Ostatnie testy mnie bardzo rozpieszczają. Tak, jak ciężko było mi się rozstać z Garminem Epix 2 (recenzja TUTAJ), tak teraz Xiaomi sprawiło, że znów z bólem serca muszę pożegnać się z testowanym sprzętem. Jest słodko – jest gorzko. Sprawcą tej huśtawki smaków tym razem jest smartfon, model 12 Pro od popularnego chińskiego producenta. Dopasiony, szybki, bezkompromisowy, świetny telefon, który wspaniale służył mi przez ostatnie tygodnie. Uczciwie przyznaję, że mogłem się nim nacieszyć i był to czas obfitujący w wysokiej klasy współpracę, wspaniałe zdjęcia i wiele, wiele innych. Czas na recenzję!
Wzorniczo Xiaomi 12 Pro broni się świetnie, chociaż…
Xiaomi 12 Pro, to przede wszystkim świetnie wyglądający smartfon. Nie jest łatwo zrobić coś odświeżającego, co choć na chwilę dłużej spowoduje, że zatrzymamy się nad danym modelem. W tym przypadku to się udało, ponieważ Xiaomi sprawiło, że nie chce się tego smartfona wrzucać w etui. Czuć tutaj prostotę elegancji. Przede wszystkim dla mnie plecki i ich faktura – coś wspaniałego. Niezwykle przyjemne w dotyku, kojarzące się z aksamitem i pewną dozą miękkości. Materiał nie zbiera brudu i odcisków palców, jak tradycyjnie zastosowane szkło lub popularne ostatnie tworzywo sztuczne, co jest dużym atutem. Bardzo mi przypadło to wykonanie do gustu, ale niestety, plecki są bardzo śliskie przez co smartfon łatwo może wypaść z ręki, zatem dość szybko wylądował w dołączonym do zestawu sylikonowym etui. A same gabaryty do najmniejszych nie należą, dodajmy do tego jeszcze konkretną wagę (203 g) i mamy naprawdę kawał smartfona, który… o dziwo na pierwszy rzut oka nie wydaje się duży (chociaż to akurat może być dość subiektywne).
Dopiero, gdy wziąłem Xiaomi 12 pro do ręki i próbowałem korzystać uświadomiłem sobie, że nie jest to takie proste. Po pierwsze swoje robi wielkość ekranu (6,73 cala), a po drugie grubość – trzeba gdzieś było upchnąć dużą baterię oraz potężną sekcję fotograficzną. Żal serce ściska, ale upuścić i zniszczyć telefon za ponad 5 tysięcy złotych…, wtedy żal może ściskać, ale coś innego. Oddaję jednak honory, ponieważ wygląd Xiaomi 12 Pro bardzo przypadł mi do gustu. Michał Brożyński testował mniejszą wersję „dwunastki” i do jego wideorecenzji zapraszam tutaj:
Bezpieczeństwo w Xiaomi 12 Pro przede wszystkim!
Dobrze, pierwszy przegląd wierzchniej warstwy mamy za sobą. Odpalam smartfon i już na dzień dobry, wiem, że odblokowywanie go za pomocą linii papilarnych działa rewelacyjnie. Zawsze i za każdym razem. Na żadnym etapie testów nie miałem z tym problemów, nawet jeśli moja ręka była wilgotna od potu (po bieganiu) czy od wody, gdy np. zmywałem chwilę wcześniej naczynia.
Do dyspozycji mamy również możliwość odblokowania Xiaomi 12 Pro za pomocą twarzy. I tutaj należą się słowa pochwały, bo system ten działa bardzo dobrze. Powiem szczerze, że nie pamiętam telefonu, w którym funkcjonowało to tak dobrze. Mam zawsze do tego trochę dystansu, bo nie zawsze odblokowywanie twarzą jest płynne i szybkie, ale Xiaomi 12 Pro robi to błyskawicznie i bez zarzutu. Ostatecznie jednak, osobiście preferuję metodę „na kciuka”, ale każdy kto wybierze odblokowywanie za pomocą twarzy, będzie równie zadowolony.
