SŁOWEM WSTĘPU
Biegasz, jeździsz rowerem, lubisz zasuwać z kijkami, monitorować swoją podstawową aktywność sportową? To znaczy, że Lenovo Moto 360 Sport (239F) jest właśnie dla Ciebie! I nie jest to żaden wyświechtany frazes – bo ten produkt został tak przygotowany, aby nieść radość i dostarczać wniosków z codziennych zmagań, osiągniętych celów i poniesionych porażek – w walce o własną kondycję fizyczną. To nie jest produkt dla ultramaratończyków, ale ucieszy nie tylko amatorów sportu, bowiem technicznie dostarcza również frajdy geekom.
WZORNICTWO I WYKONANIE MOTO 360 SPORT
Recenzując Moto 360 drugiej generacji byłem dość zawiedziony. Tamten smartwatch niczym szczególnym – w kwestii hardware – nie odbiega od zegarków z Androidem Wear debiutujących przed dwoma laty, a trzeba za niego płacić od tysiąca złotych wzwyż. Zdecydowanie na uznanie zasłużył jednak świetnym wzornictwem. W przeciwieństwie do klasycznego modelu, 360 Sport jest zdecydowanie mniej atrakcyjny wizualnie, ale za to niesamowicie praktyczny!
Jego najważniejszą zaletą jest zastosowanie świetnego, elastycznego paska, który jest przedłużony i zarazem tworzy korpus Moto 360 Sport (239F). Wykonany został z niezwykle trwałego sylikonu, który jest odporny na spotkania z wodą i pyłem (norma IP67), a także nie ulega przebarwieniom wynikającym z poddawania go działaniu potu czy ostrego światła słonecznego, o co przy treningu nie jest trudno. Poza tym, aby nie powodować dyskomfortu wynikającego z naturalnego przegrzewania skóry, pasek Moto 360 Sport posiada kanały wentylujące, które skutecznie odprowadzają zarówno pot, jak i ciepło. Tutaj znowu położę nacisk, że nie jest to żaden marketingowy slang – rzeczywiście smartwatch świetnie trzyma się skóry, nie powoduje jej odparzeń ani nie jest alergenny. Przynajmniej ja nie miałem z nim problemów, chociaż alergikiem jestem. Wprawdzie nie skórnym, ale zwracam na to uwagę.
Moto 360 Sport nosi się bardzo komfortowo, a zegarek nie ciąży na nadgarstku (waży 54 gramy). Materiał, z którego został wykonany, jest trwały i właściwie bezproblemowy w użytkowaniu. Widać, że produkt ten został pod tym kątem bardzo przemyślany. Mój egzemplarz był w kolorze czarnym, więc nie prezentował się urokliwie, toteż nie będę wymyślał, że pasuje również do krawata. Niemniej szpecić na pewno nie będzie, chociaż kupując go wybrałbym jakąś żywszą kolorystykę.
WYŚWIETLACZ W MOTO 360 SPORT
Jeden z najpotężniejszych atutów Lenovo Moto 360 Sport, to jego wyświetlacz. Genialny wyświetlacz hybrydowy, chroniony szkłem Corning Gorilla Glass 3. OK – może jeszcze do ideału brakuje mu co nieco, ale jestem pewien, że przekona do siebie nawet największego sceptyka smartwatchy. Dlaczego? Bo został wykonany w technologii AnyLight i bardzo przypomina ekrany transfleksyjne stosowane przez Sony.
Podświetleniem tarczy steruje inteligentny system, który w pomieszczeniu gwarantuje jakość obrazu LCD, a na zewnątrz przepuszcza i odbija światło w taki sposób, że wszystko, co jest widoczne na ekranie, prezentuje się tak, jakby był zastosowany e-papier. W konsekwencji – im mocniejsze słońce, tym wyraźniej i ostrzej widać prezentowane na nim treści! Nie muszę chyba pisać, jak niesamowicie jest to wygodne!
Ale oczywiście nie ma róży bez kolców, bowiem hybrydowy wyświetlacz ma też swoje minusy. Jeśli nastawiasz się na LCD takiej jakości, jak np. w klasycznej Moto 360, to niestety ale tak kolorowo już nie jest. I piszę tutaj dosłownie kolorowo, gdyż barwy są nieco sprane. Nie mocno, jak np. w smartwatchu Sony, ale rzeczywiście nie jest to poziom w kategorii jeden do jednego. Natomiast na pocieszenie dodam, że widać to dopiero, jeśli masz inny smartwatch z panelem LCD i bezpośrednio porównasz obydwa zegarki.
