SŁOWEM WSTĘPU
Takiej Yogi się nie spodziewałem! Po stylowej, sprawdzającej się w podróży, wydajnej, ale ubogiej w porty Yodze 920 Vibes (TUTAJ recenzja i wideorecenzja), przyszedł czas na coś bardziej pod kątem osób, szukających w portfolio Lenovo czegoś bardziej „roboczego”, z większą ilością portów, klasycznym wzornictwem, wciąż przenośnego i lekkiego, ale zarazem ultrawydajnego i bez dylematów w stylu „gdzie by tu zadokować ten rysik…?” I właśnie Lenovo ThinkPad X1 Yoga pierwszej generacji to taki sprzęt. Drogi, jak smok (blisko 10 tys. zł), ale tutaj już nikt nie powinien mieć dylematów, czy opłacalny. Bo w zalety X1 Yoga opływa. Znajdzie się kilka rzeczy wartych poprawy. Ale nie tyle trzeba iść tutaj na kompromisy, co po prostu dostaje się coś za coś, nie ma więc poczucia rezygnacji. Jeśli więc Yoga 920 Vibes była dobra do multifunkcjonalnej pracy na walizkach, tak ThinkPad X1 Yoga jest świetny w realizacji zadań specjalnych nie tyle w drodze, co w biurze i zdalnie.
WZORNICTWO I WYKONANIE LENOVO THINKPADA X1 YOGA 1-GEN.
Zdecydowanie jest to komputer klimatyczny. Stylistyka nawiązuje do starych dobrych ThinkPadów. Wzornictwo jest więc mocno inspirowane klasyką. Ten komputer ma się podobać pracownikom działu IT, a nie artystom, hipsterom, czy fanom unikalnego designu – dla nich jest Y920 Vibes. Nie ma więc tutaj miejsca na minimalizm ani na jakąkolwiek oszczędność formalną. Sprzęt niemal ciosany twardą ręką, ale z kilkoma fajnymi ficzerami, które nawet niereformowalnym kolegom z IT w Twojej firmie się spodobają ;).
Zacznijmy od klawiatury, bo mam na jej temat sporo do napisania. W otoczeniu klawiszy z literkami G, H i B znajduje się okrągły wskaźnik do sterowania myszką. Im mocniej go dociskasz, tym mysz po ekranie szybciej sunie. Jest w tym zawarty kawał historii, bo zanim pojawiły się płytki dotykowe, tak w erze dinozaurów sterowało się kursorem myszki. Moja pierwsza Toshiba posiadała takie rozwiązanie, więc jestem zdecydowanie nadgryziony zębem czasu ;).
Sama klawiatura, jest podświetlana w trzech poziomach: automatycznym, lekkim i najmocniejszym. Można podświetlenie oczywiście też wyłączyć. To, co podobało mi się mniej, to fakt, że skrajnie po lewej stronie – na dole – znajduje się przycisk „Fn”, czyli funkcyjny, który po równoczesnym naciśnięciu z innym przyciskiem na klawiaturze – uaktywnia funkcje specjalne, jak sterowanie jasnością podświetlenia klawiatury, czy aktywowanie funkcji pod klawiszami funkcyjnymi takimi, jak Pomoc pod F1, czy odświeżanie strony pod F5. Niestety, zazwyczaj w miejscu klawisza Fn jest CTRL, więc permanentnie je myliłem przez długi czas, co owocowało licznymi pomyłkami przy korzystaniu ze skrótów klawiaturowych typu CTRL+C, CTRL+V, CTRL+A etc. Ale z czasem idzie do tego przywyknąć.
Wada większa – pomiędzy prawym ALT i CTRL wciśnięto samodzielny klawisz PrtSc, czyli Print Screen, a więc zrzutu ekranowego. Jako, że moje zrzuty automatycznie zapisują się w Chmurze OneDrive – w czasie testowania ThinkPada X1 Yoga przez przypadek wykonałem ich dziesiątki. I pomimo upływającego czasu – moje palce nie nauczyły się, żeby tam nie klikać bez potrzeby. Rozstaw pomiędzy kolejnymi wyspowymi klawiszami wydawał mi się większy niż normalnie, ale może było to spowodowane ich dość wysokim i baaardzo miękkim skokiem. Jak ktoś przesiada się z dużej klawiatury od typowego PC, to nie będzie widzieć w tym problemu, ale ja jestem przyzwyczajony do bardzo twardego i niskiego skoku. Z tego powodu musiałem wkładać sporo wysiłku w pisanie (inaczej tekst był pozbawiony pojedynczych liter), co po kilku godzinach takiej pracy – zaczynało być w moim przypadku bardzo męczące.
