SŁOWEM WSTĘPU
Ponadczasowym wyglądem oraz innowacyjnym wnętrzem – tak Asus reklamuje swojego pierwszego ZenWatcha. Dzisiaj, kiedy jest już po premierze jego następcy, a lada dzień wejdzie on do sprzedaży, opis ten idealnie pasuje do tego produktu i ma naprawdę niewiele wspólnego z bełkotem marketingowym. Tak, to prawda – Asusowi udało się wykonać jeden z najciekawszych inteligentnych zegarków na rynku. Z kilkoma drobnymi wadami, ale tak szlachetnego produktu – poza jego następcą – na rynku dziś jeszcze nie ma. I Asus tym wygrywa!
[showads ad=rek3]
WZORNICTWO I WYGLĄD
To jedna z najmocniejszych cech Asus ZenWatcha pierwszej generacji i jest rewelacyjnie kontynuowana w odsłonie kolejnej. Zdecydowanie jest to wciąż jeden z najładniejszych smartzegarków, a do tego wygodny, elegancki i faktycznie ponadczasowy. Miesiące mijają, a wzorniczo w ogóle on się nie starzeje. Gołym okiem widać, że projektanci Asusa, jak nikt inny przyłożyli się do stworzenia swojej propozycji.
Koperta ZenWatcha ma kształt prostokąta, ale z miękko, owalnie zakrzywionymi krawędziami. Cały zegarek sprawia wrażenie łukowatego i faktycznie też taki jest. Widać, że został świetnie przemyślany, a dwie warstwy koperty – górną i spodnią – łączy elegancka ramka o barwie różowego złota, z głębokim rowkiem, biegnąca wokół całego body. Dobry smak, to zdecydowanie za mało, by napisać cokolwiek o wykonaniu tego produktu. Bo ZenWatch nie tylko świetnie wygląda na zdjęciach prasowych, ale też kapitalnie prezentuje się na żywo.
[showads ad=rek3]
Dzięki swoim obłościom dobrze komponuje się też z najróżniejszymi tarczami i to takimi, które dostępne są zarówno w wariancie okrągłym, jak i kwadratowym. Idealny kompromis – rewelacja! Jako, że od pewnego czasu to te pierwsze podobają mi się najbardziej, toteż czułem po raz pierwszy mając kontakt ze smartwatchem, że ten idealnie oddaje moje emocjonalne zachcianki związane z tym, co danego dnia chcę mieć prezentowane na nadgarstku.
Asus ZenWatch jest też świetnie wyważony, nie ciąży (50g korpus plus 25g paski), ale za to jest bardzo konkretny, a dodatkowo świetne wykonanie podkreślają rewelacyjne brązowe paski oraz kapitalna zapinka, która doskonale trzyma urządzenie na ręce. Był to tez mój pierwszy inteligentny zegarek, o którym powiedziała moja Żona, że bardzo mi pasuje, zatem dla siebie lepszej rekomendacji nie potrzebuję ;).
EKRAN
Front ZenWatcha pierwszej generacji chroni przed zarysowaniami przede wszystkim szkło firmy Corning, czyli Gorilla Glass 3 i sprawdza się w tej roli bardzo dobrze, aczkolwiek dopiero zdjęcia, które robiłem zegarkowi ukazały mi, że jednak trochę skaz nań było. Na pochwałę zasługuje też dobra czułość na dotyk i oczywiście to, co tygryski lubią najbardziej – czyli świetny, AMOLED-owy wyświetlacz.
Narzekałem w czasie testów na rozdzielczość 320×320 px, bo na 1,63-calowym panelu ta wydaje się dość ziarnista, ale tylko początkowo i wyłącznie przy naprawdę bliskim spotkaniu z okiem. Wynika to z tego, że przy takich parametrach ekranu gęstość ułożenia pikseli wynosi 278 punktów na cal. Możliwe też, że moje oko – przyzwyczajone w Nexusie 6 do rozdzielczości QHD czuje takie różnice z uwagi na pracę z bardzo wysokimi rozdzielczościami, ale nie chcę siać bezpodstawnie fermentu. Wszystko jest czytelne i bardzo wyraźne, odpowiednio nasycone i przyjemne.
Jasność zegarka była również na niezłym poziomie, ale umówmy się – to nie jest ten, który towarzyszy Sony Smartwatchowi 3 (TUTAJ recenzja), więc musisz liczyć się z tym, że w jasne i słoneczne dni nawet na najwyższym poziomie rozjaśnienia czytelność będzie kiepska. Przy obecnej porze roku nie powinno to jakoś doskwierać, ale pamiętaj że jeśli sporo przebywasz w ciągu dnia na zewnątrz, może to utrudniać nieco przygodę z zegarkiem. Tym bardziej, że im wyższa jasność, tym słabsze osiągi na jednym ładowaniu baterii.