Wyświetlacz i bateria w Xiaomi 12 Pro to miłość pełna kompromisów.
Zacznę od tego, że ekran zastosowany w Xiaomi 12 Pro jest świetny! Bez dwóch zdań, aż nie wiem od czego zacząć. O przekątnej ekranu już wspominałem, czas na rozdzielczość – 3200×1440 pikseli, którą dla potrzeb zaoszczędzenia energii można zmniejszyć do FHD+ (2400×1080 px). I przyznam, że taka rozdzielczość – niższa – wcale mi nie przeszkadzała. Korzystało się przy niej bardzo dobrze ze smartfonu, choć oczywiście uruchomienie wszystkich wodotrysków sprawi, że obraz może być jeszcze lepszy, klarowniejszy, przejrzysty i dynamiczny. A wówczas wszystko co zobaczysz na tym ekranie prezentuje się fenomenalnie. I tak, odbija się to na baterii bardzo mocno. Już samo odświeżanie, ustawione na 120 Hz, choć wygląda wspaniale, ma spory przekład na to, kiedy podłączysz ładowarkę. Nie będę ukrywał, że w większości korzystałem z 120 Hz, ale 90 Hz dla większości osób również będzie w porządku. I kto raz skorzysta z powyższych wartości, na 60 Hz nawet nie spojrzy, po przełączenie się na to odświeżanie to już katorga dla oczu.
Ale to nie koniec, ponieważ oprócz rozdzielczości i odświeżania do dyspozycji Xiaomi 12 Pro daje kolejne narzędzia. Schemat kolorów – cztery możliwości. Trudno mi było wybrać, ponieważ każdy ma w sobie to coś co lubię. Oryginalny kolor to bardziej ciepłe barwy, Żywe czy Nasycony to już pełna paleta barw bijąca z każdego zakątka wyświetlacza. Kto co lubi, do każdego można się przyzwyczaić. I tak to jeszcze nie koniec. Silnik obrazu SI, to kolejne “ulepszacze” nie tylko przy zdjęciach ale także w filmach.
Czy rzeczywiście włączenie wszystkich możliwości znacząco poprawia obraz? I tak i nie. Ja być może bardziej świadomy i oczekujący, że obraz powinien być lepszy widzę różnicę, ale osoby z boku choć doceniają świetny wyświetlacz nie czują już tak tego. Wszystkie te elementy “nieznacznie” zwiększają pobór energii. Każdy z osobna być może nieznacznie (wg producenta), ale gdy wszystko ustawimy na tzw. maksa, robi się ciekawie dla oczu, ale nieciekawie dla ogniwa. Dodajcie do tego wysoką jasność i macie pochłaniacza baterii w dłoni. 4600 mAh to oczywiście spora pojemność akumulatora, ale nagle okazuje się, że procenty wskazujące naładowanie dość szybko się zmniejszają. Nie wierzyłbym zatem w czasy wyświetlania ekranu (SoT) na poziomie 7 godzin na jednym ładowaniu. Przy pełni mocy ekranu, nie ma szans na takie wyniki.
Tylko, czy tak bardzo warto przejmować się szybko rozładowującym się telefonem? Przy 120 W ładowarce, która jest większa od tej, którą posiada mój laptop (sic!) to naprawdę żadne wyzwanie. Tak, ten sprzęt ładuje się w mgnieniu oka! Nie zliczę ile razy chwilę przed wyjściem z domu podłączałem Xiaomi 12 Pro do prądu. I ta chwila wystarczyła by np. podładować baterię o 20-30 procent. Tyle czasami jest w zupełności wystarczy, a jak dodam, że od 100 procent dzieli Was około 30 minut, no to nic nie muszę dodawać.
