Recenzja smartfonu OnePlus Nord 2 5G szła mi wybitnie dobrze. Czułem, że rozumiem się z tym sprzętem bez słów. Nie jestem powalony na kolana, ale uczciwie muszę przyznać, że niebywale dobrze korzystało mi się z Norda 2. Tak samo zresztą było w przypadku Norda CE 5G (tutaj wideorecenzja). Dlaczego?
Bo Nordy mają coś takiego, co zawsze lubiłem w Nexusach (niegdysiejszych referencyjnych smartfonach Google, które prezentowały, jak wspaniale może działać system Android odarty z wszelkich udziwnień i wodotrysków). Okazuje się, że seria Nord to właśnie takie telefony, które gwarantują w rozsądnym progu budżetowym nie tylko mocne i wydajne flagowce, ale i średniopółkowe telefony, które mają bardzo mało powodów do wstydu. I mają jedną zasadnicza przewagę nad wspomnianymi przed chwilą Nexusami – otrzymują znacznie lepsze aparaty fotograficzne. Na tyle dobre, że trudno nie brać ich w tym wyścigu na poważnie.
W każdym razie – Nord 2 5G to smartfon rwący asfalt, robiący naprawdę przyzwoite zdjęcia, zachowujący świetną i świeżą estetykę systemu, która poddana modyfikacji nie przegina w żadną ze stron, a do tego wszystkiego dostajemy też kilka istotnych rozwiązań, które albo w software (jak świetne i nienachalne opcje dostosowujące system pod nasze preferencje), albo w hardware (jak fizyczny przycisk slider alert, czy wspaniały ekran AMOLED) dostarczają mało kompromisowy sprzęt, który udowadnia, że zdecydowana większość z nas nie potrzebuje drogiego flagowca. Potrzebuje za to – i może mieć w zasięgu ręki – wydajnego i bardzo funkcjonalnego średniaka, z którym ciężko się rozstawać.
Może jeszcze z dwa słowa porządkujące. Dla większości fanów OnePlusa realizuje się teraz jeden z mniej oczekiwanych scenariuszy. Producent ten zaczął rozmieniać się na drobne. Nie mamy więc już jednego flagowego i jednego solidnego średniaka, ale rosnące portfolio smartfonów, które mają trafiać w odpowiednie progi finansowe, tak by przyciągnąć klientów z tymi bardziej, jak i mniej zasobnymi portfelami.
We mnie z tego powodu rozdarcia nie ma, bo jestem tym recenzentem, który z pierwszym OnePlusem nie miał aż tyle do czynienia. Za to mam bardzo, ale to bardzo dużo wspólnego nie tylko z flagowcami, ale przecież też z wszelkiej maści średniakami, które wciąż trafiają do naszej redakcji. Nie testujemy tak dużo, jak kiedyś i nie zawsze są to hot-nowości, ale wciąż urządzenia nowe, regularnie buszujące po rynku i bez przerwy zmieniające właścicieli.
Nie będę zatem w recenzji OnePlus Nord 2 5G rzewnie wspominał, jak piękne to były czasy, kiedy OnePlus był tym faktycznym pogromcą smartfonów klasy premium i oferował najmocniejsze Snapdragony wewnątrz za 2000 zł. Będę natomiast tym recenzentem, który jednak widzi, że silna konkurencja zupełnie nie śpi i potężnie miesza w rynku (rzućcie tylko okiem do mojej recenzji w ilu wersjach Xiaomi wypuściło chociażby Redmi Note 10). A jednak – przychodzi taki OnePlus z nową ofertą, bardziej przyjazną pod względem ceny i okazuje się, że jest dla niego miejsce. Swoją drogą podobnie rzecz ma się z Realme. Też mieszają i też eksperymentują z cenami. I wyposażeniem. Przejdźmy więc do konkretów, bo szkoda tej mojej pisaniny ;).
OnePlus Nord 2 5G robi prawie wszystko bardzo dobrze. Po wyjęciu z pudełka okazuje się, że jest w nim również sylikonowy case oraz superwydajna ładowarka o mocy 65 W.
