SŁOWEM WSTĘPU
Garmin zrobił to ponownie! Po raz kolejny dostarcza na rynek najlepszy na świecie zegarek dla osób, które uprawiają sport. I jakkolwiek amatorom lub amatorkom może być trudno wydać kilka tysięcy złotych na tak wyposażony produkt, to już bardziej zaawansowani sportowcy nie powinni mieć z tym najmniejszego problemu. I chcę to podkreślić jasno – żaden profesjonalista się bez Fenixa 5X nie obejdzie. Ten zegarek to zdecydowany krok milowy w zakresie inteligentnych smartwatchy sportowych, ale nie wszystkich, wszak najważniejsze pytanie jest takie – czy nastąpił znaczący progres w stosunku do Fenixa 3?
Tak, poprawę widać w efektywności działania, menu przewijane jest płynniej, można dodać dużo więcej aplikacji, dodatkowo w modelu 5X jest więcej pamięci niż w typowym Fenixie 5, zatem daje się wgrywać mapy rowerowe czy mapy nawigacyjne, górskie do pieszych wędrówek po licznych szlakach etc. Doszły też funkcje treningów grupowych, rowerowych górskich. Ale nie jest to taki przeskok, żeby mając Chronosa lub Fenixa 3 myśleć o przesiadce, no chyba że zwiększył się Twój apetyt na sport lub przerzucasz się na typowo górskie aktywności.

Natomiast poza tym – wewnątrz siedzi wciąż ten sam świetny hardware, który pozwala monitorować tętno 24h na dobę przez 7 dni w tygodniu, śledzić każdy krok dzięki GPS-owi, pływać, biegać, jeździć, wspinać się, zjeżdżać na nartach. Fenix 5X jest również kapitalnym zegarkiem z funkcjami inteligentnymi, które nie są może tak zaawansowane, jak w typowym smartwatchu, ale umożliwiają podstawowy kontakt ze światem. Dziś nie wyobrażam sobie innego produktu tego typu na swoim nadgarstku. Bo wybór Garmin Fenixa 5X, jest zakupem na lata – możesz mieć pewność, że nie będzie odstawał w stosunku do konkurencji ani swoich następców. Poprawić można tutaj wyłącznie hard, stawiając na świeższy, dopracowany, bardziej dopieszczony. Garmin zjadł zęby na tej serii zegarków i recenzowana tutaj piątka jest pięknym zwieńczeniem tych angażujących prac!
WZORNICTWO I WYKONANIE GARMIN FENIXA 5X
Podobnie, jak miało to miejsce w poprzedniku (czyli Fenixie 3 i to do niego będę odnosił się w całym tekście. Za czwórkę uznaje się Fenixa Chronos, bardziej stylowego niż typowe watche z tej serii), tak też i tutaj otrzymujesz genialny, supermocny korpus, bardzo solidne stalowe body Steel Grip, spinające wszystko śruby (pięć na górze, cztery na spodzie oraz kolejne przy paskach i zapince), aczkolwiek finalnie wzorniczo prezentuje się Fenix 5X dokładnie tak samo, jak było w przypadku Fenixa 3. Różnice są dosłownie w detalach, przy jakimś drobnym wcięciu, którego poprzednik nie miał (a które nie ma absolutnie żadnego wpływu na jakikolwiek aspekt zegarka), czy chociażby na dodaniu czerwonej obwoluty wokół przycisku Start/Stop, który jest z prawej strony u góry. Lifting? Tak, to będzie właściwe słowo.

Jest też Fenix 5X zdecydowanie największy z całej rodziny, która debiutowała w tym roku. Rozmiar koperty to aż 51mm, paski mają szerokość 26mm, a jego gabaryty wynoszą 51x51x15,5mm. Z paskiem silikonowym waży F5X 98 gramów, a z metalowym aż 196 gramów – nie przymierzając – praktycznie tyle, co Samsung Galaxy Note8 (pomimo, że F5X jest dosłownie minimalnie mniejszy i cieńszy od F3, to jednak waży o 12 gramów więcej w wersji podstawowej)! Przy tym wszystkim wyświetlacz w Fenixie 5X ma średnicę 30,4mm, co daje w sumie 1,2 cala przestrzeni roboczej.