W praktyce więc szczególnego dyskomfortu nie odczujesz, a na zewnątrz będziesz cieszyć się ostrą prezencją tarczy nawet, jeżeli ustawisz jasność na najniższym poziomie.
Dodatkowym plusem jest dość kompaktowa wielkość Moto 360 Sport, bowiem na ekranie o przekątnej 1,37/1,38 cala (średnica 35 mm; wymiar całej koperty 46 mm), udało się uzyskać rozdzielczość (360x325px), która przekłada się na 263 punkty na cal (ppi), dzięki czemu odbiór treści jest na zadowalającym poziomie. No chyba, że wsadzisz nos w wyświetlacz, to wówczas zobaczysz ziarno pikseli ;).
HARDWARE MOTO 360 SPORT
Jako, że Lenovo Moto 360 Sport (239F) jest smartwatchem dedykowanym aktywności sportowej, toteż na inne rzeczy zwraca się w nim uwagę. O ile od tradycyjnego smartwatcha wymagam lepszego hardware i zdecydowanie lepszej optymalizacji systemu względem poprzedników – co w jakiś sposób sankcjonowałoby oczekiwaną przez producenta cenę, tak w przypadku sprzętu sportowego MUSZĄ liczyć się dla mnie zupełnie inne rzeczy. I tak też jest tutaj.
Lenovo Moto 360 Sport (239F) napędza Qualcomm Snapdragon 400 1,2 GHz quad-core (APQ 8026), z układem graficznym Adreno 305 o taktowaniu 450 MHz. Na dane przeznaczono 4GB pamięci wewnętrznej, a za płynną pracę ma odpowiadać 512 MB RAM. Całość uzupełnia Bluetooth 4.0 LE (Low Energy – czyli niskiego poboru energii), moduł WiFi w standardzie 802.11 b/g oraz dwa cyfrowe mikrofony.
Jest to więc solidna baza, znana z innych smartwatchy pracujących pod kontrolą Androida Wear. A co było dla mnie w przypadku Moto 360 Sport najbardziej kluczowe? Oczywiście zestaw czujników – akcelerometr, żyroskop i pedometer (krokomierz) to standard. Czujnik oświetlenia tradycyjnie już przycina nieco wyświetlacz na dole ekranu. Ale są tutaj również wysokościomierz barometryczny, optyczny czujnik pomiaru tętna (PPG) oraz wbudowany GPS.
Całe to wyposażenie sprawia, że korzysta się przy aktywności fizycznej z Moto 360 Sport rewelacyjnie. Wyświetlacz jest wyraźny w każdych warunkach oświetleniowych (nocą świeci LCD, a w dzień odbija promienie słońca), więc rzut oka na tarczę pozwala ocenić postępy w treningu. Pulsometr bardzo dokładnie mierzy tętno (z odchyłem około 5-7 uderzeń na minutę), i właściwie nie miałem sytuacji, aby zdarzyło mi się, że nie chciał współpracować. Co więcej – mierzy też tętno o różnych porach dnia niejako sam z siebie, dlatego smartwatch buduje sobie obraz ogólnej kondycji organizmu na podstawie tego, jak się ruszamy i jak intensywnie przeżywamy dni. Do tego z Moto 360 Sport można biegać po górach i sprawdzać się w wysokościowych aktywnościach, np. w czasie wspinaczki.
Słowem – Lenovo Moto 360 Sport jest smartwatchem bardzo kompletnym, przemyślanym i świetną bazą zbierającą informacje o naszym zdrowiu. Oczywiście trzeba na nie patrzeć przez palce – to nie jest przecież wyrób medyczny, ale ciężko nie docenić chociażby kanałów wentylujących oraz dobrej stabilizacji watcha na nadgarstku, a dzięki temu do pomiaru tętna nie trzeba go supermocno dopinać, jak ma to miejsce w innych smartwatchach. Nie wspominam już o skórzanych paskach, które lubią się pocić razem z naszą skórą i po czasie nieprzyjemnie pachną. Naprawdę super zegarek, bardzo udany pod kątem wykonania i wyposażenia właściwie na każdym poziomie.
