SŁOWEM WSTĘPU
Na pewno na Spider’sWeb oraz na Antyweb Huawei Matebook X doczekał się płatnych tekstów. Nie ukrywam, że trochę zazdroszczę. Domyślam się, że jeśli ktoś widzi tam materiały o tym ultrabooku, to zapewne jest przekonany, że skoro poszła kasa, to znaczy że sprzęt ten jest promowany na wyrost. Niespodzianka! Mimo, że nikt mi nie płaci za tę recenzję, a na sponsorowane materiały na w/w. platformach trafiłem zupełnym przypadkiem, to z tego miejsca mogę śmiało tamte teksty legitymować. I żeby było jasne – naprawdę robię to wyłącznie z jednego względu – uwielbiam tak pojęte nowe technologie, jak udało się je sformalizować w postaci Matebooka X!
Tytuł tej recenzji i tak nie oddaje tego, jak genialnym sprzętem jest recenzowany tutaj komputer! Ale pomimo ogromnego zafascynowania linią Surface od Microsoftu i przeogromnej fascynacji Chromebookami, tak mogę napisać jednoznacznie, że do tej pory nie pracowało mi się na laptopie tego formatu lepiej u nikogo innego, jak u Huawei! I pamiętam doskonale pełen ogromnego dystansu wpis na temat tego sprzętu (TU dla chętnych podlinkowuję), kiedy kilka miesięcy temu debiutował. Bez kozery pisałem, że Huawei chyba sobie żarty stroi, jeśli chce ugryźć rynek komputerów, tak zdominowany przez cenionych starych wyjadaczy formatu Asusa, Acera, Della, Lenovo, czy Apple. Nic bardziej mylnego! Huawei Matebook X tworzy własną historię komputeryzacji, którą z podniesionym czołem śmiało może na swoich kartach bez wstydu zapisywać! Tak – nie ustępuje ani na krok ów starym wyjadaczom!
Pisząc powyższe, czuję że moje tłumaczenie jest trochę na wyrost… Ale skoro ostro łajałem to skrucha MUSI być równie konkretna. To, co – jedziemy?
WZORNICTWO I WYKONANIE HUAWEI MATEBOOKA X
Cholera. Pozamiatali :) Huawei Matebook X jest kapitalnie zaprojektowany i wykonany. Jestem zachwycony tym, jak udało się ugryźć ten projekt! Jest świeży, przyjemny, oszczędny, konkretny, ale zarazem nie ma w nim cienia pretensjonalności. Matebook X jest skrojony idealnie, perfekcyjnie wręcz pod wymogi i zastosowania mobilne. Autentycznie – nie spotkałem jeszcze komputera, z którym tak wygodnie, doskonale, komfortowo i bezproblemowo – pracowałoby mi się w niemal każdych zastanych warunkach. I tak – to nie jest sprzęt dla tzw. hard-userów, którzy muszą zaprząc do pracy Photoshopa, czy Adobe Premiere do obróbki filmów. Ale bez dwóch zdań dla wszystkich twórców, których praca oparta jest o pisanie!
Pomyli się jednak ta osoba, która dojdzie do wniosku, że to w takim razie droga maszyna do pisania. Matebook X idealnie sprawdzi się również w każdym biurze przy pracy księgowej lub typowo biurowej z Excelem, PowerPointem, Wordem. Ten ultrabook jest stworzony dla Internetu, Facebooka, poczty, Netflixa, a zarazem pracy agencyjnej, marketingowej, PR-owej – słowem dla branży kreatywnej, ale w tej bardziej miękkiej odsłonie. I wskazuje na to szereg niesamowitych zalet tego sprzętu.
Pierwsza prawda podstawowa na temat Matebooka X jest taka, że jest on ULTRA-kompaktowy. Nie, nie po prostu dopasowany, skrojony, dobrze leżący w ręce, lekki etc. To są sformułowania, które do tego sprzętu po prostu nie pasują. I cholera – będzie mi to straaasznie ciężko oddać w tym tekście, ale ten ultrabook, jest jak ultrabook idealny. Jak wzorzec dla innych produktów tej kategorii. Swego rodzaju Demiurg komputerów supermobilnych. Jego kształt, waga, wymiary, spasowanie – to wszystko jest perfekcyjne!