Co jeszcze MUSISZ wiedzieć o wykonaniu recenzowanego tu zegarka? Otóż ramka zrobiona została ze stali nierdzewnej i jest zarazem anteną EXO obsługująca łączność GPS i GLONASS. Na spodzie zastosowano stal kutą, aby zapewnić naprawdę solidną wytrzymałość we wszelkich ekstremalnych warunkach. Oczywiście wyświetlacz jest chroniony przez szkło szafirowe (nie każdy model z serii 5 je posiada). Cała obudowa jest wzmacniana włóknem szklanym, a Fenix 5X doskonale nadaje się do wszelkich aktywności, również tych z narażeniem na zanurzenie, bowiem obsługuje klasę wodoszczelności do 10ATM (zanurzenie na głębokość do 100m).

Tak – z Fenixem 5X nic się nie dzieje złego od strony wizualnej. To produkt solidny, konkretny, masywny – przygotowany do wielu wyzwań, zdecydowanie ma budzić respekt i dodawać pewności siebie.
WYŚWIETLACZ W GARMIN FENIXIE 5X
Podobnie, jak sytuacja miała miejsce w Fenixie 3, tak też w modelu 5X producent postawił na wyświetlacz wykonany w technologii MIP, której głównym motorem napędowym jest funkcja odblaskowo-przezroczysta (transfleksyjna), a to oznacza, że kolorystyka nie należy do najżywszej i najpiękniejszej na świecie, natomiast dzięki temu zegarek rewelacyjnie prezentuje treści w ostrym słońcu, nawet w środku dnia. Wygląda to niemal tak samo, jak przy papierze elektronicznym montowanym w czytnikach ebooków! Rewelacja!

Jako więc, że wszystko jest bardzo dobrze czytelne, jasność na okoliczności wieczorne i nocne może być ustawiona naprawdę minimalnie. U mnie było to 20 proc. z 15-sekundowym czasem ekspozycji, a to w zupełności wystarczało. Co więcej Garmin Fenixa 5X można tak skonfigurować, że podświetlenie będzie się uaktywniać przy wykonaniu gestu nadgarstkiem, kiedy chcemy spojrzeć, która np. jest godzina i włączy się dopiero po zachodzie słońca. Możesz też zostawić je na stałe włączone (co moim zdaniem mija się całkowicie z celem, no chyba, że większość czasu spędzasz pod ziemią ;) ) lub wyłączyć zupełnie. Wówczas podświetlenie aktywować będzie się po naciśnięciu lewego górnego przycisku.

Jak wspomniałem wyżej – Fenix 5X ma wyświetlacz o przekątnej 1,2 cala (czyli średnicę 30,4mm), a zatem dokładnie taką samą, jaka jest w Fenixie 3. Różnica? Jedna i dość zasadnicza. W recenzowanym tu modelu Garmin postawił na wyższą rozdzielczość. W F3 wynosiła ona 218x218px. W Fenixie 5X jest to 240x240px. Różnica nie jest więc wielka, ale widoczna – treści są ładniej zaokrąglone, a czcionki nie tak drastycznie postrzępione, chociaż – klasa LCD to to nie jest i nigdy nie będzie. Garmin postąpił bardzo słusznie, bowiem taki typ wyświetlacza (Memory-In-Pixel – MIP): odblaskowo-przezroczysty – pozwala zaoszczędzić sporo energii, a dodatkowo jest bardzo, ale to bardzo praktyczny.

Nie jest to ekran dotykowy. W zegarkach takich, jak chociażby Suunto Spartan Ultra (TU recenzja) dotyk już jest, ale w tego typu watchach – czyli dedykowanych aktywności sportowej – jest to całkowicie zbędna funkcjonalność, tym bardziej, że należałoby pod nią pisać również interfejs oraz aplikacje.

Środowisko w Fenixie jest o niebo bardziej czytelne aniżeli w Spartanie, ale testując model Ultra od Finów i tak korzystałem z przycisków fizycznych, bo są one łatwiejsze do namacania i nie ma problemów z nimi, kiedy pada deszcz, a palec przecież ślizga się po ekranie przy niełatwej w czasie biegu nawigacji.