Sam w moim prywatnym smartfonie mam 90 W ładowarkę i wydawało mi się, że to już i tak dużo, że szybko i w ogóle. Myliłem się. Nawet w trakcie pisania tego akapitu, ładuję smartfona Xiaomi 12 Pro i zerkając co chwilę na to, co się dzieje, nie mogę wyjść z podziwu. Myślę, że gdybym zdecydował się na zakup Xiaomi 12 Pro, to mimo wszystko korzystałbym z wolniejszego ładowania, które i tak jest szybkie, tym bardziej, że Xiaomi daje nam wybór. Dlaczego? Cóż – tak intensywne ładowanie w perspektywie np. dwuletniego kontraktu z operatorem, jednak wpływa na kondycję ogniwa. Warto o tym pamiętać.
Co ciekawe, przy obu sposobach ładowania, zaraz po podłączeniu ładowarki pojawiają się różne komunikaty, które trochę się według mnie wykluczają. Gdy ładujesz bowiem pełną mocą ładowarki pojawia się ostrzeżenie:
A gdy zmniejszamy pełną prędkość ładowania, komunikat jest taki:
Oczywiście z jednej strony dobrze, że taka informacja się pojawia, ma ona charakter edukacyjno-informacyjny, nie ma później niespodzianek, że telefon nagle parzy w dłonie. A no tak… wspominałem już, że w trakcie 120 W ładowania Xiaomi 12 Pro mocno się grzeje? No to wspominam teraz, bo szczególnie, gdy temperatura na zewnątrz jest wysoka, sam smartfon również potrafi naprawdę mocno się zgrzać. Czuć to nawet przez etui.
Fotografia z Xiaomi 12 Pro? Oj tak! Bardzo, bardzo!
Wspominałem już o tym w niejednej recenzji, ale od lat się to nie zmienia – często, gdy znajomi lub rodzina przychodzą do mnie z pytaniem o radę przy zakupie nowego smartfonu, wspominają “żeby miał dobry aparat”. No i jeśli jeszcze do tego budżet nie odgrywa tak istotnej roli, to dzisiaj śmiało polecałbym Xiaomi 12 Pro. Zdecydowanie bowiem, jest to sprzęt, który pokryje wymagania każdego i każdej z Was.
Nieprzypadkowo producent poświęca najwięcej czasu na swojej stronie produktowej przy Xiaomi 12 Pro właśnie fotografii. Nie dziwię się, bo zrobiłbym dokładnie tak samo. Przede wszystkim bardzo podoba mi się wyspa aparatów, ogromne możliwości zamknięte w schludnym opakowaniu. Obiektywy wystają mocno ponad obudowę (osobiście sobie cenię, kiedy wystają mniej), ale przez to, że cała sekcja jest dobrze wprojektowana w plecki – nie czułem się tym przytłoczony i nawet mi to nie przeszkadzało.
Kolejna rzecz, która jest tutaj bardzo uwypuklona to trzy magiczne pięćdziesiątki… Tak, trzy obiektywy i każdy z nich oferujący rozdzielczość 50 MP. Innymi słowy – od początku zabawy z fotografią Xiaomi 12 Pro pokazuje nam, że w tym punkcie producent nie idzie na jakiekolwiek kompromisy. Oczywiście wysoka rozdzielczość nie sprawia, że cały proces robienia zdjęć będzie świetny. Mając jednak poprzednie doświadczenia z innymi smartfonami od Xiaomi wiedziałem, że nie będą zawiedziony.
Główny obiektyw w Xiaomi 12 Pro nazywany tutaj szerokokątnym, wyposażony w przysłonę f/1,9 i matrycę Sony IMX707 o wielkości 1/28 cala to wspaniała kombinacja. Aparat ten robi różnicę w trybie nocnym. Duża matryca sprawia, że do obiektywu wpada więcej światła, dzięki czemu zdjęcia nocne nabierają niesamowitej wartości. Szczęka mi opadła, gdy na nocnym spacerze brzegiem morza, kiedy na plażę docierało praktycznie wyłącznie światło gwiazd, ja robiłem zdjęcia, które możecie zobaczyć poniżej:
Bez statywu, z ręki. Żeby jeszcze bardziej uplastycznić ten proces dodam, że nie widziałem na ekranie tego co fotografuje. Trudno było nawet dobrze skadrować zdjęcie, bo zwyczajnie było za ciemno. Na Xiaomi 12 Pro nie robiło to wrażenia, a przynajmniej na podstawowym obiektywie. Gdy masz pod ręką statyw to robi się jeszcze ciekawiej, bo o ile z ręki naprawdę można zrobić zdjęcie, gdzie widać ładnie gwiazdy, to gdy skorzystasz ze stabilizacji, możliwości jeszcze bardziej się otwierają, co myślę – widać na dołączonych tutaj fotkach :).