WYDAJNOŚĆ
Tutaj nie będzie niespodzianki, bo jest dokładnie tak samo, jak przy każdym innym smartwatchu z Androidem Wear na pokładzie. Nawet obecne generacji tych produktów, prezentowane również przez konkurencję posiadają niemal identyczne lub bardzo zbliżone parametry do tych, które napędzają pierwszego ZenWatcha od Asusa.
Jest zatem udany procesor Qualcomm Snapdragon 400 z czterema zegarami pracującymi z częstotliwością 1,2 GHz, do tego 512 MB pamięci RAM, 4 GB przestrzeni na pliki i system, łączność Bluetooth 4.0, podstawowe sensory, w tym biometryczny czujnik pulsu, który – UWAGA – nie jest na spodzie zegarka, ale na styku ramek i ekranu. Aby zmierzyć puls trzeba położyć nań dwa palce. Czy to działa? Cóż… nie – nie działa. A przynajmniej u mnie zupełnie się nie sprawdzało i zegarek pokazywał mi tak abstrakcyjne wartości pracy mojego serca, że nie sposób było traktować ich poważnie. Oczywiście Asus ZenWatch jest wodoszczelny i odporny na przenikanie do obudowy kurzu (spełnia warunki normy IP55).
Sama praca systemu jest bardzo podobna do tej, jaką miałem okazję przetestować na wcześniejszych smartwatchach z Androidem Wear. Stabilność wypada nieco lepiej, bo w obecnej odsłonie OS od Google nie jest już prostackim systemem, ale szybkość działania nie jest jakoś powalająca. Niemniej na tyle zaspokajająca potrzeby w codziennym użytku, że wciąż nie ma na co narzekać. Sam układ napędzający jest bardzo wydajny, ale sądzę, że przydałoby się więcej niż 512 MB pamięci RAM.
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Dokładnie pamiętam swoje pierwsze spotkanie z systemem Android Wear, kiedy niemal równy rok temu stałem się posiadaczem swojego pierwszego inteligentnego zegarka – Samsunga Gear Live. Produkt zacny, aczkolwiek trochę przy tym inaugurującym spotkaniu mnie sobą rozczarował. Do tego stopnia, że zjechałem Androida Wear od góry do dołu bez najmniejszych skrupułów.
Dzisiaj nie żałuję żadnego postawionego tam zdania. Tak się składa, że nabyłem niedawno LG G Watcha – czyli pierwszego smartwatcha z tą platformą na pokładzie – a dodatkowo z zainstalowaną pierwszą dostępną wersją tego systemu. Kiedy zacząłem z nią pracować miałem dokładnie te same odczucia, co przed rokiem – Boże, co za porażka! Ale kolejne aktualizacje, pomimo że wnoszące drobne, powolne zmiany, to jednak cały czas następujące po sobie dość sukcesywnie – sprawiły, że już nie wyobrażam sobie pracy z innym systemem na urządzenia ubieralne!
[showads ad=rek3]
Piszę o tym tak szczegółowo, bo to, co dziś oferuje Android Wear znacząco wpływa na to, jak odbieramy cały inteligentny zegarek. W związku z tym praca z ZenWatchem była świetna. Dojrzała i komfortowa, dodatkowo doprawiona jeszcze lepszym wsparciem języka polskiego. Pomimo, że interfejs jest napisany wciąż w języku angielskim, to kolejne aktualizacje Google Now sprawiły, że korzystanie z Androida Wear stało się tak przyjemne, jak od dawna tego oczekiwałem.
I jest dokładnie tak, jak pisałem o tym wcześniej – nawet najlepsza znajomość języka angielskiego nie zastąpi w takim produkcie wsparcia dla języka rodzimego, bo jaki sens ma wysyłanie wiadomości SMS lub zapisywanie notatek bądź zadań w kalendarzu, które chcę z kimś współdzielić w języku, który nie jest drugiej stronie znany lub, w którym ta osoba biegła nie jest? A tak, zmienia się całkowicie kontekst wykorzystywania Androida Wear do codziennych interakcji z inteligentnym zegarkiem.
Żebyś nie myślał/-a, że jestem gołosłowny – oto kilka moich propozycji, które sprawią, że sam/-a wymyślisz, jak chcesz używać tego produktu:
- OK Google, kto jest prezydentem Polski?