Jeśli już, to widziałbym bardziej możliwość obsługi gestami w zegarkach sportowych, a więc przewijanie poszczególnych sekcji ruchami nadgarstka w kierunkach do i od siebie. Jest to zaimplementowane w inteligentnych zegarkach z Androidem Wear i zdecydowanie jest to coś, co by się i tutaj przydało oraz – jestem tego pewien – sprawdziło w czasie treningów. Może przyjdzie na to miejsce w kolejnej edycji Fenixów? Natomiast sam panel – jest naprawdę świetny i funkcjonalny: czcionki są duże, komunikaty czytelne, jakość obrazu w warunkach trudnych – idealna. Nie mam zastrzeżeń!
HARDWARE I WYDAJNOŚĆ GARMIN FENIXA 5X
Niesamowita sprawa jest taka, że jeśli idzie o sprzęt typowo sportowy – nikogo za bardzo nie kręcą rdzenie procesora, ilość pamięci RAM, czy testy, które można przeprowadzać w apkach wydajnościowych. To nie ten segment produktowy. Tutaj przydatność urządzenia określa wyposażenie w konkretne rozwiązania skojarzone z łącznością i wszelkiego rodzaju czujniki. Bo to dzięki temu, że Garmin napakował Fenixa 5X tymi wszystkimi dobrami, ten może tyle ile może. A, że może sporo, toteż odgrywa tutaj niebagatelną rolę klasa tychże czujników.

Oczywiście wyposażenie to nie jest drastycznie różne od tego, co można znaleźć w Fenixie 3, i właściwie to ten sam fundament pod kątem hardware, niemniej jest więcej pamięci na pliki (a właściwie mapy) – 16GB oraz znacznie lepiej zoptymalizowany system, który pracuje bardzo szybko i bardzo płynnie. Zauważalnie efektywniej niż w Fenixie 3. OK, ale przejdźmy do konkretów. Wydając blisko (lub ponad) 3 tys. zł (zależnie od wersji Fenixa 5X) otrzymujesz:
- Bluetooth Smart – łączność Bluetooth zużywająca absolutne minimum energii, jeśli chodzi o połączenie z telefonem, ale minusem tego rozwiązania jest, że trzyma ją zaledwie kilka metrów i jak oddalisz się od smartfonu, to dochodzi do szybkiego rozłączenia. Nie jest to wielka strata, bo Fenix 5X ma tyle funkcji, które można obsługiwać z poziomu zegarka, że naprawdę nie ma takiej konieczności, by ciągle w zasięgu tejże łączności przebywać. Poza tym i tak z telefonem łączysz się dzięki standardowemu BT, a ten w wersji smart pozwala na łączność z akcesoriami, z którymi do tej pory łączono się przez ANT+. Dodatkowo nowa wersja aplikacji Garmin Connect (póki co – na moment pisania tej recenzji, czyli koniec października 2017r. – występuje w wersji beta), potrafi na bieżąco śledzić tętno, zatem wówczas takie sparowanie się przydaje. Ale konieczne nie jest, skoro i na zegarku można to weryfikować. Poza tym – w tym modelu jest dostępne WiFi, więc i pod tym kątem sprawa się nie komplikuje, bo przy tej łączności wszystko leci do Chmury z zegarka, bez asysty smartfonu.
- Zestaw czujników ANT+ – czyli umożliwiających podłączenie zewnętrznych akcesoriów do bardziej szczegółowego monitorowania aktywności, np. pasa na klatkę piersiową do monitorowania tętna lub dodatków do mierzenia mocy w czasie pedałowania na rowerze etc.

- WiFi (wyłącznie w wariantach Sapphire Edition) – łączy się bezpośrednio z Chmurą i wymienia dane z kontem Garmin Connect oraz zaciąga aktualizacje systemu. Wiadomo – przeglądać Internetu tutaj się nie da, ale nie to jest tutaj ważne.
- Antenę EXO do GPS-u i GLONASS-u – Fenix 5X potrzebował czasami nawet około trzech minut, zanim złapał fix. Tak – dziwiło mnie, że tak długo to trwa, ale jak już zlokalizował sygnał GPS, to nic go nie było w stanie zerwać. Nie były to częste sytuacje, ale recenzowany model generalnie wymagał około minuty (zgadza się to z oficjalną specyfikacją produktu), albo półtorej do złapania łączności, nawet w pogodne dni. Najważniejsze, że w około 70 proc. przypadków tą łączność ustanawia w mniej więcej 15 sekund i – tak, jak pisałem wcześniej – sprawdza się ona bardzo dobrze oraz jest bardzo podobna do tej, którą oferował mi wcześniej testowany Fenix 3 Sapphire HR. GPS służy do obliczania pokonanego dystansu oraz rozwiniętej prędkości w czasie jazdy rowerem, czy biegu. Dokładność jest w dużej mierze uzależniona od aktywności naszej dziennej gwiazdy oraz oczywiście czynników pogodowych i standardów opracowanych dla ludności cywilnej. Ja nie narzekałem na jakieś wielkie odchyły.