SYSTEM, APLIKACJE I WYDAJNOŚĆ MOTO 360 SPORT
Nie będę udawał, że płynność pracy jest superzadowalająca, skoro przy podobnym hardware Moto 360 2-gen. krytykowałem za drobne lagi, przestoje i jęki namysłu. Podobnie jest też tutaj przy wielu aplikacjach, za co odpowiedzialność zrzucam po pierwsze na ich autorów, a po drugie na samego Google, który powinien zdecydowanie popracować nad optymalizacją swojego softu.
Nie widzę powodu, dla którego nie miałby być on dużo lżejszy, aby nabrał płynności. No chyba, że 512 MB RAM to pamięć niewystarczająco efektywna – w co jestem w stanie uwierzyć, bo w konkurencyjnych modelach z np. 768 MB RAM widać wyraźną poprawę szybkości działania – i remedium będzie wejście modeli z wyższymi układami.
Niestety muszę wytknąć Moto 360 Sport (239F) również problemy z mikrofonem. To kolejny smartwatch tej firmy, który zaliczał u mnie zdecydowane problemy z uaktywnianiem się polecenia OK Google, z którego korzystam non-stop. Dyktowanie treści przypomnień lub wiadomości szło już bez problemu, ale trzeba było używać dotyku. A nie o to tu chodzi, prawda? Znalazłem jakieś tymczasowe rozwiązanie na jednym z forów internetowych, ale finalnie i tak były z tym problemy. I trochę mnie to dziwi. Nie spotkałem w innych recenzjach tego typu problemów, a więc zakładam, że inne serwisy nie mają takich trudności, jak ja… lub po prostu koledzy po fachu nie testują tak dokładnie swoich sampli, jak robię to ja.
Żeby być pewnym sprawdzałem Moto 360 Sport na różnych wersjach Androida oraz kilku smartfonach z tym systemem. Zawsze – nawet pomimo otrzymania innych egzemplarzy zegarków z serii Moto od producenta – problem wracał, jak rzucony bumerang. Nie umiem tego przemilczeć, bo nie była to pojedyncza wada, a pomagało blokowanie niektórych usług Google. Ale w takim razie, dlaczego nikt inny nie zgłaszał podobnych komplikacji? OK – to tyle jeśli chodzi o problemy.
Zainstalowany był w czasie testów ostatni Android Wear, zatem obsługiwał już język polski i zaawansowane gesty, dzięki czemu nawigowanie po menu oraz sama praca ze smartwatchem Lenovo była bardzo przyjazna i dostosowana do naszych lokalnych warunków. Moto 360 Sport (239F) odczytuje więc właściwie wszystkie powiadomienia od licznych aplikacji, nawet firm trzecich, a także tych napisanych pod określone nakładki, jak ma to miejsce w przypadku chociażby apek do SMS-ów zintegrowanych z interfejsami Samsunga, Huawei, Asusa, czy LG. Nie ma więc konieczności zmieniania swoich przyzwyczajeń i przerzucania się na dedykowane rozwiązania. Pod tym względem Android Wear jest bardzo uniwersalnym systemem, ale też warto pamiętać, że aby poza samym odczytem treści zrobić z wiadomością coś więcej, np. odpowiedzieć na nią lub oznaczyć jako przeczytaną, to już takie opcje musi w swojej aplikacji zagwarantować dostawca oprogramowania do telefonu. Nie u wszystkich jednako to działa.
Aplikacje, z których korzystałem najczęściej w Moto 360 Sport, i które mogę polecić, to:
- Moto Body – świetne narzędzie, dedykowane przez Lenovo dla tego smartwatcha, gromadzi dane z poszczególnych aktywności, rysuje wykresy, tworzy statystyki. Dodatkowo podsyła je (jeśli wyrazisz zgodę) na maila, dzięki czemu co tydzień dostawałem raport ze swojej aktywności z poprzednich siedmiu dni.
Efekt? Chętniej brałem się za ruch, bowiem jasno widziałem, jakie są moje rezultaty, i jakich celów nie udało mi się osiągnąć. Oczywiście mógłbym to też podglądać w aplikacji na smartfonie, ale jestem jednak na tyle zapracowanym człowiekiem, że wygodniej mi kliknąć w maila, kiedy ten już zawita w Inboxie. Trochę to paradoksalne, ale tak jest ;).
Ostatni plus – możesz iść na trening bez smartfona, a zegarek sam zapisze wszystkie dane i zsynchronizuje je z Twoim kontem po ponownym sparowaniu z telefonem.
