SŁOWEM WSTĘPU
Na własny egzemplarz testowy LG G4 czekałem z wielką niecierpliwością, jeszcze od czasów oficjalnej zapowiedzi. Obawiałem się co prawda, że być może moje nadzieje będą zbyt duże w stosunku do tego, co południowokoreańskie przedsiębiorstwo jest w stanie zaserwować, ale już od pierwszej chwili, kiedy wziąłem go do ręki zrozumiałem, że mam do czynienia z nietuzinkowym sprzętem, przynajmniej w kwestii designu, a jak się później okazało – nie tylko.
Od razu też na wstępie dodam, że w stosunku do poprzedniego modelu, nowa konstrukcja nie jest rewolucyjna. Natomiast to, co otrzymałem, to idealnie spasowana całość, w której zagrało niemalże wszystko. Niemalże, bo mimo stosunkowo pojemnego akumulatora, to była jedyna rzecz, do której mam uwagi.
Zatem nastaw się, że nie będę prawie wcale krytykował tego smartfona, bo po prostu nie mam za co. I żeby wszystko było jasne – nie jestem fanbojem LG, wręcz przeciwnie – swego czasu było mi bardzo z tą firmą nie po drodze. Zawiodłem się kiedyś tam, jednak było to tak dawno temu, że postanowiłem bez żadnych uprzedzeń ocenić G4, tym bardziej, że już poprzednik, którego otrzymałem przy okazji testów LG VR, sprawował się bardzo przyzwoicie i zrobił na mnie niezłe wrażenie (nasza recenzja LG G3 TUTAJ). Nie pamiętam też, kiedy podczas pisania recenzji zrobiłbym tak długi wstęp, ale ten smartfon z pewnością na niego zasługuje. Postaram się nie nadużywać zwrotów nacechowanych emocjonalnie, ale nic nie poradzę – G4 to moja (i nie tylko) prywatna bomba tego roku!
[showads ad=rek3]
WYGLĄD I WZORNICTWO
LG G4 jest piękny. Na tym w zasadzie mógłbym zakończyć, ale bez szczegółowej argumentacji, ta teza nie ma racji bytu. Oczywiście – de gustibus non est disputandum – ale naprawdę nie wiem, czy komuś ten design mógłby się nie spodobać? Jak wspomniałem we wstępie – jest on zbliżony do tego, co otrzymaliśmy przy okazji premiery G3, ale dopiero teraz po prostu czuć, że w ręce trzymamy smartfona z półki premium.
Żeby dać temu wyraz, wyjątkowo zacznę opisywanie od plecków, bo to właśnie one najbardziej przyciągają wzrok i nie ma co ukrywać – głównym tego powodem jest prawdziwa skóra. Domyślam się, że być może dla Ciebie jest to nieco kontrowersyjny element i faktycznie, mnie też było dziwnie. Naprawdę, szkoda mi zwierzęcia, którego skórę wygarbowano dla kawałka plastiku, który przez nią jest pokrywany. Ale jeśli choć na chwilę wyłączyć myślenie o tym…
…to przyznam, że nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tak fajnie, zarówno designersko, jak i od strony pragmatycznej, zrobionym tyłem smartfona. Jasne, zdarzały się inne, również dobre pomysły, jak np. metal w Samsungach serii A, matowe wykończenie w Sony Xperia Z4 Tablet czy eko-skóra w Note 4. Ale naprawdę, w żadnym z nich ten element wykonania nie był zrobiony tak perfekcyjnie.
Od strony wzornictwa całość jest bardzo smukła, a to wrażenie pogłębia dodatkowo pięknie wykonany, podwójny szew wzdłuż środkowej części smartfona. Jeżeli chodzi o kwestię praktyczną – LG G4 dzięki temu materiałowi oraz delikatnemu zaokrągleniu (nazwanemu przez LG SlimArc) ala ostatnie Motorole, trzyma się w ręce naprawdę świetnie i to nawet mimo całkiem sporego ekranu. Muszę przyznać, że w tym wypadku, to chyba też pierwszy raz, kiedy duży smartfon użytkowało mi się tak wygodnie. Podczas testów innych sprzętów, cały czas miałem wrażenie, że po prostu wypadną, ześlizgną się itp. Tutaj nic takiego nie miało miejsca, zawsze był to pewny chwyt i bezproblemowa obsługa nawet w zatłoczonych środkach komunikacji miejskiej.