Druga kwestia – zimny chłód stali, z której jest Matebook X wykonany, mówi wszystko o naturze tego sprzętu. Czyli, że jest on rzeczywiście stworzony dla biznesu i to takiego, jaki próbowałem zdefiniować powyżej. Ma to swoje mocne konstrukcyjne uzasadnienie. Ta stal jest niemal bez przerwy chłodna! Jak to możliwe? Otóż Matebook X w ogóle się nie grzeje, co najwyżej bywa ciepławy! Gdybym był harcerzem, dałbym Ci słowo harcerza ;). Ale nim nie jestem, więc mogę jedynie na tzw. gębę zapewnić Cię, że po kilku godzinach pracy – sprzęt ten będzie co najwyżej cieplejszy. Jeśli będzie akurat ładować baterię to trochę bardziej. Ale żeby odczuwać z tego powodu chociażby najdrobniejszy dyskomfort? No way!
Po trzecie – nie ma żadnych wiatraków, zatem Matebook X nie wydziela nawet najmniejszych dźwięków. Jest ABSOLUTNIE i TOTALNIE bezgłośny! A przypomnę, że na jego wyposażeniu jest niskonapięciowy Intel Core i5. I tak – jest cisza doskonała! Również wówczas, kiedy pracujesz z klawiaturą, bowiem – oczywiście wydaje dźwięki podczas stukania, ale są one… subtelne, miękkie, niezbyt agresywne. I mam żywe porównanie z jedną z najgenialniejszych klawiatur w moim Surface Booku, którą po prostu już teraz słychać, a szczególnie skrzypliwe uginanie się mechanicznych elementów pod klawiszami. Tutaj tego zupełnie nie ma! Co więcej – zazwyczaj bardzo głośno słychać gładziki. A ten w Matebooku X – pomimo, że kliki są wyraźnie słyszalne – również te dźwięki wydaje wyraźnie ciszej aniżeli konkurencja. Tu do ideału nieco brakuje, ale – szczerze? Nie dbam o to! Całość wypada supergenialnie! Jak nigdzie dotąd!
To, co podoba mi się tutaj najbardziej, to włącznik z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Działa on fenomenalnie! Muśnięcie i już – jesteś zalogowany/-na! Po prostu petarda! I co najlepsze – czujnik jest aktywny już od pierwszej sekundy uruchamianego Matebooka X. Co to oznacza? Że już w tym momencie z automatu jest dostępna autoryzacja do Windowsa. Nie trzeba po ukazaniu się ekranu logowania ponownie sczytywać palca! Bomba! Jestem urzeczony i jak dla mnie – nie ma lepszego sposobu na skuteczną autentykację! Brawo Huawei! Oczywiście, kiedy włączysz komputer innym palcem, to do zalogowania konieczne jest przyłożenie tego zapisanego w pamięci urządzenia.
Pod kątem wyważenia jest mniej ochów i achów. Perfekcyjnie jest w Surface Laptopie, który właśnie do mnie dojechał, więc zastąpi Matebooka X, na stanowisku głównego komputera w moim biurze. Tutaj – w produkcie Huawei – nie podniesiesz wieka bez przytrzymywania urządzenia drugą dłonią. W Surface Laptopie już tak. Może uda się to wypracować w kolejnej odsłonie tego ultrabooka?
Następny plus? Bardzo proszę – supercienkie ramki wokół wyświetlacza! Tak cienkich jeszcze nie spotkałem. I cudownie oddają sens tworzenia takiego wzornictwa. Bo po prostu masz przed nosem ekran roboczy. Pełny, kompletny, cały do pracy. Świetne! Świetne! Świetne! Po prostu WOW! Uwielbiam za to Matebooka X!
Prawdziwa rewelacja na sam koniec. Wisienka na torcie! Pomimo, że jest tutaj ekran o przekątnej 13 cali – tak, słownie: trzynastu cali – to Matebook X jest mniejszy od kartki papieru! I nie o jakieś pół milimetra, żeby tylko wiarygodny był slogan reklamowy przy laboratoryjnym mierzeniu mikromierzem. Nie, faktycznie jest tak, że na szerokość kartka A4 wyraźnie wystaje poza klapę. Pięknie! Rewelacja! Mój rozmiar! Rozmiar idealny pod kątem mobilnym! Cud, miód i orzeszki! ;) Wiem, wiem – posługując się nowomową Twittera – tryskam (tudzież rzygam) tęczą, ale nie potrafię inaczej pisać o tym sprzęcie! Wzorniczo i pod kątem wykonania Matebook X od Huawei jest perfekcyjny! Słowo honoru (no może poza tym wyważeniem)!
