Słowem Wstępu
Garmin Forerunner 165 Music jest najbardziej podstawowym zegarkiem sportowym w ofercie firmy. OK – są jeszcze inne modele, jak Vivoactive, czy Venu, ale one celują w segment smartwatchy z funkcjami sportowymi i jako takie są pomyślane. Segment zegarków bardziej konkurujących z typowymi Apple Watchami, Pixel Watchami czy Galaxy Watchami. Natomiast Forerunner 165 Music, to zupełnie inna liga. Zegarek, po który powinny sięgnąć osoby, którym zależy w pierwszej kolejności na funkcjach sportowych, a dopiero w dalszej kolejności na funkcjach smart, a którym nie przeszkadza, że niektórych inteligentnych funkcji może brakować.
Wspominam o tym rozróżnieniu, żebyśmy mieli jasność co do tego, o jakim produkcie będzie to tekst. Czasami czytam komentarze, w których ktoś kupuje zegarek multisportowy, a potem narzeka, że nie może podyktować przez niego treści SMS-a lub odpowiedzi na Messengerze. W zegarkach z serii Forerunner liczy się przede wszystkim sport. A najbardziej – bieganie.
Wykonanie Forerunnera 165 Music
No dobra – przyznaję, że dawno już porzuciłem pomysł zaczynania recenzji od takiego strukturalnego układania poszczególnych rozdziałów, wedle którego zanim przejdziemy do prawdziwych smaczków w pierwszej kolejności wspomnieć trzeba o całej konstrukcji, jak dany sprzęt wygląda i czy przypadkiem „coś nie skrzypi, coś nie lata”. Ale tutaj – przy recenzowaniu Forerunnera 165 Music robię mały wyjątek. Dlaczego?
Otóż Garmin Forerunner 165 Music jest zegarkiem bardzo, bardzo, bardzo… lekkim. Tak lekkim, że kiedy spotkałem się ze znajomym pod koniec 2024 roku na wieczornym wyjściu i założył Fr165 Music na swój nadgarstek, na którym nosi Xiaomi MiBand 9 (27,4 g), to aż nie mógł uwierzyć, że zegarek – względem jego opaski – może być podobnie lekki. Masa Forerunnera 165 Music to zaledwie 39 gramów. Serio – po prostu tego zegarka nie czuć. I to jest naprawdę świetne i bardzo pozytywne zaskoczenie, chociaż wiem, że wiele osób lubi jednak czuć coś na nadgarstku. Ale w takiej sytuacji zapraszam po serie Instinct, Epix, Enduro czy Fenixy od Garmina.
Druga rzecz związana z konstrukcją to wykonanie. Jestem pod niemałym wrażeniem, bo chociaż to najtańszy z Forerunnerów w ofercie Garmina, to jednak jest tak solidnie zrobiony i zwarty, że aż nie mogę w to uwierzyć. Serio. Przed rokiem testowałem Epixa 2-gen., w którym przyciski nawigacyjne naprawdę mocno „latały” i używanie ich było nieprzyjemnym doświadczeniem, zwłaszcza że osobiście wolę korzystać z nich aniżeli dotykowego ekranu. Po prostu – interfejs tych zegarków nie jest jeszcze pod palec. Niemniej – w Forerunnerze 165 Music – chociaż mamy do czynienia z tworzywem sztucznym (to pewnie dlatego jest tak lekki) – to jednak jest ono wysokiej jakości. Nie zbiera żadnych zadrapań ani odprysków, a przyciski pracują miodnie! Żadnych luzów. Żadnych. Nawet najmniejszych, które najwprawniejsze palce testerów byłyby w stanie wyłapać. Wow! Klasa, naprawdę supersprawa!