Powyżej wcześniej wspomnianego szwu, znajduje się meritum przyciskowe, które zostało bardzo dobrze odświeżone względem poprzednika. W tamtym przypadku, nie do końca wszystko mi odpowiadało. Tutaj jest wreszcie jak należy. Na pierwszy rzut oka – są niemalże identyczne, ale dopiero w dotyku wychwytuje się subtelne różnice.
Cały ten panel oraz sam aparat nad nim, są mniej zaokrąglone i choć dalej mają opływowy kształt, bliżej im do prostokąta i kwadratu, z tym że zamiast rogów, mamy tu łuki. Mnie osobiście cieszy lifting przycisku Home, który nie jest już kołem, tylko takim zaokrąglonym prostokątem właśnie. Dodatkowo, nieco bardziej wystaje, dzięki czemu jest o wiele lepiej wyczuwalny, nawet gdy obsługujemy smartfona bezwzrokowo. Tak samo przyciski regulacji głośności, które zyskały kratkowaną fakturę. Czuć wyraźny nacisk, a wyważenie między oporem, a lekkością skoku są idealne. Doceniałem te rozwiązania również podczas wykonywania screenów – bez problemu da się wcisnąć przycisk Home i zmniejszenia głośności jednym palcem.
[showads ad=rek2]
Powyżej tego panelu znajduje się jeszcze, niemalże niewystający, aparat główny, a po obu jego bokach, w symetrycznym układzie lampa błyskowa oraz laserowy autofocus. W prawym dolnym narożniku jest delikatnie żłobione logo G4 w stonowany sposób komunikuje, z jakim urządzeniem mamy do czynienia. W lewym z kolei umieszczono głośnik dla multimediów. Nie jest to wg mnie najtrafjnieszy wybór, przeniósłbym go na przód, ale z drugiej strony, dzięki zaokrąglonym pleckom nie przeszkadza i mało prawdopodobne, że zasłoni się go dłonią.
Cieszy mnie również decyzja LG, który mimo ogólnego pędu producentów do odchudzania swoich sprzętów, zastosował zdejmowaną obudowę i wymienialną baterię. Doceniam to tym bardziej, że niedawno zalałem sobie swój prywatny telefon, w metalowej obudowie, bez możliwości jej zdjęcia. Jak łatwo się domyślić – skutek był opłakany, a ja cofnąłem się do epoki smartfona łupanego, przynajmniej na razie. Oprócz baterii, pod klapką znajduje się jeszcze slot na kartę microSIM, a nad nim – na microSD.
W związku z umieszczeniem fizycznych przycisków z tyłu, na bocznych krawędziach nie znajdziemy właściwie niczego. Lewa jest całkowicie pusta, natomiast po prawej stronie zlokalizowano jedynie niewielkie wgłębienie, dzięki któremu zdjęcie obudowy nie nastręcza problemów. Jeśli przerzucisz się z jakiegokolwiek smartfona ze standardowym układem przycisków, początkowo ciężko będzie się przyzwyczaić, ale po pewnym, dość niedługim czasie, jeszcze ciężej przyjdzie Ci niedocenienie ergonomii osiągniętej dzięki takiemu rozwiązaniu. Kończąc już temat krawędzi, na dole mamy port microUSB oraz gniazdko jack 3.5 mm, a na górze – podczerwień.
Główną część frontu pokrywa oczywiście spory, 5,5-calowy ekran. Nad nim, centralnie, umieszczono podłużny głośnik do rozmów, a obok aparat do selfie, czujnik zbliżeniowy oraz diodę powiadomień LED. Dół wieńczy logo LG. Łatwo zauważyć, że z przodu nie ma żadnych fizycznych przycisków, jak np. samsungowego Home. Do takiego rozwiązania nie jestem do końca przekonany, choć zdaję sobie sprawę, że znajduje się również w wielu innych urządzeniach. Dlaczego? Wkurza mnie konieczność zrobienia Swipe’a w aplikacji, z której chcę wyjść lub zrobić podgląd na inną działającą w tle. I tak np. grając w Hearthstone, gdzie karty wystawiamy z dołu, zamiast pożądanej akcji, możemy wysunąć panel z Androidowymi Home, Wstecz, Ostatnie aplikacje. Ideałem dla mnie są zatem fizyczne odpowiedniki, zaprojektowane w taki sposób, by nie straszyły topornością i komponowały się z designem, ale przede wszystkim – znajdujące się poza ekranem.