Sądzę, że ten skok jest taki wysoki, ponieważ Lenovo ThinkPad X1 Yoga posiada odwracany na plecy wyświetlacz. Oczywiście jest to cechą każdej Yogi, ale w tym wypadku zawias jest bardzo klasyczny, a nie wyposażony w ten specjalnie opracowany przez firmę, więc można na to nawet nie wpaść na początku korzystania z tego laptopa. W każdym razie – podczas obrotu ekranu – klawisze zapadają się w obudowę, dzięki czemu nie ma problemów z ich niechcącym dotykaniem lub naciskaniem, kiedy pracujemy z X1 Yogą w systemie tabletowym. Przyznaję, że to naprawdę fajne rozwiązanie, bo chociaż wystające klawisze nie są aktywne w innych Yogach, to jednak ja zawsze czuję lekki dyskomfort, że zahaczam nimi o coś lub mogę niechcący wyrwać przy nieumiejętnym chwycie, albo za bardzo docisnąć jakieś przy mocniejszy przytrzymaniu w jednej dłoni i przez to je lekko sfatygować. Tutaj tego problemu nie ma. Brawo – klasa rozwiązanie!
Kolejna świetna rzecz związana z klawiaturą, to po pierwsze jej wodoodporność, więc przypadkowe zalanie nie zrobi wrażenia na ThinkPadzie X1 Yoga, a po wtóre – bardzo dobrze pomyślane przypisanie rozwiązań systemowych do klawiszy funkcyjnych. Jak wspomniałem – są one domyślnie nieaktywne, więc aby wywołać jakieś polecenia pod nimi, trzeba to zrobić z asystą klawisza Fn. Natomiast przyciskom od F1 do F12 przyporządkowano liczne akcje. Od prozaicznych, jak regulowanie głośności, jasności wyświetlacza, włączenia lub wyłączenia mikrofonu itp., po bardziej praktyczne, w stylu łatwego przełączania się na inny ekran (np. projektora), włączania menu Ustawień w systemie Windows, Wyszukiwania, menu ostatnich aplikacji, czy menu Start z opcją tablicy znaków, by szybko wybrać sekcję z aplikacjami zaczynającymi się na konkretną literę. Zaraz obok są Home, End, Insert, Delete – i jakkolwiek te dwa pierwsze widziałbym niżej, tak reszta jest jak najbardziej OK!
Z klasycznego TinkPada X1 Yoga otrzymał również trzy fizyczne przyciski nad gładzikiem, z czego ten środkowy jest odpowiedzialny za rolowanie stron, menu, okien. Bardzo miłym dodatkiem okazał się czytnik linii papilarnych z prawej strony pod klawiaturą, ale jeśli w Yodze 920 Vibes jakoś działał (chociaż miernie), tak tutaj zupełnie był u mnie bezużyteczny, bo po prostu nie rozpoznawał moich palców. Nawprowadzałem się ich całkiem sporo i na różne sposoby, ale niestety opcja ta nie działała. Na 10 prób jedna, dwie były udane. Jednak Huawei jest w tym kontekście niedościgniony. Mając swoją X1 Yogę może będziesz mieć więcej szczęścia, ja go nie miałem w ogóle.
Jeśli chodzi o pokrywę, to podobnie, jak całe body wykonana jest z tworzywa sztucznego – kolor czarny. Akcent rozpoznawczy – prawy narożnik z logotypem ThinkPad, gdzie kropka nad samogłoską „i” jest podświetlana czerwoną diodą, która zależnie od stanu komputera – miga lub świeci światłem ciągłym. Gabaryty X1 Yogi pierwszej generacji wynoszą 333mm x 229mm x 17mm przy wadze 1,27kg. Sprzęt jest więc stosunkowo lekki, a swoją wielkością nie przytłacza tak bardzo, chociaż zdecydowanie jest to konstrukcja bardziej dla biurka stacjonarnego niż kogoś, kto lubi być typowo w ruchu. Niemniej – producent wciąż szufladkuje ten komputer, jako ultrabook.
