Ludzie miewają czasem naprawdę pokręcone pomysły dla wykorzystania techniki w życiu codziennym. Jednym z nich jest na pewno projekt Gilada Arwatza z Uniwersytetu Princeton, czyli aplikator dezodorantu ClickStick wyłowiony przeze mnie na Kickstarterze. Jak przystało na nowinkę techniczną – będzie wyposażony w mnóstwo ciekawych rozwiązań, żeby uprzyjemnić Wam czynność, nad którą do tej pory rzadko się zastanawialiście.
To jeden z pierwszych aplikatorów dezodorantu z wymiennymi wkładami. Urządzenie będzie połączone z aplikacją na smartfona, która pozwoli Wam kontrolować ilość dozowanego kosmetyku, przypomni każdorazowo o konieczności jego zastosowania, a nawet zamówi kolejny, jeśli dozownik będzie wymagał napełnienia. Co ciekawe, można ustawić aplikację tak, aby zamawiała dezodorant bez naszej inicjatywy. Ilość kosmetyku, jakiej użyjemy, każdorazowo będzie ta sama, co pozwoli przynajmniej w pewnym stopniu zmniejszyć jego niekontrolowane ubywanie, a co za tym idzie – zaoszczędzić wydatki. Oprócz tych możliwości aplikacja obliczy także ilość dezodorantu, jaka będzie nam potrzebna każdego dnia w oparciu o naszą aktywność fizyczną i tryb życia, jaki prowadzimy.
Oprócz wydatków na higienę zaoszczędzimy też kłopotów przyrodzie, ponieważ wymienne wkłady do ClickStick będą przyjazne środowisku. Będą dostępne pod dwiema postaciami – pudełek i saszetek. W saszetki można wlewać płynne kosmetyki, lecz jeśli wolimy dezodorant w sztyfcie, można go włożyć do urządzenia w całości. Jak podaje producent, opakowanie tego drugiego przyczyni się do zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska o 30 proc. w porównaniu do innych dezodorantów, za to saszetki będą bardziej ekologiczne od klasycznych tego typu kosmetyków aż o 90 proc.
Innowacyjna będzie też zasada działania samego aplikatora – dezodorant będzie dozowany po naciśnięciu przycisku, w przeciwieństwie do dezodorantów typu roll-on, gdzie „jeździmy” bezpośrednio po skórze kulką lub kręcimy trybikiem aplikatora. Urządzenie będzie zaopatrzone też w zestaw do samodzielnego uzupełniania zawartości. Zniknie też problem związany ze jego znalezieniem – ClickStick jest wyposażony w podświetlenie LED, świecące na zielono, różowo lub niebiesko. Nie ma też możliwości, żeby jego zawartość sama się wylała i coś pobrudziła – zamknięcie dezodorantu otwiera się wyłącznie przez naciśnięcie przycisku uruchamiania.
Urządzenie będzie działało na baterie, a w stanie spoczynku (kiedy dezodorant będzie zamknięty) nie będzie pobierało energii, co powoduje że jedno ładowanie wystarczy na około rok. Będziemy mogli spersonalizować swój dezodorant wybierając jeden z czterech dostępnych kolorów obudowy – białego, czarnego, fioletowego lub metalicznego. Na tym jednak nie koniec – metaliczna wersja obudowy umożliwia wygrawerowanie na dezodorancie dowolnego napisu. Póki co, pomysł pojawił się na Kickstarterze i to, czy wejdzie w życie, będzie zależało od dofinansowania przez crowdfunding.
Sam pomysł podobnego gadżetu budzi we mnie różne uczucia – na higienie osobistej nie należy oszczędzać, bo to jedna z rzeczy, które uprzyjemniają życie nie tylko nam, ale także tym, z którymi się spotykamy na co dzień. Z jednej strony – codzienne wyświetlanie przypomnień na smartfonie o konieczności zastosowania dezodorantu może (i na pewno będzie) wywoływać kpiący uśmieszek na twarzy, a pomysł żeby aplikator sam zamawiał dezodorant bez naszej wiedzy budzić pewne obawy, z drugiej jednak – jeśli ktoś celebruje poranną toaletę lub z pedanterią dba o jej dokładność, będzie tym pomysłem zachwycony.
I choć aplikator zaciekawił mnie jako gadżet kosmetyczny i z chęcią bym z niego skorzystała, na dłuższą metę wątpię, żeby do dbania o tak prozaiczną czynność, zajmującą kilkanaście sekund w ciągu dnia potrzebny był sterowany mikroprocesorem, podświetlany ledami aplikator z inteligentnym dozownikiem, komunikujący się z moim smartfonem…
Źródło, foto: kickstarter, engadget