Jeśli dotarłeś do tego miejsca, widziałeś już zdjęcia tego smartfona. Jeśli Ci się nie podoba… cóż… trudno, choć ciężko mi to zrozumieć. Owszem, to nie jest żadna rewolucja, coś czego nie było itp., ale całość wygląda naprawdę dobrze. Pierwszy raz żałowałem też, że dostałem wersję z czarną obudową. Choć to mój ulubiony kolor, mam wrażenie, że to brązowa skóra najbardziej lśni w zestawieniu z pozostałymi. Parafrazując klasyka: LG G4 pięknym smartfonem jest!
EKRAN
LG wyposażył swojego aktualnego flagowca w 5,5-calowy ekran Quantum IPS o rozdzielczości QHD, co daje gęstość pikseli na poziomie 538 punktów na cal i przekłada się na mocny i wyrazisty obraz. A jeśli komuś mało, to już chyba tylko 4K jest w stanie coś tu zawojować. Ja tu nie mam się do czego przyczepić. Kolory są żywe, ale uniknięto ich przejaskrawienia i cukierkowatości, jak to ma miejsce w SuperAMOLEDACH i wyświetlacz prezentuje bardziej stonowane barwy. Wiem że “żywy” i “stonowany” niekoniecznie idą ze sobą w parze, ale chodzi mi o to, że udało się tu uzyskać balans między tymi dwoma określeniami i stworzyć odwzorowanie bliskie rzeczywistości.
Na jasność również nie mogę narzekać, w zasadzie do codziennego użytku spokojnie starczały mi wartości w przedziale od 50 proc. do 70 proc., a na setkę przenosiłem się jedynie w przypadku ostrego słońca i w tym aspekcie wyświetlacz również dawał radę i nie musiałem wytężać wzroku, żeby cokolwiek zobaczyć. Kąty widzenia też są świetne i niezależnie, z której strony nie patrzyłbym na ekran – zawsze było czytelnie.
WYDAJNOŚĆ
Zacznę najpierw od cyferek. Jednostką napędową smartfona jest sześciordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 808 1,8 GHz, uzupełniany przez 3 GB pamięci RAM oraz bardzo rozsądne 32 GB na pliki, wraz z możliwością powiększenia o kolejne 128 GB za pomocą karty pamięci. Niektórzy mogą zauważyć, że nie zdecydowano się tu na – skądinąd mocniejszego i bardziej popularnego we flagowcach – Snapdragona 810. Cóż. LG postanowił to zrobić po swojemu, świadom zapewne problemów z przegrzewaniem i choć postawił na słabszą specyfikację, nie mogę powiedzieć, bym zauważył mniejszą wydajność w stosunku do mocniejszego układu.
I znów muszę się uciec do frazy “nie mogę narzekać”. Bo naprawdę nie mogę. Taki zestaw sprawdza się zarówno w codziennym użytku, jak i chociażby w grach. Usunięto też jedną z dziwnych bolączek poprzednika, jaką było nieraz kilkusekundowe ładowanie ikon, gdy wracało się do pulpitu głównego. Tutaj nic takiego nie ma miejsca. Wszystko działa od razu, natychmiast, bez żadnych spowolnień, lagów czy innych zaciachów.
Jeśli chodzi o gry, jest tak jak można się było spodziewać, czyli bez najmniejszych problemów, choć muszę uczciwie przyznać, że w niektórych przypadkach, gdy na ekranie w jednym momencie pojawiała się duża ilość efektów jak np. różne rodzaje oświetlenia, dym, mgła, opady, wtedy zdarzało się, że ilość klatek na sekundę spadała. Ale nawet wtedy nie przeszkadzało to w zabawie, bo za chwilę sytuacja wracała do normy, a i same spowolnienia nie są jakieś szczególnie duże.
SYSTEM – MULTIMEDIA – APLIKACJE
LG G4 działa na systemie Android Lollipop 5.1, który w tandemie z nakładką producenta sprawuje się naprawdę nieźle a do tego wygląda bardzo estetycznie. Pisałem już o tym przy okazji wydajności, ale powtórzę to jeszcze raz: poruszanie się po głównym interfejsie, aplikacjach itp. jest płynne, gładkie i bez spowolnień. Nie wiem czego więcej można by oczekiwać w tym względzie.