- Google Fit (Aktywność Fit) – jest to aplikacja do mierzenia aktywności sportowej, i korzystam z niej od pierwszej wersji, jak tylko pojawiła się na rynku. Obecnie doszło w niej masę świetnych dyscyplin i naprawdę trzeba się postarać, aby czegoś nie znaleźć. Oprócz biegania, jazdy rowerem etc., potrafi też liczyć pompki, brzuszki i przysiady. Dokładność pomiarów zależy od sprzętu, jakim dysponujesz.
- Google Maps – to jedna z moich ulubionych aplikacji. Dosłownie! Nie musisz chodzić po nieznanej okolicy lub mieście ze smartfonem w dłoni. Zegarek prowadzi Cię, jak po sznurku do celu, przyciemnia obraz, aby nie marnować baterii, a kiedy masz np. skręcić w prawo lub lewo, to sygnalizuje to wibracjami. RE-WE-LA-CJA! Wreszcie mogę zwiedzać, przemieszczając się wytyczoną trasą, i nie ślęczę z nosem w smartfonie. No i dzięki temu podziwiam świat dookoła mnie!
- Muzyka Play, Deezer, Spotify, Tidal – w ostatnim czasie korzystam naprzemiennie z różnych streamingów. Każdy z nich daje się obsługiwać z Moto 360 Sport (239F). Dodatkowo Muzyka Play (czyli ta od Google, nie mylić z naszym operatorem), pozwala wrzucić utwory do smartwatcha, więc jeśli masz bezprzewodowe słuchawki Bluetooth, to jesteś w stanie bezpośrednio z Moto 360 Sport słuchać muzyki. Kiedy się to przydaje? Oczywiście w trakcie treningu! Świetne rozwiązanie – polecam wypróbować. Niewygodny pięcio- lub sześciocalowy smartfon zostaje w domu, a Ty biegniesz tylko ze smartwatchem i pchełkami w uszach bez kabli!
- Hangouts – nie wiem, jaka będzie przyszłość tego komunikatora po wydaniu przez Google Allo i Duo, ale ja korzystam z niej często i gęsto. Bez problemów więc dyktowałem treści wiadomości oraz wysyłałem je dalej. Wszystko może się tutaj odbywać całkowicie bezdotykowo, bowiem najświeższy Android Wear obsługuje też najróżniejsze gesty nadgarstka. Daje się więc rolować poszczególne powiadomienia obracając nim do siebie lub od siebie na zewnątrz, a wybory potwierdza się opuszczając przedramię ku dołowi. Powrót to analogiczny ruch, tylko, że w drugą stronę, a całkowite wyjście na ekran główny tarczy, to zwykłe potrząśnięcie nadgarstkiem. W tych okolicznościach przychodzący Hangout natychmiast otwierałem, wybierałem odpowiedź, dyktowałem ją i zapominałem o sprawie.
- Trend Wear – jeśli śledzisz, co się dzieje w sieci, to ta aplikacja dostarczy Ci zawsze dziesięć najświeższych tematycznie trendów, czyli tego co jest najbardziej klikalne i wyszukiwane w Google.
- Papercraft – prosta gierka typu – oni latają, a Ty do nich strzelasz. Jak siedzisz w poczekalni u lekarza, przeczytałeś/as już wszystkie newsy i recenzje na 90sekund.pl, to zdecydowany lider pod kątem zapełnienia czasu ;).
- Looking – bez tej aplikacji się nie ruszam. Jest ona do Twittera, którego lubię obecnie najbardziej ze wszystkich społecznościówek. Bez fajerwerków, ale wystarcza do podstawowej obsługi.
- Google Keep – mój niezmienny lider w tworzeniu notatek. Kilka razy chciałem nawet przeskoczyć na Evernote’a, albo coś podobnego, ale Gogole skutecznie dba ciągłymi aktualizacjami, abym nie miał nawet ochoty pomyśleć o przesiadce. W tej chwili mam już setki notatek, linków, wycinków, list zakupowych etc. Bez Keep nie zaczynam nawet pracy.
