Kojarzycie Boston Dynamics? Firma ta ma na koncie solidnie zaprojektowane roboty, jak chociażby Wildcat, którego możecie zobaczyć w akcji poniżej. Michał Brożyński zajmując się tym tematem jakiś czas temu, również nie tylko zachwycał się nad wykonaniem, ale i stawiał ważne pytanie na temat przyszłej roli robotów w życiu człowieka. Zainteresowanych wpisem, odsyłam do TEGO miejsca. Ja dokładam swoją cegiełkę pytaniem – czy należy je kopać, nawet jeśli chce się pokazać ich możliwości?
Rozumiem, że może dramatyzuję, ale ich podobieństwo do żywego zwierzęcia i reakcje na ten bodziec zewnętrzny w niczym nie odbiegają od reakcji psa, kota czy innego milusińskiego. Oczywiście większość żywych raczej rzuciłaby się do ucieczki lub ataku, ale (choć nie mogę w to uwierzyć) kopniak wzbudził we mnie współczucie. Swoją drogą – czy tak właśnie będziemy traktować roboty? Z buta, jeśli nie będą się sprawdzać? Autor tekstu, na którym opieram swój wpis, słusznie zauważył, że jeśli kiedyś zaczną odczuwać, będziemy zgładzeni. I patrząc na materiał wideo, chyba zasłużenie.
No dobra, przejdźmy od tych futurystycznych refleksji do bohatera, czyli robota o nazwie Spot. Jest on udoskonaloną wersją Wildcata – znacznie szybszą, mobilniejszą i w pewien sposób – groźniejszą. Jak zauważyła jedna z osób komentujących artykuł – one poruszają się w stadzie. Te 68-kilogramowe bestie są zasilane elektrycznością, a hydrauliczne odnóża nie tylko pozwalają im chodzić, ale również truchtać. Mogą być stosowane na terenach zbyt niebezpiecznych dla ludzi, innych robotów oraz dronów.
Czy to Wam się nie składa w jedną wielką całość? Google inwestuje kasę w naprawdę wiele projektów i zainteresowanie kosmosem oraz robotyką to tylko dwie intrygujące dziedziny. No to zbierzmy wszystko do kupy – Internet z kosmosu, a skoro Internet, to również dokładna geolokalizacja, dostęp do bazy danych i możliwość inwigilacji każdego, kto korzysta z sieci. Do tego autonomiczne pojazdy, które poruszają się bez żadnej ingerencji i jednym z pomysłów jest patrolowanie ulic. No i roboty, które mogłyby komunikować się ze sobą przy pomocy Internetu z chmur i poruszać w pełni samodzielnie.
Niezbyt to różowo wygląda prawda? Parafrazując słowa z jednej z lepszych bajek, jakie miałem okazję oglądać, czyli Jak wytresować smoka 2: dobre roboty, w rękach złych ludzi, robią złe rzeczy. I właśnie o to się wszystko rozbija – jak zostaną wykorzystane te technologie? Czy faktycznie jest się czego obawiać, czy może wręcz przeciwnie, automatyczne istoty nie wyprą gatunku ludzkiego, a go wspiorą? Choć lubię sci-fi, cieszę się, że raczej tych czasów nie dożyję, albo będę u schyłku swej ziemskiej podróży. Nie chcę widzieć ani zastąpienia ludzi robotami, ani traktowania tych drugich jak zabawek, które można wyrzucić do kosza. A póki co – podziwiam możliwości Spota i mam nadzieję, że głównym zastosowaniem będzie ratowanie ludzi z pożarów, zasypanych itp., aniżeli kontrola nad obywatelami.
Źródło, foto: tnw