Pozytywne wrażenie wizualne robi również ekran blokady. Zazwyczaj nie zwracam na niego większej uwagi, bo dopiero po jego ominięciu dostaje się dostęp do funkcji smartfona, ale w tym wypadku było na czym zawiesić oko oraz pełnił również funkcję praktyczną. Wraz z LG G4 dostajemy aplikację pogodową. Pomijam już jej krótkie informacje wyświetlające się na widgecie jak np. Może padać, weź parasol, kiedy za oknem gołym okiem widać, że nie ma sensu wychodzić, bo leje jak z cebra, ale bardzo spodobała mi się animacja symbolizująca stan pogody właśnie na ekranie blokady.
Jeśli jest pochmurno, w tle zobaczymy ciemne chmury i to samo tyczy deszczu czy burzy, zwłaszcza ta ostatnia wygląda całkiem nieźle z błyskawicami smagającymi ekran. Domyślam się, że w zimie zobaczyć też można płatki śniegu, ale tego z oczywistego względu nie byłem w stanie sprawdzić. W sumie to nic wielkiego, ale miły dla oka bajer, który jednocześnie nie zasłania chociażby powiadomień i pełni funkcje praktyczne.
Główny pulpit reprezentuje tę samą filozofię – prosto, czysto i przejrzyście. Standardowo po ściągnięciu górnej belki otrzymujemy dostęp do powiadomień oraz szybkich ustawień jak WiFi, wibracje, Qslide, o którym nieco później itp. Z tego poziomu też w łatwy sposób dostosujemy jasność oraz poziom dźwięku. Na ekranie aplikacji, oprócz nich samych, możemy również edytować widgety. W zasadzie – nie ma co się rozpisywać, zasada działania jest taka jak wszędzie indziej.
Na głównym pulpicie, po zrobieniu swipe’a w lewo, przechodzimy na ekran Smart Bulletin, który podaje nam spersonalizowane informacje. Znalazło się tu chociażby miejsce dla kalendarza, który pokazuje aktualny rozkład naszego dnia, wszelkie spotkania, przypomnienia itp. Ponadto znajdują się tu takie elementy, jak muzyka zgromadzona w pamięci, porady dotyczące zdrowia itp. I jest to chyba pierwszy “lewy ekran”, z którego zdarzało mi się korzystać, a zazwyczaj wyłączam tego typu dodatki.
Jedną z już zainstalowanych aplikacji jest Quick Remote, która w łatwy sposób pozwoli stworzyć własnego pilota i to w prosty sposób. Doceniam to rozwiązanie, bowiem umożliwia ono kontrolę właściwie dowolnego sprzętu, a nie jest ściśle przypisane do jednej lub kilku grup urządzeń. Na początku można wybrać gotowy preset jak np. TV czy Set-top Box, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by samemu dostosować odpowiednie parametry. Wybieramy wtedy ikony ze zbioru dostępnych, jak np. odtwarzanie, różne strzałki kształty itd. By przypisać im konkretną funkcję, na fizycznym pilocie wystarczy przytrzymać dany przycisk przez ok. 2 sekundy.
Tutaj wynik moich prób to 50:50. O ile sterowanie TV odbywało się bezproblemowo, to już nijak nie udało mi się przypisać kontroli głośnikom. Zdaję sobie sprawę, że sprzęt nie każdego producenta jest prawidłowo obsługiwany, więc nie mogę jednoznacznie stwierdzić, na ile to faktycznie działa. Tym bardziej, że Krzysztof Bojarczuk przy G3 nie miał z tym problemów. Dla wielu, możliwość wrzucenia kilku pilotów do jednego urządzenia może się przydać, tym bardziej, że smartfona zawsze ma się pod ręką, a pilota… to już inna bajka.
Tak jak u poprzednika, w LG G4 znajdziemy również Qslide, dostępny także z poziomu szybkich ustawień. Są to po prostu małe aplikacje, uruchamiane w oknie jak np. przeglądarka internetowa czy kalkulator. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by korzystać naraz z więcej niż jednej. Po uaktywnieniu Qslide, poszczególne aplikacje dostępne są również w panelu szybkich ustawień.
Wzorem innych producentów, LG umieścił tutaj również uproszczony schemat sterowania smartfonem, pod nazwą EasyHome. W tym trybie ikony na pulpicie głównym ulegają powiększeniu, nie ma Smart Bulletin, a zamiast niego pojawia się szybkie wybieranie numeru do dwunastu zdefiniowanych osób. Do przełączania się między standardowym sposobem, a uproszczonym nie potrzeba żadnego restartu i trwa to dosłownie kilka sekund. Z pewnością jeden z lepiej wykonanych trybów tego typu.