Jeśli dołożycie do tego ekran AMOLED z pięknymi żywymi kolorami, to gwarantuję Wam, że pomyślicie, że to sprzęt, który można śmiało pozycjonować wyżej niż jest to obecnie. Chociaż… uczciwie trzeba przyznać, że w chwili pisania tej recenzji Forerunner 165 Music kosztujący na stronie producenta 1419 zł do najtańszych nie należy (Forerunner 165 – bez dopisku Music – jest 200 zł tańszy). I to jest też punkt, w którym trzeba przyznać jedną ważną rzecz – można po pewnym czasie czuć lekki niedosyt. Bo jednak nie jest to zegarek „wszystkomający”. Jest naprawdę nieźle, ale… jest kilka ALE.
Bateria w Forerunnerze 165 Music
Pierwsze z tych ALE w zegarku Garmin Forerunner 165 Music to bateria. Ucieka w oczach. Serio – w moim użytku jakieś 2-2,5 dnia i po zawodach. Ma bardzo małą pojemność, a dodatkowo drenuje ją zastosowany ekran AMOLED. Oczywiście, że wyświetla piękne kolory, ale nie zmienia to faktu, że jednak nie jest to ekran MiP, czyli Memory-in-Pixel, który chociaż brzydki i ze spranymi kolorami, to jednak oferujący lepsze czasy na jednym ładowaniu. Coś za coś, chociaż nadmienię, że u mnie zegarek ma zawsze widoczną tarczę w ramach Always-on-display (przygaszony ekran wyświetlający podstawowe informacje, kiedy nie jest aktywy).
Wiem o czym piszę, bo testowałem poprzedni model, czyli Forerunnera 55, który trzeba było podłączać do prądu raz na 7-10 dni (zależnie od tego, jak dużo trenowałem). Zgadza się za to czas ładowania, który w Forerunnerze 165 Music jest bardzo podobny do Forerunnera 55, a zatem około 1h 20 min. Podobnie też ubywa energii podczas biegania. U mnie trening ten to dystans 5 km w czasie około 25-26 min. W tym czasie uciekało około 3-4 proc.
A jak to wyglądało przy innych treningach? Podczas trybu dojazdowego do i z pracy, czyli przy pokonywaniu dystansu między 7-10 km w czasie około 35 min. schodziło 9 proc. Pod 2024 koniec roku wybraliśmy się z rodziną w góry i zaliczyliśmy wędrówkę na odcinku 12 km w czasie 4,5 h. Podczas tej aktywności uciekło 22 proc. baterii. Ciekawym wyzwaniem był też bieg w terenie, którego nie znałem. Dodałem wówczas do zegarka trening ze smartofna, gdzie w aplikacji Garmina wytyczyłem trasę i zgrałem ją do FR 165 Music. Model ten nie obsługuje map, ale można na ekranie smartwatcha śledzić postępy, a i sam FR 165 Music informuje wibracjami i dźwiękiem, kiedy należy i w którym miejscu skręcić we właściwą ścieżkę. Przy dość trudnych warunkach pogodowych (gęsta mgła, strome zbocza, góry etc.), kiedy co chwilę zerkałem na tarczę, z baterii zeszło w ciągu kilkudziesięciu minut zaledwie 4 proc. Jak na moje oko – wynik bardzo dobry.
Realnie więc przy nawet dłuższych lub specyficznych treningach bateria nie radzi sobie najgorzej. Natomiast przy zwiększonej liczbie aktywności w ciągu dnia + normalne użytkowanie przekłada się to realnie na nieco ponad dwie doby działania. Jeśli wychodzimy z domu wcześnie i wracamy późno, a w międzyczasie mamy zaplanowane sesje treningowe, to musimy mieć z tyłu głowy, aby zegarek doładowywać w ciągu dnia. To też pokazuje, że chociaż Forerunner 165 Music potrafi znacznie więcej niż np. Forerunner 55, to jednak bardziej zaawansowane działania połączone z lepszym czasem na baterii są możliwe w droższych i nieco inaczej sprofilowanych zegarkach od Garmina.
