No i stało się! Wirtualna rzeczywistość będąca jeszcze do niedawna domeną gier, powoli rozszerza ekspansję na inne rejony rynkowe. W tym wypadku mam na myśli coś z pogranicza handlu i architektury. Dostaliśmy informację prasową, w której powiadomiono nas o firmie Immersion, która jako pierwsza na świecie stworzyła wizualizację powstającego obiektu w wirtualnej rzeczywistości, kompatybilnej z headsetem Oculus Rift. Projekt dotyczy niewybudowanego jeszcze centrum handlowego Posnania, które, jak łatwo się domyślić, stanie się elementem krajobrazu Poznania.
Gdybym miał pisać suchą informację, właściwie na tym mógłbym zakończyć, ale pójdźmy o krok dalej i zastanówmy się, co to może oznaczać na różnych płaszczyznach? Przede wszystkim, głównym zastosowaniem, jakie przychodzi do głowy, to przedstawienie wszelkiej maści inwestorom oraz potencjalnym najemcom, gotowej wizji budynku, zgodnie z zasadą “nie kupuj kota w worku”. To już samo w sobie jest dużym plusem, w końcu jak już wydawać kasę, to najlepiej wiedząc na co. Inna sprawa, że rendery czasem rozmijają się w mniejszym lub większym stopniu z rzeczywistością.
Jeśli chodzi o zwykłych konsumentów, nikt zapewne dla zwykłej frajdy nie będzie w hełmie oglądać centrum handlowego, ale z drugiej strony – załóżmy, że budynek jest duży, (a takie raczej są centra handlowe), a my szukamy konkretnego sklepu. Jeśli mamy chwilę, zamiast tracić czas ślęcząc przed planem i następnie na dotarcie, moglibyśmy odpalić aplikację i voilà. Jeśli dodalibyśmy do tego wyszukiwarkę konkretnych punktów oraz wirtualną strzałkę prowadzącą do celu, ze zwykłej wizualizacji moglibyśmy otrzymać narzędzie praktyczne.
Przede wszystkim, ta inicjatywa pokazuje również, jak wielki potencjał drzemie w wirtualnej rzeczywistości. O tym się dziś mówi i wielu gigantów już wystartowało do wyścigu ze swoimi platformami. Jedni rozszerzają możliwości społecznościowe, inni stawiają na gry, a jeszcze inni, na dzielenie się wrażeniami z osobami w tym samym pomieszczeniu. A gdzieś w tym wszystkim pojawiają się nowe zastosowania, w kolejnych branżach.
Wierzę, że jeśli VR wypali, a wypalić musi, bo wrażenia są po prostu zbyt niesamowite, każdy będzie miał w domu jedną sztukę, a pytanie nie będzie brzmiało “czy kupić”, tylko “jaki kupić”. Jasne, to nie stanie się już teraz, ale myślę że za te, powiedzmy pięć lat, jest to jak najbardziej realne. Możliwości headsetów da się wykorzystać niemalże wszędzie.
Weźmy na przykład portale aukcyjne. Zdarza się niekiedy, że zdjęcia są albo małe, albo niby ze wszystkich stron, jednak nie pokazują jakiejś wady czy szczegółu. Uczciwy sprzedawca mógłby zatem sfotografować obiekt w 3D lub nawet pokusić się o jakąś interaktywną formę. Projekt Tango, może? Myślę, że rozumiecie o co mi chodzi. Skorzystałyby na tym obydwie strony.
Korzystając z okazji, jeszcze trochę luźnych dywagacji na temat przyszłości. Obecnie headsety umożliwiają, w immersyjny co prawda sposób, ale jednak tylko możliwość oglądania, ew. grania. A przecież firma Immersion jakoś musiała stworzyć to wirtualne centrum handlowe i wtłoczyć je do Oculusa. Chodzi mi o to, że na chwilę obecną, brakuje narzędzi, które umożliwiłiby kreowanie wirtualnej rzeczywistości zwykłym ludziom. Dlatego wspomniałem o Projekcie Tango, bo wierzę, że stanie się dostępny jako komercyjny produkt, a jego możliwości w tym względzie są niesamowite. Jasne, zdaję sobie sprawę, że przygotowanie np. gry to masa roboty dla wielu osób, ale rejestracja świata prawdziwego i zapisanie go w formie wirtualnej mogłoby być, a nie jest, łatwe.
Póki co, pozostaje mi czekać, a firmie Immersion gratuluję sukcesu. To dobrze, że inne przedsiębiorstwa biorą się za oprogramowanie VR, bo już widzę oczami wyobraźni, jak media szukają kolejnego kozła ofiarnego, usprawiedliwiającego ogłupianie młodzieży, tak jak w przypadku gier wideo. Dzięki takim inicjatywom, headsety jawią się jako multifunkcjonalne urządzenia, które z powodzeniem mogą być wykorzystywane w innych segmentach rynku. Co będzie następne? Gazetka promocyjna Biedronki, Małpki czy innej Żabki w pełnej panoramie? A może bezpośrednie zakupy w wirtualnym centrum handlowym, bez ruszania się z domu i włączania komputera? Czemu nie, możliwości są ograniczone jedynie przez wyobraźnię.
Źródło, foto: informacja prasowa