Kolejną aplikacją, jest autorska odpowiedź na Google Now czy Cortanę, czyli wyszukiwarka głosowa – Voice Mate. Tu moje odczucia są mieszane. Przede wszystkim niedostępny jest język polski, ale to w zasadzie mnie nie dziwi. Z angielskim radzi sobie całkiem dobrze, ale zdarzało się, że musiałem tę samą frazę powtórzyć, a nie sądzę, że błąd leżał po mojej stronie. Jeśli chodzi o polskie nazwy własne jak np. Poznań, tu było różnie. Raz zrozumiał o co mi chodzi, a innym wyszukał amerykańskie Bozeman. Istnieje też opcja uruchamiania aplikacji, ale poradzi sobie tylko z anglojęzycznymi nazwami jak np. Hangouts.
Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy, w smartfonie, który nie jest Galaxy Note’m, brakowało mi rysika i rozumiem dlaczego LG wypuścił osobny model ze stylusem, choć niestety też ze słabszymi podzespołami. Opcje notatkowe nie są co prawda tak rozbudowane, jak w serii flagowców Samsunga, ale i tak mamy kilka możliwości – rysowanie po ekranie, które można zapisać jako grafikę i wykorzystać np. w MMS-ie, zwykłe notatki, notatki w oknie, po prostu notatki w notatkach z notatkami :).
Smart settings przypomina nieco Smart Connect od Sony, czyli automatyzację niektórych wydarzeń, zależących od konkretnych okoliczności. U konkurencji ustala się godzinę, tutaj lokalizację i nie wiem czy to nie lepszy pomysł, choć najchętniej połączyłbym obydwa. LG zawarł bardzo zdroworozsądkowe opcje i co tu kryć, takie, z których korzysta się najczęściej. Nie trzeba ręcznie wyłączać ciągle WiFi po wyjściu z domu, bo może się to dziać automatycznie. Z pocałowaniem ręki przyjmuję też zmianę profilu dźwiękowego. Nieraz łapałem się już na tym, że w pracy wyciszałem dźwięki, a później w domu nie słyszałem smartfona, gdy ktoś do mnie dzwonił, bo np. leżał na łóżku, co wytłumiało wibracje. Idealna opcja dla mnie.
Jeżeli chodzi o multimedia, tutaj jest w porządku, ale bez szału, przynajmniej w kategorii dźwięku. Filmy na YouTube bez problemu działaja w 1080p i 60 klatkach na sekundę, oczywiście jeśli istnieje taka możliwość do wyboru. Natomiast w przypadku dźwięku, brakowało mi tu jakichś zaawansowanych ustawień, polepszaczy czy chociażby equalizera. Jest zatem płasko i standardowo, aczkolwiek przy okazji – czysto i wyraźnie. Ja jednak lubię mieć większą nad tym kontrolę, bo nie wyobrażam sobie życia bez obecności w nim muzyki. Ot chociażby teraz te słowa powstają przy akompaniamencie soundtracku z gry „To The Moon”, którą przy okazji gorąco polecam.
Klawiatura jest przyjemna w obsłudze, aczkolwiek dużo tutaj robi sama wielkość ekranu, przez co po prostu łatwo trafia się w poszczególne znaki. Pozytywnie odbieram opcjonalne wibracje, które jedynie delikatnie zaznaczają, że tapnęliśmy w konkretne miejsce. Jeśli miałbym znaleźć jakiś przymiotnik określający je, przychodzi mi do głowy po prostu: “miękkie”. Ciężko to opisać, ale trochę urządzeń przeszło już przez moje ręce i człowiek zauważa subtelne różnice między wibracjami w poszczególnych modelach i na chwilę obecną – jest to mój numer jeden w tej kategorii.
APARAT
LG mocno chwalił się swoim aparatem przed premierą najnowszego flagowca, przywołując również, że poprzednik mógł poszczycić się licznymi nagrodami. I szczerze – nie dziwię się, bo jest to jeden z lepiej wykonanych podzespołów w całym smartfonie. Jeśli nie najlepszy.
