Za każdym razem, gdy widzę nowe kreacje Boston Dynamics, będącego od 2013 roku w rękach Google, mieszają się we mnie dwa uczucia – radości i strachu. Radości, bo budzi się we mnie wewnętrzny dzieciak, marzący o tych wszystkich robotach o niezliczonych zastosowaniach. Jednak po pierwszych zachwytach, przychodzi mocno kłująca obawa o sposób, w jaki zostaną wykorzystane. Nic nie poradzę, że cyberpunkowe wizje od razu przychodzą mi do głowy.
Już w przypadku czworonożnego Spota patrzyłem nań jednocześnie z zachwytem i obawą. Tej sporej wielkości “pies” dawał sobie radę z trudnym terenem, poruszał się całkiem szybko, a na dokładkę mógł komunikować się z jemu podobnymi. Tym razem Boston Dynamics uraczyło nas pokazem możliwości swoich, za sprawą dwóch kończyn dolnych, bardziej ludzkich dzieł i w tym momencie na pierwszy plan wysunął się strach właśnie. Zresztą sami zobaczcie:
Robi wrażenie, prawda? Zgodzę się, że jeszcze niektóre ruchy wyglądają dość pokracznie – kroki niepewne, przy pompkach trzesą się mechaniczne ramiona, a wszystko to jest wykonywane z dużą rozwagą i niezbyt dużą prędkością. Nasuwa mi się tu skojarzenie z dzieckiem, które dopiero uczą się chodzić. Czy roboty “dorosną” równie szybko, tego nie wiem. Spore wrażenie robi chociażby Atlas, który bez większych problemów porusza się po kamienistym terenie oraz nie traci równowagi przy uderzeniu ok. 9 kg (20 funtów) kuli.
To co mnie przeraża, to ostatni z zaprezentowanych bohaterów – niejaki Petman. Kurczę, mogli się postarać o jakieś lepsze przebranie dla niego, bo mocno spuchnięta sylwetka i coś, co przypomina maskę gazową nie kojarzy mi się dobrze. Angielskie słowo “creepy” doskonale oddaje jego stronę wizualną. Wydaje mi się, że tak mogliby wyglądać sztuczni żołnierze przyszłości.
Naprawdę nie chcę Was zanudzać kolejnym tekstem, w którym snuję ponurą wizję tego, co nas czeka, ale nie potrafię opędzić się od czarnych scenariuszy. Jasne, doceniam potencjał robotów i widzę ich wiele zastosowań tam, gdzie udział człowieka byłby niemożliwy lub zagrażający jego życiu. Być może za dużo się naoglądałem i naczytałem, ale nie jestem w swojej opinii osamotniony. Pozwolę sobie przytoczyć kilka komentarzy w oryginalnym brzmieniu, umieszczonych pod materiałem wideo z YouTube: “Strap on a gun and there is no where to run people, we are all screwed.”, “I thought this was all cool until I read Boston Dynamics was bought by Google. Combine DARPA/DOD, GOOGLE, and various robots. 40 years from now is gonna be a strange place to live.” czy krótki, acz treściwy “Terminator, beta stage”.
Żeby nie być jednostronnym dodam, że pozytywne odczucia również się pojawiały, jednak nie da się ukryć, że póki co, wydźwięk dużej części komentarzy jest nacechowany pesymistycznie. Znalazło się również miejsce dla całkiem wyważonej opinii użytkownika o nicku DaveCo777:
Interesting to see how much computing power and technology it takes to do something simple, like walk over a rocky surface or up some stairs. The human brain has no problem with these tasks, it’s the ultimate super computer. Makes you realize just how much our brains are actually doing when we walk or balance on one foot… it’s stuff that most of us do every day but take for granted. Does anyone else feel bad for these machines when they hit them with a 20 pound ball or try to kick them over? (In one of the other videos they show people kicking the dog-like robot while it’s walking on ice.) I know it’s not a living thing, but I still feel bad for it. When they become aware, they’re gonna remember that stuff.
Zwrócił w niej uwagę na kilka istotnych rzeczy. Przede wszystkim, uświadomiłem sobie, jak wiele trzeba było poświęcić czasu i technologii, by taki robot poruszał się bezproblemowo np. po kamienistej nawierzchni. A przecież to czynność, którą wykonujemy niemalże, hmm… mechanicznie. Z drugiej strony, okazało się że nie tylko mi przykro było patrzeć na kopanie czy uderzanie ciężkimi kulami w roboty. I mimo, że nie jest to żywe stworzenie, budziło się we mnie współczucie. A jeśli faktycznie kiedyś zyskają świadomość – mamy przerąbane.
Mam tylko nadzieję, że wszystkie te maszyny kroczące wyjdą na ulice nie wcześniej, niż za kilka dekad. Jasne, boimy się tego, czego nie znamy, ale w tym wypadku wydaje mi się to uzasadnione. Nie chcę nawet myśleć, do czego byłyby zdolne połączone siły różnych typów robotów. Ehh i znowu wyszedł ze mnie pesymizm. Może w takim razie dla równowagi podzielicie się swoim zdaniem w komentarzach? Obok tematu nie da się przejść obojętnie, więc liczę na Wasze wypowiedzi!
Źródło: bgr