gdyż za nic nie chciałbym przyjąć – nawet podświadomie – czyjegoś punktu widzenia. Autentyzm jest dla mnie priorytetem!
OK, jak zatem jest z tym brzmieniem w LG V30? Otóż – jest ono OBŁĘDNE! I drugie, co przyszło mi na myśl, kiedy słuchałem muzyki (wpierw ze streamingu Google Play Music, a później z wysoko jakościowych MP3, które wykopałem z czeluści swojego 2TB dysku przenośnego), że oto dostałem dźwięk do granic czysty, jasny, jednoznaczny. Ale też – jest to brzmienie, któremu brakuje lepkości… lub też bardziej głębokiego ciepła niż to, które oferuje. I rzeczywiście, jestem w stanie uwierzyć, że osoby z uchem audiofilskim, będą zachwycone. Przede wszystkim klarownością brzmienia. LG w tym celu wykonał gigantyczną pracę, bowiem zaciągnął do V30 prawdziwe perły odpowiedzialne za jakość odtwarzanego dźwięku!
- LG V30 obsługuje technologię MQA, która ucieszy wszystkich fanów i fanki streamingu, bowiem jej zadaniem jest przechwytywanie tak przekazywanego dźwięku w jakości studyjnej i kompresowanie go do mniejszych plików,
- w V30 użyto przetwornik cyfrowo-analogowy Hi-Fi Quad na układzie firmy ESS Technology – SABRE ES9218P, który oprócz gwarancji czystego brzmienia bez szumów i zniekształceń, oferując jakość bliską źródłowemu Hi-Fi,
- razem z powyższym przetwornikiem pojawiają się cyfrowe filtry, które – wg LG – są do znalezienia w odtwarzaczach audio z wysokich półek. Tutaj poprawiają echo pojawiające się przed, jak i po dźwiękowym impulsie,
- dla uzyskania najlepszych wrażeń, przygotowano zestaw ustawień, by cieszyć się najbardziej lubianym przez siebie brzmieniem,
- zresztą w smartfonie LG V30 odpowiada za nie technologia firmy B&O i kodek Hi-Fi Quad DAC. Analizuje on osobno sygnały z lewego i prawego kanału, a poziom zniekształceń przy dopasowywaniu balansu zredukowano do poziomu zaledwie 0,0002 proc!,
- co więcej – V30 wyposażono w mikrofon Receiver-as-a-Mic, który rejestruje dźwięk bez zniekształceń, nawet jeżeli jest on emitowany o różnym natężeniu!
W czym więc problem, skoro aż tak wiele fantastycznych rozwiązań odpowiada za jakość muzyki w LG V30? Przecież i na mnie robią one wrażenie! Teoretycznie powinien zadziałać efekt placebo, a opinie takie, jak Łukasza Kotkowskiego, powinny mnie co najmniej zawstydzić, więc tym bardziej powinienem położyć po sobie uszy i stwierdzić – “No faktycznie, jest bezkonkurencyjnie!” Ale w rzeczywistości nie jest. Jest za to cholernie konkurencyjnie, ale kluczowe są tutaj indywidualne wrażenia brzmieniowe. Moje są takie, że LG V30 nie wypada lepiej od XZ1, która może pochwalić się tym samym zestawem opcji muzycznych, co wcześniejsze Xperie. Co więcej – dla mnie telefony Sony brzmią, jak ryczące, dzikie lwy. V30 tylko jak udomowione zwierzę. Z jakiego gatunku? Trudno mi jeszcze określić.
Obawiam się też (jeśli się teraz ze mną nie zgadzasz), że nie możesz mi zarzucić, że przywykłem do brzmienia Sony lub brzmienia określonych słuchawek i nie potrafię się od tych wrażeń odizolować. Po pierwsze – jak wymieniłem – użyłem trzech zupełnie różnych cenowo i pod kątem możliwości produktów. Po drugie nie jestem właścicielem żadnego smartfonu Sony i poza XZ1, ostatni flagowy model posiadałem w lipcu br. Po trzecie – szczęśliwie LG V30 przyjechał do mnie do testów, kiedy miałem jeszcze u siebie XZ1, więc porównanie robiłem na dokładnie tych samych utworach i słuchawkach, przełączając się od ręki z jednego telefonu na drugi. Przyznam szczerze, że tak dokładnie nie badałem brzmieniowo chyba jeszcze nigdy żadnego smartfonu. Odtwarzałem nawet poszczególne fragmenty raz na jednym, a raz na drugim telefonie, by wyłapać różnice, a te moim zdaniem wcale nie są subtelne. Na pewno więc V30 brzmi niemal porównywalnie do czołowych smartfonów HTC, ale nie tak dobrze, jak główne Xperie.