- OK Google, jak wysoki jest Mount Everest?
- OK Google, jaka pogoda jest w Mielnie?
- OK Google, jedź do Warszawa, ul. Domaniewska 5.
- OK Google, pierwiastek z dziewięciu.
- OK Google, ile to jest 20 dodać 43 odjąć 5?
- OK Google, kurs euro.
- OK Google, wyślij SMS do Krzysztofa Bojarczuka: Proszę skontaktuj się ze mną w wolnej chwili w sprawie recenzji.
- OK Google, zadzwoń do Przemka Krawczyka.
- OK Google, pokaż Agendę.
- OK Google, ustaw przypomnienie: Pamiętaj aby wysłać raport.
- OK Google, zanotuj: stworzyć nową listę zakupów.
- OK Google, wyślij e-mail do Krzysztofa Bojarczuka: Widziałem Twoje dzisiejsze wpisy, możesz je publikować.
Zauważ, że wszystkie powyższe komendy dotyczą przede wszystkim aplikacji natywnych, czyli tych, które są w standardzie sprzężone z Twoim smartfonem i smartwatchem. Korzystając z Asus ZenWatcha, który pracuje na najnowszym Androidzie Wear, nie musisz w żadnym razie przestawiać się na dedykowane apki, których ten ma w zanadrzu całą masę i producent pod tym względem podszedł naprawdę na całość, dostarczając również swoją aplikację na smartfona, aby to przez nią zarządzać wszelkimi dodatkami.
Wśród nich są liczne rozwiązania do zarządzeniami połączeniami, wiadomościami, kalendarzem, ale też aparatem, czy projektorem, jeśli takowy posiadasz i używasz w czasie publicznych wystąpień (jak, np. ja ;) ). W związku z tym – pomimo, że smartwatch ten dostarczony jest bez jakiejkolwiek nakładki, to sprawuje się dzięki opcjonalnym dodatkom od Asusa kapitalnie.
Google w swoim Sklepie również zadbał, abyś miała/-a z czego wybierać i oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby z tych dobrodziejstw również korzystać, jednak Asus poszedł swoją drogą i własną logiką – korzystając z jego zegarka, z jego dedykowanych aplikacji, na jego zasadach – przywiązujesz się do tego produktu bardziej niż do innych. W zalewie aplikacji łatwo się pogubić, a te Asusowe są charakterne i przydatne. Nim sięgniesz po zamienniki minie trochę czasu!
Nawigowanie po menu i gesty
W czasie testów Asus ZenWatch pierwszej generacji pracował pod kontrolą ostatniej wersji systemu Android Wear z numerem 5.1.1. Ekran główny to pulpit z możliwością wyboru nowej skórki (watch face), a każdą pobrać możesz bezpośrednio ze Sklepu Google lub z innych alternatywnych źródeł. Ostatnie aktualizacje wprowadziły również animowane interakcje z wybranym motywem, zatem i pod kątem personalizacyjnym robi się tutaj bardzo ciekawie. Skórkę zmienić można tradycyjnie – wchodząc do Ustawień lub przytrzymując palec na środku aktywnego ekranu. Da się tą czynność wykonać również z poziomu smartfona i zainstalowanej w nim aplikacji Android Wear.
Aby dostać się do zaawansowanych Ustawień przeciągnij na aktywnym ekranie palcem z góry na dół. Wyciszysz tutaj podstawowe powiadomienia, podejrzysz stan naładowanej baterii, aktywujesz Theater mode, czyli funkcję, która całkowicie wygasza ekran (nie można podejrzeć nawet godziny) i odcina od wszelkich interakcji bez konieczności wyłączania zegarka – przydane np. w kinie lub – jak wskazuje nazwa – w teatrze. Brightness boost działa odwrotnie – maksymalnie rozjaśnia ekran na kilka chwil. Settings to już prosta droga do bardziej angażujących ustawień.
Tutaj jest dostęp właściwie do wszystkich funkcji smartwatcha, możesz zdecydować o wielkości czcionki, zrestartować i wyłączyć go (kiedy np. brakuje fizycznego przycisku lub jest trudno dostępny), zwiększyć lub zmniejszyć jasność, czy przywrócić go do ustawień fabrycznych.
Natomiast dostęp do aplikacji, interakcji z kontaktami, kalendarza, notatek, dyktowania przypomnień wiadomości e-mail i SMS jest bezpośrednio z ekranu głównego, po wykonaniu gestu pojedynczego i szybkiego tapnięcia. Znacznie bardziej komfortowo wypowiada się polecenia za każdym razem zaczynając od frazy OK Google, wówczas smartwatch rozeznaje, że zabierasz się za interakcję z nim. Przykładowe komendy widziałeś/-aś już nieco wyżej.