WYŚWIETLACZ W HUAWEI MATEBOOKU X
OK, sensownie już go zaanonsowałem piętro wyżej, opisując design. Co mogę więcej dodać? Myślę, że tylko jeden brak, który nie jest jakiś superkluczowy, ale może mieć dla Ciebie znaczenie przy wyborze tego właśnie komputera. Otóż panel nie jest dotykowy. Aż dziw, prawda? Nie dość, że właściwie wszystko już teraz jest tworzone do obsługi pod palec, to jeszcze biorąc pod uwagę doświadczenia Huawei, postawiłbym w ciemno, że ekran reaguje na kontakt fizyczny. Niestety tak się nie dzieje.
Wspomniana wcześniej ramka ma zaledwie 4,4 mm szerokości, a zatem przekłada się to na 88-proc. wypełnienie powierzchni wewnętrznej części obudowy przez ekran. Ten charakteryzuje się świetnymi kątami widzenia oraz rewelacyjną jasnością, która doskonale radzi sobie nawet w bardzo słoneczne dni. Większość laptopów może pochwalić się jasnością na poziomie około 200 nitów (lub w co lepszych modelach 260-290 nitów). Tutaj wynosi ona 350 nitów przy współczynniku kontrastu wynoszącym 1000:1! Jeśli używamy Matebooka X w nocy możemy śmiało ustawić jasność na poziomie… 0 proc! Do codziennej pracy, przy warunkach jakie w okresie jesienno-zimowym i wczesnowiosennym panują za oknem – wystarcza maksymalnie 50-proc. podświetlenie. Jako osoba sporo pracująca mobilnie – biorę pełną odpowiedzialność za te słowa!
Natywnie w systemie Windows 10, który zarządza Matebookiem X, jest też dostępne Wyświetlanie Nocne, zmniejszające emisję światła niebieskiego, które wieczorami utrudnia zasypianie i męczy wzrok. Można też systemowo ustawić harmonogram, wg którego będzie się tryb nocny aktywować oraz siłę takiego podświetlenia, przy którym dominują ciepłe, zółtawo-pomarańczowe kolory. Spisuje się to bardzo dobrze.
To, co pieści nasze oczy, to to – że Matebook X może pochwalić się kapitalnym wyświetlaczem 2K z rozdzielczością 2160x1440px. Ostrość obrazu jest fantastyczna, a barwy pięknie odwzorowane, m.in. dlatego, że występuje tutaj pokrycie gamy kolorów sRGB wynoszące równe 100 proc! Przy typowych panelach jest to zazwyczaj 75 proc., więc i tutaj Huawei odstawia konkurencję! Poza tym – aby zadbać o maksymalny komfort pracy – ekran pokryty został szkłem Corning Gorilla Glass. Nie doszukałem się informacji o tym, której generacji jest to szkło, ale nie ma absolutnie żadnych zarysowań lub śladów od lubiącej odciskać się na wyświetlaczu – przy takich komputerach – zarysów klawiszy klawiatury.
Jakieś minusy? Jeden fakultatywny. Otóż ekran jest błyszcząco-refleksujący (z ang. glare), a zatem odbija się w nim wszystko, jak w lusterku. Nie jest to jakieś dramatyczne, no ale nie jest to wyświetlacz matowy. Mi to nie przeszkadza, chociaż słonecznym latem może być różnie z odbiorem treści. W obecnej aurze (ta recenzja powstaje w pierwszym tygodniu grudnia 2017r.) nie ma z tym żadnych problemów.
Bardzo lubiłem poddawać zdjęcia podstawowej obróbce na Matebooku X oraz obejrzałem kilka filmów, w tym w wysokich rozdzielczościach (były wśród nich również bajki). Efekt kapitalny – zwłaszcza, że ciemne kadry lub materiały filmowe, w których dominuje noc, były świetnie interpretowane, a odcienie szarości i czerni kapitalnie wyciągane na różnych poziomach barwowego skalowania obrazu. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem oferowanej jakości! I tak – obcowanie z takim panelem jest uzależniające. Może też dlatego brakowało mi dotyku, bo palec sam chciał ślizgać się po wyświetlaczu! Inna sprawa, że nie było problemów z utrzymaniem go w czystości. Zakładam więc (trochę w ciemno, bo w specyfikacji tego nie ma), że pokryty jest jakąś powłoką oleofobową.