Wyświetlacz AMOLED w Forerunnerze 165 Music
Wiecie już, że wyświetlacz AMOLED użyty w Forerunnerze 165 Music pochłania więcej energii, więc czasy pracy na baterii, kiedy wykorzystujemy zegarek do przeznaczonych przez producenta zastosowań, są rozczarowujące. Natomiast zastosowany panel jest naprawdę świetnej jakości. Ma jedną wadę i chcę ją od razu wymienić – to migotanie ekranu przy niskim odświeżaniu, kiedy zegarek działa w trybie Always-on-display. Inne osoby też zauważały to migotanie, zatem nie jest to tylko moje spostrzeżenie. Jako, że mój ekran cały czas jest włączony w zegarkach, bo lubię po prostu pracując raz po raz zerkać na godzinę nie odrywając rąk od klawiatury, to było to dla mnie nie tylko widoczne, ale i trochę uciążliwe. Nie wiem też, jak mogą reagować na coś takiego osoby wrażliwe zdrowotnie (np. chorujące na epilepsję) na tak wyraźne migotanie ekranu.
Natomiast cała reszta to miód na nasze oczy. Rozdzielczość ekranu AMOLED w Forerunnerze 165 Music to 390×390 px, zatem treści prezentowane na 1,2-calowym wyświetlaczu są wspaniałe. Tak, nie boję się użyć tego słowa, bo tarcze, podsumowania treningów, wszelkie teksty, grafiki etc. wyglądają po prostu świetnie. Przekątna może nie powala, ale całość jest naprawdę zgrabna i czytelna, chociaż ja preferują większe warianty, które sprawdzają się, gdy trenujemy w terenie i dużo w tych treningach dynamiki, np. podczas jazdy rowerem po lesie. Tutaj z odczytem danych łatwo nie będzie, ale też… nie do takich zastosowań jest ten zegarek. Zatem nie będę czepiał się na siłę.
Wyświetlacz jest dotykowy (chroni go chemicznie wzmocnione szkło, ale nie ma informacji kto je dostarcza), zatem bardzo dobrze obsługuje się go palcem, chociaż i tutaj mam uwagę – oprogramowanie tak jest napisane, że moim zdaniem nadal zdecydowanie lepiej obsługuje się ten zegarek przyciskami. Garmin wprowadza już coraz więcej zmian, aby faktycznie palec był tutaj efektywny, ale dla mnie wygoda korzystania z dedykowanych przycisków jest wciąż nie do zastąpienia. Szczególnie, że trenuję całorocznie, a testy Forerunnera 165 Music wypadły u mnie na późną jesień, czyli realną końcówkę 2024 roku, więc dużo przebywałem na zewnątrz w rękawiczkach.
Funkcje muzyczne w Forerunner 165 Music (Spotify, YouTube Music, podcasty).
Jak sama nazwa wskazuje – Forerunner 165 Music – obsługuje funkcje muzyczne poprzez wsparcie dla serwisów streamingowych. Jeśli macie Spotify, YouTube Music, Deezera lub Amazon Music (przynajmniej na chwilę pisania tego tekstu te serwisy działają na tym zegarku), to możecie po sparowaniu konta pobierać swoje playlisty na FR 165 Music i bez konieczności brania ze sobą telefonu trenować, parując uprzednio słuchawki bluetooth z zegarkiem.
Ja głównie słucham podcastów, więc i to jest możliwe. Jeśli jakiegoś nie mogę znaleźć w swoim streamingu, to korzystam z zewnętrznej aplikacji Runcast, zatem i to jest wspierane. Dzięki temu zyskujemy sporą swobodę i niezależność od smartfona. Wprawdzie na pamięć producent przewidział zaledwie 4 GB… co w tej cenie wydaje się niewiarygodnie wręcz mało, ale przyznaję, że nie brakowało mi miejsca. Pewnie dzieje się tak dlatego, że playlisty same się aktualizują podczas ładowania baterii. Wówczas zegarek łączy się automatycznie z naszą siecią WiFi, więc to co subskrybujemy na bieżąco się odświeża.