BATERIA I TEMPERATURA
Dobre półtorej dnia – tyle czasu mój Asus ZenWatch pierwszej generacji wytrzymywał na jednym ładowaniu. Jak na tego typu produkt uważam, że bardzo dobrze. Tym bardziej, że ja naprawdę z niego korzystałem i to wielokrotnie nawet do nawigacji. Wówczas oczywiście jest już słabiej z tą wytrzymałością, ale też nie mogę napisać, aby stan baterii przy tej czynności nadzwyczajnie malał. Asus ZenWatch jest więc porządnie zoptymalizowany pod możliwości hardware i softu.
Temperatura – poza aktualizacjami, które potrafią rozgrzać właściwie każdego smartwatcha – nie przypominam sobie, aby towarzyszyło mi jakieś ciepło. Lekki system, nieangażujące aplikacje, dobra optymalizacja pod względem sprzętu i oprogramowania – to wszystko sprawia, że nie ma mowy o jakimkolwiek cieplnym dyskomforcie.
PODSUMOWANIE
Asus Zenwatch WI5100Q jest niezwykle udanym smartwatchem. Ma wszystko to, czego należy oczekiwać od tego typu produktów, ale nadzwyczajnie na tle konkurencji wyróżnia się wykonaniem oraz zastosowanym dizajnem, przez co świetnie współgra z materiałami promocyjnymi. Na żywo wygląda równie dobrze, jak na precyzyjnych renderach, a przyjemność z noszenia go na nadgarstku jest ogromna.
Wzorniczo faktycznie mamy do czynienia z urządzeniem ponadczasowym, który w blasku nowego ZenWatcha 2 wcale mocno nie gaśnie, bowiem ten naśladuje zapoczątkowany przez WI5100Q wygląd. Tym bardziej warto wciąż myśleć o pierwszym ZenWatchu, który atrakcyjnie prezentuje się na rynku urządzeń ubieralnych, a jego ceny już teraz mocno idą w dół.
Bardzo dobrze Asus ZenWatch reaguje na głos, system Android Wear wspiera mowę polską, zatem świetnie zarządza się dzięki temu wszelkimi notatkami, wiadomościami SMS, e-mail czy zadaniami w kalendarzu. Dzięki bogatemu zapleczu aplikacji, które również postanowił przygotować sam producent okazuje się, że finalnie to naprawdę skończony i nieźle skrojony produkt. Właściwie trudno mu coś zarzucić, aczkolwiek dzisiaj chciałbym więcej pamięci RAM i liczyłbym też na wbudowany głośnik, tak aby móc w przyszłości prowadzić z niego rozmowy, bowiem ta funkcjonalność do systemu Google niebawem trafi.
Co się tutaj nie udało? Szkoda, że stacja dokująca jest wciąż wymagana do ładowania. Póki co chyba tylko Sony Smartwatch 3 daje się podłączyć bezpośrednio pod port micro-USB. Niemniej stacja Asusa jest najbardziej stabilna. Konkurencja daje magnetyczne, ale te z czasem tracą siłę przyciągania, więc zegarek leżący nawet na biurku, po przypadkowym potrąceniu, potrafi wyczepić się z ładujących pinów. Tutaj tego nie ma – ZenWatch siedzi solidnie i konkretnie w dedykowanym akcesorium.
Minusem jest zdecydowanie fakt, że Asus umieścił przycisk zasilania niemal na spodzie koperty, przez co ciężko go namacać. Plusem jest, że rozwiązanie to nie psuje efektu odbioru całego produktu. Ale mogło się ono sprawdzać, kiedy Android Wear był w fazie początkowej. Teraz częściej zdarza mi się sięgać palcem do tego przycisku i brakowało mi w nim lepszego wyczucia.
[showads ad=rek2]
Jeśli mam być szczerym, to trudno znaleźć mi w ZenWatchu WI5100Q jakieś szczególne wady. To naprawdę dobrze przygotowany inteligentny zegarek, w cenie, której nie oferuje prawie żaden inny producent, do tego niemal kompletny pod względem hardware (przemilczę nieudany pulsometr), a do tego doskonale realizujący podstawowe założenia dedykowanej platformy.
Szyk, elegancja, prostota, klimat. Asus ZenWatch pierwszej generacji to więcej niż tylko smartwatch, czy gadżet do wymiany za rok. To zdecydowanie ciekawsza i wartościowsza propozycja, która starzeć będzie się z godnością.