Nowe Samsungi Galaxy S10, S10 Plus i S10e, jak i Galaxy Fold – to nie wszystkie premiery dzisiejszego dnia. Co prawda, tajemnicy nie udało się dochować, ale już oficjalnie, bez żadnych spekulacji otrzymujemy nowe urządzenia z serii wearables, czyli Galaxy Watch Active, Galaxy Fit/Fit e i Galaxy Buds.
Samsung jak widać nie odpuszcza kategorii produktów ubieralnych, dzięki czemu w jego portfolio każdy znajdzie coś dla siebie, aczkolwiek odniosłem wrażenie, że tegoroczne nowości są bardziej adresowane dla kobiet niż mężczyzn. Możliwe, że to sensowne uzupełnienie, bo przede wszystkim to właśnie faceci mogli czuć się usatysfakcjonowani zegarkami i opaskami Samsunga w ostatnich latach.
Zacznijmy od Samsunga Galaxy Watch Active, który faktycznie jest nowym rozwiązaniem w ofercie producenta.
Przyznam, że nowy zegarek w ogóle nie przypadł mi do gustu. Gdy tylko chwyciłem go do ręki stwierdziłem, że brakuje mi w nim obracanego pierścienia – tak bardzo charakterystycznego dla watchy Samsunga. I choć z jednej strony nie wpływa to diametralnie na obsługę, to mój pierwszy odruch był taki, że chciałem wykorzystać ruchomą (jak to dotychczas było w zegarkach Samsungach) część do nawigacji. Nawyki pozostały, bo sam chętnie korzystałem z tego rozwiązania, kiedy posiadałem własnego Frontiera.
Wzorniczo widać też, że wygląd bardziej przypasuje paniom. Galaxy Watch Active, jest delikatniejszy, ma obłe i delikatne kształty. Nawet w wersji czarnej nie pasował do mojej ręki, tak więc osobiście nie zdecydowałbym się na ten model. Muszę wprost przyznać, że jest to pierwszy zegarek Samsunga, który nie trafił w moje gusta. Z drugiej strony, nie da się ukryć, że wcześniej oferta z tymi urządzeniami w głównej mierze była kierowana do panów.
Patrząc jeszcze na portfolio Samsunga, mam wrażenie, że Galaxy Watch Active to trochę taki przejściowy produkt, który ma za zadanie wypełnić miejsce pomiędzy Galaxy Watchem, a opaską Gear Fit 2 Pro.
No, ale tutaj istotne jest bardziej, co produkt ten oferuje specyfikacyjnie. Pod kątem wyposażenia dostajemy wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 360x360px i przekątnej 1,1 cala. Chroni go szkło Gorilla Glass 3. Do dyspozycji otrzymasz 768MB pamięci RAM oraz 4GB na pliki. Oczywiście jest wodoszczelny z certyfikacją wytrzymałości klasy wojskowej.
Gama kolorów zamyka się w czterech odcieniach – srebrnym, morskiej zieleni, czarnym oraz różowym złocie. Za zasilanie odpowiedzialna będzie bateria o pojemności 230mAh. Do tego GPS/GLONASS, NFC oraz Bluetooth 4.2. Spina to wszystko autorski procesor Samsunga – Exynos 9110. Na uwagę zasługuje również lekka waga – raptem 25 gramów. Przyznam, że jego lekkość mocno mnie uderzyła, jak tylko założyłem go na nadgarstek, co zdecydowanie przekłada się na plus – szczególnie, że mój Fenix 3 do lekkich nie należy.
Samsungi Galaxy Fit i Galaxy Fit e to dalsze eksplorowanie przez producenta segmentu opasek sportowych.