I to tak wydajna, że musiałem ze swojego słownika wyrzucić frazę „podładowanie telefonu”. Bo ładowanie Norda 2 5G od zera do stu procent trwa zaledwie… 30 minut! Tak, bateria o pojemności 4500 mAh ładuje się tak szybko! To naprawdę fenomenalne, bo kiedy zostaje Wam 25 proc. baterii, a planujecie wyskoczyć wieczorem na miasto, po prostu podłączacie telefon do prądu i po około 20 minutach macie znowu naładowany w 100-proc. sprzęt! Tak, to jest bardzo, bardzo odczuwalna korzyść.
Jak wiemy – każdy kij ma dwa końce. Oznacza to, że telefon na jednym ładowaniu pracuje 24 h i czas włączonego wyświetlacza to przedział od 4h do 5h. Zdarzyło mi się wyciągnąć sporadycznie i dłuższe te czasy (raz było to nieco ponad 7h SoT), ale zdecydowanie częściej będzie to maksymalnie ok. 5h SoT. Jeśli ktoś nie czuje się usatysfakcjonowany przypominam, jak długo trwa ładowanie, zatem… cóż – narzekać będą malkontenci. Ja nie mam zamiaru.
I wynika to też z tego, że byłem z Nordem 2 na weekendowym wyjeździe do Warszawy. Zabrałem ze sobą Xperię 10 mark III (tutaj wideorecenzja) i zamiennie ze smartfonem OnePlusa używałem przekładając tylko kartę SIM. Dodam, że był to wyjazd turystyczny, z Synem, zatem dużo filmików, zdjęć, non-stop Mapy Google, aplikacja do kupowania biletów komunikacji miejskiej, ciągłe płacenie zbliżeniowe, wyszukiwarka Google z ciekawostkami, restauracjami i fajnymi miejscami do odwiedzenia. Kiedy zmęczony ciągłym używaniem Nord 2 zbliżał się do bateryjnego zjazdu, wystarczyło podłączyć go na kilka chwil do prądu, by znowu cieszyć się korzystaniem ze sprzętu. Skoro zdał egzamin w tak intensywnym scenariuszu u mnie – zda ten egzamin również u Was.
Wspominałem przed chwilą o filmikach i zdjęciach. Faktycznie OnePlus Nord 2 5G ma się tutaj czym pochwalić.
Zaglądając do wideorecenzji znajdziecie przykłady zarejestrowanego wideo w 4K i 30 kl./s., jak też w Full HD 1080p i 60 kl./s., czy slow-motion w 1080p i 120 kl./s. Zdecydowanie więcej niż zadowalająca jest jakość tych materiałów. Czasem widać, że balans bieli mógłby być nieco płynniejszy, ale nie mam zamiaru się przyczepiać. Nie jest to flagowiec, a i tak wykonuje swoją robotę w tym względzie świetnie!
Tak samo jest z aparatem i fotografią. Nord 2 5G ma bardzo wydaje podzespoły (w tym pamięć UFS 3.1), które pozwalają na bardzo szybki zapis dużych 50-Mpx zdjęć. Na co dzień korzystamy z technologii łączenia pikseli i w efekcie dostajemy 12-Mpx fotki, które znacznie fajniej uwieczniają chwile w dni, kiedy dominuje więcej szarości. Jak jednak możecie zobaczyć na filmowej recenzji – te zdjęcia są po prostu bardzo dobre. Odznaczają się niezłym nasyceniem, nieco mocniejszymi przejściami tonalnymi, więc momentami ciemniejsze miejsca są nieco za ciemne, a jaśniejsze ciut za jasne, ale sceny nie są przekombinowane, kolory odpowiednio dobrane, a ujęcia nie zawierają zbyt wielu poruszeń. Za to ostatnie odpowiada optyczna stabilizacja obrazu (OIS), która jest naprawdę bardzo przydatna i widać, że działa dobrze. Zresztą OnePlus lubi chwalić się, że wsłuchuje się w głos swojej społeczności, co i tutaj jest tego efektem.