Recenzje blogerów mają to do siebie, że – primo – można się z nimi nie zgadzać oraz, że – secundo – są zawsze co najmniej zbyt subiektywne. Jest jeszcze trzecia opcja, którą radzę poważnie rozważyć – NIE ZNAM SIĘ lub też wyłącznie audiofilskie ucho lub słuchawki są w stanie wyłapać różnice jakościowe. Nie mam też żadnego kontraktu z Sony, aby ktoś płacił mi za pisanie pod dyktando tego producenta. Mam za to (co ociera się o fanbojstwo) słabość do brzmienia ze smartfonów Japończyków, ale do tej pory nikt ich nie przebił i sądzę, że moja opinia nie jest w tym odosobniona. Gdyby V30 wbił mnie w ziemię, to bym o tym napisał w takim tekście, jaki stworzyłem na temat Xperii X (TU do przeczytania) i byłby on niezależną od recenzji pochwałą muzycznych wrażeń.
Podsumowując – stawiając na LG V30 pod kątem muzycznym – przeżyjesz zachwyt. Słowo honoru! Ale, jak masz jakąś czołową Xperię i zamienisz ją na recenzowany tu smartfon, to zatęsknisz szybko do Sony.
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE W LG V30
Tuż przed premierą LG V30, kiedy producent – podgrzewając atmosferę – sączył kolejne oficjalne informacje na temat swojego modelu, ogłosił że smartfon ten otrzyma nie tylko podwójny aparat, ale że możemy liczyć na bardzo jasną optykę, jakiej w mobile jeszcze nie było (f/1.6) oraz na zupełne novum w postaci szklanych soczewek obiektywu, bowiem do tej pory we wszystkich telefonach były plastikowe, no chyba że jakiś producent zaznaczył inaczej, ale zupełnie szczerze – nie jestem w stanie sobie dziś przypomnieć, czy coś podobnego u kogoś innego miało miejsce.
Wówczas – czytając o nowościach szykowanych pod kątem aparatu w LG V30 napisałem artykuł ekspercki. Tekst ścianę. Żadnych upiększaczy, graficznych przerywników pomiędzy akapitami, wyłącznie same konkrety, podlane sporą dawką wątpliwości na temat tego, czy faktycznie możemy cieszyć się z deklaracji LG? Dzisiaj, kiedy patrzę na tamten wpis oraz kiedy dzierżę w dłoniach V30 i mam za sobą kilka tygodni udanych fotograficznych sesji, z jednej strony zachwycam się użytym w tym smartfonie aparatem, a z drugiej – czuję nie tylko niedosyt, ale widzę też, że mój tekst-ściana był swego rodzaju zapowiedzią tego, czego wówczas się domyślałem i wyraźnie opisałem…
…a więc lekkiego zawodu. Że wszystko to wygląda zbyt pięknie, aby mogło być prawdziwe. Jasne – fotograficznie V30 to jeden z kluczowych graczy. Ale nie lider. I to, co mnie najbardziej rozczarowało to fakt, że tak jasna przysłona, nie do końca pasuje do tego, jaka jest w tym smartfonie matryca. A właściwie matryce. Pierwsza, ta główna 16-Mpx to Sony IMX351, którą również znajdziesz w ZenFone 4 Pro oraz… HTC U Play, przy czym ten ostatni model to przecież reprezentant (swoją drogą niesamowicie udany) średniego segmentu sprzętowego. Drugi przetwornik 13Mpx, jest dziełem firmy Samsung. Pomimo jednak usilnych starań – nie udało mi się dotrzeć do precyzyjnej informacji, jaki to konkretnie model.