WYPOSAŻENIE I SPECYFIKACJA TECHNICZNA HUAWEI MATEBOOKA X
Recenzowany przeze mnie model Huawei Matebooka X otrzymał procesor Intel Core i5-7200U z dwoma rdzeniami taktowanymi od 2,5 GHz do 3,1 GHz i zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics 620. Tak – do codziennej, agencyjno-biurowej pracy lub też z prostymi multimediami – w zupełności to wystarcza. Procesor nie pobiera dużo energii, jest bardzo szybki i wydajny w kontekście typowych zadań, ale kiedy próbujesz obrobić np. 25MB pliki RAW, co zdarzyło mi się kiedy testowałem moduł fotograficzny Hasselblad True Zoom do smartfonów z serii Moto Z, to zaczyna łapać wyraźną czkawkę. Obraz zaczyna klatkować i wymaga trochę precyzji i cierpliwości np. równe ustawienie obok siebie dwóch tak masywnych kadrów.
Fajnie, że dostępne jest 256GB szybkiej pamięci SSD typu M.2, dzięki której system uruchamia się w ciągu kilku-, kilkunastu sekund i tak samo szybko wyłącza – i to bez względu na to, jak mocno zarzuciliśmy go zadaniami. Tutaj istotną rolę odgrywa obecność 8GB pamięci operacyjnej RAM. Bezproblemowa jest też praca z wieloma otwartymi zakładkami w przeglądarce internetowej. Ja działałem gł. na Chrome i Vivaldi – wszystko tutaj płynie i nie stwarza żadnych komplikacji.
Specyfikacja techniczna Huawei Matebook X (2017) | |
Procesor | Intel Core i5-7200U (2 rdzenie, od 2.5 GHz do 3.1 GHz, 3MB cache) plus zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics 620 |
Pamięć RAM | 8 GB (SO-DIMM DDR3, 1600 MHz) |
Dysk twardy | 256 GB SSD M.2 |
Typ ekranu | Błyszczący wyświetlacz LED z technologią IPS i szkłem Corning Gorilla Glass, 13,3 cala, 2160x1440px |
Dźwięk | Wbudowane głośniki stereo Wbudowane dwa mikrofony Zintegrowana karta dźwiękowa zgodna z Intel High Definition Audio |
Kamera internetowa | 1.0 Mpix |
Łączność | Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac Moduł Bluetooth |
Rodzaje wejść / wyjść | USB Typu-C – 2 szt. Wyjście słuchawkowe/wejście mikrofonowe – 1 szt. |
Bateria | 5449 mAh, Li-Polymer |
Zainstalowany system operacyjny | Microsoft Windows 10 Home PL (wersja 64-bitowa) |
Wymiary | 12,5 x 286 x 211 mm; 1,06kg z barterią |
Dodatkowe informacje | Aluminiowa obudowa Wielodotykowy, intuicyjny touchpad Corning Gorilla Glass Czujnik Halla Czujnik światła Akcelerometr Wbudowany czytnik linii papilarnych |
To, co zasługuje tutaj na wyraźne wyróżnienie, to zastosowanie rewelacyjnych, wbudowanych głośników stereo, które pomimo że do dyspozycji mają wyłącznie zintegrowany układ Intel HD Audio, to dają prawdziwego czadu! A to wszystko za sprawą technologii Dolby Atmos Sound, która jak na tak maleńkiego i cienkiego ultrabooka – wydobywa z tego sprzętu świetne brzmienie! Można nim dodatkowo sterować w dedykowanym oprogramowaniu. I sprawdza się ono szczególnie w filmach, a co równie ważne – kiedy jest głośność na maksymalnym poziomie, to nie słychać nawet najdrobniejszych przesterowań! Rewelacja! Przy tym wszystkim jest tak głośno, że aby spokojnie popracować w drugim pokoju, musiałem przy seansach puszczanych dzieciakom, zamykać podwójne drzwi! Prawdziwa rewelacja! I to nawet pomimo tego, że przecież nie są tu nie wiadomo, jak głębokie basy i wysokie soprany. Niemniej brzmienie z tego systemu określiłbym jednym słowem: ciepłe. I myślę, że to dlatego nic nie trzeszczy. Naprawdę odbiór jest świetny!
