O kłopotach Sony mówi się już od dość dawna i muszę przyznać, że Panowie i Panie z tego japońskiego giganta na pewno nie mają powodów do śmiechu. Ataki hakerskie, słaba sprzedaż smartfonów i tabletów oraz kilka innych czynników, przyczyniły się do stopniowego wprowadzania poważnych zmian w infrastrukturze. W lutym pisałem o wyodrębnieniu segmentu audiowizualnego, co jest jednym z kroków, w długim marszu, jaki ma przed sobą Sony, by odzyskać dawną płynność finansową. Padło tam również zdanie: CEO Sony – Kaz Hirai zasugerował, że w fazie rozmyślań jest również odsprzedaż innych gałęzi, jak telewizory i urządzenia mobilne. Nie kazano nam długo czekać na efekty.
A przynajmniej częściowo, bowiem zrezygnowano nie tyle z rodziny Xperia, którą po tych słowach można było podejrzewać, a z samej usługi, jaką jest, a za niedługo będziemy mogli mówić o niej w czasie przeszłym, PlayStation Mobile. W skrócie, to platforma, która umożliwiała korzystanie z kilkudziesięciu tytułów indie jak i klasyków pokroju nieśmiertelnych Lemmingów, zarówno na PlayStation Vita, jak i Androidzie. Przejrzałem właśnie listę produkcji na Wiki i szczerze mówiąc, nie dziwię się, że usługa dokona żywota. Brak tu jakichś prawdziwych killerów i szkoda, że nie pokuszono się o odświeżenie takich legend jak Final Fantasy VII, czy serii ze śmiesznym jamrajem – Crash Bandicoot (nie, to nie lis!).
Po 15-tym lipca nie spodziewajcie się żadnej nowej zawartości, a permanentny koniec nastąpi 10 września. Nie będzie wtedy też możliwe ponowne ściągnięcie zakupionych już gier. Co o tym sądzić? Cóż, PlayStation Mobile nie cieszył się jakimś szczególnym zainteresowaniem, a poza tym – zostaje jeszcze tradycyjny sklep. Mogą na tym ucierpieć sami deweloperzy gier indie, dla których Vita nie będzie już tak atrakcyjnym celem, ale co zrobić – Sony robi wiosenne porządki, niepotrzebne graty wyrzucając na śmietnik, a resztę sensownie segregując. Według części osób, kompania się rozpada, sięga dna itp. Ja z kolei sądzę, że koniec jednego jest początkiem drugiego, być może lepszego wcielenia i dla niego – warto czekać i obserwować rozwój wypadków.