I teraz najważniejsze. Skąd ten zawód? Jakościowo zdjęcia przecież wychodzą z LG V30 bardzo dobre. ALE… Obydwie te matryce posiadają piksele wielkości 1 mikrona. Co to oznacza? Że w przeciwieństwie do innych przetworników obrazu, tutaj absorbcja światła jest znacznie mniejsza. W konsekwencji – superjasna przysłona f/1.6 przy 16-Mpx czujniku, pozwala odpowiednio go naświetlić, ale tak naprawdę to jedynie ratuje zdjęcia przed ciemnością oraz pomaga w lepszym jakościowo utrwalaniu kadrów, kiedy zapada zmrok i robi się już ciemno. A z tak jasną przysłoną i większymi pikselami, fotografowanie po zapadnięciu zmroku, byłoby prawdziwą petardą. W smartfonie średniej klasy wychwalałbym. W czołowym, pretendencie do korony – kręcę nosem i jednak dostrzegam w tym aspekcie niedostatki…
Skupmy się jednak na plusach. Niebagatelne ma znaczenie obecność szklanych soczewek Crystal Clear, które wg LG inaczej przewodzą światło aniżeli ich plastikowe odpowiedniki. Plastyka zdjęć jest świetna, nawet w gorszych warunkach oświetleniowych – to nie ulega wątpliwości. Ale nie czuję się kompetentny, aby oceniać, czy faktycznie jest to zasługą optyki Crystal Clear. Zdecydowanie peany można za to wygłaszać na rzecz rewelacyjnej stabilizacji obrazu, która działa wybornie i nawet w trudnych warunkach oferuje bardzo przyzwoite jakościowo fotki. W tym celu LG postawił na Optyczną Stabilizację Obrazu (OIS) oraz Elektroniczną Stabilizację Obrazu (EIS).
Kolejny świetny ficzer aparatu – hybrydowy autofocus z detekcją laserową i fazową. Dodatkowo LG nie tylko skupia się na pierwszej matrycy, ale również dołożył starań przy tej od Samsunga. Nie umiem ocenić, czy to ten południowokoreański producent za to odpowiada, czy LG tak opracował algorytmy, ale wg zapewnień firmy, przy robieniu zdjęć szerokokątnym aparatem udało się zlikwidować 70 proc. zniekształceń pojawiających się przy krawędziach obrazu! Tak – rzecz zasługująca na duże wyrazy uznania!
WSZYSTKIE ZDJĘCIA W ORYGINALNYM ROZMIARZE W ALBUMIE NA FLICKR
CINE VIDEO I CINE LOG W LG V30
Co to jest Cine Video oraz co to jest Cine Log? To dwie, świetne i zupełnie nieprzereklamowane funkcje, pozwalające kręcić wideo smartfonem LG V30 w taki sposób, aby wyglądało ono na kinowe. Najprościej rzecz ujmując Cine Video to rodzaje filtrów i trybów, które są nakładane na obraz, w celu nadania mu odpowiedniego charakteru. Dzięki niemu ujęcia nabierają całkowicie nowych znaczeń, nie trzeba ich poddawać specjalnej obróbce w postprodukcji, a do tego nadają wideo rewelacyjnego klimatu! Za to Cine Log przechwytuje w trybie ręcznego filmowania aż o 200 proc. szerszą gamę kolorów i pozwala wycisnąć prawdziwe soki z wideo, kiedy materiał jest poddawany obróbce w profesjonalnej aplikacji do edycji wideo.
Nie mam takich kompetencji, aby szerzej wypowiadać się na temat Cine Log i tego, jak wypadało w LG V30. Natomiast więcej mogę napisać o trybie Cine Video, który faktycznie robi świetną robotę! Żeby nie być gołosłownym – nakręciłem krótki filmik, pokazujący jak można użyć tych efektów w smartfonie LG V30 (widoczny poniżej). Całość oczywiście zmontowałem też na tymże telefonie. Uważam tym samym, że jeśli szukasz narzędzia do robienia ambitniejszego wideo, nie tylko pod publikacje społecznościowe, śmiało możesz postawić na smartfona V30. Do tej pory nikt tego nie ugryzł w ten sposób, jak robi to obecnie LG, i jeśli nawet konkurencja nie ruszy do rywalizacji, życzyłbym sobie, aby LG w kolejnych odsłonach swoich smartfonów dopieszczał te funkcje, bo dzięki nim będziesz chcieć utrwalać żywe momenty już tylko tymi urządzeniami!