Oczywiście Huawei dorzucił do Matebooka X akcelerometr, czujniki Halla i światła oraz wspomniany czytnik linii papilarnych. Poza tym znalazła się w recenzowanym ultrabooku bardzo dobrze działająca łączność Wi-Fi 802.11 w standardach a/b/g/n/ac oraz Bluetooth. Ale to tyle, jeśli idzie o środek. Natomiast ciekawie robi się na zewnątrz, chociaż pozornie szału tu nie ma…, no bo jak może być przy dwóch portach USB typu C i jednym wyjściu słuchawkowo-mikrofonowym (combo)? A jednak, producent dorzuca coś od siebie…
I jest to rewelacyjna przejściówka (lub też – jak kto woli – stacja dokująca) Huawei MateDock 2, z wbudowanymi złączami: dodatkowym USB typu C, VGA do podłączenia np. monitora starszego typu, pełne USB oraz wyjście HDMI. Co istotne – ładowarkę podłącza się pod USB C z lewej, a przejściówkę z prawej strony komputera. Jeśli zrobisz odwrotnie, na ekranie pojawi się stosowny komunikat, aby zmienić to ułożenie. Jako, że ładowarka ma dość długi kabel, nie jest to wielkim problemem, ale kilka razy byłem w okolicznościach, w których wolałem podłączyć się z zasilaniem do prawego portu. Niestety – wówczas nie działa ładowanie baterii.
Natomiast Huawei MateDock 2 jest w zestawie, nie trzeba go dokupować i właściwie jest w nim wszystko to, czego dusza zapragnie, a poza tym jest lekki, mały, łatwy w przenoszeniu i nie implikuje konieczności kupowania kilku różnych kabli. Natomiast posiada jeden istotny – z mojego punktu widzenia – brak. Nie ma slotu na karty SD. Ani nie znalazł się on w Matebooku X ani nie ma go w przejściówce. Jako, że bardzo dużo operuję właśnie kartami pamięci pomiędzy różnymi urządzeniami, toteż rzeczywiście trochę mnie to drażniło. Niemniej – można przestawić się na inny system pracy i też będzie OK. Przy tylu zaletach tego sprzętu nie jest to wielki minus, szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę kategorię komputera, z którym się obcuje.
BATERIA I CZAS PRACY HUAWEI MATEBOOKA X
Kolejny niezwykle przyjemny punkt w recenzji Huawei Matebooka X. Wewnątrz komputera zastosowano niewymienną baterię litowo-polimerową o pojemności 5449 mAh, która odpowiada za kapitalnie długą pracę na jednym ładowaniu, która wynosi dobre 9h. Takie czasy uzyskiwałem na około 50-proc. jasności, ale – co znowu podkreślam – działo się to w warunkach pogodowych przypadających na późną jesień roku 2017. Oznacza to, że wiosną i latem, kiedy słońca jest więcej i świeci ostrzej – w ciągu dnia na pewno trzeba będzie ją zwiększać, a to odbije się na godzinowej wydajności akumulatora.
Oczywiście w czasie testów nie było tak, żebym nie korzystał z 75-proc. podświetlenia, czy nawet 100-proc. Ale nie były to okoliczności dominujące. Pewnie – mogę odpowiadać tutaj tylko za siebie, ale u mnie realne było 9h na jednym ładowaniu. Kiedy jasność była na poziomie 100 proc. mogłem obejrzeć bez problemu dwa filmy około 100-minutowe w streamingu VOD i rozdzielczości HD+ (konkretnie w serwisie Cineman.pl). Po tym czasie pojawiała się ikonka w zasobniku, wskazująca że bateria jest bliska wyczerpaniu, więc włączono tryb automatycznej oszczędności. Niemniej – w czasie seansu – ani razu nie doszło do przycięcia się obrazu, czy spadku jasności obrazu.
Kiedy komputer był podpięty do prądu, w tym jednym wypadku robił się wyraźniej cieplejszy, ale nie było mowy o jakimkolwiek parzeniu obudowy. Huawei zapewnia, że w konstrukcji obudowy zastosowano technologie lotnicze, które są odpowiedzialne za szybkie odprowadzanie ciepła. Jeszcze w żadnym sprzęcie tego typu nie spotkałem się z tak dobrą realizacją tej idei. Czasami brzmi to po prostu nieźle marketingowo. Tutaj jednak sprawdza się w codziennym użytku.
OPINIA NA TEMAT HUAWEI MATEBOOKA X
Kurczę – rozstawałem się z Matebookiem X po miesiącu testów z niekłamanym żalem! Poczułem z nim żywą, autentyczną więź! Tak – ze sprzętem komputerowym! Sprawił mi on sporo radości i wykazał się doskonałym towarzyszem, partnerem, czy idąc w kierunku znaczenia samej nazwy – kumplem – w pracy! Zalet jest tutaj co nie miara. Szczególnie tych, których podstawą jest szkielet Matebooka X. Jest on bowiem faktycznie mniejszy od kartki A4 (na szerokość), supercienki, a przez to jeszcze bardziej superlekki, do tego niezwykle foremny, mieszczący się niemal wszędzie, z ultracienkimi ramkami wokół ekranu, z idealną klawiaturą.