- Kompas – jest trzyosiowy i posiada funkcję automatycznej kalibracji. Jest możliwość ręcznego zmieniania ustawień kompasu.
- Termometr – tak, potrafi pokazać, jaka panuje temperatura w miejscu, w którym jesteś, ale… noszenie zegarka wpływa na to, jak czujnik ją odbiera, bowiem jest to wewnętrzne rozwiązanie, więc kiedy trenujesz lub po prostu Fenix 5X siedzi na nadgarstku, ten może pokazywać niewłaściwą temperaturę, z powodu ciepła, które wydziela Twoje ciało. Garmin sugeruje, aby na około 20-30 minut zdjąć zegarek i po tym czasie, ponownie sprawdzić temperaturę. Powinna być prawidłowa.
- Czujnik tętna Garmin Elevate – rewelacyjny czujnik, który mierzy tętno 24 godziny na dobę, a przy tym odznacza się minimalnym zużyciem energii. Jest niezwykle dokładny i nie mam co do niego absolutnie żadnych zastrzeżeń. Dodatkowo minimalnie wystaje poza dolną pokrywę, dzięki czemu przylega do nadgarstka i nie trzeba mocno zapinać pasków, aby pomiar mógł być prowadzony bezstratnie i prawidłowo.

- Akcelerometr – czyli czujnik przyspieszenia. Bardzo przydatny, kiedy preferujesz treningi w pomieszczeniach, np. na bieżni. Co jest ważne – aby działał prawidłowo, nie zaleca się opierania na- lub trzymania poręczy. Kolejna rzecz – Twoją aktywność w pomieszczeniu (wówczas nie działa GPS), monitoruje na podstawie danych automatycznych, które pobiera z wcześniejszych aktywności wykonywanych na zewnątrz, np. biegów, spacerów etc. Zegarek niejako uczy się Twojego tempa, rytmu, szybkości korzystając ze wszystkich rozwiązań łączności, a kiedy są one ograniczone, dzięki akcelerometrowi potrafi je na bazie tych doświadczeń wyliczać tam, gdzie nie ma np. kontaktu z satelitami. Czujnik ten służy też do zliczania kroków.

- Barometr – potrafi pokazać, jakie jest aktualnie ciśnienie atmosferyczne powietrza, przydatne przy określaniu wysokości.
- Wysokościomierz – Fenix 5X otrzymał wewnętrzny wysokościomierz, który pracuje w oparciu o barometr lub o GPS. Co ciekawe – wysokościomierz aktywny jest bez przerwy, nawet jeśli wybierze się na zegarku opcję bardzo niskiego poboru energii. Gł. swoje działanie opiera na zmianach ciśnienia, więc zawsze jest to wysokość przybliżona, ale bardzo bliska rzeczywistej.

Jak widzisz – powyższy zestaw rozwiązań zaimplementowanych w Fenixie 5X prezentuje się niezwykle nobliwie! Nie ukrywam, że korzystało mi się z tego zegarka bardzo, ale to bardzo wygodnie. Jego mocną stroną jest też świetnie napisany interfejs, który względem tego z Fenixa 3 również został odświeżony, przez co nawigowanie i odnajdywanie poszczególnych opcji wypadało rewelacyjnie. Szybko też przebiega nauka, a po najbardziej kluczowych opcjach, szczególnie tych w czasie treningu nawiguje się „na pamięć”.

FUNKCJE AKTYWNOŚCIOWO-SPORTOWE GARMIN FENIXA 5X
Prawdziwy kombajn. Właściwie trudno wybrać, od czego zacząć. Fenixy są zegarkami multisrpotowymi i turystycznymi zarazem. Ale prawda jest taka, że jak znajdziesz się nad morzem, albo w górach i ostro spacerujesz po lasach lub trudno dostępnych szlakach, to tak naprawdę wykonujesz aktywność dużo bardziej zaawansowaną niż typowy spacer. A właśnie Fenix 5X potrafi monitorować i to niedzielne, leniwe włóczenie się po parku, jak i górską wędrówkę w koszmarnych warunkach atmosferycznych. Możliwości jest tak wiele, że to tak naprawdę od Ciebie zależy, do jakiego typu aktywności go finalnie użyjesz lub finalnie przeznaczysz. Ćwiczyć z F5X można nawet w parkowych, miejskich siłowniach!