[showads ad=rek1]
Główny aparat posiada matrycę 1/2.6 cala, o rozdzielczości 16 Mpix, czyli wykonane zdjęcia mają format 5312 x 2988 pikseli, jeśli zastosujemy najwyższą wartość. Użyto tutaj też bardzo dobrej przysłony o wartości f/1.8, co skutkuje świetnym poziomem jasności. Selfie z kolei wykonasz frontowym 8-Mpx aparatem i to zarówno w standardowy sposób, jak i przy użyciu gestu zaciśniętej pięści. Gotową fotkę można podrasować dzięki funkcji upiększania twarzy. Amatorzy kręcenia filmów również powinni być zadowoleni – dostajemy tu rozdzielczość 2160p w 30 klatkach na sekundę lub 1080p w 60.
To co mnie zachwyciło, to prędkość, z jaką robione jest zdjęcie. Dzieje się to natychmiast, po przyłożeniu palca do ekranu. Część poniższych fotek została zrobiona w ruchu. Po prostu szedłem, widziałem jakiś ciekawy obiekt, pstrykałem foto i nie zastanawiając się, szedłem dalej. I to wszystko bez niemal zatrzymywania się! Duża część aparatów, nawet z innych flagowców, by się tu wyłożyła i dostałbym rozmazanego potworka. OK, nie twierdzę, że i takie się nie zdarzały, ale było to dosłownie kilka sztuk, z czego ostrość jest jedynie odrobinę zakłócona. Nie wiem natomiast, od czego ta prędkość reakcji zależy, bowiem zdarzało się też, że na wykonanie zdjęcia, przy tych samych ustawieniach, czekałem dłużej, choć mimo wszystko i tak to była sekunda, maksymalnie dwie. Dodatkowo aplikację aparatu, wraz z natychmiastowym wykonaniem zdjęcia, można wywołać wciskając dwa razy przycisk z tyłu, bez konieczności podświetlania ekranu (funkcja Quick Shot).
Autofocus wspomagany laserowym namierzaniem sprawdza się wyśmienicie i działa bardzo szybko. Ciężko wykonać tu rozmazaną fotografię, chyba że bardzo się postaramy. Gdy mamy kilka obiektów, w różnej odległości i wspomożemy skupienie poprzez tapnięcie palcem w ekran, natychmiastowo wyostrza się dany fragment. Dodajmy do tego optyczną stabilizację obrazu i otrzymujemy bardzo solidną maszynkę do robienia zdjęć.
Krzysztof poprzednio stwierdził, że z LG G3 i jego wyłączonym trybem automatycznym nie pokusimy się o bardziej zaawansowaną przygodę kadrami. Tu jest zdecydowanie inaczej, bowiem mamy do wyboru aż trzy:
- Prosty – aparat dobiera sam parametry, a do użytkownika należy tylko decyzja o zrobieniu zdjęcia.
- Podstawowy – to również rodzaj automatu, ale z większą ilością opcji do wyboru, jak np. panorama, HDR czy siatka. Tryb ten jest najbardziej zbliżony do tego, co znamy od konkurencji.
- Manualny – tryb dla zaawansowanych użytkowników, w którym mamy możliwość edycji wielu parametrów zdjęcia.
Ten ostatni jest na tyle rozbudowany, że postanowiłem poświęcić mu osobny akapit, bo czego tutaj nie ma! Od standardów jak wybór ISO (maksymalnie 2700), poprzez makro/mikro i czas spustu migawki (do 1/6000s), na temperaturze barw kończąc. Pierwsze spotkanie z ręcznymi ustawieniami wywołało we mnie bardzo pozytywne wrażenie, które trwało do samego końca. Zwłaszcza eksperymentowanie z kolorystyką. Nawet w pochmurne dni, po dodaniu kilkuset Kelvinów, jesteśmy w stanie zrobić bardzo pogodne zdjęcie. A dodam, że pliki można zapisać również w bezstratnym formacie DNG, nadającym się do dalszej obróbki. Wtedy dostajemy również kopię w JPG.
Podsumowując – z aparatu w G4 nie będziesz zawiedziony, nawet jeśliś wybredny. LG zostawia konkurencję mocno w tyle, a mnogością możliwych ustawień, przebija nawet, skądinąd świetny, aparat w SGS6 (TUTAJ nasza recenzja). A przy okazji – aparat główny niemalże nie wystaje z obudowy, co docenią esteci.
Wszystkie zdjęcia wykonane LG G4 w oryginalnych rozdzielczościach dostępne na naszym koncie w serwisie Flickr.