Jest też wiele subtelnych filtrów. No OK – myślę, że Xiaomi jest nie do pobicia pod tym względem, ale efekt zdjęć w odcieniach szarości, szczególnie w wykonaniu 8-Mpx aparatu szerokokątnego (niecałe 120 st. kąt widzenia) to świetne, popisowe ujęcia w wykonaniu tego Norda.
Z przodu OnePlus umieścił w nim 32-Mpx aparat, który również zdaje egzamin. Tak naprawdę dla mnie osobiście najistotniejsze jest to, jak wygląda efekt bokeh i faktycznie jest nieźle. Do tego pojawiło się trochę opcji, które wygładzają skórę, wpływają na wielkość oczu, czy nosa i potrafią wyszczuplić twarz. Nie ma przesytu, jest to dobrze zrównoważone, korzysta się z tego bardzo efektywnie.
Ciekawą niespodzianką jest tryb Ekstra HD. Ze zdziwieniem odkryłem, że zdjęcia wykonane właśnie w tym standardzie mają… 108 Mpx! Już pomyślałem, czy przypadkiem OnePlus nie umieścił większej matrycy w aparacie, ale softowo zablokował możliwość wykonywania tak dużych fotografii w standardowym trybie, chociażby z uwagi na czas potrzebny na zapis takiego kadru. Okazuje się, że tak nie jest. Zapytałem o to polski oddział firmy i z centrali przyszła odpowiedź, że to zasługa AI. Nie powiem, bo aż trudno w to uwierzyć, gdyż patrząc na zdjęcia Ekstra HD ja nie dopatrzyłem się jakichś artefaktów, co przy dwukrotnym zwiększaniu liczby pikseli byłoby jednak tu i ówdzie zauważalne. Ładna niespodzianka i trochę intrygująca.
Warta uwagi jest też funkcja Dual View-Video. Widzę, że coraz częściej pojawia się w różnych telefonach, więc przeżywa pewien renesans, bo to rzecz znana od lat. Na czym to polega? Wideo można kręcić i przednią, jak i tylną matrycą. Dziś może cieszyć się większą popularnością u wszelkiej maści influencerów, którzy chcą zarazem coś pokazywać, a przy okazji być widocznymi dla ludzi oglądających ich filmy, czy prowadzone live-y. Jest kilka opcji do skonfigurowania w tym trybie, jak chociażby sposób dzielenia ekranu, czy okienka prezentowania naszej twarzy. Może małym minusem jest, że takie wideo nakręcimy tylko w HD 720p.
Przejdźmy do wydajności. OnePlus informuje, że współpracował z firmą MediaTek przy wariancie procesora Dimensity 1200, który zyskuje dopisek „AI”. I to właśnie AI, czyli Sztuczna Inteligencja, ma wpływ na wiele aspektów w Nordzie 2.
Wprowadza 22 sceny rozpoznawalne przez aparat, steruje przydziałem zasobów w funkcji RAM Boost ucząc się kiedy i jakie aplikacje używamy, aby pod nie te zasoby profilować. Do tego AI steruje podświetleniem ekranu, kiedy jesteśmy na zewnątrz w ostrym słońcu dbając, by obraz był czytelny. Sztuczna Inteligencja wpływa także na jakość filmów odtwarzanych na YT dobierając odpowiednią rozdzielczość.
Nie oszukujmy się – przy aż 12 GB RAM ciężko zaobserwować, aby chociażby funkcja RAM Boost w jakiś szczególny sposób przydzielała zasoby jednym aplikacjom, a inne usuwała z pamięci podręcznej, czy żeby jakość wideo wyraźnie się poprawiała, ale kiedy smartfon ten się zestarzeje z pewnością będzie więcej okazji, by zaobserwować bardziej namacalnie, jak wypada efektywność AI.