WYŚWIETLACZ W LENOVO THINKPAD X1 YOGA 1-GEN. I PRACA Z RYSIKIEM THINKPAD PEN PRO
Ekran oraz rysik – te dwie rzeczy w tym sprzęcie są ze sobą doskonale spasowane! Zacznę od tego pierwszego, czyli wyświetlacza. Mamy przed nosem 14-calową matrycę z rozdzielczością WQHD (2560x1440px), wykonaną w technologii OLED, dotykową, z podświetleniem rzędu 300 nitów. Na zewnątrz – z uwagi na odblaskowy typ ekranu, jest z czytelnością tak sobie, ale nie ukrywam, że mimo wszystko na najwyższym ustawieniu jasności sprzęt ten daje radę. Za to w biurze – nie będziesz mieć z czytelnością żadnych problemów, nawet jeśli siedzisz przy oknie i słońce lubi odbijać się na wyświetlaczu. Maksymalna jasność jest – jak dla mnie – trochę za ostra, jak na stacjonarne warunki, więc sięgałem po nią niezwykle rzadko.
To, co rzuca się od razu w oczy, to niesamowita kolorystyka. Ekran w ThinkPadzie X1 Yodze zachwyca barwami! Są one wyraźnie inne od typowych prezentowanych przez matryce LCD i początkowo może być Ci trudno się do tego przyzwyczaić! Zdecydowanie taki typ wyświetlacza idealnie sprawdza się przy multimediach, filmach, grach. Ale przy obróbce wideo lub zdjęć – można czuć się nieco oszołomionym, bo jako, że mamy do czynienia z panelem OLED-wym, to intensywność kolorów jest aż za mocna. Sprawia to wrażenie, że wszystko na tym ekranie prezentuje się – dosłownie – czarująco, ale ja nie miałem pewności, czy z obrabianych fotek nie powinienem zdjąć koloru lub na tych, które wydawały się idealne temperaturowo – nie dodać go, bo w rzeczywistości istniało ryzyko, że na ekranie LCD będą wyglądać na bardziej jałowe.
Oczywiście są warianty też bez matrycy OLED-owej i sądzę, że w codziennej pracy eksperta IT lub przy zadaniach biurowych, nikt z tym problemów mieć nie będzie, ale jeśli myślisz o tej Yodze i działasz na co dzień w branży kreatywnej, to odradzałbym model z takim panelem. Typowy, zimny, korporacyjny biznes będzie zadowolony. Studio graficzne, fotograficzne lub filmowe – już nie.
To, co bardzo mi się tutaj podoba, to praca rysika ThinkPad Pen Pro. Jako, że ekran jest naprawdę ostry i świetny pod kątem detali – mamy w końcu potężną rozdzielczość 2K – idealnie nadaje się do aktywności z jakimś urządzeniem wskazującym. W przypadku konstrukcji ThinkPada X1 Yogi – udało się stylusa zadokować bezpośrednio w obudowie ultrabooka! Tak, to świetny patent, ale ma swój jeden zasadniczy minus.
Żeby wydobyć rysik Pen Pro, trzeba za każdym razem unieść sprzęt. Szkoda, że nie ma mechanizmu półautomatycznego, jak np. w przypadku slotów i kart SD, które by wyjąć – trzeba wcześniej docisnąć, a te następnie same wyskakują. Tutaj też by się to przydało. Niemniej – nie mając możliwości zadokowania rysika lub mając ją, ale na sztywno, jak to jest w X1 Yodze – zdecydowanie wybieram obecne w tym sprzęcie rozwiązanie!
Dlaczego zwracam na to uwagę? Bo osoby pracujące z komputerem w terenie – nie odczują zbytnio wadliwości takiego dokowania stylusa. Ale siedzącym przy biurku – daje się to w znaki. Wychodzi więc na to, że dobrze spasować rysik z ultrabookiem – wciąż nie jest łatwo. Dobrze jednak, że udaje się to chociażby w taki sposób, jak w ThinkPadzie X1 Yodze. Poza tym rysik Pen Pro wyposażony jest we własną baterię, która ładowana jest bezpośrednio po zadokowaniu stylusa w komputerze. Producent zapewnia, że wystarczy 15 sekund w doku, aby można było używać Pena Pro przez najbliższe 100 minut! Tak – na baterię nie mogę tutaj narzekać. Są też dwa przyciski, które po wciśnięciu pozwalają to zaznaczać jakieś obiekty to aktywować gumkę przy korekcie rysunków lub służą m.in. do wywoływania menu przypisanego prawemu klawiszowi myszki. Ale zasadniczo umieszczone są ciut za wysoko, a sam rysik za krótki, więc kiepsko się go używa kiedy ma się większe dłonie.
