O Android One usłyszeliśmy po raz pierwszy w czasie konferencji Google I/O, która miała miejsce pok koniec czerwca 2014 roku. Założeniem przedsięwzięcia jest dostarczenie smartdonów jak największej grupie ludzi, bez względu na to skąd są, jakie piastują funkcje społeczne i czym się zajmują. Projekt jest oczywiście wymierzony przede wszystkim w kraje rozwijające się. Idea brzmi pięknie i szczytnie, ale wszyscy wiemy, że chodzi przecież o pieniądze. Nie mam nic przeciwko, bo przecież trudno, żeby ktokolwiek robił coś takiego charytatywnie. Tym razem jednak oferta Google jest naprawdę tania i trudno odmówić jej potencjału i pomysłowości.
Smartfona z oferty Android One kupicie już za ok. 100 dol! W przeliczeniu na złotówki to nieco ponad 300 zł. Jeśli przejdziecie się po różnych większych lub mniejszych centrach handlowych, to za podobne pieniądze znajdziecie u nas sprzęt z fatalną specyfikacją (chociaż ciekawe perły tez mogą się trafić), działający do tego pod kontrolą zazwyczaj stockowego (ale mało aktualnego) Androida z niewielkimi dodatkami pod postacią aplikacji od licznych partnerów. Smartfony te nigdy Was nie porwą, ale spełnią swoją funkcję: nie tylko wykonacie połączenia telefoniczne, ale również skorzystacie z podstawowych funkcjonalności internetowych. Jak będzie z Android One?
Wg Google znacznie lepiej. Jego urządzenia będą posiadać również czystego Androida, z aplikacjami dostarczanymi przez operatorów. Z tą różnicą, że systemem na nich zainstalowanym będzie KitKat w wersji 4.4, a przy okazji mają obiecaną aktualizację do najnowszej wersji, krótko po jej wydaniu. Android L zadebiutuje także i w smartfonach z serii Android One! To świetna wiadomość i niezwykły atut. Do tej pory ciągłymi aktualizacjami mogli cieszyć się klienci Nexusów, ostatnich Motoroli z serii X, G, E i gł. flagowych smartfonów od takich producentów, jak Samsung, HTC czy Sony, chociaż ten ostatni aktualizuje ostatnio także swoje słabsze słuchawki. Zaleta więc bezdyskusyjna, bo kto pamięta o tych smartfonach na szarym końcu łańcucha pokarmowego?
https://www.youtube.com/watch?v=X7UPR9z3OV8
Telefony z linii Android One mają też otrzymać dość przyzwoity hardware: 4-rdzeniowe procesory Mediatek 1,3 GHz, 1 GB RAM, sloty na dwie karty SIM oraz aparaty – 2-Mpx na froncie i 5-Mpx na tyle. Oprócz tego pojawią się 4 GB pamięci na własne pliki, ale z możliwością rozszerzenia do 32 GB dzięki kartom micro-SD. Całość zasili bateria o pojemności 1700 mAh, a najbardziej – w tego typu sprzęcie – prądożerny ekran, nie powinien zagrażać jej wydajności, dostaniemy bowiem do dyspozycji panel o przekątnej 4,5 cala i rozdzielczości 854×480 pikseli (FWVGA). Szału zatem nie będzie, ale pamiętajcie, że to smartfony za 300 zł.
Google idzie jeszcze dalej. Nie tylko daje tanie smartfony, które będą działać zadowalająco na aktualnym sofcie, ale również dzięki współpracy z jedną z lokalnych sieci w Indiach (Airtel), gdzie dzisiaj urządzenia trafiły na rynek, przez pierwsze 6 miesięcy trwania umowy abonenckiej, użytkownicy będą mogli za darmo pobierać aktualizacje aplikacji ze Sklepu Play, a po tym okresie za free wykorzystać na ten cel 200 MB. W pakiecie ma być 50 popularnych apek, które objęte są promocją. Jest to więc kolejny ważny argument, przemawiający za Android One.
Pierwszy smartfon w ramach programu został przygotowany przez firmę Micromax, ale Google zawarł w tym zakresie również partnerstwo z takimi producentami, jak m. in.: HTC, Lenovo, Panasonic, Acer, Alcatel Onetouch czy Asus. Co cieszy najbardziej – swoje chipy dostarczał będzie do urządzeń z serii Android One także Qualcomm, bowiem i on dołącza do drużyny. Ponadto gigant technologiczny zapewnia, że wkrótce powstaną kolejne smartfony w różnych wariantach kolorystycznych i konfiguracjach sprzętowych i trafią na rynki w Bangladeszu, Nepalu, Pakistanie, Sri Lance i Filipinach. Tyle na początek. Dalsza ekspansja planowana jest na przyszły rok.
Program Android One to jednak z naszej perspektywy głośny sygnał – kraje rozwinięte są już nasycone smartfonami. To nic, że jeszcze rokują i analitycy obiecują dalsze wzrosty – telefony muszą się przede wszystkim sprzedawać, a najlepiej marżowo wypadają drogie, flagowe słuchawki, które powoli zaczynają łapać zadyszkę. Szansa są więc biedne regiony, na których ten, kto szybciej posadzi swoje drzewa, tym prędzej otrzyma z nich owoce. Poza tym Google w postaci Android One obiecuje aktualizacje Androida, a ten bez żadnych modyfikacji będzie zupełnie nową jakością na całkowicie niespotykaną skalę. To system, który wraz z wersją L zdecydowanie zrywa z wizerunkiem platformy dla developerów, którzy lubią dłubać w sofcie.
Źródło, foto: blog google