Na pewno jednak nie ma sensu inwestować w taki produkt, jeśli idziesz na rower lub pobiegać wyłącznie w weekend, a w góry wyjeżdżasz raz do roku. Daruj sobie ten wydatek – za mniejsze pieniądze też znajdziesz w ofercie Garmina coś pod te potrzeby. Natomiast jeśli jest inaczej, to pod kątem turystycznym docenisz bez dwóch zdań:
- W pełni darmowe i kolorowe mapy TOPO. Fabrycznie załadowana jest w Fenixie 5X cała Europa, a także 40tys. pól golfowych!

- Oczywiście dzięki bardzo czytelnemu wyświetlaczowi również w ostrym słońcu na plaży, możliwe jest korzystanie z tych map w każdych warunkach na minimalnym podświetleniu, a wszystko jest idealnie widoczne i wyraźne. Poza tym mapy prowadzą wg zapisanych ścieżek i tras, a nie poprzez dowolne dojście do celu, więc bez strachu – na przełaj, przez rzeki, krzaki i góry-doliny Cię nie poprowadzi, tylko „normalną drogą”, możliwie najbliżej dostępną. Jeśli takowej nie ma w pobliżu, strzałka nawigacyjna pokazuje, jaki kierunek należy obrać.

- Pojawiła się funkcja W Okolicy, która pokazuje różne miejsca w pobliżu, jak np. stacje paliw, restauracje itp., do których można wytyczyć trasę z zegarka.
- Opcja Tracback – moja ulubiona funkcjonalność – prowadzi Cię do punktu, w którym rozpocząłeś/rozpoczęłaś swoją wędrówkę. Najlepszym przykładem zastosowania są góry. Zapisujesz lokalizację startową np. schroniska, a jeśli się zgubisz, zegarek poprowadzi Cię do niego jak po sznurku! Inne przydatne zastosowanie? Jeśli idziesz na spacer lub potrenować do lasu, którego nie znasz i boisz się, że zgubisz drogę do samochodu. Z Tracback zawsze wrócisz!

Wiem – z powyższej funkcjonalności będziesz korzystać raczej sporadycznie. Przy okazji wyjazdów lub wycieczek. Nawet, jeśli będziesz w takowych brać udział co drugi weekend, to i tak sądzę, że Fenix 5X może być dobrym wyborem pod tego typu aktywności. Zwłaszcza, jeśli masz taką możliwość, aby często bywać w nadmorskich lasach lub w górach. Sądzę, że trzeba żyć w zgodzie ze sobą. Jeśli faktycznie możesz skorzystać na takich wyprawach dzięki Fenixowi 5X, czy chociażby czuć się bezpieczniej, to warto mieć go na horyzoncie. Tym bardziej, że to świetnie działa i potrafi być niezależne od smartfonu! Nawet jeśli padnie Ci telefon z F5X idziesz dalej – do celu!

Ale prawdziwa zabawa zaczyna się oczywiście, kiedy uprawiasz jakiś sport. Nie ważne jaki. Serio! Garmin Fenix 5X możesz wykorzystywać w dowolnej dyscyplinie do monitorowania postępów lub po prostu codziennych zmagań. Ilość informacji, które potrafi ten zegarek wyciągnąć, jest po prostu niebywała! I znowuż – tutaj także kluczowy jest rozsądek. Moim zdaniem sprzęt ten powinien być w obrębie zainteresowań osób, które faktycznie kilka razy w tygodniu ćwiczą, przygotowują się do jakichś zawodów, zależy im nie tyle na poprawie samopoczucia, co na podkręceniu swojej kondycji, osiągnięciu konkretnych celów etc. Wówczas Fenixa 5X uda im się wykorzystać przynajmniej w części!
Tak – w części, bo tego zegarka nie sposób użyć w stu procentach! I wcale nie przesadzam! Są tutaj dziesiątki dyscyplin, cała masa dodanych fabrycznie, przy których możesz określić tak wiele sekcji do gromadzenia danych, że finalnie, aby były one jeszcze precyzyjniejsze – sięgniesz po dodatkowe akcesoria, dla których Fenix 5X jest bazą wyjściową, jak chociażby po pasy do pomiaru tętna na klatkę piersiową HRM-Tri lub HRM-Run, które pozwalają obliczyć próg mleczanowy, monitorować czas kontaktu stopy z podłożem, czy wyliczać odchylenie pionowe i jego stosunek do długości kroku. W tym samym czasie nawet nie dotkniesz innych dyscyplin, chociaż są one do przetrenowania na wyciągnięcie palca.

