Po tym, jak w zeszłym roku Steve Ballmer ustąpił (zapewnił, że odejdzie w ciągu roku, a w tym czasie zostanie wyłoniona nowa osoba) ze stanowiska CEO jednej z największych firm technologicznych świata – Microsoftu, przez ostatnie miesiące trwało bezkrólewie, a media branżowe zastanawiały się, kto zajmie stołek dyrektora generalnego i pociągnie firmę w nowym kierunku. Dziś kończą się spekulacja – nowym szefem Microsoftu został odpowiedzialny do tej pory za usługi w Chmurze Satya Nadella. O jego ewentualnym awansie pojawiły się informacje kilka dni temu. Teraz już wiemy, że potwierdzone.
Przed Nadellą trudny moment w historii Microsoftu, ale właśnie jego wybór, może być najbardziej perspektywiczny. Gigant z Redmond zmaga się z ogromnymi kłopotami. Windowsowi 8 daleko do rynkowej dominacji, drastycznie spada sprzedaż komputerów PC i notebooków, na których do tej pory instalowane były „okienka”, a w branży mobilnej Microsoft jeszcze póki co raczkuje, chociaż ma świetne portfolio i bardzo dobry system. Niestety – dominacja Androida i iOS podzieliła ją na tyle, że dla alternatyw nie starcza już miejsca.
Ponadto coraz więcej usług trafia do Chmury, a realnym zagrożeniem mogą stać się rozwiązania, które z niej korzystają, jak chociażby Chromebooki, których Microsoft nie ignoruje, co też coś już znaczy. Satya Nadella zdaje się idealnym człowiekiem na właściwym miejscu. Karierę zaczął w Microsofcie 22 lata temu i zna jego produkty od podszewki, musiał bowiem przygotować infrastrukturę biznesową i zwykłego konsumenta przenosząc całą sieć usług wraz z bazami danych Microsoftu, narzędziami programistycznymi i Windows Server do Chmury Azure.
Trzymam kciuki za nowego CEO. Gigantowi z Redmond przyda się trochę świeżego powietrza oraz nowy duch, który odnajdzie się w obecnych, dynamicznie zmieniających się czasach.