Jak każda Yoga, także i ta dostarcza nam cztery różne tryby pracy. Tabletową, kiedy założymy ekran na spód obudowy. Klawiatura automatycznie się ukrywa (o czym pisałem wyżej), więc świetnie też pracuje się z tym sprzętem w takim układzie na kolanach. Kąt odchylenia matrycy jest właściwie dowolny, więc podziałasz nawet leżąc wygodnie w łóżku. Kolejny tryb pracy to prezentacji – wówczas klawiatura jest skierowana swoją powierzchnią ku blatowi, a od frontu widzimy tylko ekran, na którym można przerzucać kolejne slajdy. Trzeci sposób korzystania z X1 Yogi to ustawienie w kształcie namiotu. Dobre do oglądania filmów lub prezentowania zdjęć. Czwarty tryb to najbardziej tradycyjny – z laptopem na biurku.
WYPOSAŻENIE, SPECYFIKACJA TECHNICZNA, BATERIA W LENOVO THINKPADZIE X1 YOGA 1-GEN.
No! Tutaj każdy pracownik biurowo-administracyjny, a także wsparcie techniczne z działu IT firmy, będą zachwyceni wyposażeniem w podzespoły i peryferia. Bo te gwarantują kapitalną i szybką pracę, a liczne porty opcję podłączenia kolejnych peryferiów! Żeby nie być gołosłownym załączam może prostą, ale działającą na wyobraźnię tabelkę:
Procesor | Intel Core i7 vPro |
System operacyjny | Windows 10 Pro (wersja 64-bitowa) |
Grafika | Intel HD Graphics 520 |
Pamięć RAM | 16 GB DDR3 |
Przestrzeń dyskowa | 512GB PCIe NVMe SSD |
Kamera / mikrofon | 720p / Mikrofon cyfrowy |
Łączność i porty | Mini DisplayPort, HDMI, 3xUSB 3.0, microSD, WWAN, OneLink+ Connector, jack 3.5mm |
Ekran | 14 cali WQHD (2560x1440px) OLED, dotykowy, 300 nitów |
Bezpieczeństwo i zarządzanie | Moduł TPM, Gniazdo Kensington, Intel Technologia vPro, Czytnik linii papilarnych |
Inne unikatowe funkcje | Chowany w obudowie rysik |
Wiadomo – większość ludzi będzie usatysfakcjonowana widząc takie wyposażenie, ale tak naprawdę o tym, jak działa ten sprzęt mówią dwie rzeczy. Pierwsza – że swój realny debiut miał w roku 2016. (przypominam, że to ThinkPad X1 Yoga 1-gen.). Mamy więc do czynienia z procesorem, który dla świata narodził się w trzecim kwartale 2015 roku, i jak wyglada z metryczki, jest to dokładnie Intel Core i7 6600U. Żeby móc realnie ocenić moce przerobowe tego sprzętu, zaprzągłem go do ciężkiej harówki przy montowaniu filmów, co myślę powinno dać Ci najlepszy obraz tego, jak ten sprzęt działa.
Tak – jest wzorcowo! Żadnych zacięć, płynne odtwarzanie w czasie montażu, przenoszenie poszczególnych elementów po linii czasu, uzupełnianie o dźwięk i dodatkowe nagrania. Wszystko to sprawowało się fantastycznie, z okazjonalnymi, małymi przycinkami, ale takimi, że właściwie nie trzeba się ich bać, bo nie miały wpływu na faktyczną pracę. Jestem pod gigantycznym wrażeniem tego, jak to ładnie sunęło! Mam też mocne porównanie z Yogą 920 Vibes, która w tak trudnych warunkach też radziła sobie świetnie, ale przy okazji ostro kręciła wiatrakami i baaardzo grzała. Mając teraz na biurku X1 Yogę widzę, że ten sprzęt miał przy tej pracy więcej oddechu.