- Minutnik – żaden wypas – ot aplikacja działająca na zasadzie: OK Google, ustaw minutnik na siedem minut. W tym czasie, kiedy coś się gotuję mogę zabrać się za inne rzeczy i niczego nie przypalę ;). Dla zabieganych – zaskakująco praktyczne rozwiązanie. Minutnik na nadgarstku przydaje się również dlatego, że mój smartfon dzwoni prawie bez przerwy – to telefon, to SMS, to Hangouts, to komentarz, co coś z Twittera, albo z Facebooka, to jakiś breaking news etc. Wówczas przypomnienia lub minutnik na smartfonie nie poruszają mnie tak, jak zaczynający wibrować zegarek na ręce.
- Google Authenticator oraz Konto Microsoft – dwie aplikacje do autentykacji logowań. Jako, że ciągle zmieniam testowane smartfony, tablety, notebooki etc., a mam po kilka kont u każdego z tych usługodawców, łącznie z Chmurami, toteż bez przerwy muszę potwierdzać swoją tożsamość przy logowaniach. Kiedyś mnie to męczyło, ale teraz mam to już wkalkulowane w ryzyko zawodowe, które staram się minimalizować. Wszystkie prośby i komunikaty można zatwierdzać bezpośrednio na ekranie Moto 360 Sport.
- WeaRSS (My Headlines) – czytnik kanałów RSS, który znakomicie sprawdza się w postaci prostego notyfikatora o tym, co słychać w ulubionych serwisach. Minus? Trzeba dodać je ręcznie.
Lenovo Moto 360 Sport (239F) jest również wyposażony w wiele rozwiązań personalizacyjnych. Zegarek od strony technicznej obsługuje się z Aplikacji Android Wear instalowanej w smartfonie. Tam też jest wygodny dostęp do Sklepu Play oraz dedykowanych dla smartwatchy Aplikacji. Niemniej wielu producentów dostarcza natywnie już swoje propozycje, zatem i Moto 360 Sport miała do wyboru sporo tarcz oraz – przy nich – opcji do wypróbowania.
I nie chodzi o to, że można się było pobawić kolorystyką, motywem przewodnim, czy innymi duperelami, ale ustawić warianty prezentowania ilości spalonych kalorii, postawionych kroków, przebytych kilometrów itp. Sportowe wyzwania z Moto 360 Sport, to nie wszystko. Bo prawda jest taka, że sporo ze smartwatchami pracującymi na Androidzie Wear zrobisz dyktując konkretne polecenia. Jak to działa? Wybornie!
Przykładowe polecenia w Androidzie Wear z użyciem komendy 'OK Google’ (ekran musi być aktywny/podświetlony):
- OK Google, pokaż liczbę kroków.
- OK Google, rozpocznij bieg.
- OK Google, rozpocznij jazdę rowerem.
- OK Google, która godzina jest w San Francisco?
- OK Google, gdzie leży Praga?
- OK Google, jak głębokie jest jezioro Bajkał?
- OK Google, pierwiastek z dziewięćdziesięciu.
- OK Google, ile to jest 15 dodać 170 odjąć 40?
- OK Google, ile to jest 10 dolarów w euro?
- OK Google, wyślij SMS / e-mail do Krzysztofa Bojarczuka: Przygotuj raport za ostatni kwartał.
- OK Google, zadzwoń do Grażynki.
- OK Google, jedź do Muzeum Narodowego w Poznaniu.
- OK Google, utwórz notatkę: przypomnieć zespołowi o nowych zasadach publikacji artykułów.
- OK Google, jak jest po angielsku: Gdzie jest metro?
- OK Google, przypomnij mi: spakować ładowarki. Kiedy/gdzie? – W domu. – W tym przypadku przypomnienie wyświetli się, kiedy dojedziesz do lokalizacji oznaczonej w Google, jako dom. Analogicznie można powiedzieć, jak w punkcie 16.:
- OK Google, przypomnij mi: Zadzwonić do klienta. Kiedy/gdzie? – W pracy.
Jak widzisz wszystkie powyższe polecenia są bardzo praktyczne. Bazują na naszej bieżącej lokalizacji lub pozwalają na kontekstowe osadzanie wypowiedzi. I tak naprawdę to właśnie to jest największą siłą Androida Wear oraz urządzeń noszonych, takich jak Moto 360 Sport (239F). Dlaczego? Bo one nie mają zastępować smartfonów, ale pomagać w organizacji czasu. A to wymaga zmiany pewnych nawyków i przyzwyczajeń oraz otwarcia się na nowości.