BATERIA I TEMPERATURA
Jeśli miałbym doczepić się do jakiegokolwiek elementu LG G4, byłaby to właśnie bateria. Zastosowano tu ogniwo o pojemności 3000 mAh, a więc takie samo co w poprzedniku, a przecież oprócz parametrów ekranu, podzespoły są potężniejsze. Mimo to, czas pracy utrzymuje się na podobnym poziomie – przy jasności na maksa, przeglądaniu stron i włączonym WiFi/pakiecie danych, przy dobrych wiatrach, będą to trzy godziny, w trakcie których wyświetlacz jest włączony. Ciężko mi to rozpatrywać w kategorii wielkiej wady, bowiem przyzwyczaiły mnie do tego również flagowce konkurencji, ale korzystając z tak świetnego urządzenia – chciałoby się, żeby czas z nim spędzony trwał dłużej. A niestety, średnio raz w ciągu dnia musiałem go doładowywać. Oczywiście oprócz całonocnego dostarczania nowej dawki energii.
W aspekcie temperatury jest zaskakująco dobrze i podejrzewam, że do sukcesu przyczyniło się wybranie Snapdragona 808. Jasne nagrzewa się w okolicy aparatu, ale w którym smartfonie się tak nie dzieje? Na co dzień, temperatura procesora nie przekraczała 50 stopni, a to wynik na tle innych urządzeń naprawdę dobry. Nie wiem, jak sprawa wygląda z innymi rodzajami obudowy, ale dzięki zastosowaniu skóry, ewentualne ciepło jest bardzo dobrze rozprowadzane, przez co nawet przy dłuższym użytkowania i większym obciążeniu, np. przez grę, nie jest ono w żaden sposób odczuwalne.
PODSUMOWANIE
No to co, warto było czekać na egzemplarz testowy? Zdecydowanie tak! LG G4 wszedł do ścisłej czołówki moich ulubionych flagowców i stanął na podium w miejscu oznaczonym numerem 1. Może się to wydawać dziwne, tym bardziej biorąc pod uwagę, że jak napisałem wcześniej – nie jest on rewolucyjny w żadnej mierze. Ale tak doskonałego spasowania wszystkich elementów, tworzących jeden, dobrze naoliwiony mechanizm, dawno nie widziałem.
A jeśli wziąć jeszcze pod uwagę bardzo korzystną cenę w stosunku do konkurencji i to, co w zamian dostajemy, G4 staje się naprawdę smakowitym kąskiem, a mnie tylko chodzi po głowie, skąd wykombinować luźne, niecałe 2300 zł. Smartfon ten wyróżnia się też innym podejściem od strony projektowej – LG nie bał się postawić na słabszego Snapdragona 808, tam gdzie inni dają metal, tutaj mamy plastik ze skórą, a dodatkowo wbrew dziwnemu trendowi – jest tu miejsce na kartę pamięci i wymienialną baterię. Zatem krótko – postawiono tu na sprawdzone rozwiązania, które znamy od lat i wyszło to nowemu flagowcowi na dobre.
Może Cię zastanawiać tak duża ilość dziesiątek w mojej ocenie. Szczerze – pierwszy raz wystawiłem ich tyle za różne kategorie. Jeśli kontrowersje wzbudza dyszka za hardware – już spieszę z tłumaczeniem – procesor nie jest najwyższym modelem Snapdragona, ale przez zastosowanie sześciordzeniowej jednostki 808, wychodzi to na dobre zarówno wydajności, jak i temperaturze urządzenia. Dziesiątka w tym wypadku oznacza idealne dopasowanie procesora do możliwości smartfona, które wpływa na ogólne jego użytkowanie. Gdyby nie ta bateria, padłaby prawdopodobnie pierwsza, całościowa dyszka wśród recenzowanych przeze mnie urządzeń. A tak, LG G4 musi zadowolić się maksymalną notą “jedynie” w czterech kategoriach. Dobra robota!
[showads ad=rek3]
Werdykt 90sekund.pl
LG G4 to świetny smartfon, który zostawia konkurencję w tyle pod wieloma względami, jednocześnie nie będąc konstrukcją rewolucyjną. Paradoks? Być może, ale nic nie poradzę - tutaj zagrało wszystko, oprócz baterii, której wytrzymałość na jednym ładowaniu nie wyróżnia się spośród innych. Słuchawka godna polecenia i... zakupu!
-
Wygląd
-
Wydajność
-
Hardware
-
Bateria
-
Cena/Jakość