To, co ma ważne znaczenie z perspektywy typowego przedsiębiorstwa, a co jest jedną z najważniejszych cech zastosowanego układu obliczeniowego, to technologia Intel vPro, która została specjalnie pomyślana o firmach. Dzięki niej otrzymuje się lepszą wydajność, obsługę wielozadaniowości oraz zyskuje mniej opóźnień. Ponadto chipy z technologią vPro pozwalają na łatwiejsze zdalne zarządzanie komputerami w firmie (np. z poziomu działu IT), a także gwarantują większe bezpieczeństwo poprzez dodatkowe rozwiązania sprzętowe dedykowane tym jednostkom obliczeniowym.
Jest to zatem jedna strona medalu. Druga to fantastyczne wyposażenie w porty. Mamy trzy USB 3.0, jest pełne złącze HDMI, rozwiązanie z którego korzystam najczęściej – czyli Mini DisplayPort, OneLink+ Connector do np. przejściówki pod kabel LAN, a także… otwór Kensington pod stalową linkę przypinająca komputer do biurka (kiedyś standard, dziś szukaj ze świeczką…) oraz wejście dla kart microSD. Pewnie pełnię szczęścia odczuwałbym, gdyby był to pełen slot SD, ale dzięki temu rozwiązaniu i tak cieszyłem się niesamowicie z możliwości swobodnego podłączania swojej karty pamięci z aparatu i zgrywania zdjęć oraz wideo bez tysiąca kabli i przejściówek. W wielu ultrabookach za podobne pieniądze brakuje nawet tego rozwiązania, więc jestem jak najbardziej pełen uznania, że projektanci z Lenovo zostawili tę opcję tutaj.
Ostatnią rzeczą, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła to zainstalowanie modułu łączności GSM w postaci slotu na kartę SIM. Możesz więc bez problemu wykupić pakiet internetowy i korzystać z niego swobodnie w swojej X1 Yodze! Nie jest to tzw. must have, ale obecność tego modemu sprawiła, że używało się tego ThinkPada z jeszcze większą swobodą. I pomimo, że bardziej sytuuje się go w warunkach biurowych, to w terenie zagwarantuje potrzebną niezależność i kontakt ze światem. Świetna sprawa! Oczywiście połączeniem zarządza się z poziomu systemu Windows, a specjalnie do tego celu producent komputera dostarcza oprogramowanie Lenovo Connect.
Co nam jeszcze zostało? No tak – bateria! W Lenovo deklaruje, że ThinkPad X1 Yoga przejedzie na jednym ładowaniu 11h… Cóż, z prawdą rozmija się znacznie… Szczerze? Nie da się! Nie przy tej rozdzielczości ekranu i nie przy mocnym obciążeniu, chociaż nawet, kiedy mamy do dyspozycji przeglądarkę, Internet, Worda, Excela i proste prace biurowe – to i tak czas życia sprzętu na jednym ładowaniu szokujący nie jest. W moim przypadku przy typowo pisaniowym dniu wychodziło 7,5h pracy z jasnością ustawioną na 50 proc. Czas ładowania od 5 proc. do 85 proc. wyniósł równo jedną godzinę, więc realnie ogniwo z kolan podnosi się bardzo szybko.
Zdecydowanie lepiej X1 Yoga radziła sobie przy filmach. Serwowałem je oczywiście korzystając ze streamingu z serwisu VOD i domowej sieci WiFi. Z jasnością wynoszącą 75 proc. na obrazie trwającym 105 minut uciekło z baterii tylko 30 proc. energii. Realnie można obejrzeć kilka filmów o długości nieco ponad półtorej godziny w czasie 5-5,5h. W sam raz na dłuższą podróż pociągiem ;). Za to przy montażu filmów wykańczałem akumulator w jakieś 3,5h. Na maksymalnej wydajności cudów nie będzie nigdy.