Treningi na Forerunnerze 165 Music
Trzeba jasno przyznać, że Forerunner 165 Music jest dobrze przygotowany nie tylko dla początkujących. Zresztą stąd tytuł mojej recenzji, bo względem poprzednika, czyli Forerunnera 55, model 165 jest o wiele lepiej przygotowany. I nie tylko chodzi o ładniejszy ekran (chociaż wg mnie to nie jest przewaga – ja wolę dłuższy czas na baterii niż kolorowe tarcze), ale przede wszystkim o kilka sensownych usprawnień.
Po pierwsze nie brakuje treningów. Jest ich naprawdę sporo, a wśród nich doszły nowe rzeczy, jak monitorowanie aktywności, kiedy przebywamy w biurze (chód w pomieszczeniu). Pozostałe treningi są nakierowane głównie na bieganie, ale i tutaj doszedł ultrabieg oraz bieg przełajowy, których nie było w poprzednim modelu. Zresztą nie tylko – teraz mamy tutaj też wędrówkę (a nie tylko spacer), schody, siłę, czy orbitrek. Poza pływaniem w basenie doszło pływanie w otwartych akwenach oraz tenis, pickleball, czy padel.
Nie chcę tutaj wymieniać wszystkiego, bo to nie bardzo ma sens. Możecie sprawdzić listę wspieranych treningów przez Forerunnera 165 Music na stronie Garmina, ale chodzi mi o pokazanie kilku różnic względem poprzedniego modelu, który jest wyraźnie tańszy, a niektóre osoby mogą się zastanawiać, co poza ekranem i baterią oraz funkcjami muzycznymi się jeszcze zmieniło.
Na pewno ogromną zaletą – wg mnie – jest dodanie możliwości wznawiania treningów później. W poprzedniku nie było to możliwe, zatem miałem mnóstwo krótkodystansowych treningów rowerowych, gdy danego dnia załatwiałem swoje sprawy i musiałem w kilka miejsc podjechać. Teraz ze spokojem możemy połączyć je w jedną sesję, dzięki czemu nie ma takiego bałaganu wśród nich. Oczywiście nie ma tutaj łączenia różnych treningów, jak w nowych Fenixach 8, ale dodanie wznawiania treningów później jest opcją bardzo cenną.
Po drugie teraz możemy kontrolować saturację krwi – również wyrywkowo w ciągu dnia, jak i kontrolować poziom aklimatyzacji, gdybyśmy wybrali się w wysokie góry z FR 165 Music. Po trzecie dostępne są funkcje związane z monitorowaniem zdrowia, które pozwalają sprawdzić np. zmienność tętna. Po czwarte zmieścimy więcej danych na ekranie z danymi treningowymi rejestrowanymi w czasie aktywności.
To są na pewno te opcje, które miały dla mnie znaczenie i były zauważalne względem poprzednika. Same treningi z Forerunnerem 165 Music również są bardzo przyjemne. Przez to, że zegarek jest lekki naprawdę nie czuć zmęczenia nadgarstka w czasie długich aktywności. Dzięki dodaniu treningu wędrówki można zrobić z nim użytek również w górach, bo standardowo dostępny był tylko spacer. Ten zresztą też jest. A jak mamy ochotę, to możemy zmierzyć też ile ruszamy się w biurze z „treningiem” chodzenia po budynku. W ciągu moich ośmiu godzin pracy zegarek przy tym „treningu” zużył niecałe 20 proc. z baterii.