Na pewno dużym zaskoczeniem była dla mnie płynność pracy OnePlusa Nord 2 5G. Zdecydowanie MediaTek Dimensity 1200 AI dał radę i również zaskakiwał tym, że smartfon właściwie nie przegrzewał się u mnie, co przy wiodących Snapdragonach jest wielką bolączką. Jako, że OnePlus był mocno przez pryzmat procesorów Qualcomma identyfikowany, przeskok na rodzimego MediaTek jest dużą zmianą. Może ktoś niekoniecznie zorientowany w temacie nie zwróci na to aż takiej uwagi, ale wierzcie mi – będąc osobą techniczną można podchodzić do innych procesorów niż Snapdragony z rezerwą. Tutaj mogę położyć na szali mój autorytet. Naprawdę ten MediaTek się spisuje.
Co jeszcze? Nord 2 nie ma jacka 3.5 mm ani też przejściówki w pudełku, więc słuchawek z małym bolcem nie podepniecie w tradycyjny sposób. Jakość brzmienia jest niezła, a że nałożył mi się przyjazd Xperii 10 mark III na czas, kiedy używałem jeszcze Norda 2 – byłem mile zaskoczony, że chociaż to telefon Sony miał układ Qualcomma i oferował pełne wsparcie dla kodeków aptX, to jednak to średniak OnePlusa brzmiał wg mnie lepiej. Może to kwestia bardzo subiektywna, ale naprawdę nie spodziewałem się fajerwerków, a było czysto, mocno, wyraźnie.
OnePlus Nord 2 5G dostał też zdecydowanie lepszy wyświetlacz. Piękny Fluid AMOLED o przekątnej 6,43 cala i rozdzielczością 2400×1080 pikseli, z zagęszczeniem punktów na poziomie 410 ppi.
Dużym plusem jest dodanie odświeżania na poziomie 90 Hz. W parze z dobrym procesorem, szybką pamięcią wewnętrzną, sporą pamięcią RAM dostajemy superszybkie doświadczenie ładnej i płynnej pracy. Z takiego średniaka korzysta się z wielką przyjemnością.
Dodam, że możemy też bardzo wiele spersonalizować w samym interfejsie, zatem w pakiecie z takim ekranem mamy też funkcję Wyświetlacz Ambient, który pokazuje na wyłączonym wyświetlaczu zegar oraz ikony przychodzących powiadomień. Systemowo otrzymujemy animowane tapety, ciemny motyw, obsługę gestami, wpływanie na kolorystykę sekcji w menu i przełączników. Jest ładnie, schludnie, przyjemnie dla oczu. A do tego (powtórzę się) ultrapłynnie i szybko. Dla mnie miód!
Podsumowując – OnePlus Nord 2 5G to kawał wartościowego smartfona.
Dostajemy wszystko, czego można zapragnąć. A jeśli czegoś nie ma, nie czujemy niedosytu, tylko rozumiemy, że średni segment to średni segment i dla flagowców też musi coś zostać ;). Jestem bardzo urzeczony tym smartfonem. Nie miałem przez cały czas testów ani jednego powodu do większych narzekań. No dobrze – trochę brakowało mi jacka 3.5 mm, ale jako, że mam bardzo dobre słuchawki Bluetooth nie cierpiałem aż tak bardzo.
Najważniejsze dla mnie, że udało się zachować niesamowitą płynność w parze z bardzo dobrymi zdjęciami. Najbardziej tęskniłem tutaj do obiektywu tele lub macro, bo mały świat z dużego bliska zawsze bardzo mnie fascynował, ale znowuż – to jest średni segment. Wolę dwa porządne aparaty, niż byle jakie macro typu 2 Mpx, a takie cuda też już miałem okazję testować.
OnePlus Nord 2 5G to bardzo spełniony smartfon. Potraktowany poważnie przez jego twórców. Ładny, zgrabny, szybki, z wyrazistymi punktami zaczepnymi. Cieszy oko (dosłownie, kiedy odpalamy coś na tak świetnym ekranie), jak i cieszy serducho, kiedy zaczyna pracować na najwyższych obrotach. Czuję bardzo dużą satysfakcję po nieudanej Xperii 10 mk III oraz trochę rwącym Redmi Note 10. Po Nordzie CE kolejny Nord 2 5G to kolejny smartfon od OnePlusa dowożący naprawdę fajne doświadczenie. Cóż, jestem na TAK!