Drugi obiektyw – ultraszerokokątny z przysłoną f/2,2 o kącie widzenia 115 stopni. Jak bardzo lubię szeroką perspektywę, tak nie znoszę faktu, że inni producenci w zdecydowanej większości szerokokątne aparaty oferują w niższych rozdzielczościach. Ale nie tutaj! I tak, jakościowo jest świetnie, co bardzo mnie ucieszyło. (Ultra)szeroki kąt świetnie sprawdzał się na wakacjach, głównie w górach, gdzie w naprawdę satysfakcjonujący sposób mogłem uchwycić piękno natury. Przyznam, że sam nie jestem pewny co do niektórych zdjęć, czy było ono robione ultraszerokiem obiektywem. Wszystko bowiem wygląda tutaj fantastycznie. Pewnie kąt widzenia mógłby być trochę szerszy, ale wówczas na skraju kadrów byłyby widoczne dystorsje. Wolę ciut węziej, ale równo. I tak też tutaj jest.
I w końcu trzeci, teleobiektyw tutaj również przysłona ma wartość f/1,9 o ekwiwalencie ogniskowej 48 mm. Powiększenie 2x oraz 5x sprawdza się tutaj najlepiej. Wszystko, co powyżej czyli 10x i 20x to już pikseloza, więc nie będziecie często korzystać z takiego kadrowania, no chyba, że uwielbiacie naszego naturalnego satelitę i będziecie korzystać z trybu “Super Księżyc”.
Pierwszy raz spotkałem się z nim podczas testów Xiaomi Mi 11 Ultra (recenzja TUTAJ), który mnie zachwycił. Tutaj było podobnie, aczkolwiek wersja Pro nie ma takich narzędzi jak 11 Ultra i powiększenie jest mniejsze, dlatego księżyc choć wygląda nieźle (jak na zdjęcia smartfonem), to brakowało mi jeszcze bliższego spojrzenia na Srebrny Glob. Nie można mieć wszystkiego, ale może w 12 Ultra?
Może dla porównania wrzucę jeszcze tutaj recenzję Samsunga Galaxy S21 Ultra 5G, którą na naszym kanale przygotował Michał Brożyński, a który już na początku swojej wideorecenzji prezentuje, jak wyglądają zdjęcia księżyca z konkurencyjnego telefonu:
Wracając do Xiaomi 12 Pro – wspomniałem o wakacjach. Tutaj świetnie sprawdzała się funkcja robienia krótkich klipów, gdzie przygotowane mamy już odpowiednie przejścia oraz muzykę. W kilka sekund możemy mieć krótki i interesujący filmik, który wygląda naprawdę ciekawie. O wiele lepiej niż kręcone tradycyjne filmy, które często ogląda się tylko raz. Jeżeli macie choć trochę fantazji, można stworzyć bardzo fajną pamiątkę nie tylko z wakacji, ale także uwiecznić istotne i ważne dla nas momenty.
Możliwość kręcenia tych filmów, była już w Xiaomi 11 Ultra i szkoda że po takim czasie, jedyną innowacją było dodanie kilku nowych filtrów. Brakuje mi tutaj bardziej rozbudowanych możliwości edycji, ponieważ niejako skazani jesteśmy tylko na to, co przygotowali programiści Xiaomi. Nie raz łapałem się na tym, że wydłużyłbym jedno ujęcie, gdzieniegdzie coś skrócił, coś dodał, zmienił podkład muzyczny. Mam nadzieję, że w końcu doczekam się takich zmian. Jeszcze bardziej uatrakcyjniłoby to możliwości smartfona. Nie każdy bowiem ma zmysł filmowca.
Technikalia – czyli co pod maską w Xiaomi 12 Pro?
