Są zasadniczo dwa tropy. Kiedy znika sprzęt ze Sklepu Google (a tak stało się właśnie z Pixelem 2 wg tech-mediów z US), w sensie nie jest wznawiana seria, która została wykupiona, uzasadnione jest zakładanie, że – primo – urządzenie zostanie zastąpione nowszą wersją lub – secundo – inny sprzęt zastąpił obecny. W przypadku ostatniej premiery HP z Chromebookiem 13, można zakładać, że to właśnie ten model jest naturalnym sukcesorem po Pixelu 2 na rynku. No i przy okazji półka premium sensownie tanieje.
A tak się właśnie składa, że w Sklepie Play skończył się wyceniany na 999 dol. Pixel 2 w wersji podstawowej. Mocniejsze edycje są oczywiście do kupienia, i kosztują znacznie więcej, ale dość wspomnieć, że ten „najuboższy” wariant posiadał 8GB pamięci RAM oraz napędzany był procesorem Intel Core i5 szóstej generacji, zatem nie potrzebowałby żadnych innych mocniejszych wariantów, bowiem w świecie Chromebooków i tak wymiata! I to na dłuuugie lata.
Normalnie, po wyprzedaniu określonego produktu – lub wycofaniu go ze strony głównej – był to niegdyś sygnał, że nadchodzi nowy sprzęt – następcę obecnego. Ale sytuacja z tabletem Samsunga Nexus 10 pokazuje, że z Google wcale tak być nie musi. Nie wiem, czy pamiętasz, ale właśnie to urządzenie pomimo, że dawno zostało wyprzedane co do sztuki, to przez całe miesiące – nawet te kluczowe, kiedy gigant z Mountain View pokazywał kolejne wersje świeżego sprzętu, tablet ten finalnie doczekał się swojego następcy po latach, w postaci Nexusa 9 od HTC.
Coś mi jednak podpowiada, że Google wcale nie szykuje nowego Pixela z numerkiem 3. Obecne warianty Pixela 2 są tak wyposażone, że trójka musiałaby latać na Księżyc i z powrotem, aby czymś się wyróżniała, bo specyfikacyjnie fajerwerki już są i nie ma nawet świeższych technologii, którymi można by je zastąpić. Strategia Google na najbliższy czas może pokazywać, że notebooki premium też będzie robić, jak Nexusy – z większą dbałością o produkt, ale z przerzuceniem odpowiedzialności za nie na producenta. W tym przypadku jest to HP, którego Chromebook 13 już od kilku dni nie pozwala mi się dobrze wyspać ;).
W każdym razie – w tym kontekście faktycznie idzie nowe, ale nie takie, jak można by przewidywać. Zamiast nowego sprzętu, nowe podejście. Tak przynajmniej na dzień dzisiejszy sądzę. Oczywiście otwiera to drzwi do kolejnych wniosków. Chromebooki i całe środowisko, na którym pracują, czyli Chrome OS, są tak pomyślane, aby efektywnie działać nawet na ubogim sprzęcie. A to oznacza, że nawet na układach Intela z procesorami z serii Core i3 można wyciskać z tych produktów prawdziwe soki. Właściwie daje to spory plus w kontekście wyścigu zbrojeń, bowiem Google i inni producenci nie są przymuszeni do nerwowego wypuszczania odświeżonych serii flagowych urządzeń niemal rok w rok, co moim zdaniem jest rozsądniejszym podejściem, aniżeli kucie nowych produktów, różniących się od siebie tylko wyglądem.
Źródło: wccftech