Jakby tego było mało – nawet gładzik, jak i wspomniana przed chwilą klawiatura – pracują bardzo cicho. I o ile touchpad mógłby być cichszy, to już same klawisze stukają niezwykle miękko i przyjemnie. Skok jest przy tym twardy, ale z wyczuciem amortyzowany. Doceniam, bo pracuję dużo w domu, kiedy inni domownicy śpią. Gdy stukasz na klawiszach, które lekko skrzypią (gł. spacja w moim Surface Booku – TU recenzja), to w absolutnej nocnej ciszy okazuje się, że to bardzo denerwujący stukot. Tutaj tego nie ma!
Nie jestem zwolennikiem wyłącznie portów USB typu C, ale Huawei dorzuca wraz z Matebookiem X stację/przejściówkę MateDock, która nie ma tylko jednej rzeczy – slotu na karty pamięci. Poza tym – idealnie zastępuje szereg innych portów, jej przenoszenie nie jest kłopotliwe, a do tego nie trzeba za nią dodatkowo płacić. I to jest ważna zaleta, bo chociażby stacja dokująca dla urządzeń Surface od Microsoftu, to wydatek rzędu około 1000zł brutto. W kieszeni zostaje więc sporo pieniędzy, prawda? Tym bardziej, że za Matebooka X trzeba zapłacić około 4800zł brutto, a więc w granicach rozsądku przy tej półce produktowej i zarazem mniej niż za sprzęt Surface od MS.
Kolejny rewelacyjny plus to fantastyczny wyświetlacz, pokryty szkłem ochronnym, który nie zbiera skaz fizycznych ani palcowania. Obraz jest kapitalny, jasność ponadstandardowa, kolorystyka w pełnej palecie kolorów, która w 2K i przy oglądaniu filmów oraz obróbce zdjęć – sprawdza się wyśmienicie! Szkoda, że nie jest to ekran dotykowy, ale da się przecież bez tego funkcjonować. Na wyposażeniu jest tutaj efektywny procesor, sporo pamięci wewnętrznej nowego typu, do tego odpowiednia ilość RAM. Nie zmienia to jednak faktu, że już bardziej wykwalifikowane zadania, zarezerwowane dla profesjonalnych stacji roboczych, będą sprawiać Matebookowi X problemy. Nie są one jakieś straszne. Jedyne, jakich uświadczyłem objawiły się przy obróbce dużych plików RAW, co praktycznie się nie zdarza w pracy z takim sprzętem, ale to już jest ten próg, poza którym będzie tylko gorzej. O pracy z nawet np. prostym wideo możesz zapomnieć. To dobry punkt, przy którym warto zastanowić się nad faktycznym zadaniowym przeznaczeniem tego komputera, jeśli masz zamiar go kupić.
Poza tym wydajność jest świetna, praca płynna i bezawaryjna. System równie szybko startuje, jak i kończy pracę urządzenia, a aplikacje biurowe oraz z wieloma zakładkami w przeglądarce internetowej nie robią na Huawei Matebooku X absolutnie żadnego wrażenia. Dodatkowo nie ma żadnych śmieciowych dodatków typu bloatware poza apką do głośników i dedykowaną aplikacją od Huawei do zarządzania sterownikami, pamięcią ultrabooka etc. Niemniej nie włączają się automatycznie, więc nie ma ich nawet w zasobniku! Udało się zatem producentowi stworzyć świetny biznesowy komputer, który po prostu się lubi! Który jest przyjemny w obsłudze, efektywny zadaniowo, długodystansowy na baterii, a i potrafi dostarczyć wielu przyjemnych wrażeń przy mniej angażującej zabawie multimediami. I nie atakuje absolutnie żadnymi niepotrzebnymi programami.
Czy mogę tak po prostu polecić Huawei Matebooka X? Nie – nie mogę. Mogę za to polecić go bardzo, bardzo, bardzo! W tej kategorii sprzętu śmiało możesz go postawić obok dowolnego produktu jednego z wyjadaczy rynku i najmniejszego wstydu tutaj nie będzie! Słowo honoru! Rekomenduję – warto!