Trudno w to uwierzyć, ale w trzecim kwartale 2018 roku – wg firmy analitycznej IDC – na rynek zostało wysłanych aż 355.2mln smartfonów. I chociaż to ogromna ilość urządzeń, to tak naprawdę branża zanotowała 6-proc. spadek w ujęciu rok do roku. Liderem natomiast wciąż pozostaje Samsung, ale tuż za nim – na drugiej pozycji – jest Huawei, którzy przeskoczył Apple!
Z najnowszego badania IDC wynika również, że Samsung zanotował rok do roku 13.4-proc. spadek pod kątem wysłanych do sprzedaży smartfonów. W roku 2017 w trzecim kwartale było to 83.3mln urządzeń, a w tym roku 72.2mln telefonów.
Wyraźnie widać też, że na Samsungu ostrą presję wywiera Huawei. Chińczycy w 3Q2018 wypuścili na rynek 52mln smartfonów, czyli o niemal 13mln więcej niż przed rokiem! Dało im to potężny, prawie 33proc. wzrost!
Na podium jest jeszcze Apple, który wg IDC w trzecim kwartale bieżącego roku zanotował właściwie marginalny wzrost o zaledwie 0.5 proc., dostarczając 46.9mln iPhone’ów. Niemniej – standardowo – czas ten nie jest jakoś dynamizujący u Apple, bowiem klienci szykują się na jesienne premiery i dopiero ostatni kwartał to czas żniw dla tej amerykańskiej korporacji. Osobna sprawa, że porównując portfolio Apple, Samsunga i Huawei – i tak najbardziej imponująco wypadają Amerykanie, którzy w portfolio wciąż mają zaledwie kilka modeli, a nie – jak konkurenci – po kilka w każdym możliwym segmencie cenowym.
Zachwycająco wypada też Xiaomi. Wprawdzie na czwartej lokacie, ale z mocnym wzrostem rok do roku – wynoszącym 21.2proc.
Pierwszą piątkę zamyka jeszcze Oppo z 2.1-proc. spadkiem, ale tak naprawdę klaruje nam się dość wyraźnie spolaryzowany krajobraz. Hegemon Samsung, który sporo traci, wciąż mocny i nie do ruszenia Apple oraz trzy młode wilczki, które gryzą, drapią, szarpią. I widać, że taka strategia przynosi efekty. Przede wszystkim oparta jest ona o dostarczanie dla przedziału cenowego od 1000zł do 2000zł solidnych średniopółkowców, które oferują wiele funkcji smartfonów premium za dużo mniejsze pieniądze.
Nie da się też ukryć, że Xiaomi, jak i Huawei robią tutaj najwięcej nie tylko wypuszczając nowe modele, ale też dbając o wsparcie pod kątem oprogramowania. Zresztą łatwiej co roku wymienić telefon kupiony za 1200-1500zł niż za 4500zł…
Coraz ładniej i lepiej wykonane przez Chińczyków smartfony, z podwójnymi aparatami i tak bardzo pożądanymi w mediach społecznościowych świetnymi efektami portretowymi, do tego mocne inwestowanie w nowe sposoby nawigacji po systemie i wykorzystywanie Sztucznej Inteligencji do organizacji procesu wykonywania zdjęć – sprawiają, że po prostu cieszą się takie produkty wzięciem. Do tego mają Huawei z Xiaomi w portfolio submarki przynoszące dodatkowe zyski (Honor od tego pierwszego i Pocophone od drugiego).
No i do tego Huawei, jak i Xiaomi wyczuli nosem kolejną rosnącą niszę – tanie smartfony gamingowe, które przyciągają kolejnych klientów.
Prawdę pisząc – o Apple jestem spokojny. Ta firma rządzi się własnymi prawami, za której produkty ludzie są gotowi płacić grubo ponad 1000dol. Bardziej niepokoi mnie sytuacja Samsunga. Pomimo wypuszczenia średniopółkowego modelu Galaxy A9 z aż czterema aparatami – nie zbiera jakichś zachwycających recenzji. Opinie w branży są takie, że to po postu udany marketing, bo na realnie powalającą jakość zdjęć ten poczwórny system optyczny jakoś się nie przekłada. Sam podchodzę z rezerwą, bo jeszcze sprzętu tego w dłoni nie miałem, ale widać gołym okiem, że to Xiaomi i Huawei robią dziś znacznie większy ferment. Ot chociażby ten drugi producent, który w średnim segmencie dostarczył właśnie Mate’a 20 Lite z układem obliczeniowym pod smartfony z tego przedziału oraz garścią nowych funkcji fotograficznych skrojonych pod AI.
Natomiast czarną rozpaczą napawa sytuacja Sony, HTC, LG… Gdzież oni są? W jednym worku opisanym przez IDC, jako Others…
Patrząc na te trzy firmy, zastanawiam się, jak Samsung ma zamiar bronić się przed podobnym scenariuszem? Dziś wydaje się mało realne, aby gigant ten wypadł z pierwszej piątki, ale prawdą jest, że pomimo świetnego know-how stara się – w mojej opinii – wciąż jechać na starych patentach. Podobnie zresztą robi Sony i LG. Wypuszczają więc bardzo obiecujące w materiałach prasowych średniaki, które przy bliższym oglądzie nie wytrzymują starcia z modelami Lite w nazwie od Huawei, Honora, Xiaomi. Do tego – nowe średniaki Samsunga wychodzą na rzadko. I bardziej gonią Chińczyków niż ich szachują.
Przed trzema laty, kiedy wchodziły pierwsze Galaxy A na rynek, było to nie do pomyślenia!
Smartfony te pachniały świeżością, jakością wykonania, świetną wydajnością, bardzo udanymi aparatami. Dzisiaj seria Galaxy A, to jakiś totalny falstart. Te modele na 2018 rok, które testowałem albo są za drogie (jak Galaxy A8 – TU recenzja i wideorecenzja), albo zarazem za drogie i za ubogie sprzętowo (jak Galaxy A6 Plus – TU recenzja i wideorecezja). A na dokładkę dochodzi 6-proc. spowolnienie. Rynek się nieustannie nasyca, flagowce wystarczają na około 3-4 lata, więc nie ma takiej presji by ciągle je wymieniać, no a w Chinach i Indiach większą furorę robią chińskie firmy niż kolos z Korei Południowej, czy ultradrogi Apple.
Na pewno też Samsungowi nie pomaga nowy Note9 (TU recenzja i wideorecenzja). Jest genialny i osobiście z tego miejsca w ciemno mogę rekomendować tego smartfona, ale nie robi takiej petardy, jak nowe Mate’y 20. Każdy z nich, jak rakieta, każdy dla innego klienta, każdy wysoko profesjonalny. A, co najważniejsze – każdy z nowymi funkcjami, a nie rysikiem do strzelania sobie selfie.