Dłuuuugo, zastanawiałem się nad ideą jaką zaproponował Google. „Ale że jak? Laptop, na którym jest zainstalowana przeglądarka internetowa?” – tak wyglądało moje pierwsze pytanie, które zrodziło się w głowie po tym, jak usłyszałem o Chromebookach. Przyznam szczerze, że sporo czasu zajęło mi też, aby dojrzeć do decyzji kupna takiego sprzętu. Teraz kiedy już ostatecznie zdecydowałem, że wchodzę w świat Chrombooka, postanowiłem nie tyle przygotować się na spotkanie, co rozpracować i zrozumieć ideę tych urządzeń.
Pamiętam, kiedy w redakcji po raz pierwszy pojawił się Chrombook, który zawitał na biurku Michała. Towarzyszyły temu ciekawe emocje, dla mnie jako osoby, która początkowo sceptycznie podchodziła do „laptopa z przeglądarką”, pojawiło się zaciekawienie. „Kurcze, te urządzenia faktycznie ktoś kupuje” – myślałem, widząc na własne oczy ten intrygujący sprzęt. Nawet wtedy do końca „nie czułem bluesa”, choć przez moment podpaliłem się i w mojej głowie pojawiła się myśl o zakupie urządzenia z Chrome OS na pokładzie. Jak się okazało, tylko przez moment, ponieważ dość szybko mi przeszło. Aż do teraz…
Zauważyłem, że coraz częściej komputer stacjonarny, służy mi do Internetu… Internetu i… Internetu. Jestem co prawda aktywnym graczem serii Battlefield, do czego potrzebny jest mocny komputer, ale ze względu na brak czasu i inne obowiązki, granie dla czystej przyjemności odchodzi na bok. Co zatem robię jeszcze na „stacjonarce”? Jako fotograf-pasjonat sporo dłubię przy programach graficznych na co potrzeba również nierzadko większej mocy obliczeniowej. Co dalej? W zasadzie są to dwie jedyne rzeczy, do których potrzebuje czegoś więcej niż przeglądarki internetowej. Cała reszta odbywa się w ramach Chrome oraz dodatkowych aplikacji od Google. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio korzystałem z Worda, chyba miało to miejsce… 2 lata temu, kiedy pisałem magisterkę. Pakiet Office świetnie zastępuje mi Google Drive, wraz z jego dodatkowymi możliwościami.
Dodatkowo, pisząc teksty na 90sekund.pl, często przydaje się większa mobilność, a tworzenie treści na 7-calowym tablecie (co już mi się zdarzało), jest prawdziwą katorgą. Wielokrotnie dany wpis, można byłoby spokojnie napisać siedząc np. w kawiarni. Komputer stacjonarny z wiadomych względów nie da mi tej mobilności. Ktoś powie – są ultrabooki. To prawda, jednakże dla mnie ultrabooki, choć są bardzo dobrymi urządzeniami, opychają mnie swoją ceną, a nie ukrywam, że pod tym kątem Chrombook bije je na głowę. Jasne, nie mogą się równać pod względem mocy obliczeniowej, ale warto odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego potrzebuję do przeglądania Internetu i pisania? Dzisiaj dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna – Chrombooka!
Dlatego postanowiłem zakupić to urządzenie i aktualnie zastanawiam się jaki model wybrać? Będę dzielił się moimi przemyśleniami i decyzjami, aż do zakupu konkretnego urządzenia. Mam wielką nadzieję, że wówczas moja przygoda z tym sprzętem rozpocznie się na dobre!