I nie, nie przesadzam! M. in. dlatego nazwałem LG V30 w tytule tej recenzji – telefonem dla osób kreatywnych i twórczych. Po prostu na nowo zacząłem odkrywać wideo i przyznam, że to jeden z lepszych powodów, dla których warto kupić ten telefon. Oczywiście pod warunkiem, że masz twórczą smykałkę i szukasz czegoś multifunkcjonalnego, z tak sprofilowanym dodatkiem. Więcej nawet! Może prowadzisz agencję interaktywną i tworzysz kampanie dla dużych marek, którym zależy, aby ich filmy – chociaż kręcone przez profesjonalistów – miały charakter wideo o polocie mniej pro, bo Twoim odbiorcą mają być nastolatkowie, do których przemówi właśnie taki obraz? Jak najbardziej – LG V30 znajdzie w Twojej firmie, w tej roli – etat!
Podsumowując – zdjęcia wykonane LG V30 wychodzą świetnie. Aparat reprezentuje kapitalny poziom, posiada bogactwo funkcji i możliwości, a już najbardziej dopracowany jest tryb profesjonalny, tutaj nazwany Ręcznym. Sam hardware jest również jednym z najmocniejszych punktów tego modelu, co realnie przekłada się na bardzo dopieszczone kadry. Ale rodzi on też pewien niedosyt pod kilkoma względami. Superjasna optyka nie przedstawia tutaj swoich szczytowych możliwości. Gdyby poszczególne piksele były większe i przyjmowały więcej światła, przy przysłonie f/1.6 można by wykręcać nocą cuda. A tak – jest naprawdę dobrze, ale bez fajerwerków, których akurat tutaj oczekiwałem. Tak samo, jak przedni aparat. 5-Mpx matryca sprawdza się w ładny, słoneczny dzień. Ale kiedy robi się ciemno – zamiast postaci na zdjęciu robi się plastelina.
Oczywiście jest mnóstwo trybów foto, genialne tryby Cine Video, stosunkowo szybki HDR (chociaż potrzebuje tej jednej sekundy na przetworzenie obrazu), możliwość robienia zdjęć dwoma matrycami na raz, dzięki czemu powstają fajne, kreatywne kadry, również o charakterze szerokokątnym, z niewielkimi dystorsjami – praktycznie niezauważalnymi, a na dodatek tryb Ręczny, jest tak zaawansowany, że w rękach prawdziwego fotografa wyciągnie z matryc i soczewek w LG V30 prawdziwe cuda.
Przeciętny użytkownik, nie mający świadomości tych wszystkich niuansów, które wymieniłem wyżej – bez dwóch zdań przeżyje z LG V30 swoje najlepsze fotograficzne chwile. I śmiało też, jako smartfona fotograficznego mogę go polecić. Tym bardziej, że wszystko co najlepsze – w LG V30 czeka na Ciebie przy filmowaniu!
BATERIA I CZAS PRACY LG V30
Blisko 4h SoT (włączonego ekranu), to realny czas pracy na jednym ładowaniu LG V30, przy maksymalnej rozdzielczości i jasności ustawionej na mniej więcej połowę oraz z wszystkimi fajerwerkami typu NFC, Bluetooth, sparowanymi smartwatchami, inteligentną doniczką, słuchawkami etc. W tym czasie fotografowałem, filmowałem, rozmawiałem, siedziałem w Sieci, używałem Always-on Display itp. Jeśli dużo kręciłem wideo, ten czas spadał do około 2h 20min. Jeśli mniej – wydłużał się do nieco ponad 3h. Jeśli w ogóle nie bardzo brałem się za filmy, to wyciągałem 4h i 18min. SoT na jednym ładowaniu.
Jak na tak mobilny i innowacyjny kombajn, jest całkiem nieźle. Tym bardziej – co też widać na zamieszczonych przeze mnie zrzutach ekranu – realny czas działania smartfonu zawsze był bliski lub przekraczał czas 24h. Masz więc gwarancję, że na pełnym gazie pojedziesz z V30 przez całą godzinową dobę. W praktyce – jak odłączysz smartfona o godzinie siódmej rano od ładowarki, to następnego dnia o mniej więcej tej samej godzinie podepniesz go ponownie.