Moje odczucia co do nich są trochę podobne, jak w przypadku zegarka. Przyznam, że o ile byłem sporym entuzjastą bandów dla aktywnych od Samsunga, tak patrząc na nowe edycje niekoniecznie jestem do nich przekonany. I tu znów mam wątpliwości co do wyglądu. Obłości zniknęły, pojawiły się bardziej kanciaste, wyraźne krawędzie, które niespecjalnie mi się podobają. Miejsce zaokrąglonego ekranu zajął, mniejszy i płaski. Sama opaska również jest mniejsza i szczerze pisząc – sprawia wrażenie podobnej do opasek Xiaomi…
Jak widać dopisek „e”, jest wykorzystywany przez Samsunga w kolejnej kategorii urządzeń, co z pewnością ułatwia ewentualny zakup. Od razu bowiem wiadomo, z jakim urządzeniem mamy do czynienia. I podobnie jak w przypadku smartfonów, tutaj również Galaxy Fit e różni się od regularnej opaski Galaxy Fit.
Galaxy Fit e jest mniejszy (również ekran: Galaxy Fit – 0,95 AMOLED, a Galaxy Fit e – 0,74 PMOLED), a także niższą rozdzielczość. Odpowiednio: 120x240px = 282ppi oraz 64x128px = 193 ppi.
Takie gabaryty z pewnością nie rzucają się w oczy, dlatego jeżeli ktoś niekoniecznie chce się afiszować, a mimo wszystko chce rejestrować swoją aktywność, nowe opaski Samsunga to dobra propozycja.
W obydwu przypadkach również jest bardzo lekko. Galaxy Fit e waży niecałe 15 gramów, więc i tu miałem poczucie podobne, jak w przypadku zegarka. Niekoniecznie jednak byłem zadowolony z ilości informacji wyświetlanych na opaskach, mimo wszystko jestem przyzwyczajony do bardziej szczegółowych danych, aczkolwiek wszystkie podstawowe informacje potrzebne do rejestrowania aktywności są przez opaski udostępniane.
W połączeniu z SHealth i automatycznym wykrywaniu przez urządzenia aktywności zaspokoi to z pewnością potrzebny niejednego użytkownika.
Niestety z oczywistych względów nie mogłem sprawdzić jak opaski sprawują się podczas np. biegu, czy pływania (Galaxy Fi i Fi e są oczywiście wodoszczelne – 5 ATM), ciekaw jestem bowiem, jak obydwie automatycznie reagują na poszczególne aktywności? Póki co, nie czuję jakiejś szczególnej mięty do tych produktów, być może dlatego, że jestem bardziej wymagającym konsumentem.
Słuchawki Samsung Galaxy Buds.
Komplet premier uzupełniają bezprzewodowe słuchawki. Początkowo dostępne w kolorach czarnym i żółtym. Biały kolor zarezerwowany został tymczasowo dla kupujących w przedsprzedaży któryś z modeli flagowca Galaxy S10/S10 Plus/S10e. W późniejszym czasie oczywiście również odcień ten pojawi się w sprzedaży.
Samsung gwarantuje wysoką jakość dźwięku, dzięki specjalnemu dostrojeniu ich przez AKG. Dodatkowo dzięki technologii Enhanced Ambient Sound sprawi, że słuchanie muzyki czy rozmowa nie będą niebezpieczne, gdy np. w mieście poruszasz się rowerem, czy też pieszo – ponieważ dźwięki z otoczenia będą również słyszalne.
No i ponownie – nie miałem co prawda okazji sprawdzić jak słuchawki się sprawują, ale chętnie zweryfikuje je m.in. przy mojej ulubionej muzyce, co zawsze jest dobrym wyznacznikiem, jak to faktycznie działa.
Podsumowując…
Jak na moje oko – całkiem nieźle, że Samsung wciąż udoskonala swoje produkty sportowe, bo widać, że próbuje trafić z ofertą do różnych klientów. Fajnie, że tym razem kładzie większy nacisk na panie, bo na pewno Watch Active przypadnie bardziej im do gustu. Ja nie poczułem się specjalnie tymi propozycjami porwany, ale sądzę, że naprawdę niczego im nie brakuje. Po prostu sercem wciąż jestem blisko Frontiera ;).