I tak, jeżeli masz w ręce tak świetne narzędzie fotograficzno-filmowe, to na pewno potrzeba sporo miejsca na dane, tym bardziej, że i dla bardziej wymagających, mamy możliwość wykonywania bezstratnych zdjęć RAW. Do tego filmy, które można tutaj kręcić w 8K/30 klatach (4K pozwala na 60 klatek). Wszystko to sporo waży i 256 GB, które miałem na pokładzie wydają się optymalne. 128 GB mogłoby już nie wystarczyć, a dla potwierdzenia dodam, że sam w czasie testów załadowałem pamięć do ponad 100 GB. Żeby to wszystko płynnie działało Xiaomi wyposażyło model 12 Pro w 12 GB pamięci RAM, Snapragona 8 gen. 1, procesor działający w procesie technologicznym 4 nm z układem graficznym Adreno 730. Potęga i to czuć na każdym kroku. System Android oparty o nakładkę MIUI 13 działa perfekcyjnie, nie zauważyłem i nie odczułem żadnych przykrych niespodzianek w pracy.
Na koniec chciałbym pozostawić kilka słów dotyczących dźwięku. Logo Harman/Kardon już samo w sobie daje gwarancję, że jakość brzmienia będzie na wysokim poziomie. Xiaomi 12 Pro jest tego dowodem, ponieważ głośniki stereo dają bardzo dobry odbiór. Smartfon przez swój duży wyświetlacz wraz z efektami dźwiękowymi nagle staje się świetnym urządzeniem do mobilnego oglądania nie tylko YouTube’a, ale także filmów z popularnych serwisów streamingowych. Nie ukrywam, że z braku dostępu do telewizora czy tabletu, zdarzyło mi się obejrzeć kilka odcinków serialu na tym urządzeniu i byłem bardzo zbudowany wrażeniami audio-wizualnymi.
Xiaomi opisując swój smartfon w materiałach promocyjnych skupia się na innych walorach modelu 12 Pro (głównie fotograficznych – o czym wspominałem wyżej), a o samym dźwięku jest jedynie wzmianka. Dziwi mnie to bardzo, bo na pewno jest to również bardzo mocny punkt Xiaomi 12 Pro.
Xiaomi 12 Pro – podsumowanie
Xiaomi 12 Pro nie idzie na jakiekolwiek kompromisy (no chyba, że większe lub mniejsze efekciarstwo wyświetlacza będziemy musieli pogodzić z baterią) i na każdym kroki chwali się, że do czynienia mamy z prawdziwym mistrzem. Dosłownie i w przenośni, bo gdziekolwiek spojrzymy na materiały reklamowe, słowo “mistrz” odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Faktycznie – rzeczywiście trudno doszukać się tutaj istotnych wad.
Xiaomi 12 Pro to fantastyczny smartfon, który zaspokoił moje potrzeby, szczególnie te fotograficzne, kiedy to bawiłem się wykonując zdjęcia wyśmienicie. Świetne komponenty, które na każdy kroku nie tylko ładnie wyglądają na papierze, ale przede wszystkim mają przełożenie na realne efekty uwiecznione w pamięci urządzenia.
A żeby nie było tak cukierkowo, to jeśli już miałbym wyszukać jakąkolwiek wadę to żałuję, że bateria nie działa tutaj dłużej. Szybkie ładowanie to rekompensuje, ale idąc w góry zdarzało mi się wyłączać dane mobilne i zabierać powerbanka. Robienie zdjęć, a w szczególności filmów mocno zjadało energię. Jestem to oczywiście w stanie zrozumieć, wystarczy przyjrzeć się parametrom Xiaomi 12 Pro, ale delikatne poczucie niedosytu w stylu “szkoda, że nie jest dłużej” pozostaje. Zwłaszcza, że w terenie ciężko o gniazdko elektryczne.
Nie zmienia to jednak mojej ogólnej oceny. Xiaomi 12 Pro to dobrze naoliwiona i działająca maszyna, z której każda osoba, która się na nią zdecyduje będzie zadowolona.