LG w modelu V30 zastosował baterię litowo-polimerową o pojemności 3300mAh. Dorzucił ładowanie bezprzewodowe Qi oraz – dostępne, dzięki procesorowi Qualcomma – szybkie ładowanie Quick Charge 3.0, które w około 2h ładuje całego smartfona i szczególnie w pierwszej fazie sprawdza się niesamowicie efektywnie, a dopiero pod koniec ładowanie znacznie zwalni. Co więcej – kilkukrotnie wyładowałem baterię do całkowitego zera, tak że V30 sam się wyłączył. Po kolejnym uruchomieniu otrzymałem powiadomienie, aby tego nie robić, gdyż źle wpływa to na kondycję ogniwa. Oczywiście wiem o tym, ale wcześniej żaden telefon nie raczył mnie takimi prewencyjnymi komunikatami. Fajnie, że LG dba o takie drobiazgi!
Uczciwie przyznaję, że byłem zadowolony z baterii w LG V30, chociaż minimalny niedosyt pozostał. Myślę, że gdyby około 4,5h pracy SoT było częstszym widokiem, czułbym się lepiej. Jeśli Twój apetyt na aktywność z V30 będzie mniejszy, to bateria pozwoli Ci spokojnie taki rezultat wykręcić.
OPINIA NA TEMAT LG V30
LG V30 jest smartfonem, który śmiało można zadedykować wszystkim osobom, które nie tylko szukają szybkiego i wydajnego produktu mobilnego, ale którym zależy na niesamowicie dopracowanych detalach. Od strony technicznej V30 wyposażono w same najlepsze rozwiązania, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Solidna, wzmocniona konstrukcja, bardzo ładne wzornictwo, cudowny, zaawansowany technologicznie wyświetlacz, rewelacyjne aparaty, genialne rozwiązania pod kątem kręcenia filmów, niezły czas działania na baterii, ładowanie bezprzewodowe Qi, wysoka odporność na uszkodzenia mechaniczne, wodoszczelność, superczysty dźwięk – to absolutne hitowe funkcje LG V30.
Dla równowagi – zabrakło mi świeższego Androida, aktualnych łatek bezpieczeństwa, świeższej nakładki systemowej, która w obecnej odsłonie wieje nudą i archaicznością. Ciut szybciej mógłby działać tryb HDR – i o czym nie wspomniałem przy aparacie – mógłby wreszcie zostać wyciągnięty z menu ustawień kamerki, tak by łatwiej się pomiędzy nim, a trybem Auto – przełączać. Doceniam bardzo wysokiej jakości poziom brzmieniowy w LG V30, ale dla mnie ten smartfon nie gra z charakterem. Rywalizuje z HTC, ale nie z Sony w tym względzie. Szkoda też, że nie zastosowano w aparacie matryc z większymi pikselami, bo cała pompa z superjasną optyką uchodzi gdzieś, jak powietrze spuszczone z balonu.
Ale to są już moje zarzuty wynikające z bardzo wnikliwej analizy. Na rynku jest tak gęsto dzisiaj, że trudno nie skupiać się na niuansach, tym bardziej, kiedy np. inny producent pewne rozwiązania posunął o krok bardziej niż LG. Z drugiej strony w tym segmencie oraz za tę cenę, model V30 i tak jest niesamowicie konkurencyjny. Jak dla mnie – produkt idealny dla wszystkich ludzi twórczych, którzy lubią przełamywać stereotypy, łapać wyzwania, rozwijać się i nakierowane są na internetowe poszerzanie kompetencji z wykorzystaniem najnowszych technik docierania do odbiorcy, gł. poprzez wideo.
W dużej mierze jest to więc idealny smartfon agencyjny, który warto zabrać na plan zdjęciowy, bo nawet jeśli nawali główny sprzęt, uda się V30 dokręcić rzeczy, które innym telefonem mogą być trudne do zrealizowania (lub wręcz niemożliwe). Fantastyczny, progresywny produkt, z mnóstwem świetnych rozwiązań. Wart swojej ceny, chociaż zdaję sobie sprawę, że wysokiej. Niemniej produkt zasługujący na docenienie, który już teraz wyznacza bardzo wysoki poziom.