Z dodatkowych funkcjonalności Forerunner 165 Music sporo rzeczy doszło w obszarze funkcji dla zajęć na powietrzu. W Forerunnerze 55 były trzy: Pomiar powierzchni, Prognoza brań, Informacje o położeniu słońca i księżyca – i wszystkie do przeglądania w aplikacji. W nowym FR 165 Music wyglądają one tak (za stroną producenta):

Wyposażenie, funkcje smart i dodatkowe opcje w Forerunnerze 165 Music
Niewiele pod kątem wyposażenia brakuje Forerunnerowi 165 Music. Żeby tylko wymienić podstawowe punkty – mamy tutaj: nawigację satelitarną (GPS, Galileo etc.), akcelerometr, kompas, termometr, wysokościomierz barometryczny, czujnik oświetlenia otoczenia, pomiar tętna i nasycenia tlenem krwi poprzez pulsoksymetr, bluetooth, ANT+, Wi-Fi oraz NFC. Zatem Forerunnerem 165 Music zapłacimy za zakupy uprzednio skonfigurowaną i dodaną do zegarka kartą. I nie – nie potrzeba do czynności płacenia wsparcia telefonu. Tylko do skonfigurowania karty.
Jak widzicie – jest tego naprawdę bardzo dużo i powiedziałbym, że taki solidny komplet, który daje nam wgląd w ciśnienie powietrza, temperaturę otoczenia, usprawnia nawigację, pozwala na wymianę danych bez użycia przewodów etc.
Jeśli idzie o funkcje smart – te też są obsługiwane, ale… nie jest to na takim poziomie, jak w zegarkach Samsunga, czy Apple. Chociaż można pobierać aplikacje ze sklepu Garmina – Connect IQ, to widać jasno, że producent musi jeszcze dopracować interfejs użytkownika pod palec, o czym wspominałem wyżej. Po drugie zegarek odbiera wszelkie powiadomienia, a na wiele z nich potrafi nawet odpowiedzieć, ale są to bardzo podstawowe funkcjonalności. Innymi słowy możemy odesłać komuś wiadomość, ale bazując na zdefiniowanych tekstach typu: „Tak”, „Nie”, „OK”, „Biegam, zadzwoń później” itp.
Z drugiej strony mi to w zupełności wystarczało, przez co nie musiałem sięgać każdorazowo po telefon. Zatem przypomnienia, zdarzenia z kalendarza, wiadomości z Messengera, WhatsAppa, SMS-y, powiadomienia o nowych filmach z YouTube z subskrybowanych przeze mnie kanałów, skrzynek pocztowych i wszelkich innych aplikacji odbierałem bez żadnego problemu i na wiele z nich mogłem reagować. W ograniczonym zakresie, ale rzadko potrzebowałem więcej.
Wiem, że możesz mieć inne potrzeby, więc w pełni to rozumiem, ale dość często to podkreślam – wg mnie zegarki Garmina to jeszcze nie są pełnosprawne smartwatche. A na pewno nie z serii Forerunner. Ja sobie cenię przede wszystkim funkcje sportowe. Cała reszta może lecieć w ograniczonym zakresie – nie muszę mieć kombajnu wszystkomającego na nadgarstku. Kwestia aktywności i zdrowia to mój priorytet.
Z dodatkowych rzeczy ceniłem chociażby możliwość wykonania raportu zdrowia, czy wgląd w moją codzienną baterię w aplikacji Body Battery, która na bazie naszej aktywności szacuje, jak spaliśmy i jak może wyglądać „wewnętrzna bateria” naszego organizmu i przez cały dzień jej poziom powoli schodzi. Jeśli np. zaliczymy drzemkę (którą nota bene zegarek wykrywa automatycznie i to całkiem sprawnie), to trochę nam tą „wewnętrzną baterię” podładuje. Widać więc, że FR 165 stara się faktycznie szacować, co z nami się dzieje w ciągu doby i odpowiednio dopasowywać do tego wyświetlane nam informacje.
Fajną rzeczą jest też Poranny Raport, który pokazuje jak minęła noc, co mamy w kalendarzu na dany dzień, sugeruje na jakim poziomie jest gotowość treningowa i oferuje od razu, jak powinniśmy dany trening zrealizować. Całość zamyka motywujące hasło. Niby drobiazg, ale po testach zawsze, kiedy wracam do mojego prywatnego zegarka trochę mi tego brakuje.
