Żar leje się z nieba i sierpień rozpieszcza nas (aż za bardzo) typowo wakacyjną pogodą. Wszystkim w głowach raczej przyjemne leniuchowanie nad jeziorem i ograniczanie wysiłków do minimum niż czytanie poważnych, opasłych tomiszczy. Lektury wymagające głębokiego namysłu i rozsmakowania zostawmy sobie może na długie, chłodne listopadowe wieczory (może w to teraz nie wierzycie, mając 35 stopni na termometrze, ale one nadejdą…), a teraz sięgnijmy po książki, które sprawdzą się na plaży, górskiej polanie czy zacienionym tarasie.
[showads ad=rek3]
Udało mi się znaleźć powieść w sam raz na wakacje – taką, przez którą dosłownie się płynie. Dość przypadkowo trafiłam w księgarni na jedną z książek Lee Childa o Jacku Reacherze – byłym wojskowym gliniarzu jak sam o sobie lubi mówić. Jeżeli z niejasnych przyczyn przed oczyma duszy stanęła Wam twarz Toma Criuse’a, to jest to bardzo dobry trop. Wcielił się on w rolę wojskowego żandarma w ekranizacji powieści Jednym strzałem i powróci w tym roku w adaptacji kolejnej książki – tym razem będzie to Nigdy nie wracaj. Po polsku możemy znaleźć już prawie dwadzieścia tytułów z przygodami wyjątkowego Reachera.
Co jest najlepszą rekomendacją tej książki? Chyba to, że po jej przeczytaniu zastanawiałam się, jakim cudem mogłam wcześniej nie znać powieści Lee Childa i że bardzo chciałam zasiąść od razu do kolejnego tomu przygód Reachera. Znajdziemy tutaj wszystko, co każdy miłośnik sensacji lubi najbardziej – międzynarodowy spisek, rywalizację między CIA i brytyjskim MI6, najlepszych snajperów na świecie i niebanalnego Jacka Reachera, któremu agenci amerykańskiego wywiadu nadali pseudonim Sherlock Homeless, ponieważ całym jego dobytkiem jest szczoteczka do zębów w kieszeni kurtki.
[showads ad=rek2]
Dodatkowo, jeżeli ktoś sobie ceni niebanalną narrację (zwłaszcza przemyślenia głównego bohatera i robiące wrażenie analizy sytuacji i walk) w amerykańskim stylu (w dobrym tego słowa znaczeniu), to na pewno się nie zawiedzie. Reacher jest skarbnicą mądrości, które przydadzą się każdemu, kto kiedyś przypadkiem będzie musiał się obronić przed oprychami mając do dyspozycji jedynie krzesło lub kto chciałby się dowiedzieć nieco więcej o tajnikach wyborowego strzelectwa. Często celowo powtarza swoje bon moty, co sprawia, że można zapamiętać wiele rzeczy i w trafnych, krótkich podsumowaniach porządkuje narrację. Do tego jego żarty, zwłaszcza porównania, niejednemu czytelnikowi przypadną do gustu.
A gdzie w tym wszystkim technologia? Towarzyszy bohaterowi cały czas w tle. Tajne wojskowe drony poszukujące byłego więźnia, najnowszej klasy sprzęt do obserwacji, tablety ze ściśle tajnymi danymi strzeżone przez hasła nie do złamania dla osób postronnych… Najciekawsze jest w tym wszystkim jednak to, że sam Reacher unika technologii jak ognia – wyrzuca smartfony otrzymane przez przełożonych, płaci tylko gotówką. Nie wynika to ani z jego niechęci do nowinek technologicznych, ani z ekstrawagancji – doskonale wie, że tylko dzięki temu jest nie do namierzenia i może być stuprocentowo skuteczny na przykład podczas tropienia najlepszego snajpera na świecie, za którym stoi olbrzymie (nie tylko finansowe) wsparcie.
[showads ad=rek1]
Robi to spore wrażenie na czytelniku i pozwala sobie uświadomić, że możliwości, które dają nam nowoczesne narzędzia w pewnych sytuacjach mogą nas tak naprawdę mocno ograniczać i sprawić, że każdy może nas namierzyć i znaleźć.
Miało być lekko i wakacyjnie, a jednak wkradło nam się również kilka refleksji. Serdecznie polecam Jacka Reachera jako towarzysza urlopowych wyjazdów. Jednego niestety nie mogę obiecać – że podczas lektury będzie Wam chłodno. Sprawa osobista przyspiesza bicie serca i sprawia, że robi się jeszcze bardziej gorąco…
****
Lee Child, Jack Reacher. Sprawa osobista, tłum. A. Szulc, wydawnictwo Albatros, Warszawa 2015.