Ja głównie z tym akurat Fenixem jeździłem rowerem i baaardzo dużo chodziłem (dla odmiany z Fenixem 3 gł. biegałem). Tak, jak przy recenzowaniu wcześniejszych zegarków także innych firm kluczowe było dla mnie bieganie, tak tutaj skupiałem się bardziej na ogólnych opcjach ruchowych. Niestety – nie udało mi się tylko z Fenixem 5X popływać. I wiem, że są osoby, które czekały w tej recenzji na ten punkt, ale – pomimo najszczerszych chęci – nie byłem w stanie przy ilości obowiązków poświęcić kolejnych godzin na pływalnię… Tym bardziej, że na ruch przeznaczam dziennie około 2,5h. Niemniej jest to punkt dla mnie w tej chwili bardzo ważny i przy najbliższej okazji tylko pod tym kątem sprawdzę tego Fenixa. Niestety nie było to możliwe tym razem, ale w bardzo dobrej recenzji opisał to u siebie TEN TRIATHLONISTA (jeśli w mojej recenzji czegoś nie ma – znajdziesz to u niego). W każdym razie – zależnie od aktywności – w Fenixie 5X gromadzone są następujące dane:
- Zliczane kroki postawione w ciągu doby, na podstawie których tworzone są statystyki: spalonych kalorii, przebytych kilometrów, pokonanych pięter. Fenix 5X sprawdza się tutaj bardzo dobrze, ale zależnie od tego, jaką mamy pracę lub co robimy w ciągu dnia, może być sytuacja, że przypadkowe machnięcia ręką też będą doliczane do kolejnych kroków. Żeby nauczyć zegarek naszego trybu funkcjonowania – można naprzemiennie nosić go przez pierwsze dni np. w kieszeni spodni lub marynarki, tak aby nasz rytm dobowy został prawidłowo rozpoznany. Nie jest to obligatoryjne, bo działa tutaj wszystko świetnie, ale jeśli zauważysz jakieś odchyły od normy, to warto zastosować się do opisanej przed chwilą rady.
- Wszystkie dane nie tylko prezentowane są w zegarku, ale też w aplikacji mobilnej Garmin Connect do pobrania na wszystkie platformy, ze sklepów: Google Play (Android), App Store (iPhone), Windows Store (smartfony z Windows Phone/Mobile). Najnowsza wersja aplikacji Connect (ale póki co w wariancie beta) pozwala na żywo śledzić niektóre dane, jak chociażby tętno, bezpośrednio w telefonie, bez przewijania menu zegarka.

- Kolejnym miejscem, w którym podejrzysz swoje wyniki są Mapy Google. Również można zrobić to z poziomu smartfonu lub w wygodniejszej formie, na pełnym ekranie komputera poprzez witrynę internetową Garmina. Zresztą danych jest tam co nie miara i będziesz zaskoczony/-na tym, ile ten zegarek informacji o Twoim codziennym ruchu zbiera!
- Możesz zdefiniować własne cele do osiągnięcia, warto to zrobić, jest bowiem motywacja do tego, by się ruszać. W tym kontekście proponuję ustawić dzienną ilość kroków do wyrobienia na poziomie 10tys. Jeśli jesteś w jakikolwiek sposób aktywny/-na, uważam, że to absolutne minimum!
- W czasie biegu, jazdy rowerem itp. mierzona jest prędkość w kilometrach/h, poszczególne okrążenia, czas oraz tempo danej aktywności.

- Fenix 5X mierzy szacunkowy pułap tlenowy, który jest wskaźnikiem wydolności naczyniowo-sercowej. Analizie poddawana jest ilość wchłoniętego tlenu w mililitrach na minutę, w czasie wysiłku. Im wyższy wskaźnik, tym lepszy efekt.
- Cały czas mierzone jest też tętno. Nie tylko w czasie uprawiania sportu, ale też kiedy śpisz, odpoczywasz, chodzisz, pracujesz. A to sprawia, że dostajesz bardzo precyzyjne dane o średniej swojego tętna, w tym o tętnie spoczynkowym i maksymalnym. GENIALNE! Można też ustawić sobie alarm, jeśli skoczy nam do poziomu, którego nie chcemy przekraczać lub jeśli za bardzo spadnie (np. w nocy, w czasie snu!). Tutaj jedna uwaga – jak wspomniałem wyżej – czujnik Elevate wystaje nieco od spodu, więc nie trzeba szczególnie dociskać paska, ale jeśli ćwiczysz gł. rękoma, do czujki może dochodzić światło dzienne. A jako, że pomiar odbywa się właśnie przy użyciu diod świetlnych, odczyt może nie do końca być precyzyjny. Wówczas warto zapiąć pasek mocniej, chociażby na czas treningu. Druga sprawa, to kwestia Twojego owłosienia. Jeśli jest wyjątkowo gęste przy nadgarstku, zalecam je wydepilować w miejscu, gdzie nosisz zegarek. Odczyty będą wówczas bardzo dokładne, chociaż i tak o kilka uderzeń mogą się różnić w stosunku do sensora zapinanego na klatce piersiowej.