Na uwagę zasługuje fakt, że 64-bitowy Windows 10 Pro jest tutaj zainstalowany w czystej postaci, a więc bez żadnych zbędnych dodatków od Lenovo. Producent dorzucił od siebie kilka aplikacji, jak Lenovo Connect (do karty SIM), czy Lenovo Vantage (połączone z Lenovo Settings – będące centrum zarządzania komputerem: aktualnymi sterownikami, podręcznikami, poradami dotyczącymi konkretnego modelu Yogi etc.), ale w żaden sposób nie wpływają one na jakość pracy, a wręcz ją poprawiają, jeśli chcemy przeprowadzić szybką diagnostykę lub poszukać wsparcia. Tak przygotowany system sunie, jak po maśle. Nie ma miejsca ani na przestoje ani na jakiekolwiek przycinki. Spasowanie softu z hardware – jest wzorcowe!
OPINIA NA TEMAT LENOVO THINKPADA X1 YOGA 1-GEN.
Powodów do narzekań, jeśli idzie o pracę z Lenovo ThinkPadem X1 Yogą w czasie testów miałem mało. Zarówno wydajnościowo, jak i pod kątem możliwości podłączenia peryferiów – wszystko wypada w tym ultrabooku bardzo dobrze, a tam gdzie musiałem wybrać rozwiązanie pośrednie, czyli np. przy slocie kart microSD – nie byłem porzucony i zmuszony do kombinowania z serią kabli, przejściówek i innych mało przydatnych, a zajmujących miejsce w torbie i głowie rozwiązań.
Sama wydajność – pomimo upływającego dla tego sprzętu czasu – okazała się w moich warunkach perfekcyjna. A już największym zaskoczeniem było dla mnie to, jak ThinkPad X1 Yoga działał przy montażu wideo. Nie pracuję na nie wiadomo, jak rozbudowanym programie, ale kilka ścieżek potrafi zmusić sprzęt do solidnego spocenia się. Tutaj nic takiego miejsca nie miało, więc realnie korzystałem z bardzo efektywnego narzędzia, które sprawdzało się w wymagających warunkach powyżej pokładanych weń oczekiwań. Również fotograficznych, przy przetwarzaniu dziesiątków zdjęć. Sprawiało to, że moje zadania uciekały jedno za drugim.
Zaletą, ale i w pewnym sensie wadą jest tutaj wyświetlacz. Prezentuje oszałamiające barwy, ale jak na moje oko – zbyt intensywne, które mogą u klienta z branży kreatywnej przeszkadzać w pracy z kolorową grafiką czy przy obróbce fotografii. Ale już support IT – nie będzie miał nic przeciwko, zwłaszcza weekendowo, kiedy zapuści na X1 Yodze film. Podobnie rysik – świetnie, że udało się go zadokować w obudowie oraz, że posiada własną wydajną baterię. Szkoda jednak, że jest za krótki, a do jego wyjęcia trzeba podnosić cały komputer. Na plus zasługuje chowana w obudowie wodoodporna klawiatura, ale ja trochę męczyłem się przy innym rozstawie przycisków funkcyjnych i z dość miękkim i wysokim skokiem klawiszy. W tym miejscu jednak kluczowe jest przestawienie się na inny typ sprzętu. Rzecz do wyćwiczenia.
Czas działania na jednym ładowaniu mógłby być lepszy przy średnim obciążeniu. Jednak od 7,5h (które faktycznie wyciągałem) do deklarowanych przez Lenovo 11h – jest spora przepaść. Ale znowu – w terenie okaże się to wadą, ale już przy biurku problemem nie będzie – wszak – pod typowo korporacyjną pracę ten komputer jest skrojony. Lenovo ThinkPad X1 Yoga to sprzęt przede wszystkim dla biznesu bardziej technicznego, mającego stanowić support dla innych pracowników firmy. Napakowany innowacjami, które mają to ułatwiać, jak technologia vPro w procesorze, czy właśnie liczne porty do pracy z różnymi peryferiami i w różnych okolicznościach, nawet jeśli przyszłoby świadczyć wsparcie pracując w terenie, bowiem X1 Yoga posiada wbudowany slot kart SIM, więc właściwie z dowolnego miejsca możne bez WiFi łączyć się z firmą.
X1 Yoga, jest komputerem drogim – doczekała się już swoich dwóch kolejnych wariantów z nieco odświeżonym hardware, ale dla wymagających, oczekujących narzędzia do pracy – będzie to rozwiązanie idealne. Ma działać na 200 proc. i tak też działa, pomimo upływającego czasu. Starzeć ThinkPad X1 Yoga będzie się z godnością. Teraz ma swój najlepszy, dojrzały czas!