Gdzieś w cieniu potężnych maszyn prezentowanych na tegorocznym MWC plączą się takie urządzenia jak Asha 230, malutki telefon od Nokii oparty na ich autorskim systemie operacyjnym. Nowa Asha zachwyca niską ceną, ale ze specyfikacją techniczną – nawet biorąc poprawkę na budżetowy charakter sprzętu – jest już gorzej.
Asha 230 nie wygląda jak wcześniejsze urządzenia tego typu od fińskiego producenta. Zrezygnowano z charakterystycznych ostrych krawędzi, przez co sprzęt kojarzy się raczej ze stajnią Samsunga. Pozostały jednak krzykliwe kolory obudowy przypominające nam, że wciąż mamy do czynienia z Nokią. Inżynierowie postanowili nową Ashę obdarzyć malutkim ekranikiem o przekątnej 2,8 cala wyświetlającym obraz w rozdzielczości 320×240 pikseli. Delikatnie mówiąc, szału nie ma.
Prawdziwie negatywne zaskoczenie przychodzi, gdy spojrzymy na rozdzielczość aparatu fotograficznego – 1,3Mpx. Rozumiem, że model ten kierowany jest do odbiorców o ograniczonej zasobności kieszeni i trzeba oszczędzać na wszystkim, lecz taka rozdzielczość brzmi niczym niesmaczny żart. Niestety, właśnie 1,3Mpx zamontowano w tym telefonie, więc raczej nie jest on sprzętem odpowiednim dla lubiących robić fotki chociażby na rodzinnych uroczystościach.
Systemem operacyjnym tegoż cuda jest oczywiście producencka Asha, toteż mamy do dyspozycji wszystkie aplikacje dedykowane owemu systemowi. Asha 230 zyskuje dzięki bliskości Microsoftu. Na telefonie można korzystać z dysku OneDrive, bezpłatnie dostajemy 7GB wolnego miejsca w Chmurze. Bardzo pożyteczne, biorąc pod uwagę, że fabrycznie urządzenie wyposażono w 4GB pamięci z ewentualną możliwością rozszerzenia.
Sugerowana cena telefonu jest bardzo sympatyczna – 45 Euro. Za taką kwotę nie można spodziewać się fajerwerków, ale mimo wszystko rozdzielczość ekranu oraz tragiczny aparat mobilizują do szukania innego modelu. Trudno wróżyć Nokii Asha 230 wielki sukces, co również potwierdzają testerzy obcujący z tym telefonem w Barcelonie.
Źródło, foto: nokia