- Bardzo przydatne pod kątem mierzenia tętna jest też określanie przez Fenixa 5X czasu w poszczególnych strefach tętna. Dzięki temu wiesz, jak Twoje serce wraca do miarowej pracy po wysiłku oraz w której ze stref dostaje większy wycisk.
- Pod kątem analitycznym prezentowane są wyniki aerobowego efektu treningu, a więc informacje na temat tego, czy nie ćwiczysz za ostro w stosunku do możliwości swojego organizmu i kondycji.
- Przydatny dla biegaczy górskich, jest kolejny ficzer, a więc to, jak kształtowała się wysokość w czasie biegu oraz w ogóle tryb biegu górskiego.
- Kolejną funkcjonalnością jest pomiar tego, ile kroków stawiasz w ciągu minuty biegu (tzw. kadencji), na podstawie której również można wyliczyć efektywność treningu.
- W zegarku, jest cała masa najróżniejszych treningów i ich wariantów: biegowych, rowerowych, pływackich – tutaj możesz wybrać, czy jedziesz na stacjonarnym rowerku w jakimś centrum fitnessowym, czy ruszasz właśnie na trasę rowerową. Podobnie z biegami – czy trening odbędzie się na wolnym powietrzu, a może na bieżni. Można je również bez problemu dograć korzystając ze Sklepu Garmina. Są one przygotowane przez samego producenta, jak i żywą społeczność developerską. Co więcej – jest też sporo pomysłów pod bardziej wymagających sportowców.
Recenzja Garmin Fenix 5X – 90sekund.pl - Garmin przygotował od siebie też całą masę adekwatnych do Twojego poziomu zaawansowania treningów, więc możesz swoje cele realizować korzystając z jego wskazówek opartych o plany zaproponowane przez wykwalifikowanych trenerów.
- Garmin nie zapomina o osobach lubiących mocne wyzwania, więc jest tutaj i triathlon.
Fenix 5X, jest więc niesamowicie mocnym produktem. Świetnym w wielowątkowym zbieraniu danych, ich analizie, dostrajaniu się do potrzeb konkretnej aktywności i preferencji osoby trenującej. Co więcej, dzięki dedykowanym aplikacjom możesz na nim również:
- Dostawać powiadomienia o nadchodzących połączeniach, SMS-ach, mailach. Samemu też wybierzesz, z których apek komunikaty mają przychodzić, a z których nie.
- Sprawdzać stan powietrza i natężenie pyłów szkodliwy dla zdrowia, w tym PM2.5. Nie ma tam jeszcze co prawda wszystkich lokalizacji, ale to się będzie zmieniać wraz z aktualizacjami.

- Na Fenixie możesz odczytywać profil promieni UV, czy nie są szkodliwe o danej porze dnia dla zdrowia.
- Oczywiście możesz dorzucić sobie: licznik odliczający czas (minutnik), bardziej zaawansowany stoper, sprawdzać pogodę oraz otrzymać powiadomienie o tym, że za 10 minut będzie wschodzić lub zachodzić słońce. Ta ostatnia funkcja bardzo mi się przydawała, kiedy robiłem plenerowe sesje fotograficzne – wiedziałem ile mi jeszcze zostało czasu do zapadnięcia zmroku.
- Na bieżąco jest pokazywana temperatura (zegarek ma wbudowany termometr), ciśnienie powietrza (z barometru, który również jest w F5X) oraz wysokość. Na tej podstawie mogą się generować powiadomienia o burzy, ale te zbyt cele akurat nie były.
- Z poziomu zegarka możesz też sterować muzyką, także tą odtwarzaną z serwisów streamingowych. W moim przypadku było to Google Play Music.