Podsumowanie
Myślę, że to, co do tej pory o Garmin Forerunnerze 165 Music napisałem daje nam już wgląd w to, czy to będzie zegarek dla Ciebie. Dla mnie to produkt profilowany pod miejskiego klienta okazyjnie ruszającego się w ciągu tygodnia. Znajdzie tutaj treningi dla początkujących, sporo aktywności dostępnych w miejskich przestrzeniach, jak pilates, orbitrek, basen czy proste bieganie wraz z jazdą na rowerze. Jeśli przyjdzie nam fantazja na coś więcej, to zmierzymy z FR 165 Music aktywność w biurze, a na trening pójdziemy bez telefonu i posłuchamy muzyki lub ulubionych podcastów.
Na pewno też, jeśli wykraczamy w swoich aktywnościach poza utarte schematy możemy wybrać się z tym zegarkiem na wędrówkę, a trening zaliczyć nawet na nowym terenie poprzez wgranie wskazówek, które zostaną nam ładnie wyświetlone (ale bez map) ze wsparciem nawigacji. Sprawdzimy też dokładniej efektywność snu i przygotowanie pod trening danego dnia przy okazji podglądając więcej danych na temat naszego aktualnego treningu czy samopoczucia.
Z uwagi na sprofilowanie serii Forerunner – Garmin nie może dorzucić więcej, bo wyższe modele w jego portfolio miałyby trudniej w przekonaniu do zakupu potencjalnych klientów. Ale jeśli już zdecydujemy się na Forerunnera 165 Music, to na pewno nie pożałujemy, tyle że musimy mieć świadomość, że to zegarek spełniający nasze oczekiwania, ale do pewnego stopnia.
Ja ceniłem jego dobre wykonanie, świetną wagę, bardziej niż poprzednio rozbudowane funkcje treningowe, czy drobiazgi w stylu Porannego Raportu, lepszego monitorowania snu i zmienności tętna, wznawiania treningów później czy po prostu korzystania z płatności NFC. Nie da się ukryć, że dużą zaletą jest też obsługa serwisów streamingowych, a mała pamięć na dane nie stanowi tutaj wielkiej przeszkody.
Wg mnie jest jednak wciąż dość drogo, jak na specyfikę polskiego rynku oraz ogólne możliwości tego produktu i konkurencję, której tutaj ignorować nie można. Jest też Forerunner 165 Music w pewnym rozkroku między zegarkiem sportowym, a zegarkiem stającym się bardziej smart. Niemniej jedno i drugie broni się w tym modelu, ale niektóre osoby wydając takie pieniądze mogą oczekiwać większej liczby treningów lub bardziej zaawansowanych opcji smart. Trochę efekt nadmiernego migotania ekranu w trybie Always-on-display psuje wrażenia z korzystania z pięknego AMOLED-owego wyświetlacza, ale może jest to coś, co da się poprawić aktualizacją? Bo aktualizacje nadal do tego modelu są dostarczane i jest to coś, o co Garmin dba długofalowo w swoich produktach.
Kończąc testy Forerunnera 55 odczuwałem ulgę, bo przyzwyczajony do większych możliwości z droższych zegarków, wyraźnie mi ich w tamtym modelu brakowało. I jakkolwiek sam Fr 55 jest bardzo udanym zegarkiem na początek, tak Forerunner 165 Music idzie o krok dalej. Jest więcej treningów, lepsze wyposażenie sprzętowe, dodatkowe funkcjonalności i ulepszenia poprawiające ogólne wrażenia z korzystania z tego sprzętu (choćby jego wykonanie, muzyka, czy płatności). Tym razem nie czułem dramatycznego przeskoku względem droższych zegarków Garmina. I odsyłając Forerunnera 165 Music czułem realną ulgę tylko z jednego powodu – baterii. Reszta naprawdę nieźle się broniła.