W tym względzie najtrudniejsze jest przełamanie bariery wstydu, z czym sam przez jakiś czas się zmagałem. Ale później jest już tylko lepiej! Bo zauważ również, że podałem Ci szesnaście przykładów różnych poleceń, więc tak naprawdę nie trzeba instalować nie wiadomo ilu i nie wiadomo jakich aplikacji, aby móc z tych rozwiązań korzystać. A to już pokazuje, jaka moc drzemie w samej – zdawałoby się gołej – platformie.
BATERIA I TEMPERATURA PRACY MOTO 360 SPORT
Dwa dni robocze na jednym ładowaniu, pod warunkiem, że nie uprawiasz sportu. Bieganie, rower, czy inne czynności zjadają baterię w kilka godzin, co jest najsłabszym punktem w smartwatchach z Androidem Wear, aczkolwiek Lenovo Moto 360 Sport broni się przed tym zastosowanym wyświetlaczem, który naprawdę nieźle potrafi oszczędzić ogniwo.
Co do temperatury, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Cieplej przy pierwszej instalacji wszystkich aplikacji i rozwiązań. W innych okolicznościach całkowicie bezproblemowo. Nie przypominam sobie na ten moment jakiegoś smartwatcha, który miałby problem z przegrzewaniem się w ciągu zwyczajnej pracy, aczkolwiek kiedy się np. biega i w trakcie działa lokalizacja oraz czujnik tętna, to na zgrzanym nadgarstku można wyczuć niewielkie ciepło.
PODSUMOWANIE
Lenovo Moto 360 Sport (239F) to smartwatch petarda dla osób uprawiający amatorsko sport, biegających maksymalnie 2h dziennie, czy też lubiących monitorować swoją aktywność fizyczną pod kątem spalanych kalorii, śledzenia wagi, motywowania się do większego ruchu. Do tego celu można wykorzystać dedykowaną aplikację Moto Body, czy Google Fit lub inne z nią współpracujące, jak: Strava czy FitBit. Preferowałem dwie pierwsze, a z Moto Body byłem dodatkowo zadowolony, bo otrzymywałem od niej tygodniowe podsumowania mailem.
Ale Moto 360 Sport, to również smartwatch do codziennej pracy z nim. Można więc dzięki niemu śledzić zadania z kalendarza, ustawiać przypomnienia na podstawie lokalizacji, wysyłać maile lub SMS-y, czatować na Hangouts, zagrać w prostą gierkę, czy uzyskać pomoc w obcym języku lub wyszukać konkretne informacje, jak kursy walut, czy jakieś ciekawostki natury społeczno-przyrodniczej. Inna sprawa, że doskonale Moto 360 Sport nadaje się do przeglądania newsów z serwisów społecznościowych i podłączonych RSS-ów.
Praca z tym smartwatchem doskonale sprawdza się również na zewnątrz, za co odpowiada świetny hybrydowy wyświetlacz LCD, który potrafi nawet w ostrym słońcu prezentować czytelne informacje. Wykonanie z dobrego jakościowo sylikonu oraz dbałość o szczegóły, w stylu systemu wentylacyjnego, aby odprowadzać ciepło i pot, podkreślają, że Lenovo bardzo przyłożył się do swojego produktu.
Finalnie jestem bardzo zadowolony i chyba ze wszystkich smartwatchy testowanych w ostatnim czasie właśnie ten przypadł mi najbardziej do gustu. OK – nie zachwycił mnie podstawowym hardware i wydajnością, ale za to świetnym wykonaniem i sprawdzającym się zastosowaniem w aktywności fizycznej. Do tego cenię produkty praktyczne, a możliwość korzystania z Moto 360 Sport nawet na słońcu, to ogromna zaleta. Niestety ciągłe problemy z wywoływaniem komendy OK Google mocno mnie rozczarowały, a że nie są związane wyłącznie z tym modelem, toteż nabrałem nieco rezerwy.
Niemniej ze swojej strony mogę ten inteligentny zegarek śmiało polecić. Jego zalety znacznie przewyższają drobne wady, a najfajniej wypada jego przeznaczenie. Lenovo Moto 360 Sport (239F) jest dla ludzi aktywnych. Ale tak naprawdę. Którzy nie boją się deszczu (tak, jak i ten zegarek), pyłu i spocenia, kiedy w grę wchodzi wysoka stawka – osiągnięcie założonych celów! Jestem jak najbardziej na TAK!