Tak naprawdę Garmin Fenix 5X to zegarek na wskroś wszechstronny. Wielozadaniowy, bardzo precyzyjny, aktualizowany – zarówno pod kątem bazowego softu, aplikacji mobilnej, jak i map! Do tego rozszerzono możliwość dodania swoich aplikacji i tarcz o kolejne i teraz zainstalujesz 32. Piękny sprzęt – ambitny, świetny i wartościowy. I nawet, jeśli drogi, to jednak w kontekście swoich możliwości oraz zastosowanych ficzerów i funkcjonalności, pracy włożonej w ciągłe udoskonalanie tego produktu, to wart swojej ceny!
BATERIA W GARMIN FENIXIE 5X
Niespodzianki nie będzie – czas na jednym ładowaniu, przy moim trybie aktywnościowym, przekładał się na około siedmiodniowy okres bez dotykania ładowarki. Jeśli z powodu choroby nie ćwiczyłem w ogóle, to trwał nawet do 10 dni. Dostarczony przewód jest bardzo króciutki i raczej nastawiony na podłączanie zegarka do notebooka poprzez USB. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że możesz iść potrenować nawet przy 10 proc. poziomie naładowania. W tym czasie nawet jeśli zejdzie Ci 5-7 proc., to i tak po powrocie do domu nie musisz się martwić, że w pół godziny zegarek się rozładuje. To nie typowy smartwatch!

PODSUMOWANIE I OPINIA O GARMIN FENIXIE 5X
Zarówno tytuł, jak i obficie sypane superlatywy przez cały ten wpis, pokazały Ci jednoznacznie, co sądzę o Fenixie 5X. Więcej nawet – czuję się bezsprzecznie przekonany do jego zakupu. I nie zrobię tego z jednego zasadniczego powodu – bardzo dużo testuję również smartwatche i zegarki hybrydowe. W związku z tym, nie opłaca mi się taki wydatek, bo sporo czasu przeleży Fenix 5X w szufladzie, aczkolwiek coraz częściej przekonuję się do noszenia dwóch zegarków i równie często zaczynam ignorować pytania różnych osób dlaczego tak…?

Uwielbiam takie produkty, jak Garmin Fenix 5 X. Wiem, że zaawansowani sportowcy będą zadowoleni. Znajdą też pewnie więcej wad, które z różnych przyczyn będą im przeszkadzać. Ale pasjonat maratonów, osoba stawiająca przed sobą wyzwanie triathlonowe, czy ktoś, kto lubi po prostu przeżyć przygodę w czasie wypadu w góry – bez dwóch zdań może stawiać na ten produkt! Zegarek ten jest genialnie wykonany, mocny i odporny na liczne warunki mechaniczne. Nie jest sprzętem, którego nie zniszczysz, ale żeby to zrobić, trzeba naprawdę się postarać!

Druga rzecz – Garmin świetnie wyposażył Fenixa 5X, otwiera się też na grupowe uprawianie sportu lub przygody przeżywane wraz ze znajomymi. Jeśli masz wokół siebie zgraną paczkę zapaleńców wspinaczek, biegów, rowerowych tripów, to z tymi zegarkami możecie planować wspólne wypady i śledzić nawzajem swoje postępy. Ponadto ilość dostępnych statystyk w aplikacji mobilnej, na stronie internetowej i wreszcie w samym watchu – jest przeogromna! Są one jednak bardzo czytelne, postarano się o ich sensowne i zwięzłe wytłumaczenie, a przy okazji dostarczają sporo wiedzy na temat Twojej kondycji!

Myślę, że nie ma się co zastanawiać. Garmin oddając w Twoje ręce Fenixa 5X gwarantuje posiadanie produktu, który nie będzie się dezaktualizował przez lata. To jest potęga tego sprzętu, która świadczy o jego klasie i możliwościach. Można też tę markę obdarzyć zaufaniem. Na obecnym etapie – niemal rok od premiery – kiedy to zniknęły wady wieku niemowlęcego, warto rozważyć jego zakup. Ale niech to będzie wydatek rozsądny, czyniony przez ludzi, którzy naprawdę mają ze sportem coś więcej wspólnego, aniżeli rozbuchane ambicje i nigdy niezrealizowane plany treningowe. Weź, używaj i przeżyj swoją naprawdę pasjonującą kondycyjnie, zdrowotnie, sportowo i technologicznie przygodę!